2#32.
Z milionów psychologów na świecie musiałeś wybrać akurat tego?!
Gdy tylko podniosłam wzrok zobaczyłam gęste loki luźno opadające na ramiona i te magnetyczne zielone tęczówki, które posiada również moja córka.
Tak, to Harry, ale co on tu robi?! Według mnie trochę za późno na szukanie pomocy u psychologa...teraz został tylko psyhiatra. Choć i pewnie tam mu nie pomogą.
-Co ty tu robisz? - pyta sztucznie zmartwiony. A co można robić u psychologa?! Zakupy?!
-Nie twój pieprzony interes. - syczę w jego stronę chcąc przejść przez drzwi. Niestety ta prawie dwu metrowa bestia mi to utrudnia.
-To prawda? - pyta a ja patrzę na niego zdziwiona? To czyli co?
-Co masz na myśli? - pytam mimo, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę.
-Masz córkę? - pyta, a ja wstrzymuje oddech. Wybrał idealne miejsce i moment na rozmowę o tym...naprawdę. Lepszego chyba nie było.
-Tak mam. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Nie będę go okłamywać i tak już przecież wie to od Caluma.
-Ile ma lat?- pyta zaciekawiony.
-Ma półtora roku, a ciąże nosi się 9 miesięcy. Rozstaliśmy się 3 lata temu, więc nie jesteś ojcem. To chciałeś wiedzieć? - pytam go, a on wywraca oczami. W jego wykonaniu ten gest jest bardzo wkurwuający.
Nie jestem idiotką nie powiem mu, że jest ojcem. Nie chcę mieć problemów.
-Nie o to mi chodziło. - zapewnia mnie chłopak nerwowo przeczesując swoje włosy.
-A o co? Nie bój się, nie musisz płacić żadnych alimentów. - mówię mu z fałszywym uśmiechem, po czym wchodzę do środka i zamykam drzwi zostawiając go po drugiej stronie.
-Znajomy? - pyta pani psycholog podnosząc głowę znad papierów.
-Niestety. - odpowiadam i zajmuję miejsce na szerokiej białej kanapie na przeciwko kobiety.
-Dobrze...więc w czym tkwi problem? - pyta kobieta poprawiając okulary na swoim nosie i mnie obserwując z uwagą.
-We mnie.
Harry
Tak się cholernie o nią martwię. Co ona robi u psychloga? Mam nadzieję, że nie chodzi o narkotyki, bądź zaburzenia odżywiania.
Minęły 3 lata...normalni ludzie mimo nieudanego związku rozmawialiby ze sobą i się przyjaźnili.
Nie my.
My nigdy nie byliśmy normalnymi.
Ally jest w stosunku do mnie bardzo zimna. Widzę, że kiedy tylko mnie zobaczy ma ochotę uciec bądź zostać i wypomnieć mi wszystkie złe rzeczy które zrobiłem.
Kiedy znikneła byłem pewny, że niebawem wróci i wszystko zaczniemy na nowo.
Nie wróciła.
Nawet teraz choć minęły te trzy lata, ja dalej miałem zamiar walczyć. Wszystko jednak się teraz skomplikowało.
Jeden...ona nie chcę mnie znać.
Dwa...ma tego swojego chłoptasia.
Trzy...ma córkę...Darcy.
Po tym incydencie kiedy straciła dziecko nie chciała nawet słyszeć o kolejnym. Wypierała się, nie chciała zostać matką a tu proszę. Ma teraz dziecko prawdopodobnie z tym swoim facetem.
To wszystko nie powinno tak być.
Teraz ja razem z Ally powinniśmy być w domu z naszą gromadką dzieci. A jest jak jest.
To jest tak niesprawiedliwe. Przecież nie zdradziłem Ally, to tamta dziewczyna mnie pocałowała, a ja trochę za późno się ocknołem. Byłem pijany...
Jak wygląda moje życie bez Ally?
Jestem sam, w przeciwieństwie do moich przyjaciół mających żony i dzieci.
Od prawie dwóch lat chodzę do psychologa, który próbuje mi pomóc zapomnieć. Jest to według mnie tak bezsensowne jak życie bez Ally przy boku.
Dodatkowo jeszcze te narkotyki...
Nie zarabiam uczciwie jak oni. Nie pracuję w żadnej korporacji mimo, że mogę zostać zatrudniony przez Malika od tak. Jestem w gangu, który choć na chwilę daje mi zapomnieć o dziewczynie która zawładneła moim sercem.
Każdego jebanego dnia czekałem aż wróci, zadzwoni i co?
Wróciła....po 3 latach z córką i facetem.
Codziennie chłopaki mi mówili :
-Daj spokój, nie ta to inna.
A co jeżeli ja nie chcę innej?
Yoloooo!
Jakiś mam spadek weny ostatnio, dlatego taki nie interesujący ten rozdział. Wogóle teraz tak czytam to zjebany...przepraszam.
W muliimediach moja nuta czyli Hands to Myself <3
Kto oglądał wczoraj M jak Miłość?!
(Piotrek się wkopał...tam była kamera.)
Pozdrawiam xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro