Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

s i e d e m

W sobotę rano obudziłem się z cichym mruknięciem, przewracając się na drugi bok by sięgnąć po dzwoniący telefon.

- Kim jesteś, czego chcesz i w jaki sposób chcesz zginąć? - spytałem sennie nawet nie patrząc na to kto dzwoni.

- Myślałem o czymś wyuzdanym, wiesz, chciałbym umrzeć oryginalnie..

- Daj mi spać, Zayn - jęknąłem rozłączając się i wciąż z zamkniętymi oczami, starałem się odłożyć telefon, ale w efekcie spadł on na podłogę, gdy nie udało mi się trafić w szafkę nocną. Trudno. Zakopałem się bardziej w pościeli i wtuliłem twarz w poduszkę. Prawie udało mi się usnąć ponownie, a mój telefon znowu zaczął dzwonić z podłogi. Jęknąłem głośno niezadowolony i rozchyliłem niechętnie powieki.

Podniosłem z podłogi telefon, wychylając się z łóżka i znowu odebrałem.

- Nienawidzę cię - mruknąłem do telefonu.

- Cała nasza klasa przychodzi dzisiaj do mnie. Czuj się zaproszony.

- Skąd masz mój numer? - zmarszczyłem brwi.

- Będą filmy, pizza i PlayStation.

- Jaki rodzaj pizzy? - spytałem.

- Wybierzemy wspólnie.

- Nie mogę dzisiaj - westchnąłem - Jadę z rodzicami do ciotki w Holmes Chapel.

- Dobra, sam wybierzesz pizzę - mruknął.

- Naprawdę nie mogę - powiedziałem - A teraz powiedz mi, skąd do cholery masz mój numer telefonu i jakim prawem dzwonisz do mnie o - urwałem i odsunąłem telefon od ucha by spojrzeć na godzinę - ósmej cztery? Czy ty jesteś chory psychicznie?

- Jesteśmy od ponad roku w jednej klasie. To normalne, że mam Twój numer..

- Ja twojego nie mam - powiedziałem wychodząc z łóżka.

- Czuję się urażony.

- Jeżeli jeszcze raz zadzwonisz do mnie o tej lub innej barbarzyńskiej porze, uduszę cię.

- Stringami?

- Nienawidzę cię - rozłączyłem się. Rzuciłem telefon na poduszkę i przeczesałem palcami włosy. Wyszedłem z pokoju w piżamie i zszedłem na dół.

- Dzień dobry - przywitała mnie mama.

- Hej - mruknąłem wyjmując z lodówki sok. Wziąłem czystą szklankę i nalałem do niej soku pomarańczowego. Oparłem się o blat pijąc sok i obserwując jak mama robi śniadanie.

- O trzynastej jedziemy do Anne - poinformowała mnie, a ja tylko kiwnąłem głową - Tata prosił, żebyś włożył coś.. normalnego.

- Skoro Harry ma tu zamieszkać, to i tak zauważy, że noszę spódniczki - powiedziałem odstawiając na blat pustą już szklankę.

- Tak, ale Anne nie. A wiesz, że tata.. - urwała spoglądając na mnie niepewnie.

- Wstydzi się mnie przed swoją rodziną. Tak, wiem. Nie założę spódnicy - wymamrotałem. Poszedłem na górę i wybrałem sobie ubrania.

Harry, mój kuzyn, jest synem siostry mojego taty. Anne poważnie zachorowała i poprosiła moich rodziców by przygarnęli Harry'ego, gdy ona pojedzie na leczenie.

Założyłem ciemne obcisłe rurki i białą koszulkę. Te ubrania leżały na dnie mojej szafy, gdy tata na siłę starał się naprostować moją orientację i sposób ubierania.

Czułem się dziwnie w takim wydaniu, nie czułem się sobą.

Poczułem dziwne ukłucie w sercu, gdy tata po raz pierwszy uśmiechnął się do mnie tylko i wyłącznie dlatego, że nie miałem na sobie spódniczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro