Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2#30.

Kto zrobi mi piękną okładkę do Secret Mission?! Chętni priv.

-Mama!! - krzyczy moja mała dziewczynka kiedy tylko wchodzę do jej pokoju.

-Cześć słonko. Tęskniłaś? - pytam kucając na przeciwko tej małej postaci.

-Oglomnie. Mama ty places? - mówi przyglądając mi się uważnie.

-Nie kotku. Poprostu mama miała dziś trudny dzień. Możesz mnie teraz mocno przytulić? - pytam ją, a ona momentalnie przytula się do mnie najmocniej jak umie.

-Kocham Cię mamusiu. - mówi cicho.

-Ja ciebie też kocham Darcy. - mówię cicho zaciskając usta w wąską linie, aby strumienie łez nie wylewały się z moich oczu.

-Nie smuć się mamuś. - prosi mnie córeczka. Nie wierzę, że moja córka widzi, że nie jestem szczesliwa.

-Nie smucę się kochanie. - okłamuje ją.

-To ciemu jesteś smutna? - pyta patrząc na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.

-Wydaje Ci się. - zapewniam ją.

-Pójdziemy jutro na basen z tatą? - pyta zmieniając temat. Z jakim kurwa tatą?

-Z kim? - pytam zdziwiona.

-Z wujkiem Calumem. - odpowiada, na co ciężko wzdycham. -Wujek jest bardzo zajęty. - mówię jej i łapie za drobną rączkę.

-Śkoda. - jęczy po czym wypycha zasmucona usta.

-Możemy teraz iść na plac zabaw. Chcesz? - pytam patrząc na moją małą piękność.

-Tak!! - krzyczy podekscytowana, a po chwili już siedzi na dywanie ubierając swoje małe buciki. Jest urocza.

***

-Biegnij. - mówię do małej brunetki, a ta niczym młoda gepardzica pędzi w stronę placu zabaw i grupy innych dzieci, które obserwuje z uśmiechem.

-Mamo zobacz jak wysoko latam! - krzyczy zachwycona dziewczynka bujając się na huśtawcę. Wysyłam jej szczery uśmiech i podciągam rękawy bluzy z powodu wysokiej temperatury i spoglądam na ręce pełne blizn.

-Zaraz to porwiesz.-mówi do mnie Harry chwytając za moje dłonie podnosząc je do góry przez co moje rękawy opadają ukazując moje rany. Gdy brunet patrzy mi głęboko w oczy z niedowierzaniem, zaczynam płakać, a wściekły chłopak zaczyna krążyć po pokoju.

-Harry...nie krzycz...proszę.-łkam kiedy Harry chcę już coś powiedzieć.

-Jak mam nie krzyczeć?! Zachowujesz się jak pieprzony bahor! Trzeba Cię non stop pilnować bo sobie coś zrobisz....-wykrzykuje mi prosto w twarz przez co wybucham jeszcze większym płaczem.

-Nie krzycz na mnie!

Po chwili chowam swoję ręce w rękawy bluzy i wzdycham obserwując jak moja córeczka bawi się w piaskownicy.

Czasami jestem pod wrażeniem tego ile udało mi się przejść. Mam niewiele ponad 20 lat, a przeżyłam więcej niż niektórzy przez całe życie. Nie jest to jednak powód do dumy.

-Mamo! - krzyczy biegnąc w moją stronę zapłakana Darcy.

-Co się stało? - pytam biorąc jej kruchą osobę na ręcę.

-Bo...bo...Victoria się ze mnie śmieje. - łka w moje ramię mocno mnie obejmując.

-Czemu? - pytam zaciekawiona. Nie pozwolę, aby ktoś ranił moją córkę.

-Bo..bo...wszystkie dzieci mają tatusia, a ja nie mam. - mówi pokazując mi swoją załzawioną twarz.

-Kochanie poprostu jej nie słuchaj.- mówię trzymając drobną rączkę dziewczynki.

-Ale ona mówi, że tatuś mnie nie kocha. - dodaję wybuchając głebokim płaczem. I tu z Victorią bym się zgodziła. Harrego wogóle nie obchodziłby fakt, że ma dziecko.

-Tatuś napewno Cię kocha. - okłamuję ją tylko po to by się uśmiechnęła.

-To czemu mnie nie chciał? - pyta, a w jej oczach gromadzą się nowe łzy.

-To nie tak Darcy. - mówię do córeczki siadając z nią na ławce i biorąc ją na kolana.

- To kiedy go poznam? - pyta zaciekawiona.

-Nie wiem słońce. - mówię poprawiając jej włosy na głowie.

-Polubi mnie? - pyta z nadzieją.

-Napewno. - odpowiadam z uśmiechem. Naprawdę ciężko jest mi okłamywać moją pełną nadziei córkę.

***

-Tylko nie oglądaj zbyt długo. - mówię do Darcy, która w tym momencie już prawdopodobnie mnie nie słucha tylko obserwuję swój ulubiony serial.

Wzdycham zmęczona tym długim dniem i idę do kuchni, aby napić się kawy, której przygotowanie zajmuję mi nie całą minutę po czym siadam na parapecie w kuchni i obserwuję główną ulicę i dom Hoodów.

Może Calum ma rację. Może powinnam porozmawiać z kimś kto może mi choć trochę pomóc. Mogę iść na terapię, mogę zrobić to dla Darcy. Chcę być lepszą matką.

Kiedy odrywam wzrok od okna biorę ze stołu laptopa, w którym udało mi się znaleść kobietę która faktycznie może mi trochę pomóc i ogarnąć ten mój świat. Pójdę na jedno spotkanie może uda mi się zmienić chociaż najmniejszą część siebie.

Eloszka!

Nuudny rozdział dziś...

W następnym się bardziej postaram :)

Nie chcę mi się pisać tego "jąkania" Darcy, więc będę pisać normalnie, aby dało się zrozumieć.

Pozdrawiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro