"Eleonora i Park" - Rainbow Rowell
10/10
09.01.2020
Eleonora... nie sposób jej nie zauważyć: rude włosy, dziwne ciuchy. Czyta mu przez ramię. Uważa Romea i Julię za bogate dzieciaki, które dostawały wszystko, co chciały. Najbardziej nie lubi weekendów, bo spędza je bez niego.
Park... Dobrze mu w czerni. Denerwuje się, gdy musi prowadzić samochód w obecności taty. Uwielbia imię Eleonory i nie skróciłby go ani o sylabę. Wie, która piosenka jej się spodoba, zanim ona zacznie jej słuchać. Śmieje się z jej dowcipów, zanim ona dotrze do puenty.
Oto tocząca się w ciągu jednego roku szkolnego opowieść o dwojgu szesnastolatkach urodzonych pod nieszczęśliwą gwiazdą – dość mądrych, by zdawać sobie sprawę, że pierwszej miłości prawie nigdy nie udaje się przetrwać, ale na tyle odważnych i zdesperowanych, by dać jej szansę.
***
O rany, cóż to była za lektura! Jak dla mnie genialna, niemalże perfekcyjna! „Eleonora i Park" to jedna z tych książek, od których nie można się oderwać, a jednocześnie boi się czytać dalej, żeby się nie skończyła. To jedna z tych, do których ciągle wraca się myślami, po ich odłożeniu, a po skończeniu długo nie można sobie znaleźć miejsca. Akcja książki zaczyna się w roku 1986 i ukazuje nam niezwykły obraz USA lat osiemdziesiątych. Park mieszka w małym mieście, gdzie panuje powszechna nietolerancja. Nie lubią tu obcych, ani kolorowych. Park jest wprawdzie półazjatą (jego mama jest Koreanką, rodzice poznali się w czasie wojny w Wietnamie), ale nie jest obcy, tu się urodził i wychował, mimo tego Park woli się nie wychylać, żeby nie stać się celem dla wrednych kolegów ze szkoły. Idzie mu całkiem nieźle do czasu, gdy do autobusu wsiada nowa – Eleonora, dziewczyna, która tak bardzo stara się być niewidzialna, że nie można jej nie zauważyć. Jest duża, z nadwagą, ubiera się w za duże męskie ciuchy, na głowie ma burzę rudych loków, a do tego jej jasna skóra pokryta jest mnóstwem piegów. Ona też staje się obiektem prześladowań innych uczniów. A Park? Park robi coś, czego by w życiu po sobie nie spodziewał, proponuje Eleonorze, żeby usiadła obok niego w autobusie. I tak właśnie między tą dwójką zaczyna się rodzić niezwykłe uczucie.
„Eleonora i Park" to książka napisana dokładnie tak, jak uwielbiam. Współcześnie, bez zbędnych opisów. Wprawdzie trzeciosobowa, ale naprzemienna narracja, pozwala nam poznać uczucia i myśli zarówno Parka, jak i Eleonor. I nie potrzeba tu zbyt dużo opisywać, żeby wczuć się w sytuację obojga bohaterów. To w jaki sposób autorka oddaje różne sytuacje, przemyślenia oraz pisze dialogi, doskonale oddaje wszystkie emocje: niechęć, niepewność, zauroczenie, miłość oraz strach. Rodzące się uczucie między Parkiem i Eleonorą jest tu opisane niesamowicie, subtelnie, wręcz magicznie, wszystko jest na swoim miejscu i rozwija się w idealnym tempie. Zakochałam się w tym, jak autorka opisała sytuację, gdy Park pierwszy raz wziął Eleonorę za rękę.
Z pewnością najciekawszą postacią w tej książce jest Eleonora, to co się jej przytrafiło oraz jej sytuacja w domu (choć wolałabym, żeby tak nie było). Dziewczyna mieszka w niewielkim domu z mamą, czwórką rodzeństwa i ojczymem. I to właśnie ojczym jest powodem, że Eleonora stara się być niewidzialna. To kawał skurczybyka, obleśny, zapijaczony typ, do tego sadysta. Wszyscy w domu się go boją (każda scena z nim związana, sprawiała, że miałam ciarki na plecach). On też wyrzucił Eleonorę z domu, i dziewczyna przez rok mieszkała u obcych. Jednak po jej powrocie nic się nie zmieniło, a właściwie było tylko gorzej, bo musieli mieszkać w ciasnocie, z łazienką wydzieloną z części kuchni, bez drzwi. I tu właśnie była niezwykłość w narracji, bo autorka nie musiała zbyt dużo rozpisywać się o całej sytuacji, ja i bez tego czułam strach, jaki czuła Eleonora i jej rodzeństwo przebywając w domu. Cała książkę czytałam siedząc na gwoździach, tylko czekałam aż to wszystko runie. Czekałam na najgorsze. Co mogło jeszcze złego spotkać Eleonorę, a może już ją spotkało i tylko trzeba to odkryć?
Oprócz prześladowań w szkole oraz patologii w rodzinie, książka porusza wiele innych ciekawych zagadnień, głównie tego z czym borykają się młodzi ludzie, próbujący odnaleźć akceptację zarówno w domu, jak i wśród rówieśników. Eleonora bardzo źle się czuła w swoim ciele, nie mogła pojąc jak może podobać się Parkowi, przecież była taka duża. Za każdym razem, gdy Park ją dotykał, marzyła o tym, żeby się skurczyć (i tu tak bardzo potrafiłam się z nią utożsamić). Z kolei Park? Niestety on też borykał się ze swoimi słabościami. Choć miał idealny dom i kochających rodziców. Tak właściwie umiał to dostrzec dopiero w zderzeniu z rodziną Eleonory. Największym jego problemem było to, że on i jego ojciec (weteran wojenny) w inny sposób postrzegali męskość. Ojciec zmuszał go do nauki sztuk walki, jazdy samochodem ze skrzynią biegów, a Park buntował się malując kreski pod oczami i słuchając punka.
Całą książkę bałam się, że nie zjadę tu happy endu, czytałam ją z przekonaniem, że tuż za następną stroną wydarzy się coś złego, naprawdę złego. Czy faktycznie tak było? O tym musicie przekonać się sami. Gorąco polecam tę książkę, bo naprawdę warto ją przeczytać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro