48.
Chciałabym wiedzieć ile mam swoich wiernych perełek, czyli stałych czytelników, więc zostawcie gwiazdkę.
Ktoś chętny zrobić piękny zwiastun?
#niesprawdzony
***
W momencie gdy wchodziłam do akademika szczerzę mówiąc miałam wrażenie, że zemdleję ze strachu. Czułam się jak gimnazjalistka, która właśnie się dowiedziała, że jest w bliźniaczej ciąży.
A tak poważnie... obawiam się rozmowy z Dylan'em, ponieważ on może od tak uznać, że dla nas, jako przyjaciół oczywiście, jest za poźno. To pesymistyczna wizja, ale dość realna.
Dodatkowo chłopak nie akceptuję Harry'ego i obawiam się, że kiedy tylko dowie się o ultimatum jakie mi postawił zabije mnie na miejscu nawet jeśli spróbuję wachać nad tym wyborem.
Z lekkim trudem spowodowanym zmęczeniem pokierowałam się w stronę swojego pokoju. Muszę się położyć, zaczerpnąć porady od Mack, uporządkować sobie w głowie dokładnie to co mu powiem. Nie mogę od tak iść do Dylan'a i oznajmić mu, że chcę się pogodzić. Pójdę do niego rano z gotową wzruszającą formułką i tabliczką czekolady.
Kiedy otwierałam już drzwi do pokoju zdałam sobie sprawę, że nie przewidziałam takiej opcji, że brunet może znajdować się w środku. Przecież to też najlepszy przyjaciel Mackenzi...
Cholera jasna!
To chyba na tyle z mojego planowania...
Mózgu, gdzie jesteś?!
Gdy tylko wyłoniłam się zza framugi rozmowa pomiędzy moją przyjaciółką, a nim ucichła. Dwie pary oczu były skierowane w moją stronę, a ja całkowicie skrępowana weszłam do środka i odłożyłam na bok kurtkę.
Dylan siedział na moim łóżku i widocznie próbował unikać mojego spojrzenia, ale gdy tylko nasze tęczówki się spotkały byłam pewna, że jego rozmowa z brunetką dotyczyła właśnie mojej osoby.
- Zostawię Was. - oznajmia Mackenzi, podnosząc się ze swojej pościeli i szeptając mi ciche powodzenia wychodzi z pokoju. No to kurwa zajebiście... zostałam sama i co mam teraz mówić?!
- Cześć. - mówię żałosnym, ściszonym głosem w stronę Dylan'a, a ten kieruję swoje smutne błękitne oczy w stronę mojej twarzy.
Po tym żadne z nas nie potrafiło powiedzieć ani słowa, ale kiedy łzy napłyneły do moich oczu on wstał i zamknał mnie w szczelnym i ciepłym uścisku.
Wygryw życia.
Kurwa! Nie wierzę, że tak bardzo mi go brakowało! Jest dla mnie jak rodzony brat, jest moją rodziną i częścią mojego lekko ziemnego serduszka.
- Przepraszam Sky. Nie powinienem... - oznajmia pocierając delikatnie dłońmi moje plecy. Wręcz drżałam z tych emocji.
- Martwiłeś się o mnie. - mówię zdając sobię sprawę z tego, że tu nie chodzi tak bardzo o Harry'ego jak o moje dobro. On jest wręcz pewny, że jedno wyklucza drugie. - Ja też przepraszam. - dodaje nie wypuszczając go z objęć.
- Tęskniłem. - stwierdza chłopak przez co sprawia, że zaczynam ryczeć jak bóbr.
- Uwierz mi, ja też. - oznajmiam zgodnie z prawdą i opieram głowę na jego ramieniu, tym samym brudząc mu koszulę.
- Zapominamy o tym? - pytam podnosząc głowę i patrząc z delikatnym uśmiechem w jego stronę
Naprawdę bardzo chcę zapomnieć o tych kilku ostatnich dniach, niech to już kurwa pójdzie w niepamięć. Chcę wrócić do tego etapu naszej relacji gdy mogliśmy rozmawiać absolutnie o wszystkim. Brakuje mi tego.
- Zdecydowanie. - zgadza się ze mną, a następnie całuje w czubek głowy. Jego dziewczyna będzie największą szczęściarą na świecie. Mieć taki skarb przy sobie to cenne wyrożnienie. - Może lody? - proponuje po chwili brunet.
- W zimę? - pytam lekko zaskoczona choć w sumie... jadłam lody w zeszłym tygodniu.
- Pizza? - składa drugą tym razem naprawdę kuszącą propozycję. Mój brzuch już wiruje na samą myśl o dużej pepperoni.
- Ty zamawiaj ja znajdę film. - oznajmiam władczo, a następnie rzucam się na łóżko po laptopa i rozpoczynam poszukiwanie filmu.
Mój wybór jednak padł na serial pt. Lucyfer.
***
- Mogłaś powiedzieć, że jesteś tak głodna! Zamówiłbym dwie. - oznajmia oburzony Dylan odrzucając na bok puste pudełko po pizzy. Biedak zjadłał jeszcze pierwszy kawałek w momencie gdy ja byłam już przy czwartym.
- No przepraszam. Nie wiedziałam, że jest taka dobra. - kłamie, ponieważ zdawałam sobię sprawę jak bardzo ta pizza uwielbia moje usta. Ona mnie zawsze wołała : "Zjedz mnie, ugryź mnie, połknij mnie." Poważnie.
- Ubrudziłaś się. - stwierdza mój przyjaciel pokazując z uroczym śmiechem moją twarz.
- Gdzie? - pytam szukając plamy po całej twarzy.
Czy tylko ja jedząc, muszę się zawsze ujebać?
- Tu. - oznajmia, a następnie delikatnie chwyta mój podbródek i zbliża mnie ku sobie.
Przez chwilę miałam wrażenie, że chłopak chce mnie pocałować, ale on postanowił zrobić coś innego.
Zbliżył moją twarz do swojej i swoim długaśnym jęzorem przejechał po moim policzku.
- To obrzydliwe. - stwierdzam rozbawiona wycierając mokry policzek.
- Sos jest całkiem niezły. - stwierdza delektując się tym niesamowitym smakiem.
Dobra. Chyba czas porozmawiać na poważnie. Wdech i wydech. Sky dasz radę, jesteś silna, jesteś skałą, jesteś zwycięsco!
- Dylan... - zwracam uwagę przyjaciela zatrzymując właśnie trzeci odcinek serialu.
- Co? - pyta nawet nie podnosząc głowy z mojego ramienia.
- Harry dalej jest w Nowym Jorku. - mówię chcąc uświadomić chłopakowi, że Styles nie wyjechał i, że mimo to jestem tu, z nim.
- Okej...w porządku. - akceptuje to bez większego problemu. Wow.
- Naprawdę? - pytam pozytywmie zaskoczona.
- Tak. Nie chcę Cię stracić i nie zamierzam wchodzić wam w drogę mimo, że nie mogę patrzeć na Styles'a. - oznajmia z szerokim uśmiechem kładąc głowę na moich udach i patrząc na moją twarz. On jest taki perfekcyjnie uroczy.
- On naprawdę nie jest taki zły jak Ci się wydaję. - mówię starając się w jakimś stopniu jednak bronić Harry'ego.
- To twoje zdanie. Nie rozmawiajmy o nim, bo znowu się pokłócimy. - prosi nie odrywając ode mnie wzroku.
- Jeszcze jedno. - dodaję po chwili.
- Co takiego? - pyta zaciekawiony.
- Harry postawił mi ultimatum. - oznajmiam wzdychając.
- Jakie ultimatum? O czym ty mówisz? - pyta zdziwiony chłopak kompletnie nie rozumiejąc o czym mówię.
- Dał mi trzy dni, abym zdecydowała czy chcę dać mu szansę czy też chcę jego wyjazdu z miasta. - oznajmiam na jednym wdechu i zerkam w stronę Dylan'a.
- I co zamierzasz zrobić? - pyta zaskakująco spokojnie. Jest jak ocean, ocean spokojny.
- Problem w tym, że nie mam pojęcia. - mówię zgodnie z prawdą. Wybór przed którym postawił mnie chłopak jest tak trudny, że nawet nie chcę myśleć nad tym, że prędzej czy później muszę postanowić.
- Kochasz go? - pyta podnosząc się do pozycji siedzącej, aby zajrzeć w głąb moich oczu.
- Że co? - reaguję śmiechem, ponieważ te pytanie samoistnie wywołuje taką reakcję.
- Dobrze słyszałaś. Kochasz Harry'ego? - pyta ponownie przez co poważnieje.
- Nie wiem. Nie chcę go stracić, ale jednocześnie nie chcę z nim być. - mówię słowa które chyba naprawdę płyną prosto z serca.
- Okej wiem co robić. - stwierdza brunet patrząc na mnie wzrokiem, który sam informuje, że chłopak rzeczywiście ma jakiś plan.
- Co takiego? - pytan niezmiernie zaciekawiona jego pomysłem. Może dzięki niemu łatwiej uda mi się podjąć decyzję.
- Musimy się najebać.
________________
Hejo hejo!
Jak tam majówka?
Pozdrawiam osóbki które wracają do szkoły w wtorek i śmieją się z tych co wracają już w czwartek. Jestem z wami.
Nie ma Harry'ego = Nudny rozdział
Co to będzie, co to będzie?
Czy Sky i Dylan sięgną po alkoloh? Czy do czegoś dojdzie?
POWODZENIA DLA MATURZYSTÓW!
Pozderki xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro