Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział numer dziesięć

Było już lepiej. Definitywnie i zdecydowanie lepiej, ale nadal źle. Teraz już rozmawialiśmy, ale nadal dziwnie było nam przebywać w tym samym pokoju. Zaczynało nas to denerwować. To znaczy mnie, ale jemu na pewno też nie było z tym dobrze.
Minął tydzień.
Dwa tygodnie.
Mesiąc.
Półtora miesiąca.
Byłam na strzępkach wytrzymałości - szarpały mną nerwy, smutek, tęsknota... To dziwne jak bardzo można za kimś zatęsknić każdego dnia budząc się parę metrów od niego. Ale mi się to najwyraźniej udało - tęskniłam za jego śmiechem, za jego głosem i kiepskimi żartami. Za jego zakręconym, naukowym bełkotem.
- Dipper - podjęłam - muszę wiedzieć na czym stoję.
- Śmiem twierdzić, że na bukowym drewnie. - Słuszna uwaga, którą w normalnych okolicznościach bym wyśmiała, ale teraz na prawdę nie miałam ochoty na takie głupoty.
- Dipper ja mówię poważnie! - Nie byłam pewna, czy to bardziej płacz, czy krzyk, ale wiedziałam, że obydwa miotają się w moim biednym wnętrzu. - Nie wiem, czy mam sobie odpuścić, czy może mam jeszcze u ciebie jakieś szanse. - Spojrzałam mu w oczy. Jego kamienna twarz nie zmieniła się ani o milimetr. - Jako u brata. Jako u chłopaka...
- Nie... Nie sądzę, żebym mógł ci zaufać. Przynajmniej na razie. Ale może już nigdy. - Wyszedł z pokoju w mojej głowie dzwonił jego głos.
N
  i
   g
     d
       y

______od_autora______
Jupijajej, wróciłam. Hurra równo dziesiąty rozdzialik. Jejku, co za króciutka część. Upsi, musicie przeżyć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro