🍂8. Z dobrodziejstwem inwentarza
Znacie Tę Od Instytutu? Znaczy Leria357? Jeśli nie, to to Wasz ogromny błąd, bowiem ta autorka ma w sobie coś, co przyciąga wiernych, nad wyraz aktywnych czytelników! Zaufajcie nam! A jeżeli nie ufacie nam (skandal!), to dajcie chociaż szansę naszej kochanej AnotherDaydreamer- i jej recenzji, a później dajcie się oczarować temu opowiadaniu!
Treść recenzji:
Z dobrodziejstwem inwentarza to niezwykle miłe w odbiorze opowiadanie fantasy. Wszystko zaczyna się w dniu, w którym w krok za Mileną pojawia się kot, by wprowadzić do jej życia więcej niż trochę chaosu. Motto historii wcale nie tak metaforycznie pokazuje, czego należy się spodziewać, co nie zmienia faktu, że historia mimo wszystko mnie zaskoczyła, szczególnie że sam tytuł nie nasunął na myśl zbyt wielu skojarzeń.
W opowiadaniu odbiorca odnajdzie magię, czarownicę oraz chowańca. Nie mogło także zabraknąć demona, bez którego nie byłoby zabawy. I muszę również wspomnieć o kłopotliwym spadku, który okazał się nie lada niespodzianką... Zdradzę Wam jedynie, że to przepis na wspaniałe opowiadanie.
Bohaterowie natychmiast podbili moje serce, szczególnie pewien iście koci dżentelmen. W głównej postaci, Milenie, podobała mi się jej przemiana: od racjonalnej studentki prawa do pełnoprawnej czarownicy, która nie boi się walczyć o swoje. Grzechem z mojej strony byłoby zapomnieć o szarmanckim i charyzmatycznym demonie, Biesławie, bo jego postać to jeden z nieco absurdalnych elementów humorystycznych, kiedy weźmie się pod uwagę jego rolę w historii.
Na początku czytelnik odnosi mylne wrażenie, że znalazł się w świecie takim jak nasz, gdzie panuje niepodzielnie szara codzienność. Dopiero wraz z rozwojem wydarzeń okazuje się, że przedstawiona przez Justynę Sosnowską rzeczywistość skrywa w sobie magię i rządzi się zupełnie innymi prawami.
Opowieść utrzymano w lekkich, humorystycznych klimatach. Styl Autorki jest do tego idealnie dopasowany. Przez tekst płynie się z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. I spieszę z zapewnieniem, że ciężko oderwać się od czytania, choćby na moment.
Autorka zawarła w krótkiej formie sporo wydarzeń, a jednak nie odniosłam wrażenia, aby akcja leciała na łeb, na szyję. Udało się również uniknąć choćby najdrobniejszych luk fabularnych, ponadto widać skrupulatnie zaplanowany ciąg przyczynowo-skutkowy, który bez wątpienia doceni nawet najbardziej wymagający czytelnik.
Istnieją opowiadania, które wywołują u czytelnika szeroki uśmiech i Z dobrodziejstwem inwentarza Justyny Sosnowskiej właśnie takie jest. Otula jak kocyk, rozgrzewa niczym najlepsza gorąca czekolada w chłodny, wietrzny dzień. Oto porównania, które przychodzą mi do głowy po przeczytaniu, więc polecam tę opowieść każdemu, kto ma akurat chwilę czasu i ochotę na coś rozweselającego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro