Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#36.

W szpitalu spędziłam jakieś 2 godziny.Kiedy ból ustąpił poprzez podanie kroplówki , wypisali mnie. Gdy opuszczaliśmy szpital Harry trzymał mnie za rękę i próbował ukryć swoje łzy.
-Harry?-mówię do chłopaka.
-Co ?-odpowiada szybko nie patrząc w moją stronę.
-Nie musisz być ze mną z litości.-mówię a chłopak lekko się uśmiecha.
-Jestem tu z tobą bo nie na tobie zależy , nie z litości.-mówi i całuje mnie w czoło.
-Hazz ! Nie oszukujmy się , ja niedługo umrę !! Rozumiesz !-krzyczę do chłopaka i zaczynam wyrywać mu się z uścisku ale łapie mnie za ramiona.
-Jeśli ty umrzesz , ja umrę z tobą.-mówi chłopak i otwiera mi drzwi swojego auta i mnie przepuszcza.
-Nie wiesz co mówisz.-mówię chłopakowi a ten patrzy w moją stronę.
-Wiem na pewno że Cię kocham , i że Cię nie zostawię .-mówi do mnie po czym muska delikatnie moje usta i odpala silnik.Chwila...czy on powiedział że mnie kocha ? Nie wierzę !! On to powiedział !
-Też Cię kocham.-mówię szeptem ale chyba wystarczająco głośno by mnie usłyszał.
Po kilku minutach jesteśmy pod moim domem chłopak pomaga mi wyjść z auta i wejść do domu.
-A ty wiesz że ja mam nogi prawda?-pytam a chłopak się uśmiecha i bierze mnie na ręce i przenosi przez próg mojego domu i niesie do pokoju i układa na łóżku po czym kładzie się obok i obejmuje mnie cw talii .
-Harry?-pytam chłopaka który bawi się moimi włosami.
-Tak ?-pyta i patrzy w moje oczy.
-Dalej jesteś...znaczy dalej macie...ee ten swój gang ?-pytam gubiąc się w słowach.A brunet patrzy na mnie podejrzanie.
-No...tak czemu pytasz?-pyta a ja wzdycham obawiając się jego reakcji na moją proźbę.Domyślam się jak zaareaguje więc raczej pogadam o tym z Naillem.
- A tak sobie.-mówię tylko i słyszę dzwonek mojego telefonu.-To ze szpitala.-mówię i razem z chłopakiem podnoszę się do pozycji siedzącej.
-Daj głośnik.-mówi chłopak a ja przełykam ślinę i odbieram połączenie.
-Hallo?-mówię nieśmiało.
-Czy pani Ally Jonson?-pyta mnie jakąś miłą pani.
-Taakk...a o co chodzi?-pytam trochę zdenerwowana i patrzę na Harrego który ze stresu bawi się swoimi lokami co wygląda uroczo.
-W imieniu całego szpitala chcielibyśmy panią przeprosić , ponieważ zaszła drobna pomyłka.-mówi kobieta a ja wytrzeszam oczy do chłopaka.
-Jaka pomyłka?-pytam szybko.Znając moje szczęście to powiedzą mi że mam jeszcze coś gorszego niż białaczkę.Nowotwór?
-A więc pani wyniki badań zostały zamienione.-mówi kobieta.
-Jak to?-pytam odrazu.
-Poprostu wyniki badań który podał pani lekarz nie są prawdziwe.Zaszła pomyłka.-mówi spokojnie kobieta.
-Czyli co tak naprawdę mi jest?! Rak? Hiv? Adis?-pytam a chłopak wytrzeszcza oczy.
-Nic poważnego , przypuszczamy tylko lekkie osłabienie organizmu pani Jonson.Bardzo przepraszamy.-mówi kobieta a Harry wyrywa mi telefon z ręki.A ja wzdycham z ulgą i zaczynam się śmiać.
Chłopak około 10 minut kłócił się z tą kobietą i straszył że pozwie do sądu szpital.Miałam z tego ogromny ubaw.Po skończonej rozmowie chłopak kładzie się obok mnie i całuje mnie namiętnie w usta.
-A to za co ?-pytam Harrego.
-Za to że zgodziłaś się być moją dziewczyną.-mówi z uśmiechem chłopak.
-Wcale nie...-zaczynam ale brunet mi przerywa.
-Ally , zostaniesz moją dziewczyną ?-pyta mnie wisząc nad moim ciałem.
-Niech pomyślę....jasne pewnie...spoko.-mówię odrazu i się . uśmiecham
-Wcale tak !!-mówi zwycięsko chłopak.-Cieszę się że jesteś zdrowa.-mówi chłopak i całuje mnie w czoło.
-Tak ja też.-mówię i wtulam się w tors chłopaka.
-Ally mam do ciebie proźbę.-mówi chłopak i łapie mnie w talli.
-Nie Harry , nie zrobię Ci loda.-mówię z lekkim uśmiechem.
-Nie o to mi chodzi ale jak już jesteśmy przy tym temacie to może jednak?-pyta z nadzieją.
-Nie.-odpowiadam szybko.
-A więc Ally mam do ciebie propozycje.-zaczyna chłopak a ja patrzę na niego zza ciekawieniem .
-Jaką ? - pytam odrazu i bawię się loczkami chłopaka.
-Zamieszkaj ze mną.-mówi szybko a ja patrzę na niego zaskoczona.
-Co?!-wręcz krzyczę.
-Słuchaj sama mowiłaś że chcesz sprzedać ten dom , u mnie będziesz mieszkać za darmo i...-tłumaczy chłopak ale ja my przerywam.
-Nie mam zamiaru żyć na twój koszt Hazz, chcę sama się utrzymywać , znajdę pracę i wogóle. Poradzę sobie.-mówię chłopakowi a ten kiwa głową.
-Będziesz dokładała się do czynszu.-mówi chłopak.
-No nie wiem.-odpowiadam i kładę się pomiędzy nogami chłopaka na co reaguje uśmiechem.
-Przemyśl to.-mówi chłopak a ja kiwam głową.

Ellooo !
Może być taki obwrót sprawy ?
To tylko pomyłka !!
Będzie żyć....Jeszcze ( włowieszczy śmiech )

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro