2#14.
Dzisiaj 4 rozdział Camp Life !!
Dobijecie do 300tys. wyświetleń w tym roku ??
***
Gdy tylko wsiadłam do auta i odjechałam moje serce biło jak szalone. Popełniłam błąd przyjeżdżając w te miejsce , ale skąd mogłam wiedzieć , że ON tu jest ?
Myślałam , że przez ten dość długi okres czasu chłopak się uspokoii...najwyraźniej byłam w błędzie. Harry w dalszym ciągu jest agresywny i poprostu nie da się go zrozumieć , on jest taki...trudny. Zawsze był.
Jego wygląd uległ niewielkiej zmianie. Napewno jego mięśnie się sporo powiększyły , tak samo jak liczba tatuaży i kolczyków. Sam wygląd mówi jakim jest człowiekiem. Odzwierciedla go.
Kiedy podjechałam pod firmę Calum właśnie wychodził z budynku. Gdy wszedł do auta odrazu odpowiedziałam mu , kogo spotkałam. Walnął mi krótki wykład. I zabronił jechać na jakie kolwiek spotkanie z nim. Nie byłabym sobą gdybym go posłuchała. Jest moim przyjacielem , ale ja zrobię i tak co uważam a teraz najważniejsze dla mnie jest aby się do mnie nie zbliżał . Nie boje się o siebie....boje się , że może dowiedzieć się o mojej małej Darcy.
-Chyba nie idziesz na te spotkanie prawda ?-pyta mnie chłopak wchodząc do mojego pokoju gdy stoję przed lusterem i rozczesuje włosy.
-Calum nie gniewaj się i zrozum , że muszę iść.-mówię wzdychąc i skupiającw wzrok na Calu który rzeczywiście się o mnie marwi.
-W takim razie idę z tobą.-mówi pewnie siebie chłopak. On chyba nie żartuje...
-Nie obraź się...ale to sprawa między naszą dwójką.-mówię zakładając na ramiona bluzę.
-A jeśli on coś Ci zrobi? Porwie?-pyta spanikowany Calum na co chichoczę i całuje go w policzek. On jest taki uroczy.
-To oczywiste , że to ty mnie uratujesz.-mówię z uśmiechem i zbliżam się do drzwi.
-Yhmm...-mruczy pod nosem nie do końca zadowolny.
-Ej no...tylko ja mogę fochy strzelać.-uświadamiam go po czym podchodzę do niego bardzo blisko i całuje przelotnie w usta.-Nie tęsknij za bardzo.-mówię w momencie kiedy wychodzę z domu.Czemu ja to zrobiłam?! My się chyba tylko przyjaźnimy...
***
-Masz 30 minut.-mówię stanowczo odrazu kiedy siadam na przeciwko chłopaka .
-Nie wiem od czego zacząć.-mówi brunet wzdychając poczym drapię się po karku.
-Może od początku?-pytam go ironicznie i może trochę za bezczelnie. Ale jak on zachowywał się wobec mnie? Nie wiele lepiej.
-Nie zdradziłem Cię , to ona mnie pocałowała , od razu ją z siebie zrzuciłem.-zaczyna się tłumaczyć a ja się pod nosem śmieje. Po czym posyłam mu szeroki uśmiech .
-Minęły 3 lata...nie tłumacz mi się , bo to nie ma najmniejszego sensu. Dajmy sobie spokój i niech każdy z nas pójdzie w swoją stronę.-mówię mu swoim spokojnym i opanowanym tonem .
-Ale ja nie chcę iść bez Ciebie w żadną stronę.-wyznaje Hazz a ja o mało nie wybucham śmiechem.
-Ta...jasne..Yhmm-mruczę ironicznie pod nosem.
-Odpowiesz mi na kilka pytań ? Krótko i szczerze. To dla mnie ważne.-prosi mnie a ja po chwili zastanowienia podejmuje decyzje.
-Dobra , niech będzie.-zgadzam się bez szczególnych oporów.
-Masz kogoś ?-pyta a ja patrzę na niego oburzona.
-To chyba nie jest twoja sprawa.-mówię lekko nabuzowana.
-Miało być krótko i szczerze.-przypomina mi a ja wywracam oczami.-To jak masz kogoś ?
-Tak , mam .-gówno mnie obchodzi jak to zinterpretuje. Pytanie brzmiało "Masz kogoś ?" moja odpowiedź jest poprawna , gdyż "mam kogoś". Mam Darcy , Carę , Caluma mam ich...to najważniejsze.
Heeey !!
Taki krótki i trochę nie dopracowany , ale chciałam go napisać , bo teraz będę uczyć się na egzaminy. To dopiero próbne a boje się bardzo , bardzo , BARDZO !!
Pozdrawiam xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro