1.8
- No nie wierzgaj się! - krzyknęła brunetka chcąc przytrzymać wiercącą się Semi.
- Ale to łaskocze - odparła jej spinając ramiona, jednak po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Co cie do cholery łaskocze - syknęła w jej stronę
- No ten fartuch mi o szyję ociera - stęknęła.
- Boże i to ja jestem młodsza - mruknęła ciągnąc obrotowe krzesło do zlewu, by zmyć farbę z jej głowy.
- Ale to śmierdzi jak kurwa siki kota - syknęła starsza i posłusznie włożyła głowę pod kran. - Masz suszarke? - zapytała, kiedy Hyuna wplątała palce między kosmyki i spłukiwała maź.
- No już wyjęłam - powiedziała i zakręciła korek. Podała ręcznik przyjaciółce i pociagnęła ją w stronę kontaktu, gdzie była podłączona suszarka.
- Co cię wzięło na farbowanie? - zapytała, kiedy kręciła się po zapleczu w poszukiwaniu swojej szczotki.
- Nie wiem, pomyślałam, że chcę coś zmienić - odparła jej i sięgnęła po telefon. Na ekranie widniało kilka powiadomień, wiadomości i nie odebranych połączeń, jednak zignorowała to i czekała, aż brunetka rozczesze jej pofalowane włosy.
- Jak tak teraz patrzę, to przypominasz mi tą samą dziewczynę, którą poznałam te półtora roku temu - mruknęła patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
- Jest ładnie? - zapytała zaczesując czarne już włosy do tyłu.
- Nawet lepiej - oznajmiła i pociągnęła ją do pomieszczenia głównego i postawiła ją przed Jacksonem.
- Oh, wow - powiedział blondyn.
- Podwieziesz mnie do domu? - zapytała, a on tylko pokiwał głową i zebrał się z kanapy.
- SeMi - głos Jisoo odbił się od ścian. - Jesteś? - dodała po chwili ciszy.
- W pokoju! - odkrzyknęła brunetka i odłożyła laptopa na bok.
- Robisz coś teraz? - odezwała się ruda wchodząc w głąb pokoju.
- Nie, tak sobie tylko siedzę i tlen zabieram.
- Wiem, że ostatnio miałaś gorsze dni. Dlatego mam coś co poprawi ci humor - uśmiechnęła się Jisoo i wyciągnęła z kieszeni mały woreczek z dwoma skrętami.
- Skąd masz Maryche? - zapytała podejrzliwie SeMi.
- Spoko wszystko jest sprawdzone - Ruda usiadła obok brunetki, a następnie podała jej jednego skręta i już po chwili w pokoju unosił się charakterystyczny zapach, a obie dziewczyny zaczęły się rozluźniać. Po paru minutach wszystko było śmieszne i bawiło je jak nigdy. Semi usiadła na krańcu łóżka uniosła ręce do góry tworząc z nich serduszko i przybrała poważną minę.
- Co ty robisz? - wydyszała śmiejąc się Jisoo.
- Nie widzisz? Jestem kwiatem lotosu. - mrukneła obrażona i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Jisoo tylko prychneła i odwróciła głowę aby zwrócić cały obiad prosto na puchary czarny dywan. Po pokoju rozniósł się dźwięk dzwonka. Semi sięgnęła po niego o mało co nie wpadając twarzą w wymiociny rudej. Prychneła pod nosem i odebrała połączenie.
- Semi, jesteś zła? - usłyszała głos Jungkooka.
- Ehehehehe - roześmiała się Semi i rozłączyła rzucając telefonem w leżącą na ziemi Jisoo.
Zabawa była przednia i obie jak zawsze nie myślały o konsekwencjach w momencie, kiedy wyszły z mieszkania i ozdobiły ścianę jakiegoś przypadkowego budynku "pięknym" grafiti. Słysząc policyjne syreny roześmiane rzuciły się do biegu potrącając przy okazji przechodniów. Zatrzymały się w parku i obie w tym samym momencie opadły na zieloną trawę.
- Tego mi było trzeba - mrukneła Semi uśmiechając się od ucha do ucha. - Dzięki.
- Nie ma za co. - Jisoo uśmiechnęła się i wtuliła w starszą.
Semi przymknęła powieki pozwalając promieniom zachodzącego słońca muskać jej twarz. Zmarszczyła nos i otworzyła oczy nie czując na policzkach przyjemnego ciepła. Nad nimi stał zziajany funkcjonariusz policji.
- Jesteście aresztowane za zniszczenie mienia - wydyszał próbując złapać oddech.
One tylko popatrzyły po sobie i głośno się roześmiały. Wstały z ziemi otrzepując przy tym ciuchy.
- Pan chyba sobie żarty robi - mruknęła Jisoo.
- Chodź Jisoo, jestem głodna - krzyknęła Sami kierując się w stronę jakiejś budki z fastfoodem.
- Ej Semi czekaj na mnie! - odkrzykneła jej ruda wymijając funkcjonariusza i po chwili uwiesiła się na ramieniu brunetki.
(a/n: ten kapucyn to jednak głupi.. No cóż..
Przepraszamy za poślizg)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro