AUTOR: Raymond Chandler

Powracam z zaświatów, skarby. Długo mnie nie było i - frankly, my dear - raczej znów długo mnie nie będzie. Liceum to harówka. A może tylko mi się tak wydaje. Grunt, że podoba mi się bardziej niż gimbaza, a to, że w ostatnim tygodniu niemal zemdlałam z wyczerpania, to już inna bajka. Moje jasełka udały się perfekcyjnie. Wszystko, co teoretycznie mogłoby się posypać, wyszło idealnie. A teraz zapraszam na kolejne spotkanie z Philipem Marlowe'em, prywatnym detektywem z zasnutego dymem i kurzem Los Angeles.

Wszystko zaczyna się w środku nocy na parkingu przed jakimś barem, gdzie Marlowe zajmuje się pijanym jak bela, zostawionym przez rudą ślicznotkę facetem. Tak zaczyna się jego znajomość z Terrym Lennoxem, poharatanym psychicznie i fizycznie wojennym weteranem, złamanym przez życie alkoholikiem żonatym z puszczalską córką milionera. Spotykają się co jakiś czas i smętnie ślęczą nad kieliszkiem, żaląc się sobie z niesprawiedliwości świata. Którejś nocy w drzwiach Philipa staje roztrzęsiony Terry z rewolwerem w dłoni i prosi, by ten zawiózł go do Tijuany. Żona Lennoxa leży właśnie w kałuży krwi...

Podejrzany o morderstwo Terry znika, a Marlowe ląduje w więzieniu, oskarżony o współudział. Szybko go jednak wypuszczają, gdyż Terry strzela sobie w łeb w jakiejś zapadłej meksykańskiej dziurze, pozostawiając list z przyznaniem się do winy.

Nim Philip zdąży na dobre przetrawić całą tę historię, dostaje nowe zlecenie - od wydawcy Howarda Spencera. Jego najbardziej poczytny pisarz, Roger Wade, nie jest w stanie dokończyć ostatniej książki, zaczął ostro pić i pobił żonę Eileen - przepiękną platynową blondynkę, dla której Marlowe niemal od pierwszej chwili traci głowę.

Obie sprawy zapętlają się, gdy Marlowe stawia drinka innej pięknej kobiecie: Lindzie Loring, oskarżanej przez swojego męża oraz Eileen Wade o romans z Rogerem. Linda jest siostrą zamordowanej Sylvii Lennox...

Doskonała powieść. Alkohol, kobiety i Philip Marlowe - za to kocham Raymonda Chandlera.