Recenzję książki „Let me in” autorstwa Natalii Fromuth przygotowała dla nas AnotherDaydreamer- ❤

Let me in autorstwa Natalii Fromuth określiłabym jako powieść młodzieżowo-obyczajową. Przyznaję, że jej okładka mnie zainteresowała, ale tym razem opakowanie okazało się równie dobre co treść. Miło się zaskoczyłam, a książka znalazła miejsce w moim sercu.

To książka o dwóch nastolatkach: Layli i Aidanie. Kiedy on zjawia się w kawiarni, w której pracuje Layla, codzienność dziewczyny zupełnie się zmienia. Urzekła mnie w tej historii odmienność. Layla choruje na bielactwo, a Aidan robi wszystko, by pomóc jej zaakceptować siebie. Sytuacja komplikuje się jednak, kiedy bohaterowie odkrywają, że ich rodzice w przeszłości się przyjaźnili i coś ich poróżniło.

Bohaterowie, których nie da się nie pokochać, Layla i Aidan to genialna para, choć są zupełnie różni. Ona utknęła w pułapce rutyny, i nagle zjawia się on. Lekko szalony, bezpośredni chłopak, który rozświetla pomieszczenie samym uśmiechem. Layla jest bardziej zamknięta w sobie, taktowna i wrażliwa. Ujęły mnie również postacie drugoplanowe, bo rzadko się zdarza, by one również otrzymały swoje pięć minut.

Akcja rozgrywa się w miejscowości Charlotte, choć szczerze mówiąc jedynie chwilami czułam małomiasteczkowy klimat. Równie dobrze autorka mogłaby wybrać inną lokalizację, a nie poczułabym zbyt wielkiej różnicy. Zaczęłam doceniać miejsce akcji dopiero wtedy, gdy mieszkańcy zainteresowali się graffiti tworzonymi przez Aidana. I faktycznie, stały się one sensacją.

Uwielbiam powieści takie jak ta: urocze, przepełnione ciepłem i nadzieją. Może nie ma w niej fajerwerków, ale autorka w cudowny sposób pisze o tym, co codzienne, a także o pięknym uczuciu, jakim jest miłość, o stracie i o tym, co w życiu ważne. Przy lekturze nieustannie się uśmiechałam, ale nie zabrakło również wzruszenia. Nie jest to jednak książka, która zadowoli wszystkich. Jej akcja toczy się dość powoli, ale jeśli szukacie książki spokojnej i dającej otuchę, ten tytuł będzie strzałem w dziesiątkę.