Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

s z e s n a ś c i e

Obserwowałem Zayn przez cały mecz i jestem pewien, że on trochę zbyt często zerkał też w moją stronę. Przez to, że się na mnie patrzył, przeciwna drużyna o mało nie strzeliła nam gola. Sytuacje uratował Louis jako obrońca. 

Nasza drużyna wygrała mecz dzięki bramce Zayna. Gdy zaczęli schodzić z boiska, Harry pociągnął mnie za rękę mówiąc, że pójdziemy pogratulować naszej drużynie. Stanęliśmy przy szatni czekając aż dotrą do niej nasi zawodnicy. 

Zobaczyłem Zayna i szeroko się uśmiechnąłem, tak samo jak on gdy zauważył mnie. Wziął mnie za rękę i zaprowadził gdzieś w głąb korytarza. Stanąłem w rogu, a on przede mną praktycznie mnie sobą zakrywając. Spojrzałem na niego w górę i uśmiechnąłem się lekko. Był ode mnie wyższy. Zignorowałem nawet to, że był cały mokry od potu od biegania za piłką, końcówki jego czarnych włosów były posklejane i opadały mu na twarz. Patrzył mi w oczy z uśmiechem.

- Wygrałem to - powiedział cicho.

- Ty i twoja drużyna wygraliście - poprawiłem go.

- Strzeliłem zwycięskiego gola. Powinienem dostać jakąś nagrodę.

- Podobno organizują dla Was imprezę - wzruszyłem ramionami. 

- Chcę nagrody od ciebie - odparł, a ja otworzyłem szeroko oczy.

- O co ci chodzi? - spytałem marszcząc brwi. 

Pochylił się do mnie i musnął moje wargi. Czy on nie rozumie, że koledzy się nie całują? Nawet przyjaciele się nie całują! 

Mimo wszystko nie byłem w stanie stać obojętnie i oddałem lekko pocałunek. Jego dłonie opadły na moje biodra, gdy pogłębił pocałunek. Przymknąłem powieki i owinąłem ramiona wokół jego szyi przyciągając go bliżej do siebie. Rozchyliłem wargi, a on wsunął język do mojej buzi. Jęknąłem cicho, gdy przyparł mnie do ściany swoim ciałem. 

Poczułem jego dłoń na swoim udzie i to jak pnie się ona wyżej pod sukienką, zahaczając o moją bieliznę. 

- Nie - wyszeptałem.

- Shh - wymruczał ponownie łącząc nasze wargi. Poczułem jego palce na swojej skórze pod bielizną i poczułem ciepło w swoim podbrzuszu. Zayn obdarowywał delikatnymi pocałunkami moje wargi, gdy owinął palce wokół mojego twardego już penisa. Rozchyliłem wargi w bezgłośnym jęku. 

- Zayn? - usłyszeliśmy czyjeś wołanie i Malik szybko odsunął się ode mnie i odwrócił plecami. Ktoś pojawił się w korytarzu, ale Zayn skutecznie zasłaniał mnie, tak samo jak mi widok - Oh, przeszkadzam? 

- Coś się stało? - spytał, gdy ja starałem się opanować szaleńcze bicie mojego serca. 

- Po prostu zbieramy się na świętowanie. Jedziemy do Lucasa.

- Dołączę zaraz do Was - powiedział Zayn, a gdy usłyszałem oddalające się kroki, odwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego wielkimi oczami i zacisnąłem usta - Chcesz jechać z nami? - spytał, a ja wziąłem głęboki oddech i potrząsnąłem głową.

- Wrócę do domu - odparłem. 

- Na pewno? - spytał, a ja skinąłem głową. Dał mi szybkiego całusa i zaczął odchodzić. Wpatrywałem się w jego plecy dopóki nie zniknął za zakrętem. Osunąłem się po podłodze i przycisnąłem kolana do klatki piersiowej.

To wszystko zmierza w bardzo złym kierunku..


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro