"Jej wysokość P." - Joanne MacGregor
5/10
Data: 16.05.2018
"Siedemnastoletnia Peyton jest naprawdę wysoką nastolatką. Dziewczyna ma 180 cm wzrostu, co uniemożliwia jej skuteczne wtopienie się w tłum i sprawia, że jest ciągle obiektem docinek i kpin. Codzienne życie utrudnia też wielki rodzinny sekret, który pogrzebał jej szanse na normalne dorastanie.
Zdeterminowana, aby zmienić swoje życie, decyduje się na przyjęcie zakładu. Jeżeli pójdzie na trzy randki i bal maturalny z kimś wyższym od siebie, wygra 800$, dzięki którym wyrwie się ze swojego koszmaru. Problem jej dość spory, bo na liście kandydatów znajduje się tylko pięć nazwisk, a chłopak, który wpadł jej w oko, umawia się z dziewczyną dużo niższą od Peyton... "
***
Niestety książka okazała się dla mnie wielkim rozczarowaniem. Długo na nią polowałam i bardzo się cieszyłam, kiedy wreszcie ją zdobyłam. Okładka bardzo przykuła moją uwagę. Wysoka dziewczyna, chłopak na deskorolce i naprawdę nie wiem, co ona ma wspólnego z treścią książki. To naprawdę mogła być fajna książka o perypetiach wysokiej dziewczyny. O tym z jakimi trzeba borykać się problemami, gdy się ma te kilka centymetrów za dużo. Wytykanie palcem, brak odpowiednich sklepów z odzieżą dla wysokich, szczupłych dziewczyn oraz problemy z odnalezieniem odpowiedniego chłopaka. Bardzo podobał mi się pomysł Peyton na stworzenie kolekcji ubrać dla wysokich dziewczyn i że znalazła swoje powołanie w szyciu. I to by wystarczyło.
Autorka nie potrzebnie wplotła w całą historię problem mamy Peyton, która była chora psychicznie i cierpiała na tzw. „zbieractwo". Było mi bardzo żal tej kobiety. Straciła synka, została porzucona przez męża, który postanowił założyć sobie nową rodzinę i niczego nie dostrzegał. To aż dziwne, że Peyton wyrosła na normalną dziewczynę. Moim zdaniem autorka w ogóle nie poradziła sobie z tym wątkiem. Wymyśliła zupełnie surrealistyczne ozdrowienie mamy, która sama podjęła próby leczenia i poradzenia sobie z problemem. Tymczasem byłoby o wiele ciekawiej, gdyby ktoś trzeci zaingerował w cała sytuację, Jay, Chloe czy chociaż wreszcie ojciec Peyton. Generalnie cały wątek nadawałby się na zupełnie oddzielną książkę.
No i wreszcie to co najbardziej mnie rozczarowało – wątek miłosny. Naprawdę liczyłam tu na jakąś oryginalność, że pomimo, iż Peyton szuka wyższego od siebie chłopaka, to jednak ktoś inny podbije jej serca. Już nawet zabłysła we mnie iskierka nadziei, kiedy ba horyzoncie pojawił się wesoły i napalony Zack. Niestety, zupełnie się zawiodłam.
A wisienką na torcie, było patetyczne i typowo amerykańskie zakończenie.
Nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie polecam tej książki, ale nie ma w nie zupełnie nic oryginalnego czy zabawnego i jest do bólu przewidywalna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro