Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48.

Chciałabym wiedzieć ile mam swoich wiernych perełek, czyli stałych czytelników, więc zostawcie gwiazdkę.

Ktoś chętny zrobić piękny zwiastun?

#niesprawdzony

***

W momencie gdy wchodziłam do akademika szczerzę mówiąc miałam wrażenie, że zemdleję ze strachu. Czułam się jak gimnazjalistka, która właśnie się dowiedziała, że jest w bliźniaczej ciąży.

A tak poważnie... obawiam się rozmowy z Dylan'em, ponieważ on może od tak uznać, że dla nas, jako przyjaciół oczywiście, jest za poźno. To pesymistyczna wizja, ale dość realna.

Dodatkowo chłopak nie akceptuję Harry'ego i obawiam się, że kiedy tylko dowie się o ultimatum jakie mi postawił zabije mnie na miejscu nawet jeśli spróbuję wachać nad tym wyborem.

Z lekkim trudem spowodowanym zmęczeniem pokierowałam się w stronę swojego pokoju. Muszę się położyć, zaczerpnąć porady od Mack, uporządkować sobie w głowie dokładnie to co mu powiem. Nie mogę od tak iść do Dylan'a i oznajmić mu, że chcę się pogodzić. Pójdę do niego rano z gotową wzruszającą formułką i tabliczką czekolady.

Kiedy otwierałam już drzwi do pokoju zdałam sobie sprawę, że nie przewidziałam takiej opcji, że brunet może znajdować się w środku. Przecież to też najlepszy przyjaciel Mackenzi...

Cholera jasna!
To chyba na tyle z mojego  planowania...

Mózgu, gdzie jesteś?!

Gdy tylko wyłoniłam się zza framugi rozmowa pomiędzy moją przyjaciółką, a nim ucichła. Dwie pary oczu były skierowane w moją stronę, a ja całkowicie skrępowana weszłam do środka i odłożyłam na bok kurtkę.

Dylan siedział na moim łóżku i widocznie próbował unikać mojego spojrzenia, ale gdy tylko nasze tęczówki się spotkały byłam pewna, że jego rozmowa z brunetką dotyczyła właśnie mojej osoby.

- Zostawię Was. - oznajmia Mackenzi, podnosząc się ze swojej pościeli i szeptając mi ciche powodzenia wychodzi z pokoju. No to kurwa zajebiście... zostałam sama i co mam teraz mówić?!

- Cześć. - mówię żałosnym, ściszonym głosem w stronę Dylan'a, a ten kieruję swoje smutne błękitne oczy w stronę mojej twarzy.

Po tym żadne z nas nie potrafiło powiedzieć ani słowa, ale kiedy łzy napłyneły do moich oczu on wstał i zamknał mnie w szczelnym i ciepłym uścisku.

Wygryw życia.

Kurwa! Nie wierzę, że tak bardzo mi go brakowało! Jest dla mnie jak rodzony brat, jest moją rodziną i częścią mojego lekko ziemnego serduszka.

- Przepraszam Sky. Nie powinienem... - oznajmia pocierając delikatnie dłońmi moje plecy. Wręcz drżałam z tych emocji.

- Martwiłeś się o mnie. - mówię zdając sobię sprawę z tego, że tu nie chodzi tak bardzo o Harry'ego jak o moje dobro. On jest wręcz pewny, że jedno wyklucza drugie.  - Ja też przepraszam. - dodaje nie wypuszczając go z objęć.

- Tęskniłem. - stwierdza chłopak przez co sprawia, że zaczynam ryczeć jak bóbr.

- Uwierz mi, ja też. - oznajmiam zgodnie z prawdą i opieram głowę na jego ramieniu, tym samym brudząc mu koszulę.

- Zapominamy o tym? - pytam podnosząc głowę i patrząc z delikatnym uśmiechem w jego stronę

Naprawdę bardzo chcę zapomnieć o tych kilku ostatnich dniach, niech to już kurwa pójdzie w niepamięć. Chcę wrócić do tego etapu naszej relacji gdy mogliśmy rozmawiać absolutnie o wszystkim. Brakuje mi tego.

- Zdecydowanie. - zgadza się ze mną, a następnie całuje w czubek głowy. Jego dziewczyna będzie największą szczęściarą na świecie. Mieć taki skarb przy sobie to cenne wyrożnienie. - Może lody? - proponuje po chwili brunet.

- W zimę? - pytam lekko zaskoczona choć w sumie... jadłam lody w zeszłym tygodniu.

- Pizza? - składa drugą tym razem naprawdę kuszącą propozycję. Mój brzuch już wiruje na samą myśl o dużej pepperoni.

- Ty zamawiaj ja znajdę film. - oznajmiam władczo, a następnie rzucam się na łóżko po laptopa i rozpoczynam poszukiwanie filmu.
Mój wybór jednak padł na serial pt. Lucyfer.

***

- Mogłaś powiedzieć, że jesteś tak głodna! Zamówiłbym dwie. - oznajmia oburzony Dylan odrzucając na bok puste pudełko po pizzy. Biedak zjadłał jeszcze pierwszy kawałek w momencie gdy ja byłam już przy czwartym.

- No przepraszam. Nie wiedziałam, że jest taka dobra. - kłamie, ponieważ zdawałam sobię sprawę jak bardzo ta pizza uwielbia moje usta. Ona mnie zawsze wołała : "Zjedz mnie, ugryź mnie, połknij mnie." Poważnie.

- Ubrudziłaś się. - stwierdza mój przyjaciel pokazując z uroczym śmiechem moją twarz.

- Gdzie? - pytam szukając plamy po całej twarzy.

Czy tylko ja jedząc, muszę się zawsze ujebać?

- Tu. - oznajmia, a następnie delikatnie chwyta mój podbródek i zbliża mnie ku sobie.

Przez chwilę miałam wrażenie, że chłopak chce mnie pocałować, ale on  postanowił zrobić coś innego.

Zbliżył moją twarz do swojej i swoim długaśnym jęzorem przejechał po moim policzku.

- To obrzydliwe. - stwierdzam rozbawiona wycierając mokry policzek.

- Sos jest całkiem niezły. - stwierdza delektując się tym niesamowitym smakiem.

Dobra. Chyba czas porozmawiać na poważnie. Wdech i wydech. Sky dasz radę, jesteś silna, jesteś skałą, jesteś zwycięsco!

- Dylan... - zwracam uwagę przyjaciela zatrzymując właśnie trzeci odcinek serialu.

- Co? - pyta nawet nie podnosząc głowy z mojego ramienia.

- Harry dalej jest w Nowym Jorku. - mówię chcąc uświadomić chłopakowi, że Styles nie wyjechał i, że mimo to jestem tu, z nim.

- Okej...w porządku. - akceptuje to bez większego problemu. Wow.

- Naprawdę? - pytam pozytywmie zaskoczona.

- Tak. Nie chcę Cię stracić i nie zamierzam wchodzić wam w drogę mimo, że nie mogę patrzeć na Styles'a. - oznajmia z szerokim uśmiechem kładąc głowę na moich udach i patrząc na moją twarz. On jest taki perfekcyjnie uroczy.

- On naprawdę nie jest taki zły jak Ci się wydaję. - mówię starając się w jakimś stopniu jednak bronić Harry'ego.

- To twoje zdanie. Nie rozmawiajmy o nim, bo znowu się pokłócimy. - prosi nie odrywając ode mnie wzroku.

- Jeszcze jedno. - dodaję po chwili.

- Co takiego? - pyta zaciekawiony.

- Harry postawił mi ultimatum. - oznajmiam wzdychając.

- Jakie ultimatum? O czym ty mówisz? - pyta zdziwiony chłopak kompletnie nie rozumiejąc o czym mówię.

- Dał mi trzy dni, abym zdecydowała czy chcę dać mu szansę czy też chcę jego wyjazdu z miasta. - oznajmiam na jednym wdechu i zerkam w stronę Dylan'a.

- I co zamierzasz zrobić? - pyta zaskakująco spokojnie. Jest jak ocean, ocean spokojny.

- Problem w tym, że nie mam pojęcia. - mówię zgodnie z prawdą. Wybór przed którym postawił mnie chłopak jest tak trudny, że nawet nie chcę myśleć nad tym, że prędzej czy później muszę postanowić.

- Kochasz go? - pyta podnosząc się do pozycji siedzącej, aby zajrzeć w głąb moich oczu.

- Że co? - reaguję śmiechem, ponieważ te pytanie samoistnie wywołuje taką reakcję.

- Dobrze słyszałaś. Kochasz Harry'ego? - pyta ponownie przez co poważnieje.

- Nie wiem. Nie chcę go stracić, ale jednocześnie nie chcę z nim być. - mówię słowa które chyba naprawdę płyną prosto z serca.

- Okej wiem co robić. - stwierdza brunet patrząc na mnie wzrokiem, który sam informuje, że chłopak rzeczywiście ma jakiś plan.

- Co takiego? - pytan niezmiernie zaciekawiona jego pomysłem. Może dzięki niemu łatwiej uda mi się podjąć decyzję.

- Musimy się najebać.

________________

Hejo hejo!

Jak tam majówka?

Pozdrawiam osóbki które wracają do szkoły w wtorek i śmieją się z tych co wracają już w czwartek. Jestem z wami.

Nie ma Harry'ego = Nudny rozdział

Co to będzie, co to będzie?
Czy Sky i Dylan sięgną po alkoloh? Czy do czegoś dojdzie?

POWODZENIA DLA MATURZYSTÓW!

Pozderki xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro