Almond. Ten, który nie czuł. Won-Pyung Sohn
Recenzję książki „Almond. Ten, który nie czuł” autorstwa Won-Pyung Sohn przygotowała dla nas Sansiviria ❤️
„Los to siła, która odgrywa wielką rolę we wszelkiej niesprawiedliwości tego świata.”
Ten cytat idealnie przedstawia przesłanie książki autorstwa Won-Pyung Sohn, która w przepiękny sposób opowiada historię Seona Yunjae. Jest to chłopiec cierpiący na aleksytymię, zaburzenie psychiczne uniemożliwiające mu odczuwanie jakichkolwiek emocji. Jak sam twierdzi, słowa takie jak radość, smutek czy empatia są dla niego tylko i wyłącznie nic nieznaczącymi zlepkami liter, co w ogromnym stopniu wpływa na jego życie oraz kontakty z innymi ludźmi. Ponadto jeszcze w pierwszym rozdziale czytamy o tym, jak w tragicznym wypadku zginęła jego Babcia, a Mama trafiła do szpitala w stanie śpiączki, co znaczy, że w jednej chwili Yunjae stracił jedyne osoby, które pomagały mu odnaleźć się w świecie.
Gdy tylko się o tym dowiadujemy, narracja przeskakuje w czasie i wracamy do dzieciństwa Yunjae. Ten zabieg pozwolił autorce na zasianie w czytelniku ciekawości przed wprowadzeniem go w opowieść poprzedzającą. Poznajemy więc wiele sytuacji z przeszłości chłopca, bez przerwy zastanawiając się, co doprowadziło do makabrycznych wydarzeń z początku. A gdy już do nich docieramy, idziemy dalej, coraz bardziej zżywając się z historią. Chociaż akcja nie jest specjalnie żywa, okazała się bardzo angażująca. Największe wrażenie zrobiło na mnie zakończenie — mocne w wymowie i wbrew pozorom dość brutalne, nawet jeśli nazwałabym je happy endem.
Mimo wszystko najbardziej pokochałam w tej książce bohaterów, nie zawsze dobrych, ale za to wyrazistych i rzeczywistych. Osobowość Yunjae tak naprawdę zdeterminowała choroba, sprowadzając ją do pragmatyzmu, logiki i czystego rozsądku. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać — tak naprawdę jednak kryje się w nim doskonale zbudowana postać, z pięknymi, poruszającymi przemyśleniami i wartościowymi wnioskami. W pewien sposób podobnym bohaterem jest Gon. Z pozoru to całkowite przeciwieństwo Yunjaego, agresywny i wulgarny, pełen buzujących, niekontrolowanych uczuć. Na początku nie byłam w stanie go polubić, ale z każdą cegiełką dokładaną do jego wizerunku coraz lepiej go rozumiałam, aż w końcu dotarło do mnie, jaki w rzeczywistości jest.
Z postaci drugoplanowych jako moją ulubioną muszę wyróżnić Dorę, bo jej pasja, energia i zwyczajna ludzka sympatia sprawiły, że to jedna z najbardziej pozytywnych osób pojawiających się na przestrzeni fabuły. Chociaż nie był to wybór łatwy, gdyż każda z nich miała w sobie coś wyjątkowego, co czyniło ją niezwykłą i wręcz namacalną.
Bardzo ważnym elementem tej powieści są emocje. Mimo że Yunjae ich nie odczuwa, wciąż są obecne i odgrywają ogromną rolę. Wszystkie mocno oddziałują na czytelnika, rysując przed oczami barwne sceny i pozostawiając po sobie swego rodzaju pustkę. Niejednokrotnie wzruszałam się i płakałam w trakcie lektury, poruszona przedstawionymi wydarzeniami.
Dużą rolę odegrał w tym również styl autorki, wciąż unikatowy, pomimo podwójnego tłumaczenia — najpierw z koreańskiego na angielski, a później dopiero na polski. Jako że narracja prowadzona jest przez głównego bohatera, styl jest beznamiętny i pozbawiony emocji, co doskonale pasuje do historii i pomaga się w nią wczuć. Jest też po prostu cudowny, pojawiło się wiele fragmentów, gdzie zachwycałam się jakimś wyjątkowo trafnym sformułowaniem, bądź ładną konstrukcją zdaniową.
Nie powiedziałabym, że „Almond” jest książką łatwą, ale bez wątpienia uważam ją za wartą przeczytania. Choć niekiedy musiałam przerywać lekturę, by móc odpocząć od ciężkiego klimatu, za każdym razem wracałam i ponownie dawałam się pochłonąć, oczarowana bohaterami, fabułą i płynącym spomiędzy słów nastrojem. Poza tym jej przesłanie, to, co uświadamia i sposób, w jaki to robi, sprawia, że jest to jedna z lepszych i piękniejszych historii, z jakimi miałam ostatnio do czynienia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro