2#43.
- Bo Cię kurwa kocham nieustannie od czterech lat! - krzyczy głośniej niż kiedykolwiek, stając na przeciwko mnie. Czuję się przy nim bezbronnie. Uczucie bezpieczeństwa które towarzyszyło mi w naszym związku znikneło razem z nami.
Dopiero po kilku chwilach zadaję sobie sprawę z jego słów. I muszę przyznać, że już nie jestem tak naiwna żeby mu ufać. Wielokrotnie się przyjechałam na jego kłamstwach i obietnicach.
- Możesz do jasnej cholery przestać kłamać i łaskawie wypierdalać? - pytam go delikatnie podniesionym głosem wpatrując się w jego pieprzone, czarne oczy.
- Po pierwsze nie kłamię, a po drugie to mój domek i mam prawo tu być. - tłumaczy wściekły gdy mój wzrok ląduję na podłodzę. Ma rację... to mnie nie powinno tu być.
- Mogę z Darcy zostać tu do rana? - pytam wręcz szeptem, ponieważ boję się go pytać o cokolwiek i robię to ze strachem. Harry to tykająca bomba... niewiadomo kiedy wybuchnie.
- Nie widzę przeszkód. - zgadza się za co mu bezgłośnie dziękuję. - Darcy wie, że... - próbuje zapytać, a ja gwałtownie spogladam w jego stronę.
- Nie, i proszę Cię żebyś dla jej dobra zniknął z naszego życia. - mówię patrząc nie spokojnie w jego stronę. - Nie mogę jej stracić rozumiesz? Mam tylko ją. - oznajmiam mu powoli się rozklejając.
- Chciałbym mieć z nią choć najmniejszy kontakt. Chcę żeby wiedziała, że ma ojca. - oznajmia brunet w momencie, gdy zerkam przez uchylone drzwi na córkę.
- Przepraszam, ale nie mogę Ci na to pozwolić. - informuję go odrazu po usłyszeniu jego proźby.
- To jest też moja córka. - przypomina mi chłopak, a ja tylko zaprzeczam głową wzdychając pod nosem. Sama myśl, że Darcy i Harry są z tej samej krwi mnie przeraża.
- Pamiętasz co się stało z naszym pierwszym dzieckiem? - pytam choć znam jasną odpowiedź.
- Nie wracamy do tego. - błaga obojętnie brunet.
- Zabiłeś je...mnie...nas - przypominam mu ponuro tracąc zupełnie humor, którego i tak nie było.
- Ally... - jęczy z nutką smutku chłopak.
- Powinnam Cię zostawić wtedy. - mówię sama do siebie patrząc na swoje stopy.
- Proszę przestań... - błaga mnie Harry, który ma chyba już dość uświadamiania go jak złym człowiekiem jest.
- W takim razie nie zaczynaj ponownie tematu z Darcy. - proszę siadając na wygodnym fotelu. - Po co tu przyjechałeś? - pytam zerkając na bruneta. Nie odpowiada.
Nie zwracając na niego uwagi postanawiam wrócić do pokoju, aby się przespać.
- Harry... dziękuję. - mówię kiedy jestem już w drzwiach mojej tymczasowej sypialni.
- To tylko pieniądze. - mówi wzruszając ramionami. Chyba zapomniałam, że mój kredyt wynosił jedynie tyle co najmniejsza zaliczka dla Harrego. To co robi jest złe, ale trzeba przyznać, że pieniądze z tego są ogromne.
- Oddam Ci je najszybciej jak będę mogła. - zapewniam go przez co wywraca oczami.
- Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy rozumiesz? - pyta zirytowany moim zachowaniem. On nie ma pojęcia jakie to dla mnie upokorzenie. Chciałabym móc samodzielnie utrzymać córkę, a wychodzi mi to raczej średnio.
- Dobranoc. - mówię kończąc naszą rozmowę i znikając za drzwiami.
Zasypiając zastanawiałam się czemu tak bardzo mu zależy na mnie i na Darcy... mineły trzy cholerne lata. Każdy inny człowiek ułożyłby sobie życie od nowa, a Harry uparcie wierzył, że wrócę. Wróciłam, ale również nieco się zmieniłam przez "drobne" kłopoty w moim życiu.
***
Z samego rana obudził mnie głośny śmiech dziecka. Odrazu zwlokłam się z łóżka, aby zobaczyć co jest powodem radości mojej pociechy. Po chwili stanęłam w progu pokoju Darcy i zobaczyłam naprawdę ciekawy obrazek.
Harry razem z nią bawił się w najlepsze. Zbudowali ogromną fortecę z koców, poduszek i krzeseł w której siedzieli nieustannie chichocząc.
Nie widzieli mnie za to ja ich słyszałam doskonale.
Harry
- Hally cemu moja mamusia jest smuta? - pyta mnie malutka brunetka siadając obok mnie w naszej wspaniałej bazie. Też zauważyłem, że nie ma w niej tyle energii co kiedyś, ale sam fakt, że urodziła wspaniałą istotkę powinien czynić ją szczęśliwą.
- Nie wiem Darcy, a jest? - dopytuję, ponieważ nie spędzam z Ally dużo czasu i nie mam pojęcia jak się zachowuje, czy jak okazuje emocje.
- No tak. Duzo placze i ksycy na mnie. - wspomina dziewczynka przez co się nagle prostuję. Jak można krzyczeć na dziecko?
- Krzyczy? - pytam niedowierzając.
- Casem uzywa bzydkich słow. - informuję mnie przez co naprawdę mam ochotę na poważną rozmowę z Ally. Okej...też nie jestem święty, ale przy dziecku raczej trzeba się zachować, ponieważ ono bierzę z nas przykład.
- Uderzyła Cię kiedyś? - pytam w momencie gdy zaczynam się bać o małą. Jeżeli Ally na nią krzyczy to może i się nad nią znęca. Tego nie wiem, dlatego pytam.
- Jak mogłeś wogóle o to zapytać Harry? - słyszę nagle głos Ally z tego samego pomieszczenia. Szybko wychodzę na zewnątrz naszego "zamku" i zerkam na brunetkę. Po jej policzkach spływają strumienie łez, a w oczach jest wyłącznie ogromnu ból spowodowany moim pytaniem do naszej córki.
_________________________
Hejjka!!!
Ktoś to jeszcze czyta?
Czaicie!? Zaraz wakacje!
W-A-K-A-C-J-E!!!
Do której teraz klasy idziecie? Mam nadzieję, że zdajecie, ponieważ u mnie w klasie, są trzy lasie które będą kiblowały lub w wakacje zakuwały.
Ja idę do.. Pierwszej Liceum!!
Boję się jak cholera, ponieważ będę tam bez swoich BFF.
Sama... Samotna
Muszę sobie kupić kilka rzeczy do szkoły i tu mam do was proźbę. Zna ktoś jakieś fajne buty sportowe w cenie tak do ok. 200-300 złotych. ( New Balance i SuperStary już mam. ) Najlepiej żebym znalazła je na allegro. Może wy zamawialiście coś ostatnio? Podajcie linka. Bluzy również mnie interesują. ( bez zamka )
Pozdrawiam
Xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro