Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11.

Masz do niego zadzwonić i się zgodzić na to randkę.-mówi pewny siebie a ja dostrzegam w jego oku taki błysk który mnie przeraża...Że co on dopiero do cholery powiedział??!!!
-Słucham ??!!!-krzyczę głośno i podnoszę się z kanapy i widzę okropny uśmiech Thomasa.O NIE!
-Masz.Się.Zgodzić.-powtarza podkreślając każde słowo.
-Słyszałam co mówiłeś ! Nie wiem tylko czemu to powiedziałeś!-krzyczę i podchodzę do okna a potem do Evansa.
-Mam pewien pomysł....-zaczyna a ja podchodzę do drzwi.
-Mnie w to nie mieszaj.-mówię i chcę wyjść ale mnie zatrzymuje.
-Jeśli nie zrobisz tego co karze spotkają Cię konsekfencje.-mówi kiedy chwytam za klamkę drzwi.
-Niby jakie?-pytam lekkcewarząco i odwracam się w jego stronę i proboje zabić wzrokiem ale to coś nie działa.
-Przekonasz się jeśli nie będziesz robić co karze.-mówi surowo i karze mi siadać.Wykonuje jego polecenie i siadam.
-Co niby miałabym robić?-wzdycham i pytam tego debila na przeciwko.
-Pomyślałem , że jeśli on na ciebie "leci"....-zaczyna a na ostatnie słowo ma odruch wymiotny przez co chcę wstać i dać mu w twarz ale powstrzymuje się , gdyż to on mi płaci.-to byś mogła go jakoś , nie wiem uwieść ? -mówi dalej plącząc się w słowach.-...a kiedy nadejdzie moment kiedy on ci zaufa na tyle że powie o gangu ty uzyskasz dla nas ważne informacje od niego przez co złapiemy i wszystkich.-kończy i siada wygodnie na fotelu zadowolony ze swojego głupiego planu który nie ma prawa wypalić.Harry raczej by się zorientował że "nagle zadaje dużo pytań".-Rozumiesz?-pyta i skupia na mnie swój wzrok.
-Po części....nie...-odpowiadam choć wiem dokładnie o co chodzi ale poprostu wolałabym nie wiedzieć.
-Słuchaj to proste...najpierw go w sobie rozkochasz , prześpisz się czy coś...-zaczyna ponownie Evans a mi oczy wypadają z orbit.
-Prześpie ?! Tego napewno nie zrobię?!!-krzyczę do mężczyzny a ten poprostu ignoruje moją reakcje.
-...no właśnie...a potem po prostu go i resztę tych chujów zgarniemy podstępem.-kończy i zadowolony z siebie patrzy na ekran monitora.
-Nie.Prześpie.Się.Z.Nim....to nie właściwe.-mówię i podnoszę się z miejsca.
-Od kiedy się tym przejmujesz , popacz na to z drugiej strony...Styles jest nawet przystojny.-tu ma rację nie wiem od kiedy się tym przejmuje. Nigdy to nie miało dla mnie żadnego znaczenia.I tak...Harry jest naprawdę przystojny ale będę czuła się źle wykorzystując go , jego zaufanie i robić mu kolejny zawód.Nie chcę być dla niego kolejną Daffy .
-Ehh...może i masz rację.-mówię po czym wzdycham.
-Oh, Ally ja zawsze mam rację .-mówi po czym szatańsko się śmieje. Takkk....to trochę przerażające.-Możesz już iść, pamiętaj zadzwoń do niego.-przypomina kiedy już jestem prawie za drzwiami.Na jego słowa lekko trzaskam drzwiami a po kilku minutach jestem już w drodze do domu .
Kiedy parkuje pod domem odrazu wyjmuje telefon z kieszeni i wychodzę z auta.Szukam numeru Harrego po czym klikam połącz.Po kilku sygnałach słyszę jego głos.
-Hallo?-mówi jakiś taki przymulony.
-Cześć tu Ally , przepraszam jeśli Cię obudziłam.-mówię kręcąc się po trawniku przed naszym domem.Czy ja się denerwuje?!
-Nic się nie stało i tak już powinnem wstawać.Czemu dzwonisz?-pyta mnie zachrypniętym głosem...który jest taki seksowny.Stop Ally !!!
-Zastanawiałam się czy twoja propozycja jest dalej aktualna , bo jeżeli tak to....chętnie z tobą wyjdę...gdzieś.-mówię z trudem i czekam aż chłopak odpowie.Nie wierzę że się przejmuje jego odpowiedzią.Nigdy nie czułam stresu. Nigdy nic nie czułam !!
-Taaak, jasne. Będę po ciebie o 20.-mówi zaskoczony moją decyzją tak samo jak ja pomysłem Thomasa.
-Dozobaczenia.-mówię i uśmiecham się jak głupia do telefonu. Czemu??!! Co się ze mną dzieje.Po chwili się rozłączam i idę do domu.
-Katy !!!-krzyczę z całych sił a dziewczyna wychodzi wściekła z kuchni.
-Co się drzesz jak głupia?!-również krzyczy i obie wybuchamy śmiechem.
-Jadę do centrum chcesz mi pomóc poszukać stroju na wieczór??-pytam dziewczyny a ta uśmiecha się dwuznacznie i zaczyna piszczeć.
-Idzesz na randkę??!!-piszczy i przytula się do mnie.
-Noo..-mówię mętnie i odpycham od siebie szcześliwo od siebie blondynke.Cieszy się bardzej ode mnie...to nie jest normalne że ja jestem zmuszona do tego spotkania.
-Już myślałam że zostaniesz starą panną?!-krzyczy do mnie dziewczyna.
-Starą ?!-krzyczę udając oburzoną po czym biorę portfel z komody.Obie się śmiejemy i wychodzimy z domu i jedziemy moim samochodem w stronę centrum handlowego.

Witam !!!
Jak wam się podoba ? Kto to czyta niech da gwiazdkę lub komentarz.
Kocham was .

Pozdrawiam xxx

Styleesowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro