2#11.
-Skończyłeś ? - pytam wywracając oczami Louisa , który postanowił mi wygarnąć te trzy lata po mojej ucieczcę. Zarzuca mi również ogromną nieodpowiedzialność i dziecinne zachowanie. No tak , przecież to , że mnie zdradził nie powinno mnie ruszyć. Powinnam mu jeszcze podziękować i popatrzeć. No a więc...Nie ! Wtedy gówno mnie obchodziło , że ślub miał być nazajutrz. Chciałam uciec...chciałam zapomnieć.
-Ja dopiero zaczynam !-wreszczy a ja zaczynam się niekontrolowanie śmiać. Czy on chcę mnie tym swoim wrzaskiem wystraszyć ? To śmieszne , on jest śmieszny...i żałosny. Chcę abym żałowała swoich czynów ? No niestety zawiodę go . Zostawienie Harry'ego byłą najlepszą decyzją w moim życiu.
-Przykro mi ale się trochę spieszy , więc może innym razem powiesz mi jak wielki popełniłam błąd .-mówię ironicznie z przyklejonym sztucznym uśmiechem i podnoszę się z krzesła biorąc swoją torebkę z biurka "szanownego" szefa Malika.
- Ally nie obwiniam Cię ! Poprostu nie powinnaś uciekać od tak , nie wiadomo gdzie. Nikt nie wiedział gdzie jesteś i...i czy wogóle żyjesz. Martwiliśmy się.Bardzo.-mówi w końcu swoim łagodnym tonem i kładzie mi dłoń na ramieniu a ja pomyłam mu lekki uśmiech.
-Wiesz , że nie miałam wyjścia. Nie mogłam tego już znieść.-przypominam mu wszystko co zdarzyło się między mną a Harrym w ciągu naszego dość długiego i przede wszystkm burzliwego związku.
-Po części Cię rozumiem. , ale Harry nigdy nie zaakceptował , że ciebie już z nim nie ma. -mówi mi cichym i spokojnym tonem. Według mnie chcę sprawić aby było mi żal Hazza. Niestety tak nie będzie. Chłopak zasłużył aby być sam.
-Louis...jeżeli chcesz abym spotkała się z Harrym to zapomnij . Ty również nie masz prawa mu o mnie powiedzieć.-informuje go bardzo , bardzo poważnie . Mam nadzieję , że mogę zaufać Lou.
-Powinnaś mu pomóc , uratować go , wyzwolić on tylko tobie na to pozwoli. -tłumaczy mi a ja tylko wzdycham i podchodzę do ogromnego okna obserwując budynki i ulice.
-Jemu nie da się pomóc.-mówię cicho ale chyba wystarczająco aby usłyszeli.
To prawda Harremu nikt nie pomoże. Niejednoktornie próbowałam go zmienić. Nie raz obiecywał mi , że nie zrobi mi krzywdy. Nie wywiązał się z każdej obietnicy.
-Nigdy nie jest za późno.-mówi do mnie Lou kiedy moja twarz praktycznie przylega do szkła.
-Dla niego już jest.-mówię odwracając się w stronę Tommo i Zayna który na szczęście siedzi cicho.
-On wmieszał się w ogromne gówno.-mówi brunet a ja podchodzę w stronę chłopaka.
-I ? -pytam go wzruszając ramionami. Tym gestem i swoim zachowaniem pokazuje mu , że mnie nie obchodzi mnie co się dzieje z Harrym. Jest wolny. Może robić co chcę. Może spać z kim chcę. Może się w końcu całować z kim chcę.
-Nie ważne.-mówi w końcu brunet. Chyba nareszcie zdał sobór sprawę , że nie zdoła mnie do przekonać do spotkania z Harrym. Nie chcę go wiedzieć na oczy. Jedyna rzecz która mnie z nim łączy to Darcy , która zawsze będzie moją tajemnicą.
-To ja już pójdę.-mówię po czym podchodzę do drzwi i rzucając szybkie " Cześć " wychodzę na korytarz. Gdy jestem już za drzwiami wzdycham z ulgą. Od razu wyjmuje telefon i piszę smsa do Caluma.
Ja : O której kończysz ?
W ciągu zaledwie minuty otrzymuję odpowiedź. A myślałam, że w pracy nie można używać telefonu.
Calum : Równo za godzinę :*.
Czy to normalne , że jako dorosła kobieta uśmiecham się jak dziecko gdy widzę że wysłał mi emotikinokę buziaczka
Ja : Okej , w takim razie skoczę jeszcze na cmentarz. Mogę pożyczyć twój samochód ?
Nie mam zamiaru siedzieć w holu i czekać na Cala mogę lepiej wykorzystać ten czas i odwiedzieć Niallana cmentarzu.
Calum : Nie zarysuj.
Będzie mi to wypominał !! Raz ! Raz niechcący zawadziłam o drugie auto ale ma swoje usprawiedliwienie powiem , że...że....że.....dobra nic nie wymyśle. To była moja wina. Na szczęście rysa nie jest duża i ogólnie mało widoczna.
Gdy przeszłam korytarzem i zjechałam windą szybko znalazłam się w holu. Z tego miejsca udałam się na parking w stronę samochodu przujaciela. Szybko zajełam miejsce za kierownicą i uruchomiłam auto kluczykiem zapasowym , który miałam w torebcę.
Po chwili byłam już w drodzę w miejsce gdzie spoczywa mój przyjaciel , który zawsze będzie dla mnie kimś ważnym i bliskim. Kimś kto zostawił w moim sercu ślad.
Heeej !!
Chciałabym wam bardzo podziękować za wsparcie pod ostatnim dodatym postem. Rebel było ponad 70 komentarzy typu " zdrowiej !" Dziękuję , że jesteście tak wyrozumiali.
Niestety w dalszym ciągu jestem w szpitalu. Bez przerwy mam jakieś badania a nikt nie wie co mi dokładnie jest. Wkurwia mnie to , że nikt nie Chcę mi powiedzieć ile tu jeszcze zostanę.
Rozdziały będą w dalszym ciągu rzadko dodawane , ponieważ nie chcę tego robić na siłę.
Dodatkowo pielęgniarka kazała ograniczyć mi używanie telefonu aby nie naswietlać oczu. Ona karze mi non stop spać....nienawidzę tej wrednej suki.
Najgorsze jest to , że ominęłam tyle dni w szkole i będę musiała to wszystko samodzielnie nadrabiać...
...Please Kill Me
Pozdrawiam xxx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro