Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56.

Włączcie piosenkę, bo to dzięki niej napisałam ten rozdział.

***

Ze łzami w oczach wyszłam z recepcji hotelu na zewnątrz. Nie wierzyłam, że właśnie tak zakończy się nasza historia. Praktycznie nie miała ona początku.

Pierwszy raz w swoim życiu kogoś szczerze pokochałam. Byłam szczęśliwa, pozytywnie nastawiona i gotowa, aby zacząć swój pierwszy poważny związek. Harry naprawdę zaczął wydawać mi się najbardziej odpowiednią do tego osobą. Byłam gotowa zapomnieć o tym co było, o przeszłości i bliznach sprzed dwóch lat. Myślałam, że uda nam się stworzyć coś naprawdę fajnego, ale najwyraźniej nie było to nam pisane.

Usiadłam na chodniku kompletnie nie przejmując się kroplami deszczu spadającymi z nieba na moje ciało. Nie był to drobny deszcz, lecz sporych rozmiarów ulewa. Moje ubrania były całkowicie przemoczone, z włosów spływały stróżki wody, było niesamowicie zimno, a mi w tym momencie wszystko było obojętne.

Całe moje dotychczasowe życie straciło na znaczeniu w jednej chwili. Poczułam w tym momencie ogromnie silny cios wewnętrzny. Teraz wiedziałam jak to jest mieć złamane serce. Żal i ból wypełniły moje ciało, a w środku narodziła się pewnego rodzaju pustka i to przez nią nie miałam pojęcia co dalej robić. Mam zapomnieć? Jak? Skoro nie potrafię.

Czułam się jak skończona idiotka, ponieważ nie potrafiłam zdecydować, o tym czego chcę wcześniej. W tym momencie jestem zła, tylko i wyłącznie na siebie. Zachowałam się jak małe dziecko.

Harry był przykładem tego, że człowiek może się zmienić. Był wręcz przykładem idealnego chłopaka, a ja to spieprzyłam jak zawsze. Był ze mną szczery, był troskliwy naprawdę mnie kochał, a ja? Nie potrafiłam odczytać swoich uczuć, zwlekałam z tym, chciałam go odrzucić i zapomnieć mimo, że mi na nim zależy. W tym duecie to ja zdecydowanie jestem tą złą, i to ja na niego nie zasługuję.

Nie mogę się pogodzić z myślą, że już nigdy nie usłyszę jego głosu, nie dotknę jego włosów i nie złącze naszych ust. Nigdy nie byłam na siebie tak wściekła jak dziś.

Wszystko dziś zdecydowanie nie szło po mojej myśli. Chciałam zapalić, ale ta pierdolona pogoda niestety mi to uniemożliwiła. Rozpłakałam się jak niemowle, któremu zabrano grzechotkę, a moje łzy spływały wraz z kroplami deszczu na ziemię.

Naprawdę jestem skłonna oddać wiele, aby tylko cofnąć czas. Jak kolwiek to tandetnie brzmi boję się, że Harry to naprawdę mógł być ten jedyny.

Pozatym...kto inny bym mnie chciał?!

Gdy płakałam w swoje dłonie ułożone na kolanach poczułam nad sobą czyjąś obecność. Słyszałam zbliżające się kroki i czekałam tylko, aż ktoś zacznie się śmiać z mojej beznadziejności.

Czyżby ktoś chciał podziwiać mój pierwszy zawód miłosny? Zapraszam, zapraszam po zdjęcie na lewo, po autograf na prawo. A jeżeli ktoś potrzebuję rady jak zrujnować sobie życie to proszę kontaktować się telefonicznie.

- Skarlett? - niewierzyłam, że to on. Nie śmiałam nawet dopuszczać do siebie tej myśli, ale cholera... TO NAPRAWDĘ BYŁ ON. Słysząc tą cudowną barwę głosu wypowiadającą ze zdziwieniem moje imię w moim wnętrzu zaczeły biegać jednorożce, pojawiać się tęczę, a krasnale w moim umyśle zaczeły tańczyć breakdanca. Uśmiechałam się przez łzy, w sekundzie wręcz rozpromieniałam.

- Co ty robisz na deszczu? Przeziębisz się. - kompletnie ignoruję słowa chłopaka tępo patrząc na niego. To, że on tu jest jeszcze do mnie nie doszło.

- Wróciłeś. - powiedziałam ze łzami wstałając z chodnika. Nie chciałam nawet myśleć o tym jak żałośnie wyglądam. Przemoczone ubrania, włosy i jeszcze te strumienie spływające po moich policzkach. Kilka sekund temu były one spowodowane żalem, w tym momencie są one tylko i wyłącznie wyrazem czystego szczęścia.

- Byłem tylko w sklepie. - oznajmia z szerokim uśmiechem chłopak pokazując mi torbę z zakupami.

Aha...czyli w momencie gdy ja biegłam w deszczu przez autostradę, aby tylko zdarzyć na czas on robił sobie spokojnie zakupy. Okej...

- Że co? Przecież miałeś wyjechać. - zauważam, ponieważ dobrze pamiętam, że Harry mówił, że do dnia dzisiejszego mam podjąć decyzję. Podkreślał, że momencie gdy postanowię być jednak sama on jeszcze tego samego dnia opuści Nowy Jork.

- Nawet nie miałem zarezerwowanego biletu. - stwierdza wysyłając mi najcudowniejszy uśmiech jaki dotychczas miałam okazję zobaczyć.

- Ale przecież Mack Ci powiedziała, że... - zaczynam mówić o słowach przyjaciółki na co Harry zbliża się ku mnie i chwyta moje małe dłonie.

( Po czym wykręca je do tyłu i wbija mi nóż w brzuch. Umieram. Koniec książki) ~ It's a prank bro xd

Nawet jego mały dotyk sprawia, że czuję się bezpiecznie i dobrze, to cudowne uczucie. Mój wzrok z naszych splecionych dłoni ląduję na szmaragdowych oczach bruneta. Oboje patrzymy na siebie z miłością i teraz naprawdę to dostrzegam.

- Gdzieś głęboko wiedziałem, że i tak zmienisz zdanie w ostatniej chwili. - wyznaje chłopak delikatnie się uśmiechając, a ja patrzę na niego z przymkniętymi oczami. Czy on myśli, że ja nigdy nie wiem czego chcę?! Bo jeśli tak...no to ma rację.

- Skąd miałeś pewność? - pytam zastanawiając się czemu on wytrzymał ze mną tak długo bez kompletnej wiedzy na temat tego czy mi wogóle na nim zależy. Teraz otwarcie stwierdzę przed sobą, że mi zależy bardzo.

- Nie miałem, ale naprawdę jesteś cholernie zmienną kobietą Sky. - stwierdza Harry umieszczając swoją dłoń na moim policzku i gładząc go.

Po czym uderzył mnie z pięści tak mocno, że pierdolnełam o beton. Umarłam po raz drugi. ~ It's a prank.

Przez moje ciało przepływają miłe dreszcze spowodowane nie tylko jego dotykiem, ale i samą obecnością.

- Naprawdę Cię przepraszam za to wszystko. Zachowałam się niedojrzale i egoistycznie. - mówię po chwili szczerze żałując wielu rzeczy które się wydarzyły między nami.

- Dalej nie wiesz czego chcesz? - pyta brunet patrząc prosto w moje błękitne niczym fale oceanu oczy.

- Teraz już wiem. - oznajmiam zgodnie z prawdą i zbliżając się do chłopaka łaczę nasze usta w chyba najważniejszym dla naszej dwójki pocałunku.

Jego usta sprawiały, że czułam się niesamowicie. Deszcz nie był dla nas przeszkodą, a wręcz sprawił, że to wszystko było bardziej wyjątkowe. Czułam się jak w pieprzonym filmie romantycznym!

- Powiedz to wreszcie. - prosi szeptem brunet odrywając się od moich ust, ale praktycznie nie zmniejszając odległości między nami.

- Ale co? - pytam zdziwiona patrząc na niego z zdezorientowaniem. O chuj mu chodzi?

- Wiesz co. - oznajmia chłopak ciepło się uśmiechając i pocierając swój nos o mój.

Podoba mi się to bycie w związku i robienie tych wszystkich rzeczy, które robią pary. Czemu tak długo z tym zwlekałam?! Głupia Skarlett! Głupia!

- Nie wiem. - mówię zgodnie z prawdą zastanawiając się co na myśli może mieć chłopak.

- Wiesz. - stwierdza pewnie chłopak delikatnie gładząc kciukiem moją dłoń i muskając moje usta swoimi wargami. A dobra już wiem...

- No kocham Cię... - mówię niepewnie patrząc w kierunku mojego osobistego, cudownego, opiekuńczego i w dodatku przystojnego chłopaka.

Nigdy nie powiedziałam tych słów nikomu poza rodzicami i najbliższymi przyjaciółmi. Nie są to dla mnie puste słowa, które można powiedzieć każdemu. Dla mnie słowa te znaczą naprawdę wiele i nie są one w żadnym stopniu puste. Są prawdziwe jak moje uczucia.

- Głośniej nie dasz rady? - pyta próbując mnie chyba zirytować. Nie prowokuj mnie skarbie...

- Jesteśmy razem trzydzieści sekund, a ty już zaczynasz kłótnie? - pytam wzdychając i patrząc na niego z zażenowaniem. Jestem naprawdę ciekawa ile ze sobą wytrzymamy.

- No proszę. - prosi chłopak patrząc na mnie wzrokiem uroczego szczeniaczka. No i co ja miałam w tym momencie zrobić no! Przecież jest uroczy!

- Dobra, ale nie licz, że to powtrzę.
- zaznaczam z góry. - JA SKARLETT JOHANSON JESTEM PO USZYZAKOCHANA W TYM OTO OBECNYM HARRY'M STYLES'IE. - wykrzykuję chcąc go w jakimś stopniu ustysfakcjonować. Nie zrobiłabym tego gdybym widziała choć jedną żywą duszę obok, jednak podczas deszczu ulice były całkowicie opustoszałe.

- Cicho tam. - z okna hotelu krzyczy do nas starszy mężczyzna, którego widocznie zdenerwowałam.

- Niech Pan się zamknie! Dziewczyna mi miłość wyznaję! - krzyczy w jego kierunku Harry uśmiechając się chyba najszerzej jak potrafi. Następnie odwraca się w moim kierunku i przyciąga mnie do siebie układając swoje dłonie na mojej talli. - Ja Ciebie też kocham skarbie. - oznajmia po czym kolejny raz tego ranka łączymy usta.

Jestem teraz w chuj szczęśliwa i nie myślę nawet o tym, że Harry tak naprawdę nie wie o mnie wszystkiego.

____________________

Czeeść!

Nawet ja długo czekałam na ten moment kiedy Harry i Sky będą w związku. Teraz tylko myślę o tym jako tu by dramę pierdolnąć na początek :).

Wybaczcie te bezsensowne wcięcia pochyłą czcionką. To moja kumpela je dodała i postanowiłam je zostawić na pamiątkę xd.

Mam pewne question!

Czy jest ktoś z was może w szkole policyjnej lub ma w rodzinie policjanta i się orientuję w tematach rekturacji i wymagań? Bo mam kilka pytań na które ciężko mi znaleźć odpowiedź! Jeżeli ktoś może udzielić mi informacji zapraszam na Priv ;)

Pozdrawiam
xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro