Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#28.

-Co ty pierdolisz?!Zioła się nabrałeś?!-pytam zdezorientowana a on patrzy na mnie z wyrzutem.-Ty tak poważnie?-pytam szeptem.
-Całkiem poważnie .-mówi blondyn dumny z siebie a ja wzdycham.
-Czyli już nie porychasz.-mówię cicho a chłopak się uśmiecha do mnie łobuzersko.
-Pierdole celibat , każdy ksiądz ma branie.-mówi z śmiechem a ja walę się w czoło.Jest w jego słowach trochę prawdy.-Przemyślałaś co ty zrobisz dalej ?-pyta mnie a wzruszam ramionami.
-A co ja mam zrobić ? Nie odejdę z gangu...nie mogę.-mówię a chłopak mi się przypatruje.
-Czemu nie?-pyta głupio jakby nie wiedział.Patrzę na niego a on zrozumiał bez słów.-Thomas?-pyta a ja kiwam głową.
-Nie tylko Thom , tak wogóle to lubię to co robię.Łatwa kasa.-mówię i biorę łyka coli Luka.
-Przyjdź na moje rekolekcje zmienisz zdanie.-mówi z uśmiechem a ja patrzę na niego jak na idiotę...czyli tak jak zawsze.
-Nie za prędko na rekolekcje? Nie jesteś nawet jeszcze wikarym a co dopiero księdzem.-tłumacze mu a on się uśmiecha.
-Oh...Ally.-zaczyna.-Znasz mnie , za tydzień będę księdzem , za dwa biskupem , za trzy kardynałem...a za miesiąc będę papieżem !-mówi coraz głośniej po czym wstaje z siedzenia.-Habemus Papa !-krzyczy na całe KFC a ja wybucham śmiechem widząc jak ludzie patrzą na Luka.Będzie mi go brakować.
-Kiedy wyjeżdżasz?-pytam kiedy blondyn odprowadza mnie w stronę mojego auta . Niestety zostaliśmy wyproszeni z KFC za zbyt głośną rozmowę w eskorcie bardzo miłych ochroniarzy.Pierdolić ich.
-Wy chultaje ! -krzyczy Luke do ochroniarza który pomaga mu opuścić restaurację.-Nie dostaniecie rozgrzeszenia ! -tak od dziś bedą wyglądały groźby blondyna.
-Za kilka dni.-mówi a ja wzdycham.-Będzie mi Ciebie cholernie brakować . -mówi i przytula mnie mocno a ja rozklejam się tak szybko jak podeszwa tenisówkach.Łzy spływają na moje policzki a chłopak patrzy na mnie zaskoczony.-Ty płaczesz?!Od kiedy ?-wręcz krzyczy a ja odrywam się id niego.
-Nieważne.-mówię ocierając łzy i opierając się o swój wóz.-Będę tęsknić! -mówię i całuje chłopaka w policzek.Nie wierzę że jedzie na drugi koniec świata a mianowicie do Nowego Yorku do jakiegoś  pierdolonego seminarium.
-Odwiedzę Cię zanim wyjadę.-mówi i klepie mnie po ramieniu po czym ja wsiadam do auta.
-Cześć.-mówię otwierając szybę auta.
-Hej i pamiętaj, nie zrób czegoś , czego możesz żałować.-mówi z ogromną powagą i odchodzi w stronę swojej bryki a ja udaje się do domu .
Gdy parkuje pod domem mam w oczach stado łez.Nie wierzę że Luke wyjeżdża.Wychodzę z auta i nagle ktoś łapie mnie za dłoń.-Harry.
Pochodzę do niego bliżej i wtulam się w jego tors bez przerwy rycząc jak baba...chwila jestem babą więc mi kurwa wolno.
-Ciiii.-mówi do mnie brunet i lekko całuje w czoło.Wogóle zapomniałam że jestem na niego zła.-Pogadamy?-pyta a ja się od niego odrywam i spoglądam w oczy.Są tak cudownie zielone , brunet w całej swojej okazałości jest wręcz idealny.Pozory czasem mylą.
-Jasne.-mówię tylko tyle i zapraszam go do środka po czym siadam na kanapie wraz z chłopakiem.
-Przepraszam za....-zaczyna pierdolić Styles a ja mu przerywam.
-Przestań kurwa pierdolić w kołko jedno i to samo ! -wręcz krzyczę ale mój głos jest bardzo słaby przez płacz.-Ciągle mnie przepraszasz ..na chuj to wszystko !!-krzyczę i wstaje z kanapy po czym biorę do ręki jakiś wazon i rzucam go na podłogę.
-Jestem sama , zawsze będę.Wszyscy mają mnie w dupie !-krzyczę i chwytam drugi ale brunet łapie mnie za nadgarstki i patrzy mi w oczy.
-Ally ? Posłuchaj mnie...-zaczyna chłopak a ja zaczynam się szarpać jak jakaś psyholka.-Powiesz mi co się stało?-pyta a ja próboje się trochę ogarnąć.
-Ty i twoje homorki , mój przyjaciel który postanawia zostać księdzem , i jeszcze Tho...nieważne.-mówię ledwo się powtrzymując powiedzenia prawdy.
-Ważne.-mówi chłopak i podchodzi do mnie blisko...niebezpieczne blisko.
-Harry ja...-zaczynam ale wymiękam.-Przepraszam nie mogę.-mówię i czekam tylko na wybuch chłopaka pt."Kurwa ty mi nie ufasz, bla bla". Jednak on nie nastapia.Ufff...
Chłopak obejmuje mnie i lekko muska moje usta.
-Spokojnie , damy radę.Ty i ja.-mówi i łapie za moją rękę po czym całuje mnie w czoło.
Siedzimy wtuleni w siebie już chyba od godziny oglądając jakąś tandetną komedię , naprawdę jest fajnie kiedy się nie kłócimy.
-Będziesz jutro prawda?-pyta mnie Harry czy zaszczycę go swoją obecnością na jego urodzinach.
-Oczywiście że tak.-odpowiadam i wracam do oglądania tych głupot.
-Ally?-zwraca się do mnie Harry a ja podnoszę wzrok .
-Yhmm..-mruczę pod nosem i lekko podnoszę głowę z jego kolan.
-Czy chciałabyś eeee...już nic.Nieważne.-mówi po czym drapię się po karku.Mam nadzieję że nie chodziło mu o to co myślę. Mam nadzieję że nic do mnie ten teges....gdyż wiem że jutro go zniszczę.

Heeeyyyy !!
Udało mi się napisać rozdział w nocy !! Więc jest !! Akcja zaraz !! Dziękuję wam kochani za te 5 tys. wyświetleń !! Jesteście zajebiści !
Dziękuję moim przyjaciołom za pomysły , rodzicom za telefon , Harremu za to że jest <3 , mojemu medium @tainiak66 który daje mi chęć do pisania i oczywiście wam czytelnikom !!!

Pozdrawiam xxx

Styleesowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro