Spektrum - Leonidy
Seria: Spektrum
Tytuł: Leonidy
Geminidy
Ursiderne (nieprzetłumaczona)
Autor: Nanna Foss
Gatunek: fantastyka/romans
Dział: dla młodzieży
A co jeśli podróże w czasoprzestrzeni są możliwe? A do tego można posiać magiczne moce? Ale jak zawsze w to wszystko jest jeszcze wplątane wiele zagadek i tajemnic. I ktoś niestrudzenie na nich poluje i próbuje zabić. Czy grupie przyjaciół uda się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i ujść z tego z życiem?
Na początku muszę przyznać, że te książki miło mnie zaskoczyły. Następne części, czyli trzecia i prawdopodobnie czwarta, nie ukazał się jeszcze w Polsce i boję się, że się tego nie doczekam, bo nic nie wskazuje na to, by trzeci tom i reszta miała zostać przetłumaczona i jest z mi z tego powodu bardzo smutno, bo chciałabym się dowiedzieć jak dalej potoczyła się ta historia.
A co do samej treści, to myślałam, że będą to książki, że się tak wyrażę, mocno fantastyczne, o ciężkim charakterze, ale okazały się zaskakująco miłe i przyjazne w odbiorze. Przyznam, że były wciągające i ciężko było się od nich oderwać. Chwilami trzeba się wprawdzie skupić by zrozumieć o co chodzi, bo książki były tajemnicze oraz mocno pomieszane i pogmatwane. Książki nie łatwo było rozpracować, bo czasami można się było pogubić w tym wszystkim, zwłaszcza przez zależności czasowe. Książki były pełne zagadek i na każdym kroku się można dowidzieć czegoś nowego. Były też świetnie napisane i super się je czytało. Książki były naprawdę fajne i wspaniałe w odbiorze, przepełnione tajemnicami i jak raz zaczęło czytać, to nie chciało się przestać, aż do końca by odkryć co się za tym wszystkim kryje. Było w nich dużo akcji, czytelnik się nie nudził i chętnie zatracał się w lekturze.
Co ciekawe, choć ja osobiście nie lubię takich zabiegów, każdy tom jest napisany z punku widzenia innego bohatera, co mnie trochę zaskoczyło, no bo wolę jednak perspektywę jednego bohatera podczas całej serii.
Ocena: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐(9/10)
Opis od wydawcy pierwszej części:
Kiedy to się właściwie zaczęło? Gdy ta staruszka oskarżyła nas o spowodowanie końca świata? Gdy miałam sen o świecących dłoniach? Gdy kompas wypalił na naszych dłoniach rany? Czy na długo przedtem? Piętnastoletnia Emi rysuje chłopaka o turkusowych oczach, który nosi na szyi tajemniczy pryzmat. Nazajutrz doznaje szoku, widząc go wchodzącego do klasy. Nim się zorientuje, na dłoniach ma trójkątne rany, a jej koleżanki i koledzy potrafią robić dziwne, niewytłumaczalne rzeczy. A może to wszystko tylko sobie wmawia? Granice między snem a rzeczywistością zaciągnij się, a Emi desperacko próbuje myśleć racjonalnie w tym wszystko ogarniającym chaosie. Wkrótce jednak musi spojrzeć prawdzie w oczy. To tylko kwestia czasu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro