Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#50.

***

Od ponad kilku godzin nerwowo czekam na jakąkolwiek informację od Louisa, który obecnie przebywa z Harrym na komisariacie. Zadzwoniłam do niego od razu kiedy bruneta zabrało dwóch policjantów, ponieważ naprawdę nie miałam do kogo się zwrócić z prośbą o pomoc.

Mimo wszystko w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że Harry wziął na siebie całą winę za mój czyn. To niepowinno mieć miejsca, ale udowodniło mi jeden istotny fakt.

Harry mnie kocha.

Myśl o tym, że przez moje głupstwa Hazz może tracić do więzienia napawała mnie lękiem. Nie chciałam, aby tam trafił, ponieważ mam zamiar dać mu szansę na lepsze poznanie Darcy.

- Trzymasz się? - pyta Elenour, która bawi się z moją malutką córeczką na dywanie obok.

- Nie. - odpowiadam zgodnie z prawdą ocierając poraz kolejny łzy, które płyną z moich oczu.

- Wszystko będzie dobrze. - pociesza mnie brunetka siadając obok mnie. - Teraz przynajmniej jesteś pewna, że jego uczucia były prawdziwę. - oznajmia dziewczyna przytulając mnie do siebie, a ja wybucham gwałtownym płaczem.

Kiedy w miarę ogarnełam płynące po moich policzkach strumienie, zadzwonił mój telefon który natychmiast odebrałam.

- Ally mogłabyś tu przyjechać? - pyta Lou swoim niepewnym głosem.

- Zaraz będę. - stwierdzam i natychmiast się rozłączam kierując się szybko w stronę samochodu.

***

- Wyjdzie? - pytam już z daleka gdy tylko zauważam Lou na korytarzu.

- Ally on jest oskarżony o zabójstwo. - oznajmia mi chłopak czym kompletnie odbiera mi jakiekolwiek nadzieję.

- Ja zabiłam tego człowieka. - mówię zgodnie z prawdą.

- Ale on wziął na siebie winę. - stwierdza Louis siadając na krześle pod salą przesłuchań.

- Kiedy wyjdzie? - pytam ciężko wzdychając.

- W najlepszym przypadku...za 25 lat. - oznajmia Tommilson przez co zaczyna robić mi się ciemno przed oczami.

- Żartujesz? - pytam mając nadzieję, że to nieśmieszny dowcip.

- Niestety nie. - informuję mnie zmartwiony.

- Mogę z nim pogadać? - pytam kiedy w moich oczach pojawiają się kolejne łzy.

- Przesłuchują go. - mówi chłopak pokazując na drzwi, a ja momentalnie rzucam się duch kierunku wpadając do środka.

- Tu nie można wchodzić! - krzyczy jeden z funkcjonariuszy i chcę mnie wyprowadzić z pokoju.

- Muszę z nim porozmawiać! - krzyczę przez łzy patrząc na zakutego w kajdanki Harrego.

- Dobra Scott daj im te 5 min, on pewnie dostanie dożywocie. - mówi obojętnie drugi mężczyzna, a następnie obaj znikają z pomieszczenia.

Gdy tylko wychodzą wybucham olbrzymim płaczem i przytulam się do Harrego.

- Ally proszę Cię nie płacz. - prosi chłopak sam powstrzymując łzy.

- Czemu to zrobiłeś? - pytam patrząc w jego oczy.

- Ponieważ Cię kocham, a Darcy musi mieć mamę. - stwierdza przez co mam ochotę to pocałować.

- Dziękuję. - mówię, a moje usta lądują na jego.

- 5 minut minęło. - oznajmia policjant pojawiając się w pomieszczeniu.

- Ja Ciebie też Harry. - mówię zanim zostaję wprowadzona z sali.

________________

Hej ;)

Nie mam już weny na to opowiadanie. Jeżeli to się nie zmieni dodam bardzo bardzo długi epilog i to zakończe.

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro