2.5
- Semi! Nie uwierzysz! - krzyknęła Hyuna od razu po wejściu starszej do jej mieszkania. - Jackson dostał propozycje otworzenia swojego studia w Los Angeles! - pisnęła i doskoczyła do brunetki, która otępiała wpateywala się w blondyna.
- Lecisz z nami? - zapytał, a ta przymknęła oczy myśląc nad odpowiedzią i w sumie nie ważne jakie argumenty by sobie postawiła, zawsze z drugiej strony pojawiał się Jungkook.
- Nie wiem, mogę dać wam odpowiedz do końca stycznia? - zapytała i widząc kiwnięcie głową i pocieszający uśmiech poczuła się lepiej.
~*~
Wszystko powoli wracało do codziennej rutyny. Każdemu opadły po noworoczne emocje, a uśmiechy powracały na twarze artystów.
- Noona! - krzyknął Jimin wchodząc do pomieszczenia gdzie Semi siedziała na fotelu i przeglądała.nowy telefon, który sprawiła sobie na święta.
- Słucham cię krasnalu - mruknęła po czym spojrzała na niego.
- Jungkook zaczął pyskować do trenera i Bang PD-nim kazał mu przyjść do siebie - powiedział, a ona szybko wyszła z pokoju i udała się w stronę biura.
- Stałeś się zbyt pyskaty - powiedział mężczyzna, na co młodszy wzruszył ramionami. - To przez Semi? - zapytał, a mięśnie Jeona spięły się, a żuchwa stała się nazbyt widoczna. - Co cię z nią łączy? - dopytał.
- Nic co mogłoby pana niepokoić - odparł wymijająco, a stojąca za drzwiami dziewczyna zacisnęła pięści.
- Mam nadzieje, popraw się dzieciaku, bo nie jesteś rozpieszczoną gwiazdką, żeby się tak zachowywać. Ogranocz kontakt z Semi, nie chcę żeby cie zepsuła. Wiem jaka ona jest - poradził, a młodszy wstał i ruszył do drzwi.
Brunetka szybkim krokiem ruszyła do garderoby, gdzie wszystkie swoje rzeczy zaczęła wrzucać do torby.
- Co ty robisz? - usłyszała głos Jimina i cicho prychnęła pod nosem.
- Nie widzisz? - zapytała sarkastycznie. Skoro Bang tak pogrywa, to ona nie będzie gorsza i jeszcze tego samego dnia jej nie będzie. - Wyjeżdżam, możecie się cieszyć, już się chyba nie zobaczymy - dodała tłumiąc łamiący się głos. Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer Jacksona.
- No odbieraj ty chuju niemyty - warknęła, po czym usłyszała zasypany głos. - Po co ci telefon skoro i tak nie odbierasz?
- No przepraszam, usnąłem - odparł.
- Dobra, nie ważne - westchnęła. - Podjęłam decyzje, jadę z wami - powiedziała spokojnie.
- Będę po ciebie za 10 minut - rzucił czując, że coś się stało.
Odwróciła się na pięcie i spojrzała na całą siódemkę.
- Nie bierzcie tego do siebie, serio was kocham, ale dostałam propozycje otworzenia studia w Los Angeles z przyjaciółmi, chyba rozumiecie - wyruszyła ramionami, gryząc policzki od środka. Uśmiechnęła się do nich w ten najbardziej żałosny sposób. Nie potrafiła ukryć tego, że serce chce dalej zostać tutaj. Wyminęła ich i po wyjściu z pomieszczenia ruszyła do windy.
- Semi - powiedział Jungkook idąc za nią.
- Co - sapnęła stojąc przed metalowymi drzwiami.
- Czemu nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz? - mruknął.
- Bo nie widziałam potrzeby, żebyś wiedział, nie muszę cię prosić o zgodę - odparła unikając jego wzroku.
- Tak, ale myślałem że..
- To nie myśl, bo ci to nie wychodzi - wyrwała rękę z uścisku, która chwilę wcześniej Jungkook złapał.
- Semi, do cholery - szarpnął nią i mocno pocałował sprawiając, że wstrzymywane łzy poleciały.
- Jungkook, proszę nie utrudniaj mi tego - zaszlochała uciekając z budynku, przed który czekał na nią już Jackson.
Siedziała w studiu i czekała aż chłopak skoczy tatuować jakiego mężczyznę.
- Jestem aż taka do dupy? - zapytała w końcu, a blondyn spojrzał na nią jak na idiotkę. - No co? - mruknęła opadając na fotel i podwijając rękaw. Przyglądała się kolesiowi który właśnie wychodził, po czym spojrzała na chłopaka.
- No nic, tylko nie pierdol głupot - odparł czyszcząc maszynkę i zmieniając igłę. - Co byś chciała? - zapytał, a ta wzruszyła ramionami.
- Napisz wielkie "idiotka roku", żeby ludzie wiedzieli na co się piszą - powiedziała, a chłopka się zaśmiał.
- Ja nie wiedziałem i nadal jestem. Tak było ciekawiej - odparł jej przykładając igłę do skóry. - Więc co się dzieje? - zapytał, a dziewczyna z lekkim ociaganiem zaczęła mówić.
- Bang stwierdził, że zepsuje Kooka. Mam zły wpływ na ludzi w wytwórni, ostatnio to usłyszałam od jakiejs laski w kafejce. Wiem, że to jest nic, mialam gorsze chwile w życiu, ale tak czy siak boli. Powinna się zabić czy coś, byłby spokój - wyjaśniła, a chłopak wstrzymał tatuowanie.
- O czym ty pierdolisz? - warknął, a dziewczyna sspojrzala na niego z zaszklonymi oczami.
- Chyba się zakochałam w tym dzieciaku - mruknęła, a chłopak przytulił ją do siebie. Pogłaskał pocieszająco po plecach i położył na fotelu. Pozwolił by przysnęła, a on dokończył rozpoczętego słonika z uniesioną trąbką.
(a/n: soo hehe, jeszcze epilog i koniec
Kto się cieszy?
Miał być wcześniej, ale zapomniałam, tak to jest kiedy się śpi cały dzień)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro