Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szóstka wron (książka)

Wspaniałą recenzję Szóstki wron od Leigh Bardugo wykonała Sansiviria

„Każdy z nas jest dla kogoś potworem."

Z całą pewnością nie powiem, że ten cytat charakteryzuje całą książkę, może dlatego, że wybranie kilku słów z prawie pięciuset stron jest nieco trudne... Ale na ile mogę ocenić, porusza on temat, który przewija się w „Szóstce wron" autorstwa Leigh Bardugo dość często.

Książkę przeczytałam głównie dzięki poleceniu od znajomych, którzy niejednokrotnie wskazywali ją jako jedną ze swoich ulubionych pozycji. Dlatego podeszłam do niej ze sporym entuzjazmem i od razu powiem, że na szczęście nie ulotnił się on w trakcie czytania.

Ale może zacznijmy od krótkiego wprowadzenia. Już sam początek historii zapowiada intrygę, którą w niej znajdziemy — obserwujemy działanie niezwykle uzależniającego narkotyku zwanego jurda parem, który niebezpiecznie zwiększa moc griszów. Jego recepturę zna tylko jedna osoba, uczony przetrzymywany w Lodowym Dworze — niezdobytej fjerdańskiej twierdzy. Uwolnienie go wydaje się niemożliwe, a mimo to Kaz Brekker, przestępczy geniusz Ketterdamu, postanawia się go podjąć. Nagroda jest bowiem zbyt duża, by mógł z niej zrezygnować.

I mniej więcej w tym momencie rozpoczyna się akcja. Muszę przyznać, że moim zdaniem na początku toczyła się zbyt wolno. Oczywiście, zbieranie drużyny i formułowanie planów jest elementem, którego nie sposób pominąć, ale jest też tym, który nienaturalnie wydłużył wstęp do właściwych wydarzeń. Być może miały na to wpływ liczne retrospekcje, które w tej sytuacji i ilości zaburzyły oraz utrudniły czytanie. Za to w momencie wejścia na pokład statku pojawiły się dynamika i napięcie. W trakcie lektury cały czas czekałam, aż coś się nie powiedzie — ktoś umrze, więzień zaginie, strażnicy wszystko przewidzą, któryś z członków grupy zdradzi, a cała misja zakończy się spektakularną porażką. I choć niektóre z tych rzeczy naprawdę się wydarzyły, najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Ze wszystkich możliwości autorka wybrała tę, której nie przewidziałam i nie byłam w stanie się jej spodziewać. To dla mnie ogromna zaleta.

Jeszcze bardziej urzekli mnie chyba tylko bohaterowie. Podoba mi się, że w większości pochodzą ze swego rodzaju półświatka. Dzięki temu ich motywacja jest bardziej wiarygodna, nie chcą uratować świata ani przywrócić pokoju, zależy im po prostu na pieniądzach — na spłatę długu, zemstę na wrogu lub spełnienie marzeń. Najbardziej przypadła mi do gustu Inej, zwana Zjawą, imponująca swoim spokojem i trafnymi spostrzeżeniami. Uwielbiam też Ninę i Matthiasa, wraz z niezwykłą dynamiką ich relacji, widoczną w każdej rozmowie. Kaz, oprócz swoich umiejętności przewidywania i improwizacji, zaintrygował mnie ukrytym w sobie mrokiem. Nie mogłabym też zapomnieć o wyluzowanym Jesperze i uroczym Wylanie, którzy każdym swoim pojawieniem wywoływali uśmiech na mojej twarzy. Do tego wszyscy ci bohaterowie nie są ani jednoznacznie dobrzy, ani źli — mają jakiś sekret lub uciążliwą przeszłość, a poznawanie ich od tej strony było niezwykle satysfakcjonujące. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak zostali wykreowani oraz przedstawieni, to chyba największa siła tej książki.

Większa część akcji ma miejsce w Lodowym Dworze, fortecy Fjerdan, którzy odznaczają się zaawansowaniem technologicznym. Sam gmach opisano bardzo dobrze, nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie lokacji bohaterów, a wszelkie nieścisłości zostają później wyjaśnione. W trakcie retrospekcji najczęściej przenosimy się do Ketterdamu, miasta o świetnie zarysowanym charakterze. Panuje w nim chaos, ale jest w tym metoda, ponieważ bardzo mocno oddaje to klimat tego miejsca.

Ważną częścią świata przedstawionego jest również magia, czy też właściwie Mała Nauka. Griszowie dzielą się na różne Zakony, z których każdy manipuluje innym rodzajem materii, przykładowo somatycy pracują z ludzkim ciałem, a wszelkiego rodzaju eterycy mogą przywoływać żywioły zależnie od zdolności. Tutaj mocno rzuciło się w oczy, jak odmienne jest podejście poszczególnych narodów do tajemnych mocy, to dość ciekawy wątek.

Jeżeli chodzi o styl autorki, jest kilka rzeczy, które mnie w nim irytowały, między innymi ogromna ilość powtórzeń imion bohaterów, czasem nawet trzy razy na przestrzeni czterech zdań. Albo po prostu liczba powtórzeń, bo inne słowa też pojawiały się trochę zbyt często. Jednak pomimo tych mankamentów zapisałam sobie wiele cytatów, które zachwyciły mnie w trakcie czytania. Poza tym, Bardugo wspaniale opisuje emocje, przez co bardzo mocno je odczułam i odniosłam wrażenie, że dzielę je razem z bohaterami.

Podsumowując, pomimo kilku rzeczy, które mi zgrzytały, lektura była fantastycznym przeżyciem. To zupełnie inna książka niż poprzednie, z którymi miałam do czynienia u Leigh Bardugo. Całym sercem pokochałam bohaterów, którzy urzekli mnie swoją nadzwyczajną prawdziwością, utonęłam w fabule i teraz czekam tylko, żeby przeczytać część drugą. Ale przede wszystkim — bardzo dobrze się bawiłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro