#20.
Parkuje na pobliskim parkingu obok magazynów aby przypadkiem Harry nie poznał mojego auta o ile wogóle tam jest.Już z oddali słychać strzały i krzyki.Zakładam kominiarkę i wbiegam do środka.Dzisiejsza akcja nie odbywa się tu bez powodu. Kilka dni temu pewien milioner ukrył tu swój majątek który zdobył oczywiście w nielegalny sposób no i widać że nie tylko my o tym wiemy.Strzały słychać tylko na parterze więc postanawiam wejść na drugie piętro.Niestety schody już dawno zostały wysachodze więc trzeba sobie inaczej radzić.
Okrążam budynek i wdrapuje się na drzewo po czym zeskakuje z niego do pomieszczenia na pierwszym piętrze. Jest tu na szczęście spokojnie i cicho.Wychodzę na korytarz i szukam sejfu.Każdy pokój jest zamknięty i muszę rozwalać zamki kulką.Dobrze że robią ciche pistolety.Kiedy wkońcu udaje mi się otworzyć ostatnie drzwi szybko wpadam do pokoju i szukam tych pieniędzy.Po kilku minutach poszukiwań znajduje torbę z forsą pod panelami.Wybiegam na korytarz i słyszę znajomy krzyk.
-Stój suko !-krzyczy i biegnie strzelając w sufit nie kto inny jak Harry.A jeszcze kilka godzin temu był tak miły.Aaa właśnie on nie wie że to ja.Z całych sił biegnę przez długi korytarz i wybiegam do pokoju po czym wyskakuje przez okno.Na szczęście spadam niczym kot na cztery łapy i bez problemu biegnę dalej.Nie chcę wiedzieć co by zrobił gdyby odkrył że to ja.Słyszę z daleka jeszcze jak chłopak coś przeklina i krzyczy po czym wsiadam do auta i chowam torbę pod siedzenie i wyciągam telefon.
Ja : Mam forsę , kończcie to.
Piszę do wszystkich z gangu i odjeżdżam z magazynów.Odrazu również dzwonię do Thomasa.
-Hallo?-mówi mężczyzna dość przyjętym głosem.
-Mam forsę .-mówię dumna z siebie i słyszę jak mój szef zaczyna się dusić.
-Serio?Jak ?-pyta zdziwiony.
-No wszyscy bawili się na dole , a ja weszłam po drzewie na piętro i znalazłam w podłodze.-mówię w dalszym ciągu dumnie i uśmiechem.
-Gratuluje !-krzyczy do słuchawki Thomas.-Przywieź wszystko do bazy i schowaj w sejfie.
Zrobiłam wszystko dokładnie jak kazał Thom i o trzeciej w nocy wróciłam do domu . Cicho weszłam do domu i usłyszałam czyjeś chrząkniecie.
-Gdzie byłaś ?-pyta bardzo poważnie zaspanym głosem Katy.
-Na imprezie .-mówię pierwsze co wydaje się całkiem sensowne.
-W takim stroju?-pyta zdziwiona.A tak...nie pomyślałam o tym.
-Co to jakieś przesłuchanie?-pytam prawie krzycząc.
-Ally ja się o ciebie martwię.-mówi swoim ciękim głosem.
-O kogo o mnie?!-krzyczę na co dziewczyna podskakuje.
-Tak , od kilku miesięcy widzę że wracasz tak późno , inaczej się zachowujesz i....Ally czy ty jesteś eee..dziewczyną lekkich obyczajów...no wiesz...prostytutką?-pyta a ja zaczynam się śmiać.
-O Boże Katy?! Nie ! Jak mogło ci przyjść do głowy?!-krzyczę s dziewczyna oddycha z ulgą.Czy ona naprawdę ma mnie za takiego kogoś? W sumie nie mogę jej powiedzieć co robię po nocach...bo ma długi język więc powiedzenie prawdy odpada.
-Nie wiem , przepraszam.-odpowiada i zaczyna ziewać.-Dobra idę spać , nara.-mówi i idze do swojego pokoju na górze.
Bez przerwy śmieje się pod nosem i idę do swojego pokoju.Przebieram się a potem rzucam się na łóżku i biorę do ręki telefon zauważam że mam 3 nieodczytanę wiadomości.Wysłane kilka godzin temu.
Harry : Przepraszam że tak szybko uciekłem.Wynagrodzę ci to. Co powiesz na imprezę w klubie ?
Harry : Mam nadzieję że się na mnie nie obraziłaś. Odpisz proszę, martwię się.
Harry : Daj jakiś znak życia , zaczynam się nie pokoić.- ostatnią wiadomość wysłał koło północy.Mimo poźnej pory decyduje się mu odpowiedzieć.
Ja : Nic mi nie jest , a co do imprezy do chętnie pójdę.-odpisuje po czym odkładam telefon ale chwilę potem słyszę sygnał wiadomości.
Harry : To dobrze. Czemu nie śpisz ?- piszę Hazz a ja zaczynam się zastanawiać co odpisać bo raczej nie napiszę " A wiesz...byłam na akcji w magazynach i zabrałam ci kasę z pod nosa , a tak pozatym to dzięki że do mnie strzelałeś "
Ja : Nie wiem , nie mogę usnąć.-odpisuje chłopakowi i czekam na jego odpowiedź.
Harry : To może do ciebie wpadnę? :) - piszę Harry a ja odrazu postanawiam odpisać.
Ja : Tak , o tej godzinie. Pewnie że tak.- piszę ironicznie do bruneta zamiast iść spać czekam na odpowiedź .
Harry : To dobrze że się zgadzasz , bo tak jakby jestem na twoim balkonie.-piszę a po chwil słyszę pukanie w drzwi balkonowe.
-Jesteś pojebany.-mówię pewnie i wpuszczam chłopaka do środka.
-Nie ja jeden.-mówi z uśmiechem i pcha mnie na łóżko.
Witam !!
Trochę późno ale jest ! Podoba się?
Co myślicie?
Hazz jaki romantyk , na balkon wlazł...<3.
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY FF JEST PISANĘ NA KOMÓRCĘ I MAM DYSORTOFRAFIE..I 5 Z POLAKA.NIE ROZUMIEM ŻYCIA.
Pozdrawiam xxx
Stylessowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro