0.9
Obudziła się jeszcze przed szóstą, cała spocona i z mocnym bólem głowy. Ledwo podniosła się z łóżka i biorąc telefon w ręce, udała się do kuchni. Przygotowała sobie lekkie śniadanie, podczas którego napisała wiadomość do Hyuny, że nie wpadnie dos studia, bo coś gorzej się czuje.
Westchnęła i wstała idąc w stronę łazienki ze szklanką wody w ręce. Położyła ją na pralce i wyjęła z szafki pudełko z lekami.
- Boże, nie ma nic przeciwbólowego? - mruknęła do siebie. - Tak, mam cię - sapnęła wyciągając dwie tabletki z fiolki i popiła je wodą.
Wzięła szybki prysznic, załatwiła się i wróciła do pokoju. Z szafy wybrała czarne rurki, bokserkę i zwykłą, zakładaną przez głowę, czarną bluzę. Powolnymi ruchami ubrała się i biorąc ze sobą tylko telefon oraz portfel, wyszła.
Stała właśnie drugą godzinę bez żadnej przerwy malując ciągle wiercącego się Jimina. Ignorowała dreszcze, rozsadzający ból głowy, zawroty i to że śniadanie co jakiś czas podchodzilo jej do gardła.
- Mógłbyś się tak nie kręcić, jakbyś miał robaki w dupie? - warknęła próbując namalować idealne kreski.
- Podobno jesteś w to dobra. - wzruszył ramionami i złośliwie się uśmiechnął. SeMi głośno westchneła i przymkneła na chwilę oczy czując kolejny zawroty głowy.
- Skończysz to jeszcze dzisiaj? - zapytał złośliwie rudowłosy.
- Nie. - odpowiedziała cicho i usiadła na kanapie.
- Wszystko w porządku? Jesteś straszne blada - odezwał się zmartwiony Jin.
- Nic mi nie jest. Po prostu muszę odpocząć, bo inaczej zaraz zamorduje tego kurdupla - skłamała i sięgnęła po butelkę zimnej wody. Wzięła kilka łyków i wróciła do obrażonego chłopaka. Skończyła jego makijaż i oparła się o toaletke, czując nieprzyjemny ścisk w żołądku. Jeszcze tego brakowało, żeby teraz zwymiotowała. Wzięła głęboki oddech i pod pretekstem przewietrzenia się wyszła z garderoby. Zaraz za pierwszym zakrętem zrobiło jej się słabo. Aby nie upaść podparła się ściany, a po chwili osunęła się po niej na ziemię ciężko dysząc.
Wyciągnęła z kieszeni telefon i z trudem wybrała numer Hyuny.
- No odbierz. - warkneła zdenerwowana.
- Czego zajęta jestem - usłyszała po drugiej stronie.
- Przyjedz po mnie, proszę - wyjęczała.
- SeMi co ci? - w jej głosie można było usłyszeć zdenerwowanie. - Nie żartuj sobie.
- Mam chyba czterdzieści stopni gorączki i jeszcze nie całe sześć godziny roboty, a nie jestem w stanie ustać ani minuty dłużej - wychrypała.
- Ty kretynko! Wiedziałam, że tak będzie! - wrzasneła Hyuna.
- Dobra nie drzyj się tak. Przyjedziesz? - zapytała z nadzieją.
- Cholera, nie moge. - sapnęła, nie wiedząc co ma zrobić. Przecież nie może zostawić klienta.
- A Jackson?
- Pojechał do Busan do rodziny.
- Aha, no to fajnie. Dzięki. - mrukneła i zakończyła połączenie. Doczołgała się do toalety, w momencie kiedy wstrząsnęły nią torsje i zwróciła całą zawartość żałądka do muszli klozetowej.
- Kurwa - wydyszała, po czym z lekkim utrudnieniem wstała i podeszła do umywalki. Obmyła twarz i dalej podpierając się ściany, ruszyła do sali, gdzie siedzieli chłopcy.
- Co za kretyni - warknęła słysząc ich kłótnie już na korytarzu. Weszła do środka i widząc jak Jeon z Tae się ganiają, zakręciło jej się w głowie.
- Możecie się uspokoić? - krzyknęła ciężko oddychając.
- SeMi! - krzyknął Namjoon, kiedy niebieskowłosa upadała na ziemię. - Jin, dzwoń na pogotowie!
Leżała na szpitalnym łóżku, z podłączoną kroplówką, a przy niej stała zdenerwowana, jednak zmartwiona Hyuna.
- Co ci strzeliło do tego pustego łba, żeby przyjść do pracy, skoro się źle czułaś? - warknęła. - Mogło się to skończyć gorzej - syknęła, po czym wstała i poszła po lekarza.
Młody mężczyzna uśmiechnął się do niej i przeglądnął jej kartę.
- Nic złego, zwykły wirus. Będziesz musiała poleżeć w łóżku przez kilka dni - powiedział i dał jej recepty oraz wypis. Odłączył od niej rurkę i wyciągnął wenflon, po czym życzył zdrowia i odszedł do innych pacjentów.
Nałożyła kaptur na głowę i z Hyuną idącą obok snuła się po korytarzach szpitala, aż do wyjścia.
- Daj, kupie ci te leki - mruknęła młodsza ciągnąc ją w stronę apteki. Niebieskowłosa usiadła na krześle i położyła głowę na stoliku.
- Dzięki - mruknęła SeMi, kiedy tamta przykrywała ją kocem.
- Aish, co ja z tobą mam - mruknęła i usiadła na fotelu. - Muszę wracać do studia, a ty idź spać - powiedziała zabierając swoje rzeczy i idąc w stronę drzwi. Niebieskowłosa przymknęła oczy i czując naprawdę mocne zmęczenie, zasnęła.
(a/n: chyba mi jej szkoda
Ops, chyba jednak nie)
(xxBlackTaexx: Lubie życie na krawędzi i nie umiem w komentarze pod rozdziałami :") XD )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro