Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45.

Skarlett

Po wyjściu z kawarni odrazu skierowaliśmy się do auta bruneta, które znajdowało się na parkingu pod uczelnią. Harry nieustannie coś mówił, zadawał pytania, ale ja z trudem wypowiadałam nawet pojedyńcze słowa.

Czułam się jak pizda. Jak jedna wielka pizda, która ryczy nawet gdy ktoś jej powie, że ma zjebany kolczyk w nosie bądź brzydkie ubranie.

Po wczorajszym dniu dzisiaj wygladałam wprost fantastycznie, co łatwo dało się zauważyć. Spuchnięte policzki, czerwone oczy i senny wyraz twarzy mówiły same za siebie. Pragnełam snu, ale nie mogłam go zaznać, ponieważ ciągle wędrowały mi w głowie prośby przyjaciela.

Dylan znaczy dla mnie na tyle dużo, że po naszej kłótni byle jakie gówno sprawia, że zaczynam ryczeć jak jakieś niedojebane niemowle. Mimo to... on jest dla mnie jak brat i nie chcę, aby nasza relacja, którą budowaliśmy dwa lata legła w gruzach przez jakiegoś chłopaka.

Nie usprawiedliwiam go, ponieważ dobrze wiem, że nie może mi zakazać spotkań ze Styles'em, ale po części... jednak go rozumiem. On się martwi, nie chce, aby spotkało mnie coś złego, troszczy się o mnie jak nikt inny. Jednak nie wie, że całkowite odilozowanie od problemu, nie sprawia, że on znika.

Dylan i Harry są niezwykle upartymi facetami. Żaden z nich nigdy nie będzie chciał ustąpić, więc raczej się nie zaprzyjaźnią. Widzą w sobie tylko konkurencję, na dodatek nie potrzebnie.

Studiuję, pracuję i zamierzam rozpocząć w przyszłym miesiącu staż. Nie mam czasu dla siebie, a co dopiero na chłopców, których widocznie bardziej kręci rywalizacja niż ja. Nie szukam nikogo ja chcę tylko być szczęśliwa! Chcę mieć tylko zaufanych przyjaciół...nic więcej.

- Sky. - mówi swoim zachrypniętym głosem, zwracając tym samym moją uwagę. - Zapnij pasy. - prosi brunet patrząc na mnie z wyraźną troską i lekkim współczuciem, którego naprawdę nie potrzebuję. Mój obecny stan wkrótce minie, jestem tego pewna.

Wykonuję polecenie Harry'ego, a gdy tylko ruszamy zaczynam obserwować krajobraz za oknem, jednocześnie przysłuchując się cichemu nuceniu Harry'ego.

- If you like midnight driving with the windows down,
And if you like going places we can't even pronounce,
If you like to do whatever you've been dreaming about,
Baby You're perfect, baby You're perfect*

Szczerze to nie miałam pojęcia czy te słowa były skierowane do mnie, czy to był jedynie nieświadomie wyśpiewany fragment piosenki. W sumie wolałam nie wiedzieć, ponieważ nie chcę nikogo skrzywdzić, a przede wszystkim jego.

Chłopak nucił dalej, a jego głos był tak cudowny, że sprawił on, że po ciężkiej nieprzespanej nocy udało mi się nareszcie zasnąć.

***

- Sky, jesteśmy na miejscu. - z mojej pięknej drzemki wybudził mnie głęboki głos chłopaka i jego lekkie szturchnięcie.

- Co się dzieję? - pytam zagubiona mrużąc oczy.

- Jesteśmy. - oznajmia ponownie, a następnie wychodzi z auta, aby otworzyć moje drzwi na co reaguję delikatnym uśmiechem. To jest przecież urocze.

- Lodowisko?! - piszczę gdy tylko wychodzę z auta i zauważam ogromny szyld. - Ja nie umiem jeździć. - mówię zgodnie z prawdą obawiając się tej orginalnej atrakcji. Mógł już mnie zabrać do restauracji... Jak zejdę z tafli przynajmniej z połową zębów, uznam to za sukces.

- Pomogę Ci. - zapewnia mnie brunet, a następnie chwyta moją dłoń i prowadzi w stronę wypożyczalni.

Czemu. On. To. Do. Cholery. Robi. Jesteśmy przyjaciółmi i to moim zdaniem nie jest właściwe. Miłe, ale nieodpowiednie.

Muszę jednak przyznać, że to fantastyczne uczucie gdy ktoś trzyma Cię za rękę. To nieopisane poczucie bezpieczeństwa i świadomość tego, że ta osoba zawsze będzie obok. Ehh... gadam jak jakaś pieprzona romantyczka.

W moim trudnym przypadku to wszystko uzupełniają pierdolone motyle w brzuchu, które z wielką przyjemnością wydaliłabym razem z poranną kupą. Nie panuje nad tym uczyciem, ale szczerze wolałabym, aby ono zniknęło.

Kilka minut poźniej mieliśmy już łyżwy na stopach i niczym jacyś paralitycy kierowaliśmy się w stronę tafli.

Początki zdecydowanie były trudne, ale po dziesięciu minutach czułam się jak zawodowa łyżwiarka, ponieważ nie musiałam już trzymać się barierki!

- To wcale nie jest takie trudne jak myślałam. - powiedziałam robiąc powolny, a zarazem elegancki obrót.

- Mówiłem. - odpowiada brunet, który kurczowo trzyma się barierki z trudem utrzymując się na nogach. A jeszcze kilka minut temu mówił, że jest mistrzem w łyżwiarstwie figurowym...rzeczywiście jego upadki są spektakularne.

- Ale ty jesteś beznadziejny. - oznajmiam śmiejąc się z chłopaka, który chyba po raz setny zalicza bliskie spotkanie z lodem.

- Bez przesady. Już zaczynam ogarniać. - stwierdza brunet wstając i otrzepując delikatnie spodnie.

- Czyżby? - pytam podnosząc brew i zatrzymując się bardzo blisko niego.

Kurwa! Czemu ja mam ochotę go pocałowac?! Nie. Nie. Nie. Nie zrobie tego. Do tyłu! Szybko!

- Patrz na to. - oznajmia z szerokim uśmiechem Harry i odpychając się od barierki wjeżdża na środek lodowiska chcąc wykonać obrót.

Nie wychodzi mu to jednak najlepiej, ponieważ chłopak zamiast wykonania poprawnego obrotu wpada na około pięcioletnie dziecko. Oczywiście ono boleśnie upada i w płaczu zaczyna wołać swojego rodzica.

O mało nie zesrałam się ze strachu, ale szybko to zmieniło się w przeraźliwy śmiech.

- Przepraszam. Nie chciałem. Nic Ci nie jest? - pyta przerażony chłopak pomagając wstać dziecku co jest naprawdę urocze. - Nie płacz. - błaga gdy uwaga większości tu obecnych jest skupiona na jego osobie.

- Co tu się dzieję? - pyta pojawiający się zdenerwowany ojciec dziecka, który jest ponad dwa razy większy od Harry'ego i we mnie szczerze wywołuje przerażenie. Wygląda jak jakiś typowy gangster.

- Ten Pan mnie przejechał! - oznajmia dziecko na co reaguje śmiechem przyglądając się z bezpiecznej odległości.

Ojciec na słowa syna spiorunował Styles'a wzrokiem i patrzył na niego ze złością jakby dawał mu kilka chwil na ucieczkę.

- Potrąciłem tylko. - broni się brunet, który najwidoczniej zdaję sobie sprawę, że nie może mierzyć się z kimś takim.

Chwilę później mężczyzna zabiera swoje dziecko żegnając się z Harry'm środkowym palcem i garstą brzydkich słów.

- Brawo. - mówię klaszcząc dłońmi kiedy brunet z trudem wraca zatrzymując się obok mnie.

- Ani słowa Sky, to nie jest śmieszne. - prosi mnie zażenowany chłopak.

- Sam to wymyśliłeś. - przypominam mu ze śmiechem w momencie kiedy już wychodzimy z lodowiska.

Następnie oddaliśmy łyżwy i wsiedliśmy do auta, aby udać się w kolejne miejsce.

***

____________

Heyka!!!

Gdzie Sky i Harry mogliby jechać? Propozycje na ciąg dalszy "randki"?

Jak wam się podoba piosenka Harry'ego???

*Perfekt ( One Direction )
TŁUMACZENIE : Jeśli lubisz jazdę samochodem z opuszczonymi szybami o północy
I jeśli lubisz podróżować do miejsc, których nazw nawet nie umiemy wymówić
Jeśli lubisz robić to, o czymkolwiek zawsze marzyłaś
Kochanie, jesteś idealna
Kochanie, jesteś idealna

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro