Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49.

Ważna notka!
#niesprawdzony

***

- Jak żeś wypił to se nalej! A butelkę podaj dalej! - krzyczę śpiewająco w kierunku mojego przyjaciela mimo, że znajduję się on zaledwie metr ode mnie.

Alkohol "niespodziewanie" sprawił, że nagle mam ochotę tańczyć, śpiewać, cieszyć się życiem! Wszystko wokół jest takie zabawne i wyjątkowe! Nie myślę o ilości problemów i pomysłach na ich rozwiązanie. To takie cudowne!

Zdecydowanie częściej muszę słuchać Dylan'a. On rzeczywiście ma dobre pomysły!

- Ale ja już nie mogę... - stwierdza brunet rozwalając się na łóżku i odpychając od siebie butelkę. Jak on śmie odtrącać Jack'a Daniels'a?!

- Przyjacielu... - zwracam się do niego z pijacką powagą i kładę dłoń na sercu. - ... pij, nie pierdol. - dodaję, a w miedzyczasie drugą ręką podaję mu szklaną butelkę z cennym trunkiem.

- Dobra. Przekonałaś mnie. - oznajmia z uroczym, chłopięcym uśmiechem i podnosząc się do pozycji siedzącej chwyta napój.

Jesteśmy tacy szaleni, że pijemy prosto z butelki! Bez żadnych szklanek czy kieliszów, ponieważ wspólnie doszliśmy do wniosku, że jedna butelka to teoretycznie mniej niż kilkadziesiąt kieliszków. Wiemy dobrze, że litr to litr i pojemnik nie
ma znaczenia, ale tu chodzi o liczby! Wymyśliliśmy to już pod delikatnym wpływem, więc nie radzę nas oceniać, bo gryziemy.

- Dylan. - zwracam się w kierunku mojego przyjaciela odrywając wzrok od sufitu i kładąc głowę na jego umięśnionych udach. - Zróbmy coś głupiego. - proszę znudzona sącząc alkohol i jednocześnie oczekując jakichś ciekawych doświadczeń.

- To co ostatnim razem? - pyta z szerokim uśmiechem puszczając w moim kierunku oko. Nasz ostatni raz prawdę mówiąc jest dla mnie niemałą zagadką, ponieważ większości jego przebiegu nie pamiętam. W sumie to jasny jest dla mnie moment gdy Harry wszedł do środka i przerwał mi i Dylan'owi wymianę pocałunków.

- Nie! - zaprzeczam odrazu wybuchając gromkim śmiechem. Mimo wszystko, nie rozumiem jak mogło wtedy do tego dojść. Ile my kurwa wtedy wypiliśmy?!

- Daj mi swój telefon. - oznajmia brunet wyciągając w moim kierunku dłoń. Nie-ro-zu-miem, ale może być ciekawie.

- Po co? - pytam zdziwiona szukając swojej komórki w tylnej kieszeni spodni.

- Zaraz zobaczysz. - stwierdza biorąc z mojej dłoni urządzenie i wybiera z listy kontaktów jakiś numer. Nie sądzę, że jest to czas na rozmówki przez telefon, ale niech mu będzie.

Kiedy rozbrzmiewa pierwszy sygnał chłopak prosi mnie o zachowanie całkowitej ciszy uruchamiając tryb głośnomówiący.

- Hallo? - po drugiej stronie słyszę wyraźnie zachrypnięty i zaspany głos, a jego posiadaczem jest nie kto inny jak Styles.

Gdy tylko dźwięk jego głosu dochodzi do moich uszu lekko trzeźwieję i kieruję swój morderczy wzrok prosto na mojego towarzysza. Po chuja on do niego dzwoni?! Próbuje wyrwać chłopakowi telefon, ale ten skutecznie odpycha mnie jedną ręką, uniemożliwiając mi to.

- Harry? - pyta siedzący obok mnie chłopak przybierając zarówno przestraszony jak i śmiertelnie poważny ton głosu. Napewno osoba jedynie go słysząca odnosi wrażenie, że jest zdenerwowany i roztrzęsiony mimo, że tak naprawdę ma szeroki uśmiech na twarzy.

- Taak... - potwierdza wyraźnie zdezorientowany brunet, ponieważ chyba skumał z kim rozmawia. Cóż mu się dziwić?! Dzwoni do niego chłopak, który kilka dni temu zajebał mu prosto w twarz.

- Tu Dylan. Musisz jak najszybciej przyjechać! - oznajmia mój przyjaciel próbując powstrzymać atak śmiechu, ale ton głosu którym rozmawia z Harry'm naprawdę jest bardzo wiarygodny. Dylan... co ty robisz na dziennikarstwie?! Zostań aktorem!

- Co się stało? - pyta drżącym głosem brunet kompletnie nie mając pojęcia co się dzieję. Zupełnie tak samo jak ja. Strach pomyśleć do czego zmierza ta rozmowa. Nie myśląc nad tym oparłam się o ścianę i wróciłam do degustacji alkoholu.

- Sky jest nieprzytomna! - stwierdza z "przerażeniem" i niezwykle wyraźnie przez co napój z moich ust ląduje na dywanie i pościeli. Na jego słowa zaczełam się w ciszy śmiać jak głupia nie przejmując się powstałymi plamami.

- Że co? - wrzeszy przerażony Styles przez co Dylan szeroko się uśmiecha. Chyba udało mu się, kupił tą bajeczkę.

- Potkneła się i uderzyła głową o szafkę! Nie wiem co robić. - oznajmia emitując naprawdę realistyczny płacz bezsilności.

Dobra to zabawne, ale jeżeli Harry weźmie to na poważnie to naprawdę może się zdenerwować. To gra na jego uczuciach i to trochę nie fajnem, ale...

Pierdole to jesteśmy pijani, wolno nam.

- Zaraz będę. - oznajmia ku naszemu lekkiemu zaskoczeniu, następnie się rozłączając . Czyli on tu przyjedzie? Nie no kurwa Dylan, brawo!

- Głupi jesteś!? - wrzeszczę w kierunku przyjaciela uderzając go upominająco w tył głowy.

- Bardziej pijany, ale chcę Ci pomóc. - oznajmia uśmiechając się szeroko w moim kierunku.

- W jaki sposób?! Okłamujac Harry'ego? - pytam lekko załamana kładąc głowę na poduszkę. Nie chcę, aby Harry tu przyjeżdzał, ponieważ jestem pewna, że wybuchnie idiotyczna, bezsensowna kłótnia na temat naszej nieodpowiedzialności i głupoty.

- Nie o to chodzi. - mówi wzdychając przez co czuję wyraźną woń alkoholu. - Sprawdzimy go. Jeżeli przyjedzie w ciągu 20 minut to będzie oznaczało, że Cię bardzo, ale to bardzo kocha.- oznajmia z dumą jakby był jakimś pieprzonym amorem, który powie mi kto jest miłością mojego życia. Znalazł na to lekko dziwny sposób, ale promile sprawiają, że również czekam na wynik tego eksperymentu.

- A co jeśli mieszka na drugim końcu miasta? - pytam biorąc pod uwagę, że on może mieszkać w hotelu położonym daleko od akademika i dojazd może zajmować nawet dwie godziny.

Prawdę mówiąc to nie jesteśmy pewni czy brunet rzeczywiście tu przyjedzie. Może wyczuł w tym żart, bądź usłyszał mnie. Niestety tego nie wiemy.

- Dla chcącego nic trudnego. - stwierdza mój przyjaciel spoglądając na zegarek i uruchamia stoper.

- Filozof pierdolony. - mruczę do niego, a następnie owijam się kocem.

- Tak, tak. A teraz kładz się na ziemi. - oznajmia zabierając mi nakrycie i wskazując podłogę.

- Po co? - pytam zdezorientowana.

- Nie wiadomo kiedy tu wpadnie. Tak go sprankujemy aż mu w pięty pójdzie. - stwierdza chłopak zacierając ręce i uśmiechając się z dumą ze swojego pomysłu na żart.

- To głupie. - mówię śmiejąc się kiedy przyjaciel próbuje zepchnąć mnie z łóżka.

- Ale zabawne! - oznajmia głośno na co wywracam oczami i decyduję się położyć się na tej ziemi.

- Tylko się nie śmiej, nieprzytomni się nie śmieją. - informuję mnie chłopak przez co pioronuję go wzrokiem.

- No co ty nie powiesz.

***

- Ktoś idzie. - stwierdza brunet w momemcie kiedy oboje słyszymy wyraźny hałas na schodach.

- Za wcześnie. To niemożliwe. - oznajmiam zgodnie z prawdą. Minęło zaledwie kilka minut, nawet Mackenzi nie zdarzyłaby tak szybko się pojawić, a jest w pokoju obok.

- Może mieszka blisko. Nie ruszaj się. - mówi ściszonym głosem, ponieważ hałas staję się coraz wyraźniejszy.

- A ty schowaj te butelki - proszę go pokazując szklane pojemniki z niebiańskim napojem.

- Zamykaj oczy i cicho teraz. - informuję mnie Dylan, a ja wykonując jego polecenie udaję nieprzytomną. Mój przyjaciel również przybiera poważną postawę i klęka nademną.

Zaledwie sekundę poźniej drzwi do mojego pokoju zostały brutalnie otwartę, a chwilę potem poczułam, że ktoś ścisnął moją dłoń. W tym momencie nie miałam wątpliwości, że to właśnie Harry.

Uchyliłam delikatnie powieki i zobaczyłam niezwykle niespotykany i smutny widok. Jego włosy były w większym nieładzie niż zwykle, był blady z przerażenia, miał łzy w oczach! A żeby tego było mało miał na sobie jedynie spodnie i koszulkę która i tak była ubrana na odwrót...a jest zima do cholery!

- Jak dobrze, że jesteś. Nie wiem już co robić. - oznajmia Dylan idealnie odgrywając tym samym swoją rolę.

- Wezwałeś pogotowie? - pyta Styles próbując zapanować nad swoim oddechem i jednocześnie gładząc mnie po głowie. On się kurwa naprawdę martwi, a my mamy z tego bekę... Otworzyłabym oczy, ale boję się jak cholera.

- Oczywiście, ale nie mają czasu. - stwierdza mój przyjaciel który widocznie nie był jednak przygotowany na te pytanie. Pięknie wybrnął, doprawdy.

- Jak to kurwa nie mają czasu? - pyta głośno szczerze próbując nie wytrącić siebie samego z równowagi. Skąd to wiem? Bo kurwa mi rękę ścisnął na słowa Dylan'a i to trochę zabolało. Bardzo.

- Ona nie oddycha! - wrzeszy mój przyjaciel próbując zejść z tematu pogotowia.

- Oddycha idioto. - stwierdza chłopak i jestem pewna, że w tym momencie spojrzał na mojego przyjaciela jak na debila.

Następnie Styles podnosi moje ciało i umieszcza je na łóżku. Robił to tak delikatnie, że o mało się nie zakochałam w jego ciepłych dłoniach.

- A, to chyba dobrze. - stwierdza Dylan przez co mam ochotę się roześmiać.

- Sky błagam otwórz oczy. - błaga mnie Harry a łza z jego policzka spada na moją szyję przez co chcę to już zakończyć zanim chłopak się całkiem rozkleji.

- Już nie mogę. - oznajmiam podnosząc się do pozycji siedzącej i spoglądam z uśmiechem na zdziwionego bruneta. Przepraszam.

- I tak długo wytrzymałaś, ja bym się zsikał ze śmiechu po 30 sekundach. - stwierdza Dylan wybuchając długo tłumionym śmiechem.

- A jaki wynik? - pytam zaciekawiona i mam wrażenie, że alkohol w moich żyłach zaczął krążyć na nowo.

- 6 minut. Kurewsko Cię kocha. - oznajmia z szerokim uśmiechem Dylan i jest tak podniecony tym faktem ku mojemu zaskoczeniu, że mam wrażenie, że zaraz udzieli nam błogosławieństwa.

- O co tu kurwa chodzi? - pyta zdezorientowany chłopak patrząc na nas z boku.

- Zostałeś sprankowany! - oznajmiamy wspólnie w tym samym czasie z czego cieszymy się jak małe dzieci.

- Boże...wy jesteście pijani. - zauważa Harry łapiąc się za głowę, ale też delikatnie się uśmiechając! Widziałam, tak było!

- Ja nic nie piłam, a ty Dylan? - zwracam się w kierunku mojego przyjaciela niezwykle rozweselona.

- Ja nigdy nie miałem alkoholu w ustach. - oznajmia przez co wybucham po raz kolejny gromkim śmiechem.

- Nie umiesz kłamać. - stwierdzam zgodnie z prawdą.

- Cicho. - syczy w moją stronę i uśmiecha się wraz ze mną do Harry'ego.

- Skończyliście? - pyta nas nasz gość.

- Mamy jeszcze jedną butelkę. Może dołączysz? - proponuję Dylan wyjmując spod poduszki drugą butelkę. Czemu ja nic o niej nie wiedziałam?!

Harry zanim odpowiedział na pytanie zlustrował mnie wzrokiem szukając w mojej twarzy jakiegoś wyrazu zgody. Uśmiechnęłam się, ale to dlatego, że już byłam pijana i mój ryjek samoistnie się cieszył

- A wiesz co? Dawaj ją. - oznajmia Styles na co mój przyjaciel cieszy się  zdecydowanie bardziej niż ja. Mi to nawet nie przeszkadza, ale Dylan naprawdę jest zachwycony. On wypił zdecydowanie więcej i teraz prawdopodobnie zacznie zdradzać Harry'emu wstydliwe fakty z mojego życia.

Mimo wszystko cieszę się, że tu jest, ponieważ jest on czy tego chcę czy nie dość istotną częścią mojego życia.

***

- Głowa mnie napierdala. Idę spać. - oznajmia mój przyjaciel próbując podnieść się z łóżka używając do tego wszystkich swoich sił.

- Zaprowadzić Cię? - pytam kiedy chłopak chwiejnym krokiem wędruje w stronę drzwi.

- Poradzę sobie. - stwierdza pewien swoich możliwości. No nie byłabym ich taka pewna.

Kiedy tylko mój przyjaciel otworzył drzwi minęło zaledwie kilka sekund, a usłyszałam jak upada na podłogę.

- Daleko zaszedł? - pytam z zaciekawieniem Harry'ego nie mając siły nawet odwrócić głowy w stronę wyjścia.

- Kilka metrów. - oznajmia loczek podnosząc się z podłogi na której siedział nieustannie polewając.

- Sporo, będzie rekord. - stwierdzam kiedy zbieram na tyle siły, aby zobaczyć gdzie leży mój przyjaciel. Następnie z wielkim trudem wstaję, zamykam drzwi i wysłałam ciężko czytelnego sms'a do Mack, aby go zabrała.

- Często pijesz? - pyta z zaciekawieniem lekko wstawiony Harry.

- Często ćpasz? - pytam w ten sam sposób uśmiechając się w jego kierunku.

- Już nie biorę. - oznajmia z dumą.

- Gratulacje. - mówię z szerokim uśmiechem i zaczynam bić mu brawo.

- Dzięki rzuciłem to dla Ciebie. - wyznaję patrząc centralnie w moje błękitne oczy, a jego kąciki ust lekko unoszą się do góry.

- Uroczy jesteś. - stwierdzam zachwycona bawiąc się jego włosami kiedy kładziemy się na jednym łóżku. - Jeszcze nazwij mnie księżniczko. - proszę chcą osłodzić tą chwilę.

- Jak sobie życzysz księżniczko. - mówi z tak kurwa cudownym uśmiechem, że aż onieśmielającym!

- Ja pierdole... - oznajmiam ze śmiechem kiedy w moim umyśle pojawia się głupia żądza.

- Co? - pyta chłopak spoglądając na mnie z zaciekawieniem.

- Nie wiem czemu, ale kurewsko chcę Cię pocałować... - oznajmiam zgodnie z prawdą podnosząc delikatnie głowę i nie odrywam wzroku od ust bruneta. Naprawdę od dawna nie pragnełam czegoś bardziej.

- To zrób to. - oznajmia chłopak, a w jego oczach pojawiają się dwie widoczne iskierki.

- Ale uznajmy, że to przez alkohol. - proponuję nie chcąc, żeby to co się stanie było czymś zobowiązujacym.

- Oczywiście księżniczko. - stwierdza z cudownym uśmiechem przyciągając mnie do siebie.

___________________

Hejka!

Jest Harry. Jest impreza.
Pamięta ktoś czy Dylan miał jakieś nazwisko??

Czy tylko ja nie mogę nikogo zaobserwować na wattpadzie? Jak próbuje to piszę, że wystąpił błąd i należy czekać itp.

Rozdział jest taki długi, ponieważ przez najbliższe dwa tygodnie będę na wyjeździe i nie będę miała okazji pisać, więc postanowiłam zrobić to w taki sposób.

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro