Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0.9

Obudziła się jeszcze przed szóstą, cała spocona i z mocnym bólem głowy. Ledwo podniosła się z łóżka i biorąc telefon w ręce, udała się do kuchni. Przygotowała sobie lekkie śniadanie, podczas którego napisała wiadomość do Hyuny, że nie wpadnie dos studia, bo coś gorzej się czuje.
Westchnęła i wstała idąc w stronę łazienki ze szklanką wody w ręce. Położyła ją na pralce i wyjęła z szafki pudełko z lekami.
- Boże, nie ma nic przeciwbólowego? - mruknęła do siebie. - Tak, mam cię - sapnęła wyciągając dwie tabletki z fiolki i popiła je wodą.
Wzięła szybki prysznic, załatwiła się i wróciła do pokoju. Z szafy wybrała czarne rurki, bokserkę i zwykłą, zakładaną przez głowę, czarną bluzę. Powolnymi ruchami ubrała się i biorąc ze sobą tylko telefon oraz portfel, wyszła.

Stała właśnie drugą godzinę bez żadnej przerwy malując ciągle wiercącego się Jimina. Ignorowała dreszcze, rozsadzający ból głowy, zawroty i to że śniadanie co jakiś czas podchodzilo jej do gardła.
- Mógłbyś się tak nie kręcić, jakbyś miał robaki w dupie? - warknęła próbując namalować idealne kreski.
- Podobno jesteś w to dobra. - wzruszył ramionami i złośliwie się uśmiechnął. SeMi głośno westchneła i przymkneła na chwilę oczy czując kolejny zawroty głowy.
- Skończysz to jeszcze dzisiaj? - zapytał złośliwie rudowłosy.
- Nie. - odpowiedziała cicho i usiadła na kanapie.
- Wszystko w porządku? Jesteś straszne blada - odezwał się zmartwiony Jin.
- Nic mi nie jest. Po prostu muszę odpocząć, bo inaczej zaraz zamorduje tego kurdupla - skłamała i sięgnęła po butelkę zimnej wody. Wzięła kilka łyków i wróciła do obrażonego chłopaka. Skończyła jego makijaż i oparła się o toaletke, czując nieprzyjemny ścisk w żołądku. Jeszcze tego brakowało, żeby teraz zwymiotowała. Wzięła głęboki oddech i pod pretekstem przewietrzenia się wyszła z garderoby. Zaraz za pierwszym zakrętem zrobiło jej się słabo. Aby nie upaść podparła się ściany, a po chwili osunęła się po niej na ziemię ciężko dysząc.
Wyciągnęła z kieszeni telefon i z trudem wybrała numer Hyuny.
- No odbierz. - warkneła zdenerwowana.
- Czego zajęta jestem - usłyszała po drugiej stronie.
- Przyjedz po mnie, proszę - wyjęczała.
- SeMi co ci? - w jej głosie można było usłyszeć zdenerwowanie. - Nie żartuj sobie.
- Mam chyba czterdzieści stopni gorączki i jeszcze nie całe sześć godziny roboty, a nie jestem w stanie ustać ani minuty dłużej - wychrypała.
- Ty kretynko! Wiedziałam, że tak będzie! - wrzasneła Hyuna.
- Dobra nie drzyj się tak. Przyjedziesz? - zapytała z nadzieją.
- Cholera, nie moge. - sapnęła, nie wiedząc co ma zrobić. Przecież nie może zostawić klienta.
- A Jackson?
- Pojechał do Busan do rodziny.
- Aha, no to fajnie. Dzięki. - mrukneła i zakończyła połączenie. Doczołgała się do toalety, w momencie kiedy wstrząsnęły nią torsje i zwróciła całą zawartość żałądka do muszli klozetowej.
- Kurwa - wydyszała, po czym z lekkim utrudnieniem wstała i podeszła do umywalki. Obmyła twarz i dalej podpierając się ściany, ruszyła do sali, gdzie siedzieli chłopcy.
- Co za kretyni - warknęła słysząc ich kłótnie już na korytarzu. Weszła do środka i widząc jak Jeon z Tae się ganiają, zakręciło jej się w głowie.
- Możecie się uspokoić? - krzyknęła ciężko oddychając.
- SeMi! - krzyknął Namjoon, kiedy niebieskowłosa upadała na ziemię. - Jin, dzwoń na pogotowie!

Leżała na szpitalnym łóżku, z podłączoną kroplówką, a przy niej stała zdenerwowana, jednak zmartwiona Hyuna.
- Co ci strzeliło do tego pustego łba, żeby przyjść do pracy, skoro się źle czułaś? - warknęła. - Mogło się to skończyć gorzej - syknęła, po czym wstała i poszła po lekarza.
Młody mężczyzna uśmiechnął się do niej i przeglądnął jej kartę.
- Nic złego, zwykły wirus. Będziesz musiała poleżeć w łóżku przez kilka dni - powiedział i dał jej recepty oraz wypis. Odłączył od niej rurkę i wyciągnął wenflon, po czym życzył zdrowia i odszedł do innych pacjentów.
Nałożyła kaptur na głowę i z Hyuną idącą obok snuła się po korytarzach szpitala, aż do wyjścia.
- Daj, kupie ci te leki - mruknęła młodsza ciągnąc ją w stronę apteki. Niebieskowłosa usiadła na krześle i położyła głowę na stoliku.

- Dzięki - mruknęła SeMi, kiedy tamta przykrywała ją kocem.
- Aish, co ja z tobą mam - mruknęła i usiadła na fotelu. - Muszę wracać do studia, a ty idź spać - powiedziała zabierając swoje rzeczy i idąc w stronę drzwi. Niebieskowłosa przymknęła oczy i czując naprawdę mocne zmęczenie, zasnęła.

(a/n: chyba mi jej szkoda
Ops, chyba jednak nie)

(xxBlackTaexx: Lubie życie na krawędzi i nie umiem w komentarze pod rozdziałami :") XD )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro