Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#45.

- Mamooo? - jęczy zmęczona naszym spacerem brunetka delikatnie ściskając moją dłoń.

- Tak skarbie? - pytam dalej maszerując i kierując wzrok na jej małą postać.

- Czemu kucisz się z Hallym?? - pyta wlepiając we mnie te swoje zielone gały przez co odwracam głowę w innym kierunku.

- Darcy to są sprawy dorosłych. - tłumacze jej nie chcąc drążyć tego tematu z dwulatką.

- Jestem dorosla i mam jus tyle latek. - mówi pewnie pokazując mi pięć paluszków. Narazie słabo u niej z matematyką.

- Pewnie słońce. - przyznaję jej rację czochrając ją po włosach.

- Mamo cemu ten pan za nami idzie? - pyta w pewnym momencie brunetka. Czyżby Harry poszedł za nami?

- O czym ty mówisz Darcy. Nikogo tu nie ma. - mówię rozglądając się wokół. Było ciemno, ale dało się ddostrzc niektóre elementy poprzez światło padające od domku.

- Bo się chowa! Jest tam. - tłumaczy pokazując na kilka ogromnych drzew kilka metrów za nami.

- Wydaję Ci się, za dużo telewizji kochana. - mówię kucając przy niej i łapiąc ją za dłoń.

- Ale mamo! - krzyczy uparcie.

- Przestań Darcy! - krzyczę zła na jej zachowanie. Wymyśliła sobie coś i teraz zaczyna swoje.

Na ton mojego głosu brunetka wybucha głośnym płaczem, a ja wstaję zła tylko i wyłącznie na siebie. Znowu na nią naskoczyłam, a to tylko niewinne dziecko.

W pewnym momencie usłyszałam szelestanie liści i kilkadziesiąt metrów od nas ukazały mi się konktury jakiegoś biegnącego mężczyzny. Byłam pewna, że nie był to Harry.

- Wracamy Darcy. - mówię biorąc ją w ramiona i wręcz biegnąc do domku.

Na miejscu byłam już dwie minuty później i zadawałam sobie ważne pytanie. Kto tam do cholery był?! Jak najszybciej wbiegłam z małą do domu i postawiłam ją na podłogę, aby zamknąć drzwi. Harry który siedział na kanapie kompletnie nie rozumiał sytacji. Darcy płacze, a ja w panice zamykam drzwi.

- Coś się stało? - pyta zdziwiony kiedy Darcy podchodzi do niego wtula się w jego ciało. Jej gest powoduję, że na jego twarzy pojawia się ciepły uśmiech.

- Ktoś tam jest. - mówię ciężko oddychając i opierając się o drewniane drzwi.

- Przywidziało Ci się. - mówi pewny wywracając oczami i zajmując się małą przez co we mnie narastała złość. - Co się stało Darcy? - zwraca się w jej stronę ignorując moją obecność.

- Mama na mnie ksycy. - łka pokazując na mnie palcem.

- Znowu? - pyta Harry uśmiechając się sztucznie w moją stronę.

- Darcy idzemy spać. - mówię wyciągając ręce w jej stronę.

- Zostaje z Hallym. - mówi uparcie wtulając się w bruneta.

- Rób co chcesz, gówno mnie to obchodzi. - mówię pod wpływem impulsu.

- Ally! - krzyczy w moją stronę brunet gdy dziewczynka wybucha głośnym płaczem i zaczyna twierdzić, że " Mama jej nie kocha".

Kiedy mam zamiar odpowiedzieć mu równie podniosłym tonem po domku rozlega się głośny hałas. Całą trójką padamy na ziemię, a zdezorientowana Darcy płaczę przez co sama mam ochotę się rozkleić. Co się tu wogóle dzieje?! Po chwili odkrywmy z Harrym twarze od podłoża i w tym samym momencie zauważamy dziurę w szybie powstałą na skutek strzału. Widać, że ktoś strzelał w naszą stronę z klasycznego pistoletu. Patrzę na niego pytająco i wsłuchuję się w jego przyśpieszony oddech, który sam w sobie nie jest zbyt uspokajający.

Mogłam się spodziewać, że jeżeli będę miała jakikolwiek kontakt z Harrym będę miała również ogromne kłopoty.

_______________________________

Hey Hay Hello!!!

Wiem, wiem dodaję rzadko, ale life is brutal, albo raczej wieś is brutal ewentualnie żniwa is brutal.

Czy wy też tak macie, że usłyszycie jakaś piosenkę i twierdzicie, że nigdy wam się nie znudzi? Słuchacie jej non stop, a potem mija tydzień, dwa i nie możecie jej słuchać bo macie jej dość.
Bo ja tak mam ciągle i nie nadąrzam ściągać co rusz nowej muzyki na telefon.

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro