Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02.

- Rozbieraj się kochanie zaraz zrobię Ci herbaty. - prosi mnie z promiennym uśmiechem rodzicielka prowadząc mnie do kuchni w momencie gdy zdejmuję z siebie płaszcz i bluzę.

- Wiesz, że Cię kocham prawda? - pytam kiedy stawia przede mną szklankę mojej ulubionej, owocowej herbaty.

- Wiem słońce. - odpowiada przytulając się do mnie i klepiąc mnie po plecach. - Co to kurwa do cholery jest!? - krzyczy odgarniając moje włosy oraz pokazując na tusz na moim karku. Chryste Panie... zaczyna się.

- Mamo... - wyjękuje jedynie gdy ta niczym zahipnotyzowana przygląda się literkom na tyle mojej szyji.

- Co to jest!? - krzyczy w moją stronę najwyraźniej obrzydzona tą twórczością.

- To tylko tatuaż. - tłumacze się choć nie wiem dlaczego, ponieważ mam już te cholerne dwadzieścia lat i nie muszę się spowiadać rodzicom z moich decyzji.

- Tatuaż!? Raczej szatańskie malowidło! - wreszczy bacznie obserwując dzieło tatuażysty.

- Proszę Cię... - wyjękuje z bezsilności kręcąc głową. Najwidoczniej moja mama nie jest zbyt tolerancyjna.

- Idę po mydło i gąbkę. - mówi udając się w stronę łazienki. Boże? Czy ty to widzisz!?

- Mamo, tego się nie da zmyć. - mówię idąc za nią.

- Wszystko się da zmyć mydłem stworzonym przez moje prababki. One nim potrafiły pisek wyczyścić. - oznajmia mi dumnie na co się jedynie śmieje.

- Gdzie jest tata? - pytam rozglądając się wokół.

- Tutaj. Witaj kochanie. - mówi nagle schodzący po schodach tata.

- Cześć. - odpowiadam przytulając go ciepło.

- Paul zobacz co ona ma na karku! - krzyczy poirytowana pokazując na czarne litery z tuszu.

- Kurde zajebiste! Gdzie robiłaś? - mówi podekscytowany na co się szeroko uśmiechem. Przynajmniej mój ojciec ma szacunek dla sztuki tatuażu.

- W salonie niedaleko uczelni. - odpowiadam patrząc na mamę którą wybijamy z równowagi.

- Myślisz, że mógłbym sobie zrobić na plecach? - pyta mnie na co reaguje śmiechem. Myślę, że jeśli mój staruszek chciałby tatuaż, musiałby pozbyć się tej dżungli rozrastającej się na jego plecach.

- Paul! Dość! - wrzeszczy moja rodzicielka.

- Nic nie mówię. Siedzę cicho. - broni się odważnie siadając na fotelu. - Pogadamy potem. - dodaje szeptem gdy mama spuszcza z niego wzrok.

- Co oznaczają te litery? R-E-B-E-L? - pyta w pewnym momencie zerkając na mnie. Nagle się spinam i próbuje jak najszybciej wymyślić dobre kłamstwo. Przecież nie powiem jej prawdy... nikt nie ma prawa jej znać. Tatuaż zrobiłam, ponieważ Rebel jest częścią mnie i jest gdzieś w środku to właśnie ja.

- REBEL... w języku egipcjan oznacza kochająca rodziców. - mówię uśmiechając się w jej stronę.

- Też Cię kochamy. - odpowiada przytulając mnie z całych sił.

- Mów za siebie. - mówi nagle mój rodzony ojciec.

- Tato! - krzyczę oburzona w jego stronę.

- Paul! - upomina go mama obejmując mnie ramieniem.

- Żartowałem przecież kocham Cię najbardziej na świecie ty moja studentko pierwszego roku. - wyznaje podchodząc oraz dusząc mnie i mamę w uścisku.

- To szczęście, że was mam. - mówię spoglądając na moich rodziców.

- Szkoda, że nie wszystkim się tak układa jak nam. - mówi w pewnym momencie moja rodzicielka, która lekko posmutniała.

- Kogo masz na myśli? - pytam ją zaciekawiona.

- Stylesów. Rozwodzą się. - odpowiada na co się lekko spinam. Te nazwisko wywołuje niezbyt dobre wspomnienia. Pomijając to... od kiedy mama interesuję się wiadomościami z okolicy?

- A ty skąd o tym wiesz? - pytam ją z ciekawością.

- Nie wspomniałam Ci, ale przyjaźnie się od jakiegoś czasu z Anne. - wyznaje bacznie mnie obserwując. Wydaje mi się, że czeka na moją reakcje.

- Aha. - mówię zdziwiona.

- Jest mi jej niezmiernie żal. - opowiada smutno.

- Aha. - powtarzam cicho patrząc w okno.

- Ma problemy z Harrym. - kontynuuje, a ja nagle na nią spoglądam. Niech ta kobieta nie mówi tego imienia obok mnie. W Nowym Yorku zrozumiałam, że nie mogę obwiniać się o to co się stało dwa lata temu. To Harry sprawil, że postąpiłam w ten sposób.

- Czemu mi o tym mówisz? - pytam zaciekawiona jej zamiarów.

- Te problemy zaczęły się kiedy zerwaliscie. - odpowiada na co wybuchem śmiechem. Z tego co wiem to problemy z Harrym były od zawsze.

- Nie byliśmy razem. My się praktycznie nie znaliśmy. - mówię zgodnie z prawdą.

- Ale... - zaczyna moja mama, ale natychmiast jej przerywam.

- Idę do pokoju. I proszę nie poruszaj przy mnie tematu Stylesów. - mówię i proszę kierując się w kierunku schodów.

Mama chyba nie rozumie, że Styles jest dla mnie jak skończona, książka, której nie chcę otwierać kolejny raz.

______________________
YOLOOO!!
ZIOOMYY!!
Jak wam się podoba drugi rozdział?
Przepraszam dziewczyny które oczekiwały w tym rozdziale Harrego, ale niestety jeszcze musicie moment poczekać.
Jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie Skarlett i Harrego? Serio się pytam, bo jeszcze nie wiem.

Mam już z 8 rozdziałów narazie będę dodawać co 3 dni.

Buźkaa
xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro