Zabójca, reż. David Fincher
Recenzję filmu „Zabójca” reżyserii Davida Finchera przygotował dla nas Łukasz ❤️
Po latach David Fincher powraca do mocnego kina gatunkowego – klasycznego thrillera. Reżyser wspaniale się w nim czuje i zdecydowanie widać to na ekranie. Bezimienny profesjonalista o twarzy Michaela Fassbendera sprawia wrażenie precyzyjnie zaprogramowanej maszyny, której reżyser zaimplementował zestaw najbardziej przydatnych atutów zawodowego zabójcy. Jest konsekwentny, cierpliwy i metodyczny. Poznajemy go poprzez refleksje i błąd, który popełnia, co w konsekwencji zmienia jego modus operandi i zabiera nas w klimatyczny, chłodny świat XXI wieku.
Postać, w którą wciela się Michael Fassbender w thrillerze Finchera, jest w pełni anonimowa, nie poznajemy nawet jej imienia. Personalia zmienia niczym rękawiczki, dbając przy tym o każdy szczegół. Warto zwrócić na nie uwagę – toż to prześmiewcza zabawa rodem z miliona serialowych klisz! Raz przebrany za niemieckiego turystę, potem zaś za czyściciela rodem z Maxa Payne’a. Skrupulatny, momentami obcy w swoim ciele, ukierunkowany na osiągnięcie celu jak robot. Wtapia się w tłum i sprawia wrażenie normalności. Mimo to w każdej chwili jest przygotowany na zdradę i wykorzystanie – nawet w łóżku nie rozstaje się z nożem.
Styl Finchera fabularnie zmierza drogą zemsty, ale staje się klimatycznym studium psychologicznym głównego bohatera. Sceny budowane są krok po kroku, a każdy kadr i każde słowo zostały pieczołowicie zaplanowane. Choć rozumiem założenie, brakowało mi tu emocji. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że po świecie chodzi ktoś tak wyprany z emocji, całkowicie obojętny. Film nie przedstawia ani dobra, ani zła, a widz wrzucony w opowieść może delikatnie się uśmiechnąć, słysząc docinki na temat otaczającej nas rzeczywistości, aby kolejnym razem w przerażeniu patrzeć na sceny przemocy.
Ciasny montaż i wielobarwne zdjęcia są genialne, skupione na detalach i ciekawych kadrach będących uzupełnieniem dla opowieści. Muzyka delikatnie wypełnia uszy i wraz z bohaterem prowadzi nas przez przeżarty, okrutny świat. Zaręczam, że The Smiths swoimi utworami potrafi zarażać nawet miłością do jogi.
Netflix znakomicie trafił. Elegancja reżysera, fachowy scenariusz i odrodzenie Michaela Fassbendera to strzał w dziesiątkę. Filmowy minimalizm jest atrakcyjny swoją powściągliwością, dotyka jednocześnie nut kina noir. Jest to udany film, mocno osadzone kino gatunkowe godne polecenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro