Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#37.

- Ej! Zayn! - krzyczę biegając w kierunku mulata, który stoi na korytarzu i rozmawia z nikim innym jak Perrie, która się delikatnie uśmiecha do swojego lekko zaokrąglonego brzucha.

- Co? - pyta poirytowany niechętnie przerywając swoją rozmowę z ukochaną na co się fałszywie uśmiecham i podchodzę w jego stronę.

- To. - mówię przepełniona złością i wymierzam mu cios prosto w policzek nie przejmując się wogóle obecnością blondynki.

- Ally...- zaczyna syczeć na mnie Malik, ale moja wściekła strona natychmiast mu przerywa.

- Milcz i słuchaj. - mówię twardo. -Jeżeli Harry pozna prawdę to przysięgam Ci....że gorzko tego pożałujesz. - dodaję z wrogością po czym zerkam na niczego nie świadomą Perrie.

- A co ty możesz mi zrobić? - wyśmiewa mnie chłopak, a ja tylko się fałszywie uśmiecham i spuszczam wzrok chichocząc.

- Chociażby to co Harry zrobił mi...Jak myślisz, fajnie jest stracić dziecko? - pytam zerkając ma przerażoną blondynkę i jej brzuch. Oczywiście nie dopuściłabym się morderstwa, to tylko groźba.

-Wynoś się stąd! - wreszczy na mnie przytulając przestaszoną dziewczynę.

- Z wielką chęcią. - mówię z uśmiechem po czym idę w kierunku windy przy której na krześle siedzi znudzona Darcy.

- Wracamy? - pyta swoim cieniutkim głosem brunetka ześlizgując się ze swojego miejsca.

- Tak. - wzdycham biorąc ją za rękę i prowadzę do windy.

Po wejściu do windy wybrałam przyciskiem "Parter" i czekałam, aż wkońcu drzwi się zamkną i zjedziemy na dół. Kiedy już ta chwila miała nastąpić zamykające się mechaniczne drzwi otworzyły się, a do windy wszedł Harry.

Te pomieszczenie jest zdecydowanie za małe dla naszej trójki.

Kiedy już chciałam wyjść, drzwi się zamkneły przez co czułam się jak w płapcę. Teraz chciałam tylko jak najszybciej znaleść się na dole.

Wzrok Harrego był utkwiony w Darcy przez co jeszcze mocniej ścisnełam jej dłoń na co aż pisneła. Chłopak zaczął się do niej uśmiechać co odwzajemniała, a kiedy kucnął do jej poziomu schowałam brunetkę za swoim ciałem.

- Zostaw ją. - mówię cicho patrząc w jego oczy.

- Przecież nic jej nie zrobię. - odpowiada wstając.

- Mi też tak mówiłeś. - szepczę ledwo słyszalnie i po chwili wychodzę z dzieckiem z tej przeklętej windy podążając do wyjścia.

- Przepraszam. - mówi idący za mną brunet.

- Nie musisz mnie przepraszać. Poprostu się do mnie nie zbliżaj. - mówię po czym w ekspresowym tempie ulatniam się z budynku.

***

Bałam się reakcji Caluma, ponieważ sama wiem, że swoim zachowaniem zasługuję na potępienie i miano najgorszej matki. No bo która odpowiedzialna matka zostawia córkę z przyjacielem, a sama wychodzi napić się alkoholu i przespać z nieznajomym facetem?

Kiedy zobaczyłam jego samochód na chodniku już miałam pewność, że wrócił z pracy i prędzej czy później przyjdzie i odprawi mi kazanie. Sama jestem sobie winna.

Gdy tylko weszliśmy do pustego domu odrazu pokierowałam się do kuchni, a Darcy do salonu. Usiadłam na blacie i czytałam ten cholerny papier z banku.

Jak ja mam wziąść 30 tysięcy w tak krótkim czasie?

To już wszystko nie ma najmniejszego sensu. Nic nie potrafię...nie umiem nawet zapewnić swojemu dziecku stabilnej sytacji finansowej. Drugiego kredytu nie dostanę, a wydaje mi się, że w firmie Malika nie mam już czego szukać. Mam uciec? Co to da? Bank mnie znajdzie, przed spłatą nie ma ucieczki.

Z uwagi na to, że siedziałam w kuchni spojrzałam na nóż. Nie mogłabym się zabić i zostawić Darcy bez obojga rodziców. Jednak przyznam się szczerze, że w ciągu ostatnich kilku lat dość często o tym myślałam szczególnie w okresie ciąży. Nie jestem na tyle samolubna, żeby najpierw myśleć o sobie, a nie o dziecku.

***

Kiedy byłam zajęta przygotowywaniem obiadu do moich uszu dobiegł dzwonek do drzwi. Byłam wręcz pewna, że to Calum który przyszedł wygłosić mi kazanie o odpowiedzialności.

-Darcy, proszę idź otwórz drzwi. - mówię cicho do dziewczynki która posłusznie potakuje głową i ześluzguje się z krzesła idąc w stronę drzwi których ja nadzwyczajniej boje się otworzyć.

Z daleka słyszę jak moja córka biegnie do drzwi i doskakuje do klamki, aby ją uchwycić. Jest cudowna, a ja jestem szczęściarą, że mogę być jej matką. Niestety nie do końca opanowałam tą rolę.

Kiedy po kilku minutach usłyszałam śmiech Darcy która uśmiechnięta weszła do kuchni. W rękach miała ogromnego misia który był o wiele większy od jej drobnej osoby.

Przecież prosiłam Cala, aby nie kupował jej prezentów. Czy tak trudno to zrozumieć?!

-Mamo patrz jaki śliczny! - zapiszczała podekscytowana, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

-Cudowny, idź do pokoju i się pobawcie. - mówię jej na co potakuje i ucieka do swoje pokoju ciągnąć misia.

Chciałam się jej pozbyć, aby nie słyszała mojej ewentualnej kłótni z Calumem.

Gdy skończyłam kroić marchewkę udałam się w stronę salonu. Gość który mnie odwiedził wywołał u mnie nie małe zaskoczenie.

A nazywał się...

Heeej!!

Krótka i bardzo prosta zagadka na koniec. Kto odwiedził Ally?

Znacie jakiś naprawdę fajny film który daje takie wrażenie jakby się czytało fanfiction? Omg jak ja czekam na #AfterMovie!!

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro