Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#9.

-Gotowe.-mówię wchodząc do gabinetu obok i rzucam plik papierów na jego biurko. Zayn bierzę kartki do rąk i przegląda.

-Tak szybko ?-pyta oglądając treści papierów.

-Nie było tego dużo.-mówię cicho wzdychając i opieram się ręką o jego drewniane biurko.

-Trochę mi głupio ale....czy mogłabyś przynieść mi kawę.-mówi trochę zażenowany. Fajnie wiedzieć , że nie chcę mnie traktować jak sługi...lekko mówiąc "szmaty".

-Wkońcu to moja praca.-mówię i oddalam się od biurka aby za chwilę wyjść z pomieszczenia. Idąc tu zauważyłam , że na korytarzu był automat.

Udałam się w jego stronę i zrobiłam dokładnie taką kawę o jaką prosił mnie Malik. Przez chwilę miałam ochotę tam napluć ale w końcu dał mi pracę a dodatkowo mnie kryje. Zabrałam owy napój i udałam się spowrotem do gabinetu.

-Proszę oto i kawa.-mówię z uśmiechem wchodząc do pomieszczenia i kładę kubek na biurku mulata który sączy łyk.

-Fantastyczna.Dziękuję.-mówi z uśmiechem.

-Co mam teraz zrobić ?-pytam pokazując , że zależy mi na tej pracy i pragnę pokazać jaką kolwiek inicjatywę.

-W sumie to nie mam nic dla ciebie...usiądz.-mówi pokazując ba fotel na przeciwko , nie odrywajac wzroku od laptopa i popijając kawę.-Co robiłaś przez te lata ?-pyta mnie.

-Nic szczególnego.-odpowiadam lekko spięta. Nic szczególnego...tylko ukryłam się w Holmes Chapel , urodziłam dziecko no czyli nic takiego.-myślę ironicznie.-A ty ? Co u ciebie wydarzyło się przez te 3 lata ?-pytam go a on cicho wdycha.

-Ahh...Rozwinęłem tą firmę , Pobrałem się z Perrie i właśnie staramy się o dziecko.-mówi szczęśliwy na co się uśmiecham.

-To wspaniale.-mówię z entuzjazmem przyglądając się zdjęciu Perrie na jego biurku. Napewno są szczęśliwi.-A co u chłopaków ?-pytam choć nie wiem w sumie czy chcę o tym słuchać ale w sumie to ze wszystkimi byłam dość blisko.

-Louis z Liamem założyli rodziny a Harry...to już wiesz.-mówi a ja tylko potakuje.-Powinnaś była dać mu jakiś sygnał , że żyjesz. Każdego dnia przejmuję się czy jesteś bezpieczna.-mówi a ja prycham.

-Proszę Cię. Nie zaczynaj tego tematu.-proszę go na co potakuje głową.-Gang jeszcze istnieje ?-pytam go zaciekawiona.

-Nie do końca.-mówi wzdychając.

-Co masz na myśli mówiąc " Nie do końca " ? -pytam zainteresowana.

-To , że wszyscy...poza Harrym wypisaliśmy się z tego gówna.-mówi na co patrzę na niego zaszokowana.

-Harry gra solo ?-pytam zaskoczona.

-Nie. Harry po naszym odejściu znalazł nowy gang i dalej...-zaczyna a ja opieram głowę na oparciu fotela.

-...zabija?-pytam a on cicho odpowiada "ta" .-Nie mówiliście mu aby z tym skończył ?-pytam.

-Jasne , że tak ale z nim od 3 lat jest naprawdę ciężko rozmawiać.-mówi patrząc na mnie z wyrzutem co mnie naprawę trochę boli. To nie moja wina , musiałam go zostawić !

-Dalej jest no wiesz...agresywny ??-pytam a on tylko przenosi wzrok na ekran monitora.Widocznie nie chcę odpowiadać na te pytanie. Najwidoczniej nic się nie zmieniło.

-To trudne. Harry...jest dziwny , nawet dziwnejszy 3 lata temu. -mówi ze śmiechem ale szybko nabiera powagi.-Zmienił się...panuje nad sobą...zazwyczaj ale gdy wpadnie w furie to lepiej nie być w pobliżu.-mówi a ja patrzę na niego z zaciekawieniem.

-Co masz na myśli ?-pytam go wstając z fotelai podchodzę do ogromnego okna i podziwiam widoki.

-Przez to , że Ciebie nie ma oszalał.-mówi patrząc w moją stronę. Auć...czyli to moja wina , że Harry ogłupiał ??!

-Zayn...to nie moja wina.-mówię mu patrząc w jego stronę.

-Oczywiście , że nie !!-zapewnia mnie. Odwracając się krzesełek w moją stronę.-On po prostu nie umiał się pozbierać.-oświadcza mi przez co czuje ukłócie w sercu. Czemu ? Nie wiem... Może mi trochę go szkoda ale w zupełności zasłużył na najgorsze.

-Nie żeby mnie interesowało ale powiedz mi wszystko co działo się od kiedy uciekłam.-wzdycham patrząc na panoramę Londynu po czym zerkam na mulata który wstaję z krzesła.

-Wszyscy szukaliśmy Cię kilka miesięcy , Harry robi to do dziś. Nie pogodził się z twoim odejściem. Kiedy my z chłopakami zakładaliśmy rodziny on był w depresji. Gang z dnia na dzień przestał istnieć. Hazz zrobił się dziwny...za każdym razem gdy ktoś pukał do drzwi myślał , że to ty wróciłaś , każdą dziewczyna na ulicy była podobna do ciebie...on oszalał. Bez przerwy ryczał i mówił jakim jest idioto. Chciał się zabić ale go powstrzymaliśmy.-mówi patrząc na mnie. Pewnie liczy , że mnie to rusza.Niestety nie.

-Kontynuuj...-mówię do niego.

-A więc...gdy już zaczynał się podnosić z doła wpadł w " nie zbyt fajne " towarzystwo i trafił do nowego gangu. Gdy już było dobrze...zmienił się na gorsze . W naszym towarzystwie jest sobą , ale w tym gangu...podobno jest maszyną do zabijania.-informuje mnie.

-Czemu on to robi?-pytam cicho samą siebie ale na tyle głośno że chłopak obok słyszy.

-Tak odreagowuje ból po utracie czegoś najcenniejszego co miał...Ciebie Ally.-mówi ze współczuciem. To nie prawda...Sam doprowadził do naszego rozstania co zapewnia mnie , że jego uczucia do mnie od początku były poprostu cholerną fikcją.

Heelloo !!
Day 2 in Hospital :(

Rozdział według bardzo zamotany. Jeśli czegoś nie rozumie Cię piszcie.
Spróbuję wyjaśnić a więc to tak:

Harry tak po 1,5 roku zaczął podnosić się z doła , ogarniać się . Przes ten czas poszukiwań jego agresja znikła a gang przestał istnieć . Niestety Harry wpadł w złe towarzystwo które stworzyli bestie. Hazz zachowuje się jakby miał 2 osobowości. Niestety tej dobrej rzadko używa . Mimo wszystko chłopaki nadal utrzymują z nim kontakt i widzą jak się zmienia. Zaczyna kręcić go ból innych , zabijanie...jest maszyną. Czemu to robi ? Chcę zemścić się na świecie za to , że schował mu Ally.

Harry niebawem się pojawi !!

Rozumiecie co chciałam przekazać tym rozdziałem ?

Wydaje mi się , że już nie umiem pisać....jedno wasze słowo i skończę/ zawieszę te ff

Mam wenę ale nw czy ją dobrze wykorzystuje.

Pozdrawiam xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro