0.4
Ze snu wybudziło ją trzaskanie drzwiczkami szafek.
- Co jest..? - steknęła chcąc usiąść, jednak nieprzyjemny uścisk w czaszce cofnął jej głowę na poduszki. W ustach miała mało smaczny posmak alkoholu a w gardle sucho, co wywołało u niej lekki kaszel. Zwlokła się z łóżka i jeszcze lekko chwiejnym krokiem ruszyła do kuchni.
- Hej - mruknęła ziewając i rozciągając plecy i ramiona. Podeszła do lodówki, wyciągnęła z niej butelkę wody i pochłonęła chłodny napój jednym haustem.
- Dzień dobry alkoholiczko - zaśmiał się Jackson. - Co chcesz na śniadanie? - zapytał wyciągając przypadkowe produkty na blat.
- Obojętnie - mruknęła siadając przy stole i czekała na posiłek.
- A ty nie powinnaś być w pracy? - spytał przygotowywując makaron z czarną fasolą.
- A która jest? - stęknęła, bo zapomniała, że przecież ma pracę.
- Chwile po jedenastej - odparł jej rozkładając naczynia na środku stolika.
- No to powinnam - zaśmiała się i zaczęła jeść. Ekran jej telefonu się rozświetlił ukazując przychodzące połączenie od szefa.
- Co mój telefon robił w kuchni? - zapytała, a Jackson wzruszył ramionami. - Tak? - mruknęła napychając sobie usta makaronem.
- Gdzie jesteś? - usłyszała zdenerwowany głos mężczyzny.
- W domu - sapnęła bez emocji.
- Ah, w domu - Bang zaśmiał się sztucznie, po chwili poważniejąc - Za 10 minut widzę cię w wytwórni - rozkazał, a dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Nie gorączkuj się tak, przyjadę - Powiedziała, kończąc śniadanie i ruszyła do pokoju ubrać się na "pierwszy dzień pracy".
Weszła do budynku BigHitu, gdzie od razu dopadł ją szef z groźną miną.
- SeMi, spóźniłaś się trzy godziny - powiedział mężczyzna, zauważając niebieskowłosą.
- No tak wyszło - odparła wzruszając ramionami.
- Chodź, nie mamy czasu - powiedział i zaczął iść w stronę wind.
Weszli do pomieszczenia, gdzie panował totalny chaos. Dwóch chłopaków siedziało na jednej z kanap i się wyglupiało, różowowłosy wpatrzony był w komórkę, a siedzący obok niego szatyn zajadał się posiłkiem. W kącie pokoju można było zobaczyć chłopaka o zielonych włosach jak sobie pochrapuje, wypięty pupą w stronę wszystkich, a na blacie toaletki siedział rudowłosy i brunet, który unikał kontaktu wzrokowego z SeMi jak tylko się dało.
- Dobra kuloodporni - powiedział, a cala siódemka na niego spojrzała. - To wasza nowa wizażystka SeMi - przedstawił ją, a rudy podszedł i stanął przed prawie o pół głowy wyższą dziewczyną.
- Ona? - prychnął, a niebieskowłosa aż poczerwieniała. - Ona pewnie nawet malować nie umie - mruknął.
- To ja was zostawiam - oznajmił Bang i szybko opuścił pomieszczenie.
- Posłuchaj mnie kurduplu - zaczęła zginając lekko kolana, by się chłopak dowartościował. Lubiła wyzwania, a to była właśnie propozycja. - Zaraz mogę ci pokazać na co mnie stać i nie ma to nic związanego z makijażem - powiedziała powoli, a niższy zmarszczył brwi.
- Nie dam ci się dotknąć - oznajmił robiąc kilka kroków do tyłu. SeMi zdjęła z ramion skórzaną kurtkę, zostając w samej bokserce i ukazując liczne tatuaże.
- O cholera - stęknął jeden z chłopaków wywołując u niej delikatny uśmiech. Podeszła do widocznie zestresowanego chłopaka, siedzącego dalej na blacie i poklepała oparcie krzesła.
- Mam nadzieje, że na ciebie mogę liczyć - powiedziała, a chłopak niepewnie usiadł na miejscu i czekał, aż dziewczyna zacznie.
- Lubisz śpiewać? - zapytała wyciągając kosmetyki.
- Kocham uszczęśliwiać ludzi, a śpiewanie to coś co też kocham, więc - mruknął.
- Opowiesz mi o zespole? Bo z nimi się nie dogadam - zaśmiała się, a chłopak zmrużył oczy.
- Czyli nas nie znasz? - sapnął, a ona pokiwała głową. - To chyba nawet lepiej - powiedział i zamknął oczy. - Naszym liderem jest ten różowowłosy maniak. Namjoon, Rap Monster, raper. Wszystko psuje, ale nadrabia IQ. Następny jest Jin i YoonGi. Jin to wokal, gotuje dla nas i jest opiekuńczy - przedstawił go, a SeMi spojrzała prze ramię.
- To ten co ciągle je? - zapytała, a ten przytaknął.
- A Suga to raper, który najchętniej przespałby całe życie. Nie zwracaj na niego uwagi, on ma wszystko w dupie - wyjaśnił, a SeMi zachichotała.
- Chyba się z nim dogadam - powiedziała.
- Tae czyli V, nasz wokal, kochany idiota. Osobowość 4D, nie bój się. Hoseok czyli J-Hope, nasz Dance Machine, lider tańca, inaczej rapujący i tańczący koń. - oznajmił, a niebieskowłosa parsknęła.
- Hoseok, jesteś matką zespołu? - zapytała sarkastycznie, a wspomniany tylko mruknął zaprzeczając.
- A dlaczego? - dopytał, nie rozumiejąc.
- Bo nadzieja matką głupich - zaśmiała się i powróciła do malowania. - A ten rudy? - zapytała, wskazując na niego palcem.
- To Jimin, wyszczekana kluska, wokal i tancerz. Jest fajny, ale to później - mruknął, a dziewczyna zakończyła swoje "dzieło".
- A ty? - szepnęła odwracając krzesło w stronę lustra.
- A ja jestem.. Wow - sapnął przyglądając się swojemu odbiciu.
(a/n: chyba zjebałam
gwiazdeczki i komentarze
Lowe, buzi 🎀)
BlackTae:
No to tego zaczyna się coś dziać...... Nareszcie XD jestem chora heh :"""))))) ubierajcie się ciepło i nie popełnijcie mojego błędu...... Judaszu...... *dramatyczna muzyka* jak nie do żyję końca tego opowiadania/książki to na moim pogrzebie puśćcie Agust D albo Tonny Montana XDDDDDD pozderki dla wszystkich i elo
(a/n x2: jak są błędy to sorka)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro