Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#60.

-Też jestem z Bostonu.- mówię do Nate z którym szybko znalazłam wspólny język. Już od chodziny siedzimy na murku pid domem Malika i zapoznajemy się.
-Kim był ten facet ?-zadaje mi pytanie ja wzdycham.
-Ehhh sama nie wiem kim on właściwie jest taki....było chłopako/ kolego/ wróg. Tak bym to prosto określiła.-tłumacze z uśmiechem .
-Trochę skomplikowane.-przyznaje chłopak a ja tylko potakuje głową bo po chwili zauważam zbliżająco się burzę loków. Boże oby mnie nie widział !
-Ally ...chodź wracamy.-mówi do mnie Harry i podaje mi dłoń która tylko odpycham.
-Wracasz sam gościu , ona tu zostaje.-mówi do brubeta Nate a ja przełykam ślinę.
-Nie wtrącaj się w nasze sprawy , i zostaw moją dziewczynę.-mówi mu lokowaty a ja wybucham śmiechem.
-Dziewczynę !!?? Tak jasne.-mówię a oczy chłopak a robią się w jedym momencie czarne kolejny raz tego wieczoru i podchodzi do mnie krok bliżej na co się cofam lekko przestraszona.
-Ally jesteś moją własnością , masz się mnie słuchać , jesteś moja rozumiesz ?-mówi Harry a ja cofam się jeszcze dalej ze strachu. Co jest z nim ? Co on on do cholery gada ?!
- Słucham?!!-krzyczę do niego na co ten chcę mnie złapać ale Nate go odpycha przez co ląduje na ziemi. Cała nasza paczka zdązyła już wyjść na dwór i podziwiać naszą sprzeczkę. Kurwa zajebiście poprostu. Harry podnosi się szybko z trawnika. Jest wściekły i to bardzo.
Zauważam że chwyta za pasek po broń. Nie zrobi tego prawda ? Wyjmuje broń i celuje nią w Nate który patrzy na mnie przerażony. Szybko zasłaniam szatyna swoim ciałem ale w tym samym momencie chłopak pociąga za spust.
Potem slyszałam tylko krzyki , płaczę i rozmowy. Uratowałam Nate...ale dostałam ja...sama. Prosto w brzych. Popatrzyłam na ranę a potem na przerażoną minę Harrego. Rozejrzałam się jeszcze po naszych przyjaciołach którzy patrzyli na mnie w szoku.
Momentalnie upadłam i poczułam jak całe życie ze mnie wypływa. Nigdy nie wierzyłam...że posunie się tak daleko.

Harry

-Boże !! Zadzwońcie po karetkę ona się wykrwawi !!-krzyczy szlochająca Elenour. Wszyscy latają jak poparzeni starając się pomóc Ally a ja stoje osłupiały.Co ja zrobiłem? Co ja zrobiłem do cholery !!
-Harry kurwa jak mogłeś !!-krzyczy do mnie Niall i rzuca się na mnie z pięściami. Nie bronię się wiem że zasłużyłem. Nie umiem powiedzieć ani słowa.
-Zostaw go , on i tak nic nie rozumie.-mówi do niego Malik i odciąga ode mnie blondyna. Wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią.
-Kurwa gdzie ta karetka !!-krzyczy Louis który próbuje pomóc mojej ukochanej.
-Brawo właśnie straciłeś to co miałeś najcenniejszego.-mówi do mnie Liam kiedy wszyscy patrzą jak nieprzytomną brunetkę pakują do katetki. Po chwili podchodzi do mnie Elenour i uderza mnie w policzek bez przerwy płacząc.
-Patrz co zrobiłeś !!!-krzyczy rzucając się na mnie a Louis ją zabiera. Nikt już się do mnie nie odzywa. Chyba że wyzywa.
Bez przerwy stoje na trawniku i rozglądam się po wszystkich i patrzę na broń która mam w ręku. Przystawiam sobie ją do głowy....
-Wystarczy już rannych na dziś.-mówi do mnie Perrie i wyrywa mi broń i odrzuca Zaynowi.
-My jedziemy do Ally. Od teraz...radzisz sobie sam. -mówi do mnie Louis i wchodzi do swojego auta podążając za karetką.
Patrzę się bezsensownie na trawnik na którym jest dość spora plama krwi , krwi Ally i dopiero rozumiem co strasznego zrobiłem. Naprawdę już nie panuje nad sobą , gdy ją zobaczyłem z tym Natem to ...poprostu nie wytrzymałem. To nie w nią chciałem strzelić.
Szybko zbieram się do kupy i biegnę do swojego auta nie zwarzając że jestem trochę nie trzeźwy i jadę do szpitala.

***
Odrazu gdy znajduje wolne miejsce na parkingu biegnę w kierunku szpitala i wbiegam do środka.
-Przepraszam , gdzie leży Ally Johanson ?-pytam jakąś pielęgniarkę i modle się żeby odpowiedz nie brzmiała "w kostnicy".
-A kim pan jest ?-pyta mnie skanujac moje opuchnięte od łez oczy.
-Chłopakiem.-odpowiadam , teraz nie czas na szczerość.
-Drugie piętro , sala 7. Chyba teraz jest właśnie operowana.-mówi mi kobieta a ja szybko wbiegam na drugie piętro po schodach nie tracąc czasu na windę.
Gdy tylko wchodzę w długi korytarz dostrzegam że cała nasza paczka siedzi pod salą opracyjną. Wszyscy poza Louisem ryczą. Lou jest bardziej wściekły. Gdy tylko podnosi swój wzrok dostrzega mnie wstaje z krzesła.
-Wynoś się stąd. Nie zbliżaj się do Ally. Nie rozumiem jak mogłeś to zrobić? Nie zasługujesz na nią.-mówi mi brunet poczym wraca do swojej szlochającej dziewczyny.
-Wiem.-odpowiadam cicho po czym siadam pod ścianą i wybucham płaczem. Kurwa nie mogę zostać sam ! Mój płacz robi się intensywniejszy gdy słyszę krzyki z sali gdzie operowana jest Ally.

***
Po kilku godzinach z sali wychodzi lekarz na którego wszyscy patrzą wyczerpująco.
-Który z was jest chłopakiem tej dziewczyny ?-pyta doktor lekko zderwowany. Co się stało? Wstaje szybko i chcę się odezwać ale ktoś mnie wyprzedza.
-Ja.-mówi Niall i podchodzi do lekarza. Czemu on ? -Co z nią ?-pyta blondyn a ja czekam na odpowiedz.
- Stan był krytyczny , straciła dużo krwi i..-tłumaczy lekarz.
- Co z nią !?-powtarza Niall a lekarz bierze głęboki oddech .
-Dziewczynę udało się uratować...ale dziecko nie miało szans na przeżycie. Bardzo mi przykro.-mówi mężczyzna i odchodzi.
-Dziecko?!-mówią zaskoczeni wszyscy na raz a ja wybucham jeszcze większym płaczem. Boże zabiłem nasze dziecko. Coś...co mogło nas połączyć. Nasze wspólne dzieło.
-Harry o czym on mówi ? - pyta mnie Zayn a ja spuszczam głowę.
- Ally jest w drugim miesiącu...znaczy była-odpowiadam nie ukrywając swoich łez.
-Jak mogłeś? Jak mogłeś !?-krzyczy do mnie Elenour którą probóje się wyrwać Louisowi.

Sieemmka !!
Zaczęła się szkoła...zaczęła się drama.

Jak myślicie chłopaki wybaczą Harremu ?

Co z Ally ?

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro