Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▲▼ ROZDZIAŁ 18 ▼▲

△▽ APRIL ▽△

-Dobrze. A więc - westchnął - jesteś wolny. Idź i nie zawracaj mi więcej głowy. - Coś jeszcze szepnął do jakiegoś mężczyzny stojącego obok.

Rzuciłam się Billowi na szyję, przewracając go. Miałam łzy w oczach, teraz już na pewno wszystko wróci do normy.

-Wracajmy do domu - powiedziałam ocierając łzy.

△▽ DIPPER ▽△

Mogłem to zrobić, powiedzieć, że wcale nic takiego nie miało miejsca. Ale wtedy April by mnie znienawidziła, a tego nie chcę.

Siedziałem na dachu Chaty, rzucając szyszkami w totem.

-Masz bardzo interesujące zajęcie - zaśmiałem się cicho pod nosem, słysząc to.

Stanęła obok mnie i wzięła jedną z szypułek do ręki.

-Spróbuj tracić w totem -wskazałem stając za nią. Rzuciła, ale nie trafiła.

-Nie jestem w tym zbyt dobra - uśmiechnęła się.

-Kiedyś ci się uda.

Odwróciła się do mnie z lekko spuszczoną głową.

-Dziękuję, że stanąłeś po naszej stronie.

-Zrobiłem to tylko dla ciebie.

-Wiem. Ale i tak dziękuję.

-Jasne - usmiechnąłem się. Już miałem zamiar znów ją pocałować, ale Stanek nam przerwał wołając nas na dół.

-Co się stało? - Zapytałem.

-Organizujemy imprezę! - Wypaliła moja siostra.

-Co? A po co, i niby z jakiej okazji?

-No wiesz, Bill jest wolny, wszystko wróciło do normy, więc czemu by nie.

Świetnie. Jasne, zróbmy imprezę na cześć nieobliczalnego demona, który o mało nas nie unicestwił. No wręcz zajebisty pomysł.

-Kto na to wpadł? - Spojrzałem na nią.

-Ja z Willem - odparła wesoło, wtulając się w niego.

Westchnąłem. Najwidoczniej się z tego nie wywinę.

△▽ BILL ▽△

Nie podoba mi się to, że April spędza tyle czasu z Dipperem. Gdy ich razem widzę, czuję dziwną złość, bardzo silną złość. Czy ja jestem zazdrosny?

Poczułem jak ktoś przytula się do mnie.

-April?

-Miałam ochotę się do ciebie przytulić.

Uśmiechnąłem się i objąłem ją, tuląc mocniej do siebie. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. W końcu wziąłem ją na ręce i wyniosłem na zewnątrz.

-Co ty robisz? - Zaśmiała się.

-Nic - odparłem zadowolony z siebie. - Porywam cię.

-A gdzie?

-Jak najdalej - postawiłem dziewczynę na ziemi, po czym wziąłem na barana.

Za miejsce docelowe uznałem most łączący dwa klify.

Miałem głowę położoną na jej kolanach, a ona bawiła się moimi włosami. Jedliśmy lody czekoladowe podziwiając rozciągający się pod nami widok na miasteczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro