#41.
Rozdział dedykowany @my_dreamss z którą zamierzam rozpocząć niedługo współpracę.
Pozdrawiam Cię !!
***
Wczoraj nie udało mi się pogadać z Ally. Zamknęła się w pokoju , i albo milczała albo płakała. Chciałem do niej wejść ale nie mam zamiaru zaraz wzywać ślusarza tłumacząc " A te drzwi...same tak jakoś wypadły ".
Odrazu gdy wstałem rano poszedłem zobaczyć jak się ma dziewczyna. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi były otwartę a po niej ani śladu. Najwyraźniej zgłodniała. Chodziłem po całym domu szukając brunetki ale nigdzie jej nie było. Na końcu odwiedziłem łazienkę gdzie też jej nie było ale ....nie było również czegoś istotnego. Szafka która była dobrze zabezpieczona , a przynajmniej mi się tak zdawało była otwarta na oścież. Podeszłam bliżej...po zawartości ani śladu. Skąd wiedziała że tu cokolwiek jest ? Czy ona miała styczność z ...tym ? Czy ona ma zamir zarzyć ? Na blacie łazienkowy znajduję malutką karteczkę .
Drogi Harry.
Naprawdę tak nie mogę , uwierz nie daje rady psyhicznie i fizycznie.To że ukrywam ból nie znaczy że mnie nie boli....bo w rzeczywistości boli jak cholera. Mam dość siebie , ciebie , wszystkich ludzi .
Przepraszam za wszystko.
Kocham
Ally
Ps.Mam nadzieję że odnajdziesz szczęście którego ja poprostu nie umiałam ci dać.
Po przeczytaniu jej małego liściku łzy napływają mi do oczu. Ona chcę się zabić przez m.in mnie.To wszystko co jej zrobiłem...ona tylko udawała że wszystko w porządku. Jeżeli jej się coś stanie....nie daruję sobie tego. Gdzie ona może do cholery teraz być ? Myśl Harry?!
W pierwszej kolejności zadzwoniłem do Katy aby zapytać czy utrzymuje kontakt z Ally ...najwyraźniej nie. Dzwoniłem również do chłopaków ale żaden nic nie wiedział jedynie Niall się na mnie wyderł że nie umiem własnej dziewczyny przypilnować. Taki mądrala ? Udziela mi rad a sam nie ma dziewczyny. Ironia losu.Wsiadłem do samochodu i krążyłem po Londynie aż wkońcu przyszło mi do głowy jedno miejsce gdzie mogłaby się ukryć Ally.
Ally
Nie wiem co się ze mną do cholery dzieje ? Nie jestem tą samą dziewczyną co kiedyś.
W nocy miałam już dość użalania się nad sobą i postanowiłam to skończyć. Strzał w głowę...nie , żyletka ...nie. Czemu ? Bo brak mi odwagi której kiedyś miałam nadto. Zmieniłam się !! Cholernie się zmieniłam , jestem teraz słaba i jak to się mówi ? Wrażliwa? Czuła ? Ckliwa ? Mniejsza o to...teraz poprostu chcę to skończyć , ponieważ wiem że unieszczęśliwiam ludzi , a głównie Harrego. Nigdy nie byłam zakochana...okazało się że Harry jest pierwszy...no i za chwilę będzie uznany za ostatniego. Uznałam że dragi będą najlepszym sposobem na zniknięcie tego świata dla którego jestem ciężarem. Kiedy zabrałam narkotyki z szafki w łazience pojechałam w pewne miejsce... miejsce gdzie poczułam że Harry jest dla mnie kimś ważnym i umiem go pokochać.Tym miejscem jest jeziorko w lesie w okolicach Londynu. Zaparkowałam auto i usiadłam pod przypadkowym drzewem z którego miałam idealny widok. Wyjełam pierwszą dawkę z torby i po kilku następnych odpłynełam.
Gdzie zaczeliśmy , tam i ja skończę.
Harry
Jechałem łamiąc wszystkie przepisy nad te pieprzone jezioro.Nie wiem czemu ale czuję że tam jest.Oboje mamy sentyment do tego miejsca. Po kilkunastu minutach parkuje wychodzę z samochodu podążając w stronę jeziorka.
-Ally !!!-krzyczę mając nadzieję że usłyszy i łaskawie odpowie.Po chwili dostrzegam samochód Ally , zaczynam biec i szukać dziewczyny aż zauważam że jest oparta o drzewo.Wzdycham z ulgą i do niej podchodzę.-Wiesz jak się wystraszyłem.-mówię i siadam obok dziewczyny która ma spuszczoną głowę w dół.Patrzę do okoła niej i widzę torebki po przeróżnych narkotykach.Przeraża mnie to że niektóre są puste.-Ally ?-mówię do dziewczyny i podnoszę jej głowę. Wygląda strasznie , ma poszerzone źrenicę a na rękach ma ślady po zastrzykach , przypuszczam że z amfetaminą. Po cholerę trzymałem to w domu ?! -Ally , ocknij się.-mówię przez łzy i lekko potrząsam ciałem nieprzytomnej dziewczyny. Nie wierzę że przez to wszystko chciała lub zaćpała się na śmierć. Ona już nie dawała rady a ja tego poprostu nie widziałem bo byłem zajęty sobą.To ja powinnienem być na jej miejscu.
Niezwłocznie wzywam karetkę i modlę się żeby dziewczyna nie przestała oddychać. Wtulam się w jej ciało gdy po chwili dziewczyna dostaje na skutek zatrucia drgawek a ja wybucham płaczem. Boże nie możesz mi jej odebrać !! Weś mnie ! Proszę...dogadamy się.
Hejooo !!
Mam nadzieję że nikt nie będzie mi groził.
Musiałam jakoś urozmaicić te ff.
Pozdrawiam xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro