2#13.
Spokojnie Ally , spokojnie.
Przecież nie jeden chłopak w Londynie ma brązowe loki , grobowy głos , taką siłe i klucz do domu Nialla. Hmm..a w sumie to może i jeden .
Odydychaj Ally , oddychaj .
Chwila...przecież on się nie odwrócił. Nie ma pojęcia , że to ja. Po głosie mnie podejrzewam nie rozpoznał. Gdy moje ciało po całym tym fakcie zesztywniało zamilkłam. Brunet z całej siły uderzył w worek treningowy co wyglądało dość boleśnie...dla worka. Biedny worek.
Zaczęłam się powoli wycofywać , a później biec. Gdy tylko zamknełam za sobą drzwi odetchnełam z ulgą. Kiedy przeszłam korytarzem i miałam już schodzić ze schodów moje drobne ciało dostało praktycznie przybite do ściany. Trochę zabolało.
Zrobił to nie kto inny jak Harry. Szybko opuściłam głowę , aby nie zobaczył mojej twarzy i mnie przypadkiem nie poznał. Sama również nie chciałam patrzeć w jego stronę. Nie chcę widzieć tych jego cholernych oczu.
-Jak tu weszłaś ?-pyta mnie a raczej syczy w moją stronę. Oczywiście milczę , ponieważ nie powiem poprostu , że mam kluczę. -Powtórzę bo chyba nie słyszałaś.-mówi z ironicznym śmiechem.-Jak tu weszłaś ! Gadaj albo magicznym sposobem znajdziesz się na dole tych schodów.-mówi bardzo poważnie , przez co moje ciało zaczyna drżeć. Uścisk wokół moich nadgarstków staje się coraz mocniejszy , co sprawia , że chcę jęczeć z bólu....a przedewszystkim mu wpierdolić.
Taak ! To ten moment ! Jesteś gotowa !
Zbieram się na odwagę i cicho wypuszczam powierzę po czym powolnie podnoszę głowę i patrzę na chłopaka z wyrzutem. Przez chwilę zastanawiam się czy to napewno jest Harry...ma mnóstwo kolczyków. Zmienił się...według mnie wygląda jak taki potwór z bajki którego Darcy strasznie się boi. Dziwne porównanie...wiem.
-Ani trochę się nie zmieniłeś.-zarzucam mu kiedy nasze spojrzenia się spotykają. Chłopak szybko cofa się ode mnie i się mi przygląda z uchlonymi ustami jakby nie mógł uwierzyć , że to naprawdę ja.
-Ally ??!! Skąd ty się tu kurwa wziełaś?! Gdzie byłaś ?! Szukałem Cię !! Kurwa !!-krzyczy do mnie a ja tylko podskakuje ze strachu a do moich oczu wpływają pojedyńcze łzy spowodowane narastającym strachem. Muszę pracować nad odwagą.
-Kurwa nie krzycz ! Dobrze wiesz , że to przez ciebie uciekłam i , że to wszystko to była twoja wina więc teraz może łaskawie będziesz chodź raz cicho !-krzyczę wściekła w jego stronę.
-Nie mów do mnie takim tonem. Pozatym to nie ja sypiałem z kim popadnie.-mówi szyderczo przez co zostaje obdarzony ciosem w policzek.
Szybko żałuję mojego posunięcia , ponieważ czerwony ze wściekłości chłopak popycha mnie na ścianę przez co upadam i staczam się na sam dół schodów. Łapie się za brzuch , który ucierpiał przez upadek a przed oczami mam mgłę. Widzę jak brunet zbiega na dół i podchodzi do mojego ciała.
-Nienawidzę Cię...słyszysz? Nienawidzę Cię !!!-krzyczę przez ból i łzy.
-Nie chciałem...-tłumaczy się chłopak kiedy podnoszę się z trudem i opieram o ścianę.
-Jak zawsze...-mruczę pod nosem.
-Myślę że musimy porozmawiać.-mówi chłopak łapiąc moją dłoń. Rzecz jasna patrzę na niego jak najgorszego wroga i wyrywam ją.
-Nie , nie musimy. Nie mamy o czym.-mówię szybko wstając. Powinnam już jechać , ponieważ Calum niedługo kończy pracę.
-Jedno spotkanie...potem dam Ci spokój.-mówi patrząc w moją stronę.
-Ja...nie chcę.-jąkam się.
-Wiem...spokojnie nic Ci nie zrobię. Spotkamy się jutro u mnie dobrze ?-pyta mnie delikatnie. Nagle się taki spokojny zrobił ?!
-Wolę miejscę gdzie są ludzie...-przyznaje zgodnie z prawdą. Przypuszczam , że w miejscu publicznym nie będzie na mnie krzyczał.
-Dobrze...Kfc dziś o 20?-proponuje.
-Dobrze. Potem nie masz prawa sie ze mną kontaktować.
Heeejjka !!
To nie tak miało być !!
Mam do was pytanie...mam pisać rozdziały na takim poziomie?? Czy raczej nie.
Czy dojdzie do spotkania ?
Czy na jednym spotkaniu się skończy ?
Czy Harry wyleczył się z miłości do Ally ?
Czy stara miłość nie rdzewieje??
Pozdrawiam xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro