Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#76.

***
-Gotowa ?-pyta wchodząc do mojego pokoju blondyn na co potakuje i związuje swoje włosy w wysoki kucyk. Niall rzuca w moją stronę kominiarkę za co dziękuję mu uśmiechem.
-Jedziemy ?-pytam na co chłopak kiwa twierdząco głową i przepuszcza mnie niczym gentelmen w drzwiach.
Akcja ma odbyć się w jakiejś bazie innego gangu któremu zrobimy dzisiaj niespodziankę. Ich placówka znajduje się trochę za Londynem . I tyle wiem na ten temat , jestem słabo poinformowana w sumie to wszyscy idzemy tam na spontanie aby powystrzelać tych skurwieli. "Wytępić ich kurwa trzeba , konkurencje robią."-słowa Nialla , nie moje.
-Jesteśmy.-mówi do mnie chłopak po czym oboje równocześnie wysiadamy z auta i kierujemy się w stronę chłopaków stojących na końcu chodnika.
-Cześć.-mówimy równocześnie z Niallem na co się szczerzymy jak jacyś idioci.
-Hej.Dobra jesteśmy wszyscy...prawie.- mówi Louis witając mnie uściskiem i podając rękę Niallowi. Rozglądam się że faktycznie kogoś brakuje...a tym kimś jest nie inny jak Styles.
-Kogo brakuje?-pyta zdziwiony Niall widocznie nie zauważając...no przecież jest ciemno więc nie dziwię się.
-Harrego. On jest taki niedpowuedzialny...-wścieka się Zayn a Lou patrzy na zegarek.
-Ally zostało 20 minut , bez Harrego nie damy rady...-mówi do mnie Louis a ja patrzę na niego ze zdziwieniem.
-Okej...rozumiem. Czemu mówisz to do mnie ?-pytam a on wzdycha.
-Dam ci samochód...jedź po niego. A my w tym czasie przygotujemy cały sprzęt.-mówi a ja patrzę na niego z wytrzeszonymi oczami.
-Coo...?! Niee. Czemu ja?-pytam błagając abym mogła zostać.
-Jesteś w gangu....to wymaga poświęceń. A wszyscy wiemy że masz największy wpływ na Harrego.-mówi chłopak a ja się poddaje i biorę od niego kluczyki.
-Pieprzcie się...-mruczę pod nosem wywołując śmiech u chłopaków i jadę pod dom Harrego.

***
Dojazd zajął mi 5 minut więc mam 10 aby go zabrać z domu...o ile wogóle tu jest. Nie mam pojęcia jaki może być powód jego nieobecności. Zauważam że światła w domu się świecą więc bez pukania otwieram drzwi . Z korytarza już słyszę jakiś kobiecy śmiech. Po chwili jednak orientuje się że to mój głos i śmiech. Wchodzę do salonu a na ekranie telewizora dostrzegam siebie samą i Harrego. Jest to nagranie z nad jeziora. Czemu on to oglądał ?-zastanawiam się i na stole zauważam stos naszych wspólnych zdjęć a po brunecie ani śladu. Biorę jedno do ręki i uśmiecham się na wspomnienia.
-Co tu robisz?!-krzyczy chłopak i podbiega do mnie i wyrywa mi z ręki zdjęcie. Zauważam jego pokrążone i mokre od łez oczy. Czyli płakał zanim przyszłam. Patrzę na to z lekko otworzoną buzią po czym Harry wyłącza nagranie. Biorę głęboki oddech i patrzę na chłopaka który wygląda jak kupa nieszczęść. Rozczochrane włosy mimo to dodają mu uroku.
-Mamy akcje...pamiętasz?-pytam spokojnie i nieśmiało.
-Pamiętam i gówno mnie to obchodzi nie idę .-mówi stanowczo przez co krzyczę na siebie że zobowiązałam się go tam zaciągnąć.
-Harry proszę....chodź. Obiecałam że Cię przywiozę , bez ciebie nie damy rady.-mówię podchodząc odważnie do chłopaka.
-Głucha jesteś...Nie !!-mówi patrząc mi z bólem w oczy brunet a ja ciężko wzdycham. To będzie trudne.
Harry idzię do korytarza i otwiera mi drzwi , przypuszczam chcąc się mnie pozbyć.
-Harry...proszę Cię...- proszę go a on tylko pokazuje mi gestem ręki abym wyszła. Wzdycham po czym przechodzę przed drzwi i zatrzymuje się w progu po czym odwracam się do chłopaka i wbijam się w jego te cholernie gorące usta.

Hiii !!
Postanowiłam że prawdopodobnie NIE BĘDZIE DRUGIEJ CZĘŚCI PONIEWAŻ W TEJ WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNI....UMRĄ OBOJE........
żartuje....chyba. Serio to nie wiem jeszcze jak to zakończę. A zrobie to w październiku.

Czy Ally uda się zaciągnąć Harrego na akcje ?

Czy wszystko pójdzie dobrze ?

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro