j e d e n a ś c i e
Przez dosłownie cały tydzień każdy miał fisia na punkcie Harry'ego. A już w środę usłyszałem pierwszy raz, że Harry się z kimś przespał. Do piątku nagromadziło się takich osób. Przeliczyłem się mówiąc Zaynowi, że na pewno nie zaliczy mojego kuzyna. Kto wie czy on już go nie przeleciał.
W piątek wieczorem mój dom wypełnił się nastolatkami. To nie było spotkanie kilku osób z nowej klasy Harry'ego, tu były tłumy i dziwiłem się, że tyle ludzi mieściło się w naszym domu. Z dołu grała głośna muzyka, a alkohol czułem aż w swoim pokoju.
No właśnie, siedziałem w swoim pokoju. Jakoś nie miałem ochotę bawić się z tymi ludźmi. Praktycznie z większością nigdy nie gadałem. Leżałem na łóżku w swoim pokoju w żółtej luźnej, jakby letniej sukience, oglądając na laptopie kolejny odcinek Shameless, zajadając się chrupkami.
Z pokoju Harry'ego, za ścianą usłyszałem jednoznaczne jęki i skrzywiłem się lekko.
W środku nocy ludzie wciąż się bawili, a ja byłem w połowie pierwszego sezonu mojego serialu. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Uniosłem wzrok i zobaczyłem w wejściu Zayna podtrzymującego jakiegoś nieprzytomnego prawdopodobnie chłopaka. Zamknął drzwi gdy skrzyżował ze mną spojrzenia, wcześniej wychodząc z kolegą.
Wkurzyłem się lekko, kiedy drzwi znowu się otworzyły. No bo trochę kultury! Zamrugałem jednak zdziwiony widząc ponownie Malika.
- Hej - odezwał się.
- Hej - mruknąłem wracając wzrokiem do ekranu laptopa.
- Czemu siedzisz tu sam? Na dole impreza trwa w najlepsze - powiedział robiąc kilka kroków w moją stronę.
- To nie dla mnie. Wolę mój serial - wzruszyłem ramionami stopując film.
- Co oglądasz? - spytał siadając obok mnie na łóżku, zanim zdążyłem zaprotestować.
- Shameless - odpowiedziałem.
- Ciekawe?
- Nawet.
- Ciekawsze od imprezy?
- Zdecydowanie - Zayn zaśmiał się cicho i rozsiadł się wygodniej. Otworzyłem szeroko oczy - Co ty robisz?
- Posiedzę tu z tobą. Na razie mam dosyć tych ludzi, szczególnie, że nie mogę pić. Muszę ich wszystkich potem odwieźć do domów.
- Szlachetne, ale ja cię tu nie zapraszałem - zmarszczyłem brwi.
- Przecież wiem, że aż się powstrzymywałeś żeby nie poprosić mnie żebym został - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Masz za duże mniemanie o sobie - wywróciłem oczami.
- Co innego też mam duże - poruszył znacząco brwiami.
- Na pewno nie mózg - prychnąłem - A teraz się zamknij, bo oglądam - wymamrotałem i wpatrywałem się w ekran, by nie zauważył rumieńców na moich policzkach.
Nie jestem do końca pewien kiedy przysnąłem z głową opartą na ramieniu Zayna, ale obudziłem się następnego ranka przykryty szczelnie kocem, a laptop leżał na szafce obok łóżka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro