„Zaplecione serca" autorstwa @xqueenofhell
autor recenzji: FannyBrawne99
rola recenzenta: juror ogólny
Akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej. Główna bohaterka Helena Lisiecka pochodzi z rodziny kolaborującej z Niemcami, co bardzo nie podoba się zakochanemu w niej AK-owcowi Krzysztofowi. Przypadkowo o dziewczynie dowiaduje się oficer Abwehry Sebastian, który postanawia zwerbować ją i wykorzystać do szpiegowania Polaków. Helena początkowo traktuje to wyłącznie jako możliwość lepszego życia i pomocy starszej siostrze, jednak z czasem zaczyna darzyć uczuciem swojego pracodawcę.
II wojna światowa jest prawdopodobnie najpopularniejszą epoką wykorzystywaną w powieściach, a wątek zakazanej relacji Polki i Niemca pojawia się często i jest chętnie wykorzystywany przez autorów. Pod tym względem „Zaplecione serca" niczym się nie wyróżniają, wyróżniają się natomiast postawą bohaterki, która nie jest rozdartą patriotką, a wręcz sympatyzuje z nazizmem. Widać tu wyraźne próby stworzenia antybohaterów i pokazania akcji z punktu widzenia osób o niemoralnych motywach. Jest to godne uwagi, ale niestety uważam, że całość została nieco niedopracowana i potrzebuje sporych poprawek, żeby wyglądać tak dobrze, jak zapewne jest to w głowie autora.
Największym problemem jest tu kreacja głównej bohaterki. Helena nie wzbudza we mnie najmniejszej sympatii – jest próżna, egoistyczna, teoretycznie potępia wojnę, ale tak naprawdę nie współczuje jej ofiarom, sympatyzuje z nazizmem, a obwinia Polaków. Nie liczy się z uczuciami innych, gardzi „ukochanym" i przyjaciółką, dręczy służbę, a jedyne dobre emocje zdaje się żywić do siostry oraz później Sebastiana. Jednocześnie autor podejmuje próbę ukazania jej z innych stron, pokazuje, że na jej zachowanie miało wpływ wychowanie i bycie niejako manipulowaną przez oboje rodziców. Mam jednak wrażenie, że brakuje tu trochę połączenia tych cech i dokładniejszego wyjaśnienia, że Helena postępuje ohydnie, ale ma to takie i takie motywacje. Jej postać wydaje mi się chwilami niespójna. Z jednej strony Helena potępia działania konspiracyjne i uważa, że każdy powinien podporządkować się hitleryzmowi, ale potem nie ma problemu z pyskowaniem Niemcowi na ulicy. Teoretycznie gardzi Polską i uważa się za Niemkę, ale w rozmowach z Sebastianem czasem podkreśla, że nic się między nimi nie pojawi, bo ona jest Polką. Sprawia wrażenie wyrachowanej i skupionej tylko na zysku, ale potem okazuje się bardzo naiwna ze swoim podejściem do Sebastiana i idealizacją go. Brakuje mi momentu, który tłumaczyłby, dlaczego dziewczyna teoretycznie chodząca pod prąd i pewna siebie jest tak łatwa do zmanipulowania. Odnoszę też wrażenie, że mimo swojego złego charakteru bywa nawet idealizowana, głównie przez wspominanie jej niezwykłej urody oraz jednoczesne robienie z niej damy, która kocha stroje i nie lubi ryzyka, oraz twierdzenie, że sama polowała i oporządzała zwierzynę.
O wiele bardziej podobał mi się Sebastian. Mimo że także jest okrutny i bezwzględny, jego zachowanie początkowo było bardzo spójne. Widać było, że to człowiek swoich czasów i rozumie sytuację, w jakiej się znajduje, przez co pozostawał intrygujący. Niestety, po czasie również i on zaczął wykazywać sprzeczne ze sobą zachowania, głównie wobec Heleny, którą najpierw traktuje jak zabawkę, a potem proponuje związek, oraz Anastasii, której pomaga, chociaż początkowo wydawał się całkowicie ideowym nazistą nienawidzącym Żydów. On także sprawia wrażenie antybohatera z motywacjami, ale również jak w przypadku Heleny brakuje mi głębszego wyjaśnienia, co nim kieruje i dlaczego jego zachowania są takie, a nie inne. Pozytywniejszą postacią jest Krzysztof Gawroński, konspirator zakochany w Helenie. Jego niewinność, wrażliwość i patriotyzm początkowo mogą poruszyć, ale z czasem chłopak staje się aż przesadnie naiwny. Helena otwarcie mówi mu, że go nie kocha, poniża go, ale on wciąż ją idealizuje i jest przekonany, że w końcu będą razem. Wydaje mi się, że nawet najbardziej zaślepiony człowiek powinien coś zrozumieć po takim traktowaniu.
W rezultacie ciężko tu kogokolwiek polubić i kibicować postaciom, które dzielą się na do bólu odpychające oraz przesadnie naiwne i łatwowierne. Dobrym zabiegiem mogło być ukazanie ludzkich cech okupantów i mało chwalebnych polskich żołnierzy, ale przez sposób narracji w niektórych scenach żołnierze AK sprawiali wrażenie albo przesadnie naiwnych i walczących z wiatrakami, albo brutalnych niemniej od samych hitlerowców. Natomiast kolaborantka Helena wypada jako biedna, zagubiona dziewczyna, a Sebastian jako intrygujący mężczyzna z demonami przeszłości. Uważam, że przyda się tu korekta i dosadniejsze zaznaczenie, że naziści mogli mieć ludzkie cechy, ale cały system był okrutny i żadne motywacje tego nie zmienią.
Za najlepiej wykreowaną postać uważam Katję, rosyjską prostytutkę. Nie wiem, czy ją polubiłam, ale jej charyzma, energia i świadomość siebie wnosiły ożywczy powiew do całości. To kobieta wiedząca czego chce i wiedząca, jak to osiągnąć. Jej ironia i cięty język także zadziałały na jej korzyść.
Przy tych usterkach fabuła naprawdę wciąga i jest intrygująca. Nie sympatyzowałam z bohaterami i było mi obojętne, co ich spotka, ale czytałam z ciekawością i byłam zainteresowana, co dalej się wydarzy. Tempo uważam za dobre, a rozdziały za treściwe, wyeksponowane elementy utrzymywały w napięciu. Duży kłopot mam natomiast z przeskokami czasowymi. Opowieść jest praktycznie niechronologiczna – bardzo często występuje wzmianki o wcześniejszych latach, głównie ukazujące relację Heleny i Krzysztofa. Myślę jednak, że ich zachowania i podejście do siebie zostały wystarczająco zarysowane w głównej fabule i można byłoby się obejść bez retrospekcji, a jeśli już autor chciał ją zastosować – powinno się zrobić to w jaśniejszy sposób, ponieważ nieustanne sprawdzanie, w której linii jesteśmy, utrudniało płynne czytanie.
Nie udało się też uniknąć błędów logicznych i tyczy się to zarówno warstwy obyczajowej, jak i historycznej. Wiele sytuacji nie ma uzasadnienia w czasach wojny, jak chociażby cała sytuacja z rodziną Heleny, która współpracuje z Niemcami, a Warszawiacy nie mają o tym pojęcia na tyle, że Sebastian uważa, że Hela łatwo wzbudzi zaufanie Polaków. Wątpliwe wydaje mi się także nagłe przyjście na spotkanie konspiracji bez wcześniejszego zwerbowania oraz sytuacja, gdy wspomniane jest, że Katja w trakcie wojny spokojnie wyjeżdża z Niemiec czy Polski, by odwiedzić rodzinę w Rosji. Rozczarowało mnie także podejście do wątku szpiegowskiego. Na początku wydaje się, że Helena będzie szpiegować Polaków dla Sebastiana, ale potem nie ma z nimi żadnego kontaktu i pełni bardziej funkcję sekretarki. Niewyjaśniona została także sytuacja z jej siostrą, której Hela chciała pomóc, by potem w ogóle nie interesować się jej losem, a relacja Jadwigi z jej ojczymem Tadeuszem raz jest określana jako molestowanie, a potem jako „związek". Nie rozumiem także, dlaczego Katja przez niektórych jest traktowana jako pełnoprawna partnerka Sebastiana, gdy wcześniej wydawało się, że jest to typowa relacja klienta i prostytutki.
Główny wątek miłosny także mnie nie przekonał, wydawało mi się, że bohaterowie co chwila zmieniają zdanie i raz chcą rzucić się sobie w ramiona, by następnie się odpychać i zapewniać, że nie mogą być razem. Nie twierdzę, że nie mogli być rozdarci i być może autor ma uzasadnienie dla tych wszystkich wątków, ale uważam, że za wiele jest tu do domysłów czytelnika. Nie uważam, że wszystko powinno być mówiono wprost, ale w przypadku „Zaplecionych serc" pewne kwestie zdawały się umykać i pozostawać jedynie w myślach autora, przez co czytelnik ma trudności ze zrozumieniem bohaterów i ich postaw. Z kolei w innych fragmentach autor zdaje się za bardzo próbować nas o czymś przekonać, mówiąc bezpośrednio, że związek Heleny i Krzysia nie miał racji bytu albo że relacja głównej bohaterki i Sebastiana jest wyjątkowa.
Styl autora jest bardzo przyjemny i lekki. Czyta się szybko, dialogi są naturalne i dobrze wyważone z opisami. Te pierwsze zdecydowanie dominują, ale narracja też nie jest zła, szczególnie opisy uczuć. Chwilami zdarzają się naprawdę ładne, emocjonalne określenia. Autor nie unika też wulgarnego języka, co może niektórych razić, ale oddaje klimat wojny i żołnierskiego życia. Stan techniczny także jest dobry, chociaż zdarzały się literówki, niepoprawnie sformułowane zdania czy złączone słowa. Jednak przez większość czasu było naprawdę poprawnie, ortografia i interpunkcja nie stanowiły problemu, podobnie jak zapis dialogów.
Trudno mi ocenić tę opowieść. Zdecydowanie nie jest zła – miała dobry pomysł i wiele ciekawych, intrygujących momentów. Sądzę, że autor po prostu nie przemyślał całości i tego, jak dobrze przekazać myśl przewodnią. Przydałyby się solidne poprawki, dokładniejszy research historyczny i szczegółowe obmyślenie, jak pisać o kontrowersyjnych bohaterach i systemach. Wierzę jednak, że autor przemyśli te kwestie i w kolejnej wersji powieść stanie się lepsza i spójniejsza. Mam nadzieję, że moje uwagi są konstruktywne i zmotywują do poprawy, a nie sprawią przykrość.
Przyznaję dodatkowe punkty za sam pomysł, przyjemny styl, chęć poprawy, którą autor wyraził w posłowiu, oraz jeszcze jeden, aby zachęcić do korekty.
autor recenzji: xQueenofDemonsx
rola recenzenta: juror ogólny
Utwór „Zaplecione Serca" autorstwa xqueenofhell to opowieść skupiająca się na zagmatwanym życiu głównej bohaterki – Heleny. Wiedzie ona godne i bogate życie w czasie trwania II wojny światowej, jednak tylko do czasu pojawienia się w jej życiu zagadkowego niemieckiego majora.
Opis, jak i okładka skutecznie mogą zachęcić do lektury. Opis, bardzo tajemniczy, już na wstępie może zaciekawić potencjalnego czytelnika. Jest dość niejasny, lecz dobrze nawiązuje do treści utworu. Okładka zaś jest dość urocza i bije od niej klimat czasów opisanych w powieści. Swoim charakterem wskazuje jednak na lekką opowieść o wojennej miłości, przez co właściwie może trochę wprowadzać w błąd.
W opowiadaniu dużą rolę gra psychologia bohaterów. Jest bardzo rozbudowana, lecz również dobrze objaśniona. Niektóre zachowania i myśli głównych bohaterów są moralnie niepoprawne, a nawet można by powiedzieć, że nieludzkie, jednak dla bohaterów są całkiem normalne i zrozumiałe. Podczas czytania cały czas przypominała mi się historia Jokera. Choć jego czyny były okrutne, można go całkowicie zrozumieć, a może i nawet poprzeć. Podobna sytuacja wydarzyła się i w tej opowieści.
Fabuła sama w sobie jest przyciągająca. Dość nietypowa i przenikliwa, lecz są to tylko jej zalety. Zdecydowanie nie należy jednak do lekkich lektur do przeczytania w czasie miłego wieczoru po pracy. Podczas czytania każe się nad sobą zastanowić, by czytelnik mógł w pełni zrozumieć dane wydarzenie i jego podłoże. Utwory, nad którymi można zastanawiać się tygodniami, są jednak zdecydowanie lepsze od tych niknących w tłumie.
Osobiście bardzo lubię czytać powieści, w których główny bohater jest niekonwencjonalny i nie należy do środowiska, w którym powinien się znajdować. Tutaj taką osobą jest Helena. Zamiast walczyć za swój kraj, tak jak jej rówieśnicy, kolokwialnie rzecz ujmując, ma to wszystko gdzieś. Nawet nie próbuje interesować się aktualną sytuacją polityczną na świecie, a jedynie żyje, jakby nic się nie działo.
Właściwie właśnie ta cecha odróżnia „Zaplecione Serca" od innych opowieści, mających miejsce w tamtym okresie. Zwykle książki o wojnie opowiadają o bohaterach walczących za swoją ojczyznę. Teraz jednak możemy nawet powiedzieć, że mamy odwrotność takiej historii. Główni bohaterowie niewątpliwie nie chcą ratować Polski z rąk okupanta.
Bohaterowie są wykreowani dość dobrze. Raczej każda postać została przemyślana i nie jest jedynie pustym imieniem. Zastanawiałabym się jednak nad tym, czy Krzysztof nie stanowi już w pewnym stopniu przysłowiowego Gary Stu. Nie posiada praktycznie żadnych wad i ma masę zalet. Przez to wątki z jego udziałem czyta się dość ciężko i nieprzyjemnie.
Jeśli chodzi o wplatanie w utwór elementów historycznych, to nie zauważyłam żadnych większych błędów. Opowieść dzieje się w czasie trwania II wojny światowej, lecz jeszcze przed rozpoczęciem Powstania Warszawskiego, dzięki czemu możemy czytać o życiu obywateli, które nie polega tylko na stałej ucieczce lub ogromnym strachu.
Muszę jednak z przykrością stwierdzić, że niektóre wydarzenia zostały opisane w dość mdły sposób. Przykładowo podczas gdy major znęca się nad Heleną, powinniśmy poczuć niepokój czy smutek, lecz, przynajmniej ja, nie poczułam nic. Zdecydowanie obniża to trochę wartość całej historii i powinno zostać niezwłocznie poprawione.
Poza tym styl powieści bardzo mi się podobał. Czytało się dość przyjemnie i niektóre momenty potrafiły wprawić w zaciekawienie. Dialogi między bohaterami brzmiały bardzo naturalnie i lekko, a opisy były barwne i ciekawie zaprezentowane.
Podczas czytania nie zauważyłam również żadnych większych błędów interpunkcyjnych czy ortograficznych. Natrafiłam na pojedyncze literówki czy zamienione wyrazy, lecz zdarzają się one w praktycznie każdym dłuższym tekście i nie zmieniają wartości utworu. Składniowo i językowo również było całkiem poprawnie, więc nie mogę się co do tego czepiać.
Tekst graficznie był ładny i uporządkowany. Opisy i dialogi przeplatały się ze sobą w odpowiednich momentach, dzięki czemu nie tylko przyjemnie się czytało, ale także całość wyglądała schludnie.
Daty przy rozdziałach i nowych wątkach są rzeczami ratującymi przed pogubieniem się w czytaniu. Chronologia wydarzeń została zbędnie wymieszana. Przykładowo w listach od Krzysztofa mogliśmy dowiedzieć się o wydarzeniach dziejących się dopiero parę miesięcy później. Dostajemy niechciany spojler i nie musimy już się ciekawić, jak dalej potoczy się relacja zakochanego z Heleną. Osobiście wolałabym, by co jakiś czas wplatać listy w tekst, by wszystko było na swoim miejscu.
Podsumowując, uważam, że utwór ma duży potencjał i wymaga jedynie punktowej korekty. Mam nadzieję, że autor niedługo upora się z pojedynczymi niedoskonałościami, gdyż wtedy powieść ma szansę się stać jedną z najlepszych opowiadających o wojennym życiu obywateli.
autor recenzji: Hatter120
rola recenzenta: ekspert historyczny
„Zaplecione serca" pióra xqueenofhell to opowieść miłosna tocząca się w czasie II wojny światowej na terenach II Rzeczypospolitej. Historia krąży głównie wokół Heleny Lisieckiej, Niemki o polskim nazwisku, i postaciach, z którymi łączy się jej historia.
Preferuję wskazywać jakiś element charakterystyczny danej opowieści. Niestety w przypadku „Zaplecionych serc" jedyny element, jaki jest charakterystyczny, to chaos oraz fakt, że znacząca większość postaci nie posiada pozytywnych cech charakteru.
Jako recenzent zwykle rozpisuje to, co mi się w opowieści nie podoba, by następnie zakończyć na pozytywnych elementach. Niestety, w przypadku tej opowieści będzie to jedna długa lista elementów, przez które rwałem sobie włosy z głowy przez całą długość lektury. Czytając, szukałem elementów, jakie mógłbym pochwalić, jakie mógłbym wskazać jako silny punkt opowieści. Ze smutkiem muszę jednak stwierdzić, że takowych nie znalazłem.
Zaznaczam, że przeczytałem ostrzeżenie zamieszczone przez autora na początku, w którym nadmienia on, że nie jest to książka historyczna i że postacie nie są zbyt mądre. Szkoda, że autor mając świadomość, że jego opowieść nie jest historyczna, wystawił ją do oceny w konkursie opowiadań historycznych. Będąc jurorem oceniającym między innymi poprawność historyczną, nie mogę być delikatnym w mojej ocenie, jeśli miałbym być uczciwy wobec innych prac, jakie oceniałem, i wobec samego siebie.
Pomysłowość i oryginalność opowieści niesamowicie trudno ocenić. Mamy chaotyczne miłosne przygody Heleny z jakimiś dodatkami z Gestapo, szpiegostwa i akcji partyzanckiej. Jako recenzent nie uważam, że powinienem dawać wysoką ocenę za oryginalność czy pomysłowość, tylko za fakt, że nie spodziewaliśmy się jakiegoś wydarzenia, jeśli wiodącym motywem stylu pisania autora jest całkowity chaos, brak logiki i sensu. Chaos może mieć swoje miejsce w opowieści... ale nie powinien być jej naturą. Można wskazać chaos myśli, bitwy, nawet miłości, ale powinien być to element, nie całość. Chaotyczne opowieści powodują tylko mętlik w głowie. Oryginalność i pomysłowość polegają na wykorzystywaniu wiedzy i obrazów ze świata i układania z nich nowej mozaiki opowieści. Elementy mogą być takie same jak w innych opowieściach. Taka sama korona, taki sam pocałunek, taka sama para zakochanych, to zaledwie kolorowe kamyczki opowieści. To, jak zostaną one ułożone, ma prawdziwą wartość. „Zaplecione serca" natomiast mógłbym porównać do mozaiki, która została rozbita przez pędzącą ciężarówkę, która następnie wybuchła w kuli ognia. I to, co oglądamy, to: rozkruszone kolorowe kamyczki, potłuczone szkło, powyginane kawałki metalu oraz nadal płonącą benzynę. Niektórzy mogą nazwać taką mozaikę „kreatywną", jednak osobiście mam wątpliwości, czy to, co widzimy na ziemi, może być nawet „mozaiką" określone. Chaotyczna konstrukcja opowieści jest jedną z najsłabszych i najbardziej ciążących cech tej pracy.
Przechodząc do fabuły, logiki i konsekwencji wątków... z wcześniejszym opisem mozaiki można się chyba domyślić mojego stanowiska. Nie wiem nawet, od czego zacząć. Czy można od czegoś zacząć w opowieści tego typu? Postaram się trzymać moje uwagi, mniej więcej w toku chronologicznym opowieści, co jest trudne, ponieważ autor skacze między różnymi okresami co chwila i trudno się połapać, co się kiedy dzieje. Jest mi smutno, że muszę się tak wysilać, by uporządkować chaos tej opowieści, kiedy jest on całkowicie zbyteczny.
Jednak zacznijmy może od rodziny Heleny – Lisieckich. Są to Niemcy pełnej krwi, którzy używają polskiego nazwiska. Są właścicielami fabryki, która produkuje mundury dla armii niemieckiej. Rodzi się więc pytanie, czemu tego nazwiska używają? Albo czemu nadal mieszkają na terenach Polski? By mieć lepsze układy z nazistami? Raczej nie patrzyliby na nich przychylnym okiem. Mimo wszystko, co w oczach nazistów (nie licząc Żyda) jest gorszego od spolonizowanego Niemca? Czy robią to po to, by partyzanci ich nie zaatakowali albo by zabezpieczyć swoją rodzinę? Wątpliwe. W Generalnym Gubernatorstwie (a akcja dzieje się w okolicach Warszawy i w samym mieście) Polacy nie mieli zbyt wielu praw, a spotkanie jednego, kto miałby na własność fabrykę, było wątpliwe. A nawet jeśli uznamy, że jest to realistyczny obraz... w jaki sposób powstrzymałoby to partyzantów przed sabotowaniem fabryki? Nie jestem w stanie odgadnąć logiki w tym działaniu.
Następnie mamy scenę, gdzie Sebastian von Oberhaus, major Gestapo, rekrutuje Helenę... na środku ulicy, na widoku, po tym, jak „szczęśliwie" zauważył, że ma kontakt z rozpoznanym partyzantem. Domyślam się, że większość czytelników może odgadnąć, że rekrutacja potencjalnej agentki na środku ulicy wydaje się trochę lekkomyślna. Następnie mamy Helenę – młodą kobietę z dobrego domu, która idzie „szpiegować"... bez żadnego przeszkolenia, tylko z podpisanym dokumentem lojalności i tyle. Nic z tego zresztą nie wyszło, bo wkrótce Helena zostaje sekretarką tegoż samego majora Gestapo.
Podobnie prezentuje się wątek miłości między partyzantem Krzysztofem a Heleną. Podobno był w niej zakochany po uszy od małego, ale jedna z pierwszych scen, w których widzimy ich razem, dzieje się w 1943 (kiedy toczy się większość akcji), gdy chłopak oskarża ją o sprzedawanie się niemieckim żołnierzom, z którymi przez chwilę flirtowała. Nie jestem pewien, czy Krzysztof użyłby takich słów względem osoby, w którą jest zapatrzony.
Mamy też wątek całkowicie obrzydliwej miłości między Heleną a Majorem Oberhausem. O jego postaci będę jeszcze pisał, ale chcę tylko zaznaczyć, że Sebastian uderzył Helenę i ją zranił więcej niż jeden raz (w tym do krwi), a mimo to się w nim zakochała i w opowieści związują się ze sobą. W pełni rozumiem, że istnieją toksyczne relacje. Rozumiem też, że naiwna kobieta mogłaby zakochać się w mężczyźnie o złym charakterze. Czemu jednak autor przedstawia ten związek w pozytywnym świetle, jest dla mnie niepojęte. Mam nadzieję, że nie taka była jego intencja, ale trudno mi znaleźć w tekście satysfakcjonujący poziom krytyki takich relacji. Ten przykład powinien wystarczyć, ale niestety jest ich znacznie więcej.
Mianowicie związek między Oberhausem a prostytutką rosyjskiego pochodzenia – Katią. Prostytutką, która pracuje dla partyzantki, próbowała majora zabić, na pamiątkę tego ma bliznę. Dla czytelnika, który zastanawia się się nad tym, jaką mają relacje, oto ona: nadal ze sobą sypiają, Katia teraz pracuje dodatkowo jako jego agentka oraz swoistego typu bliższa partnerka. Jak oficer Gestapo i to wyższego stopnia pozwolił Rosjance dla niego pracować, kiedy ten, który kazał jej go zabić, nadal żyje? Jak Katia nie została ukarana śmiercią za swoją porażkę albo jak nie odkryto, że stała się podwójną agentką? Nie jestem w stanie odgadnąć.
Tak samo mamy wątek dawnej, młodzieńczej miłości Sebastiana z pewną Anastazją, z którą był nawet zaręczony, ale ta uciekła niedługo po przejęciu władzy przez Hitlera. Lata później spotykają się ponownie i dopiero wtedy Sebastian odkrywa, że jego była ukochana jest Żydówką... bo jak powszechnie wiadomo, narzeczony nie poznaje rodziny swojej ukochanej i nie dowiaduje się o ich pochodzeniu. Pomysł, że fakt bycia semitką został ukryty przez Anastazję przed swoim narzeczonym w relacji niejako zrodzonej z miłości, wydaje mi się bardzo, ale to bardzo mało realistyczny.
Przejdźmy do poprawności historycznej. Mam świadomość o ostrzeżeniu autora, że jego dzieło nie jest opowieścią historyczną i jedynie do historii nawiązuje. Jest jednak krytyczna różnica między nawiązywaniem a ignorowaniem historii. „Zaplecione serca" ignorują historię na niezliczonych poziomach. Fakt, że ten typ opowieści został wyznaczony w konkursie na opowiadania historyczne, nie ma najmniejszego sensu. Jeśli autor przyznaje, że nie jest to opowiadanie historyczna... czemu pojawia się na konkursie, gdzie poprawność historyczną się ocenia? Ilość błędów merytorycznych jest bardzo duża i widocznie obniża moją ocenę całej pracy.
Przykładów jest za dużo, bym mógł wymienić je wszystkie, ale podzielę się przynajmniej kilkoma:
Postać Katii na start. Co robi rosyjska prostytutka w Warszawie w roku 1943? Czy taka postać jest możliwa? Tak. Ale bardzo mało prawdopodobna. Szczególnie pamiętając, jakie relacje Polska i ZSRR miały przed wojną, nie mówiąc już, że po podziale Polski między ZSRR a III Rzeszę raczej niewielu Rosjan do Warszawy jechało.
Ponadto jest też scena, w której Katia rozmyśla, że brakuje jej dobrych brytyjskich papierosów, jakie wysyłał jej jakiś pilot z dywizjonu RAF (Royal Air Force). Jak papierosy docierały do niej z Anglii do Warszawy, bardzo chętnie bym się dowiedział. Powątpiewam jednak, by sam pilot leciał nad Warszawę i zrzucał jej skrzynkę papierosów z malutkim spadochronem. Zignorowanie załamania tras handlowych wraz z wybuchem wojny, między państwami walczącymi, jest poważnym błędem merytorycznym.
Mamy też sprawę pluskwy podsłuchowej podłożonej przez Katię w willi Oberhausa. Kiedy o niej przeczytałem, pokręciłem tylko zawiedziony głową. Autor chyba zapomniał, że jedną z najbardziej zaawansowanych maszyn liczących w tamtym okresie była ENIGMA. A ta maszyna była dostępna tylko osobom o niesamowitym budżecie. Jak partyzanci zdołali zdobyć pluskwę, do której technologia umożliwiająca jej zbudowanie pojawi się dopiero dekady później? Nie mam zielonego pojęcia. Trzeba zaznaczyć, że tak, w latach czterdziestych istniały podsłuchy. Jest sławny przekaz, że kiedy Churchill był raz w Moskwie i ostrzeżono go, że jego pokój jest podsłuchiwany, zaczął wykrzykiwać przekleństwa pod adresem Stalina. Punkt w tym, że był to specjalnie przygotowany i zbudowany pokój, specjalnie do podsłuchiwania gości. Tuż obok pokoju Churchilla był drugi pokój z całą drużyną wywiadowców manualnie spisującą jego słowa i nagrywającą jego głos. Mogły też istnieć podsłuchy linii telefonicznych. Technologia potrzebna jednak do zbudowania czegoś tak zaawansowanego jak pluskwa podsłuchowa jeszcze nie istniała. Pluskwy w tamtym okresie zwyczajnie nie istniało. Jest to kolejny poważny błąd merytoryczny.
Dalej w kolejności mamy scenę, gdzie major został zaatakowany przez partyzanta... a partyzant darował mu życie. Nie wiem, czy autor ma świadomość, jak bardzo brutalni byli członkowie organizacji partyzanckich. Zapewniam jednak, że takiego spotkania major by raczej nie przeżył. Łatwiej znaleźć przykład, gdzie gestapowiec zdołał uciec albo został uratowany przez patrol niż ten, gdzie darowano mu życie.
Mogę odnieść się również do samego Oberhausa. Majora Gestapo... mimo że w opowiadaniu jest wskazywane, jakby był żołnierzem... punkt w tym, że Gestapo to tajna policja. To samo tyczy się SS. SS miało ramię bojowe: Waffen-SS, ale armia sama w sobie to Wehrmacht. Wehrmacht i Gestapo to nie to samo.
Bardzo dobrym przykładem poważnego błędu merytorycznego pod względem poprawności historycznej jest sprawa pewnego statku. Autor pisze o statku wypływającym z Gdańska, przyjmującego na pokład Żydów, gejów, homoseksualistów itd. i ruszającego prosto do... Walii, która znajduje się na Wyspach Brytyjskich. Nie muszę chyba tłumaczyć, że statek, nawet cywilny, wypływający z portu III Rzeszy miałby raczej pewne problemy w dopłynięciu i zatrzymaniu się w porcie na Wyspach Brytyjskich, kiedy aktualnie trwa z nimi wojna. W całej Europie były tylko trzy kraje, z których skutecznie i relatywnie bezpiecznie można było przenieść się między terenami kontrolowanymi przez Aliantów (i ZSRR) oraz państwami Osi. Były to: Hiszpania, Turcja i Szwecja. Hiszpania była neutralna, miała świetny dostęp morski do Portugalii, która była blisko związana z Wielką Brytanią, jak i do okupowanej Francji. Wiadomo, że przez Turcję na tereny kolonii brytyjskich i francuskich ewakuowało się wielu Polaków. Przez Turcję mogli również przemieszczać się ludzie z ZSRR. Sam pomysł, że jakikolwiek statek mógłby bez problemu przepłynąć między Gdańskiem do Walii, ignoruje nie tylko poprawność historyczną, ale i co najgorsze – pluje w twarz dramatycznym opowieściom tych, którzy desperacko próbowali się przebić do neutralnych państw i stracili życie w podróży. Ten fragment opowieści jest przykładem nie tylko braku wiedzy historycznej, ale i ignorancji, którą jako osoba oceniająca poprawność historyczną, nie mogę zwyczajnie wybaczyć. Nawet Szwecja, będąca raczej blisko z III Rzeszą, jako kraj neutralny była jedną z mniejszych, ale nadal, baz przerzutowych dla imigrantów i szpiegów w czasie II wojny światowej. Pierwsze skrzypce grała jednak Hiszpania, a drugie Turcja. Ten przykład wraz z wcześniej wymienionymi wystarczyły, że byłem gotowy dać zaledwie jeden punkt za poprawność historyczną. Niestety, wskazane przykłady nie są jedyne i co istotne – łączą się ze sobą.
Największym jednak dowodem, że autor nie przejmuje się w najmniejszym stopniu historią, jest ignorowanie zarówno wydarzeń, jak i realiów historycznych. Autor skacze między latami, skupiając akcję głównie wokół drugiej połowy 1943 roku, jednakże nie wspomina prawie słowem o wydarzeniach, które wstrząsnęły wtedy regionem. Nie ma słowa o powstaniu w getcie warszawskim, kiedy bohaterowie rozmawiają o wydarzeniach z frontu, nikt nie wspomina o wielkiej porażce pod Kurskiem i ofensywie radzieckiej. Nie zostały również poruszone brutalność i bestialstwo Gestapo. W opowieści jest scena, gdzie Oberhaus podarowuje Helenie diamentowy naszyjnik. Skąd Major Gestapo taki naszyjnik miał? Kupił? Na jego pensji, kiedy większość kasy wydawał na alkohol? Czy może zastrzelił żydowską rodzinę, wyciągnął naszyjnik jako zdobycz, oczyścił z krwi i podarował ukochanej? Nie wiemy! Te kwestie nie są właściwie poruszane. Autor wziął krwawą, brutalną i bestialską rzeczywistość walk między Gestapo a partyzantami i ją wykastrował, by wepchnąć tam słaby romans. Tak głębokie ignorowanie historii, szczególnie w pracy, która została wyznaczona do tego konkursu, jest dla mnie niewyobrażalne. Z powodu tak zatrważającej ilości błędów merytorycznych nie mogłem, pozostając uczciwy wobec innych prac, jakie oceniłem, dać choćby jednego punktu za poprawność historyczną.
Czas przejść do bohaterów... autor ostrzega, że są oni głupi, ale nie jest to satysfakcjonująca dla mnie obrona tych postaci. Bohaterowie są faktycznie totalnie i całkowicie głupi, niekompetentni oraz, co najważniejsze, mają paskudne, obrzydliwe charaktery. Starałem się znaleźć jakąś pozytywną cechę. Cokolwiek, czego mógłbym się pochwycić. Niestety, bez skutków.
Helena to nadąsana, głupia, emocjonalna i niesamowicie pyszna dziewczyna z wyższych sfer. Jedna z tych, co jak ujrzała kolejkę do bycia mądrą i bycia piękną, wybrałą tę drugą. Byłoby to ciekawsze, gdyby była antagonistką, ale niestety jest bohaterką, którą obserwujemy z bliska. Helena wielokrotnie pokazuje swoją chciwość, bardzo wysoko stawia status i pieniądze, co udowadnia jej brutalne i bezduszne zakończenie relacji z Krzysztofem. Jest niesamowicie pyszna, ponieważ przy wielu okazjach pyskuje do majora Gestapo, co również mówi dużo o jej inteligencji, a raczej jej braku. Co jednak najbardziej szokujące, to jej fascynacja czy może nawet miłość do Sebastiana von Oberhausa. Ten mężczyzna raz ją dusił, a innym razem zranił ją do krwi. Mimo tego trzyma się go blisko. Dlaczego trzyma się blisko Oberhausa, jest też wyśmienitym pytaniem.
Sam Oberhaus jest żałosnym mężczyzną. Nie dość, że jest członkiem Gestapo i to wyższym oficerem, czyli wielokrotnie musiał wydawać rozkazy mordu niewinnych, to żałosny pijak, niekompetentny szpieg i agent oraz seksita, który bije kobiety. Jego postać wydaje mi się obrazą dla samego Gestapo, które mimo bycia bandą psychopatów i morderców, miało jednak jakieś standardy względem wychowania i zachowania swoich oficerów. Kiedy go bliżej poznamy, widzimy, że nie ma czego w nim lubić. Autor jednak próbuje wywołać u nas współczucie do tej paskudnej postaci, wskazując jego smutną młodzieńczą miłość albo jak czasem okazuje Helenie jakieś uczucia, co uważam za pozbawione smaku. Sam fakt, że taką postać próbuje się pokazać w pozytywnym świetle czy wywołać współczucie, przyprawia mnie o ciarki. Najgorsze jest chyba jednak to, że autor nie rozwija kwestii natury jego pracy. Oberhaus nie pije, żeby wyciszyć wrzaski swoich ofiar. Pije, ponieważ ma złamane serce po stracie swojej pierwszej miłości i magicznie pojawia się Helena, która go „naprawi". Członkowie takich organizacji jak Gestapo, SS czy NKWD nie powinni być przedstawiani w takim świetle w żadnej opowieści. Sam pomysł, żeby nie poruszyć zbrodni, jakich musiał dokonać, wydaje mi się całkowicie niesmaczne. Gdyby Sebastian był pijakiem, ponieważ próbuje zapomnieć o okrucieństwach, jakich dokonał, uwierzyłbym w jego tragiczną historię. Niestety, ta postać taką nie jest.
Dalej mamy Krzysztofa, czyli niekompetentnego partyzantę oraz romantyka. I to z tych, co piszą wiersze, nie mając nic więcej dla swojej ukochanej. Jego rola w opowieści to bycie seksistowskim, „miłym facetem", którego Helena odrzuca, bo preferuje „złego chłopca" gestapowca. To jest geneza jego smutnej egzystencji w tej opowieści.
Pojawia się Siwy, jakiś wyżej postawiony partyzant, który głównie krzyczy na Krzysztofa, że nie udało mu się zrekrutować Heleny, by mogła przekazywać im informacje o Oberhausie.
Występuje też pewien hrabia, oficer Gestapo i znajomego Sebastiana, który lubi zabawiać się z dziwkami, bić je w czasie seksu i czerpie niesamowitą radość z mordowania niepełnosprawnych. Jego rola to bycie paskudną karykaturą i próba przekonania czytelnia, że są gorsi gestapowcy od Oberhausa.
Jedyną z nielicznych pozytywnych postaci jest pokojówka Lisieckich, która ukrywa swoje żydowskie korzenie. Jej główna rola to jąkanie się i bycie przerażoną, kiedy widzi oficera Gestapo, co będąc osobą pochodzenia żydowskiego w niemieckim domu, w okupowanym kraju, jest dość realistycznie.
Nie licząc pokojówki i jednego żołnierza Wehrmachtu, który ma być niejako niewinną duszą (gdzie jest to niesamowicie mało prawdopodobne, kiedy ktoś jest w Wehrmachcie), każda postać jest w mniejszym lub większym stopniu postacią negatywną. Od przypadkowego woźnicy aż po naszych „bohaterów". Zaznaczę tutaj, że można napisać opowieść, gdzie czytelnik ma nienawidzić jakiejś postaci. Problem pojawia się wtedy, kiedy czytelnik nie ma jak polubić większości z postaci. Znacząca większość postaci nie ma właściwie żadnych pozytywnych cech. Nie są charyzmatyczne, nie są sprytne, nie są inteligentne, nie są zabawne, nie są kompetentne, nie mają większej wizji czy większych ambicji... są zwyczajnie bandą irracjonalnych, wrednych dupków. A kiedy wszyscy istotni bohaterowie nie mają pozytywnych cech, a wokół nich toczy się opowieść, to i opowieść dużo na tym traci.
O emocjonalności nie będę się mocno rozpisywał. Szczególnie że powyższe akapity powinny wskazać, jakie emocje ta opowieść we mnie wywołała. Opowieść jest chaotyczna, a główne emocje, jakich doznałem, to obrzydzenie zachowaniem bohaterów i irytacja związana z ignorowaniem realiów historycznych.
Styl opowieści to chaos. Brak logiki wątków, ułożenia chronologicznego, przeskakujemy między datami i wydarzeniami. A sam tekst jest niewłaściwie ułożony. Ton i tempo opowieści są całkowicie chaotyczne.
Strona techniczna i estetyka też nie są na najlepszym poziomie. W wielu miejscach słowo zostaje przecięte na pół i jego druga część pojawia się w drugim akapicie. Możliwe, że to wina Wattpada, ale mimo wszystko autor powinien zwrócić na to uwagę.
W ostatecznym rozrachunku „Zaplecionych serc" nie mogę z czystym sercem polecić. Szczególnie tym, którzy oczekują czegoś, co stało choćby w pobliżu opowieści inspirowanej wydarzeniami historycznymi. Obrazowo mówiąc, historia w tym przypadku znajduje się po drugiej stronie morza i porusza się się z bardzo dużą prędkością w przeciwnym kierunku. Nie sądzę również, że większość czytelników zdołałaby polubić bohaterów, którzy nie mają żadnych pozytywnych cech. W fabule i konstrukcji opowieści panuje chaos, do którego nie wiadomo jak podejść.
autor recenzji: biernacuszek
rola recenzenta: ekspert historyczny
„Zaplecione serca" to opowieść autorstwa xqueenofhell. Historia opowiada o Helenie – młodej Polce – która za takową się nie uważa, ma niemieckie korzenie, a co więcej ‒ jest zakochana w niemieckim żołnierzu.
Zacznę od pomysłowości. Tutaj autor wiele się nie napracował, bo pomysł jest wzięty rodem z częstego schematu romansu z okresu II wojny światowej. Z taką tematyką i wątkami jak w tej książce możemy na pomarańczowej platformie spotkać się bardzo często. Czytałam już wiele podobnych prac, które nawiązywały do zakazanej miłości Polki i Niemca – myślę, że wprowadzenie jakiś wątków nietypowych dla tej tematyki książek byłoby naprawdę dobrym zabiegiem. Zastanawia mnie też to, że autor zgłasza do konkursu dla prac historycznych książkę, której nie uznaje za historyczną.
Kreacja bohaterów to jeden z aspektów, który wypadł tu fatalnie. Najmniej chyba spodobała mi się Helena, która swoim zachowaniem przypomina mi prawdziwą Mary Sue – piękna, idealna, cudowna, wredna, oschła, nieprzyjemna, drażliwa, z ciętym językiem, wybujałym ego, nienaganną figurą – wszystkie cechy, które łączy w sobie Helena, sprawiły, że niezwykle zawiodłam się na tej postaci. Podejrzewałam, że Helena raczej będzie dziewczyną „temperamentną", ale liczyłam jednak, że gdzieś w sobie będzie miała chociaż odrobinę skruchy i wrażliwości (która nam wcale nie musi być ukazana przed innymi, ale w samotności, jedynie dla czytelnika). Chciałabym bardzo poznać głębszą historię Heleny, aby spróbować zrozumieć motywy jej działania. Naprawdę starałam się nie osądzać tej postaci pochopnie, ale nie potrafiłam. Bohaterowie według mnie w większości są albo wyidealizowani, albo pełni wad i zła (a przecież realistyczny bohater ma tak naprawdę wszystkiego w umiarze, nie nadmiarze).
Okres II wojny światowej na pomarańczowej platformie ma zszarganą opinię ze względu na niewielki procent prac z dokładną, szczegółową poprawnością historyczną, w przypadku tej pozycji również wystąpiły pewne nieścisłości. Zauważyłam, że w jednym z rozdziałów bohaterka przebiegła około kilometr, co w czasie okupacji przez Niemców nie było w jakikolwiek sposób tolerowane. Za bieganie najczęściej trafiało się na Pawiak, bo jeśli biegniesz, to znaczy, że jesteś podejrzany. To, że Helenie się udało i Niemcy patrzyli na to z przymrużeniem oka, jest mało realistyczne, bo nawet ludziom z dobrymi papierami bardzo rzadko udawało się tego uniknąć. Zauważyłam też, że autor często wspomina o rodzinnej firmie, którą założyli przodkowie bohaterki. Zastanawia mnie szybkość dostarczania materiałów – w Generalnym Gubernatorstwie różne materiały, tkaniny dostarczane były z ogromnym opóźnieniem, nawet te zamawiane przez Rzeszę. Niemcy jak tylko mogli obchodzili różne systemy i robili tak, aby przedłużyć ten proces do kilku tygodni, aby zabić w jakikolwiek sposób rozwój w dawnym państwie polskim. Te i inne aspekty historyczne wymagają dopracowania, a przede wszystkim poszerzenia wiedzy przez autora.
Pod względem technicznym opowieść prezentuje się dobrze, choć zdarzały się drobne potknięcia interpunkcyjne, które nie wpływały na odbiór tekstu. Sam styl autora jest miły w odbiorze, przystępny. Estetyka także jest dopracowana, okładka i tekst prezentują się schludnie.
Podsumowując, uważam, że „Zaplecione serca" to przyjemna pozycja, która wymaga jednak poprawek w treści (nawet jeśli nie treść historyczna stanowi sedno przekazu, warto o to zadbać). Z chęcią poznałabym dalsze losy i motywy bohaterów.
autor recenzji: kl4rcik
rola recenzenta: ekspert historyczny
„Zaplecione serca" autorstwa xqueenofhell to praca, której akcja dzieje się w różnych latach XX wieku. Opowiada ona o Helenie – Polce utożsamiającej się z Niemcami, o zakochanym w niej przyjacielu Krzysztofie, a także kilku innych postaciach, w tym o Sebastianie – majorze Abwehry. Przyznam, że opis jest trochę chaotyczny – przeplatają się w nim bowiem ze sobą dwa czasy: przeszły i teraźniejszy, co burzy nieco porządek. Brakuje w nim także podmiotów, które ułatwiłyby wejście w historię. Jest to zauważalne w dalszym etapie pracy, ale do tego jeszcze przejdę.
Jeśli chodzi o pomysł i oryginalność, myślę, że stanowią one atut dzieła. To znaczy: z jednej strony mamy do czynienia z Polką, która nie czuje solidarności z Polakami i bez mrugnięcia okiem zdradza ojczyznę, w której mieszka; z drugiej zaś śledzimy losy wielkiego patrioty, który nie okazuje się takim, za jakiego się podaje. Uważam, że jest to naprawdę dobry materiał na porządna historię, należy tylko odpowiednio wykorzystać możliwości. Sam motyw romansu między Polką a Niemcem w czasie II wojny światowej jest co prawda bardzo oklepany, ale wciąż może być ciekawy, jeśli w ciekawy sposób się go opisze.
Niestety moim zdaniem autor nie wykorzystał w pełni potencjału swojego pomysłu. Przez chaos, który zdecydowanie dominuje w „Zaplecionych sercach", wielokrotnie nie umiałam odnaleźć się w tekście. Zwłaszcza w ramach czasowych. Czasem był to rok 1939, czasem 1941, 1943, 1930, a czasem 1944. Tego było za dużo, gubiłam się, nie umiałam skojarzyć faktów, co, kiedy, gdzie i jak. Z pewnością łatwiej byłoby czytelnikowi podróżować między tylko dwoma okresami, skoro już autor chciał koniecznie tworzyć retrospekcje. Gubiłam się także w dialogach. Często nie było podmiotu, jedynie kwestie wyjaśniające czynność. Ale czyją czynność? Nie tak trudno jest dodać przy „powiedział" np. Krzysztof, a to znacznie ułatwiłoby czytanie. Mam zastrzeżenie także do prędkiego zmieniania tematu. W jednej chwili Helena rozmyśla o Krzysztofie, by po momencie wspominać o Jadwidze. Zupełnie bez podstaw. To niszczyło cały porządek, sprawiało, że nie umiałam do końca pojąć, w czym dokładnie w tym momencie tkwię.
Tak samo nie za bardzo wiedziałam, jak powinnam ocenić tę pracę w kategorii „poprawność historyczna". Sam autor bowiem zaznaczył na wstępie, że nie jest to praca historyczna, a jedynie z nawiązaniem do historii. Mimo to, jako że jest to konkurs prac historycznych, postanowiłam traktować ją w taki sposób. Już na samym początku rzuciła mi się w oczy data „1 września 1939" oraz fakt, że młodzi bohaterowie chcą uciec z rozpoczęcia roku szkolnego. To mnie zaciekawiło, zwłaszcza że nietrudno sprawdzić, że 1 września to był piątek, przez co uroczystość miała się odbyć 4 września. Ale pomijając ten fakt (może autorka po prostu uznała, że nie jest on istotny), nie mogę przymknąć oka na to, że tak ważna informacja, jak odwołanie rozpoczęcia roku przez wybuch wojny, została pominięta. To sprawiło, że już na samym początku bardzo źle się nastawiłam do aspektu historycznego, co z czasem tylko się potęgowało.
Co do kreacji bohaterów – mam mieszane odczucia na ten temat. Przyznam, że z żadnym z nich nie chciałabym się zakolegować, wręcz przeciwnie – większości wolałabym unikać. Można to potraktować jako zaletę, ponieważ stworzenie negatywnego bohatera nie jest łatwe, ale nie ukrywam, te postaci naprawdę denerwowały. Zwłaszcza Helena – naiwna, wierząca w nazistowskie ideały, romantyzująca nazizm. Naprawdę trudno było mi uwierzyć, że pomimo lat spędzonych pod okupacją niemiecką, dziewczyna ani razu nie przejrzała na oczy i wciąż wybierała stronę niemiecką. Przecież głośno było o łapankach, wywózkach do obozów koncentracyjnych, obozów zagłady, o gettach, o mordowaniu za przechowywanie Żydów... I nawet jeśli Helena wychowała się w takiej, a nie innej rodzinie, nie była przecież ślepa i widziała, co dzieje się wokół niej. W moim odczuciu była niewiarygodna, a także nierealna, zwłaszcza w momentach, gdy otwarcie, bez skrupułów pyskowała Niemcom, nie licząc się z konsekwencjami. Reszty bohaterów nie do końca pamiętam, prócz Krzysztofa i Sebastiana. Myślę, że najciekawiej stworzoną postacią był właśnie ten drugi, mimo że naprawdę można mu wiele zarzucić.
Jako że postaci to ogromny element każdej pracy, a ja nie czułam w ich obecności silniejszych emocji, niestety nie traktuję „Zaplecionych serc" jako coś, co wywołałoby we mnie głębsze odczucia. Tekst czytało się za to całkiem przyjemnie, jeśli chodzi o styl. Mogę rzec śmiało, że styl to jest coś, co ratuje tę historię. Autor pisze ładnie, czasem zastosuje jakąś metaforę, nie męczy obszernymi opisami, co zdecydowanie cenię. Czasem jednak pojawiały się pewne dziwne kwestie, nie do końca jednoznaczne, np. „Helena zaczęła powoli oddychać". Gdy to czytałam, miałam lekką zagwozdkę: czy ona przedtem w ogóle nie oddychała? Domyślam się, że chodziło o to, że jej oddech stał się wolny, lecz ubrałabym to w inne słowa, aby czytelnik nie miał żadnych wątpliwości. To samo odczucie miałam także w momencie, gdy Krzysztof „cieszył się z jej [Heleny] przyjaźni. Bywała... [...]" i tutaj jest opis Heleny, a nie przyjaźni, na którą wskazuje poprzednie zdanie. W niektórych momentach zdarzały się także powtórzenia oraz literówki. Powtórzeń było znacznie więcej.
Muszę natomiast pochwalić autorkę za poprawność pisania dialogów. Z tym nie ma problemu – odpowiednio stosuje półpauzy i całkiem nieźle prowadzi narrację. Czasem widoczne były problemy z interpunkcją, lecz nie wpłynęły zbyt bardzo na odbiór tekstu. Był on schludny, jednolity, a to też jest plusem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro