Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.8

- No nie wierzgaj się! - krzyknęła brunetka chcąc przytrzymać wiercącą się Semi.
- Ale to łaskocze - odparła jej spinając ramiona, jednak po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Co cie do cholery łaskocze - syknęła w jej stronę
- No ten fartuch mi o szyję ociera - stęknęła.
- Boże i to ja jestem młodsza - mruknęła ciągnąc obrotowe krzesło do zlewu, by zmyć farbę z jej głowy.
- Ale to śmierdzi jak kurwa siki kota - syknęła starsza i posłusznie włożyła głowę pod kran. - Masz suszarke? - zapytała, kiedy Hyuna wplątała palce między kosmyki i spłukiwała maź.
- No już wyjęłam - powiedziała i zakręciła korek. Podała ręcznik przyjaciółce i pociagnęła ją w stronę kontaktu, gdzie była podłączona suszarka.
- Co cię wzięło na farbowanie? - zapytała, kiedy kręciła się po zapleczu w poszukiwaniu swojej szczotki.
- Nie wiem, pomyślałam, że chcę coś zmienić - odparła jej i sięgnęła po telefon. Na ekranie widniało kilka powiadomień, wiadomości i nie odebranych połączeń, jednak zignorowała to i czekała, aż brunetka rozczesze jej pofalowane włosy.
- Jak tak teraz patrzę, to przypominasz mi tą samą dziewczynę, którą poznałam te półtora roku temu - mruknęła patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
- Jest ładnie? - zapytała zaczesując czarne już włosy do tyłu.
- Nawet lepiej - oznajmiła i pociągnęła ją do pomieszczenia głównego i postawiła ją przed Jacksonem.
- Oh, wow - powiedział blondyn.
- Podwieziesz mnie do domu? - zapytała, a on tylko pokiwał głową i zebrał się z kanapy.

- SeMi - głos Jisoo odbił się od ścian. - Jesteś? - dodała po chwili ciszy.
- W pokoju! - odkrzyknęła brunetka i odłożyła laptopa na bok.
- Robisz coś teraz? - odezwała się ruda wchodząc w głąb pokoju.
- Nie, tak sobie tylko siedzę i tlen zabieram.
- Wiem, że ostatnio miałaś gorsze dni. Dlatego mam coś co poprawi ci humor - uśmiechnęła się Jisoo i wyciągnęła z kieszeni mały woreczek z dwoma skrętami.
- Skąd masz Maryche? - zapytała podejrzliwie SeMi.
- Spoko wszystko jest sprawdzone - Ruda usiadła obok brunetki, a następnie podała jej jednego skręta i już po chwili w pokoju unosił się charakterystyczny zapach, a obie dziewczyny zaczęły się rozluźniać. Po paru minutach wszystko było śmieszne i bawiło je jak nigdy. Semi usiadła na krańcu łóżka uniosła ręce do góry tworząc z nich serduszko i przybrała poważną minę.
- Co ty robisz? - wydyszała śmiejąc się Jisoo.
- Nie widzisz? Jestem kwiatem lotosu. - mrukneła obrażona i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Jisoo tylko prychneła i odwróciła głowę aby zwrócić cały obiad prosto na puchary czarny dywan. Po pokoju  rozniósł się dźwięk dzwonka. Semi sięgnęła po niego o mało co nie wpadając twarzą w wymiociny rudej. Prychneła pod nosem i odebrała połączenie.
- Semi, jesteś zła? - usłyszała głos Jungkooka.
- Ehehehehe - roześmiała się Semi i rozłączyła rzucając telefonem w leżącą na ziemi Jisoo.

Zabawa była przednia i obie jak zawsze nie myślały o konsekwencjach w momencie, kiedy wyszły z mieszkania i ozdobiły ścianę jakiegoś przypadkowego budynku "pięknym" grafiti. Słysząc policyjne syreny roześmiane rzuciły się do biegu potrącając przy okazji przechodniów. Zatrzymały się w parku i obie w tym samym momencie opadły na zieloną trawę.
- Tego mi było trzeba - mrukneła Semi uśmiechając się od ucha do ucha. - Dzięki.
- Nie ma za co. - Jisoo uśmiechnęła się i wtuliła w starszą.
Semi przymknęła powieki pozwalając promieniom zachodzącego słońca muskać jej twarz. Zmarszczyła nos i otworzyła oczy nie czując na policzkach przyjemnego ciepła. Nad nimi stał zziajany funkcjonariusz policji.
- Jesteście aresztowane za zniszczenie mienia - wydyszał próbując złapać oddech.
One tylko popatrzyły po sobie i głośno się roześmiały. Wstały z ziemi otrzepując przy tym ciuchy.
- Pan chyba sobie żarty robi - mruknęła Jisoo.
- Chodź Jisoo, jestem głodna - krzyknęła Sami kierując się w stronę jakiejś budki z fastfoodem.
- Ej Semi czekaj na mnie! - odkrzykneła jej ruda wymijając funkcjonariusza i po chwili uwiesiła się na ramieniu brunetki.

(a/n: ten kapucyn to jednak głupi.. No cóż..
Przepraszamy za poślizg)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro