Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

p i ę t n a ś c i e

Od autorki: Dopiero wracam ze spotkania z Anną Todd i jejku! To było niesamowite, Anna jest tak pozytywną i przeuroczą osobą. Można z nią pogadać i wgl. Jest świetna! Wiem, że Was to nie obchodzi, ale musiałam się pochwalić xD

W niedzielę rano wróciliśmy do domu, odwiezieni przez Louisa. Byłem zdziwiony tym, że pożegnali się z Harrym pocałunkiem.

- Co jest między tobą a Louisem? - spytałem jednocześnie otwierając kluczami drzwi.

- Dobrze się go pieprzy - wzruszył ramionami, a ja już chyba nawet nie byłem zdziwiony jego bezpośredniością.

- Myślałem, że to ty jesteś na dole - mruknąłem wchodząc do domu.

- On jest bardziej pasywny ode mnie - prychnął.

- Ale coś na poważnie? Będziesz mieć chłopaka i jednocześnie sponsorów? - spytałem. Wszedłem z Harrym do kuchni skąd wziąłem sok. Hazz oparł się o blat i potrząsnął głową.

- Nie bawię się w chłopaków. Tylko seks. Jeżeli Louis będzie chciał czegoś więcej to niech się buja - wzruszył ramionami zabierając mi sok.

Następnego dnia ubrałem na siebie pastelowo różową sukienkę na ramiączka.

Mieliśmy luźne lekcje z powodu meczu, która nasza szkoła miała rozegrać z inną by dostać się do rozgrywek między szkolnych. Wyszedłem z Harrym na trybuny i oglądaliśmy jak nasza drużyna się rozgrzewa. Zobaczyłem Zayna biegającego okrążenia. Gdy mnie zauważył, podszedł do kratki, która dzieliła widownię od boiska i przywołał mnie ręką.

Westchnąłem cicho i poprosiłem kuzyna by pilnował mojego plecaka. Zbiegłem ze środka trybun na sam dół i stanąłem przy Zaynie.

- Już pominę to, że jak tak skocznie tu biegłeś, to widziałem twoją bieliznę - powiedział zaczepiając palce o ogrodzenie. Fuknąłem cicho - Będziesz trzymał za mnie kciuki blondie?

- Będę trzymał za całą drużynę - odparłem z lekkim uśmiechem, a Zayn wydawał się niezadowolony.

- Ugh nie? Masz trzymać szczególnie za mnie. Jestem kapitanem.

- Tylko dlatego, że John ma kontuzje - pstryknąłem go w nos - A ty byłeś zaraz po nim.

- Musisz mi dogryzać nawet przed tak ważnym meczem? - warknął, a ja zamrugałem zdziwiony.

- Będę trzymał za ciebie kciuki. Masz to wygrać Malik - powiedziałem idąc powoli do góry.

- A buziak na szczęście?!

- Koledzy się nie całują - zawołałem przez ramię.

- Przecież jesteśmy już przyjaciółmi.

- Przyjaciele tym bardziej. No już, biegaj kółeczka - kiwnąłem głową na boisko i jego kolegów z drużyny. Potrząsnął tylko głową i ruszył biegiem do reszty składu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro