𝙏 𝙍 𝙐 𝙏 𝙃
Niektóre listy skrywają więcej prawdy niż człowiek.
~
Blondyn stał nad nagrobkiem swojej dziewczyny, zapłakany i pozbawiony już jakich kolwiek uczuć. Nie umiał się pogodzić, że jego jedyny promyk nadziei został przygaszony. Kolejne łzy spływały po jego policzku, nie chamował się z przekleństwami czy innymi niecenzorowanymi słowami. Nie mógł się pogodzić z tym, że [T.I] nie żyje. Był już zmęczony, nie jadł, nie pił, nie wysypiał się od kiedy powiedziano mu o śmierci swojej dziewczyny, jedynej osobie, która go rozumiała i znała jego powody agresji. To ona zawsze go uspokajała i to dzięki niej czuł się szczerze szczęśliwy. Myślał, że może być tak na zawsze. Niestety tym razem nie rozdawał kart w swojej własnej grze.
- [T.I]...- jedyne słowo, które wypowiedział od paru dni. Z nikim nie rozmawiał, nie kontaktował się i nie widział z nikim. Był tylko on i telefon, na którym przeglądał wiadomości i zdjęcia z [T.I]. Położył kolejne kwiaty, które dostarczał każdego dnia na jej grób od jej pogrzebu. Nie mogąc wytrzymać wybuchnął płaczem. Nie było nikogo, więc pozwolił łzom dać upust. Siedział przed grobem może tak z prawie trzydzieści minut i płakał. Nie obchodziło go to, że jakieś babcie przyszły i patrzyły się na niego jak na wariata. Może był, ale wariatem [T.I]. Wstał, ogarnął swoją bluzę i spodnie i poszedł do domu dziewczyny. Jej rodzice go zaprosili na to, aby jeszcze przez chwilę poczuć jej zapach, zanim kompletnie o tym zapomni.
Puknął parę razy w drzwi, matka [T.I] niemal od razu otworzyła.
- Witaj, Bakugou.- widać było, że przed chwilą skończyła płakać. Podejrzewał, że gdyby nie przyszedł o tej porze, zastałby ją w bardziej opłakanym stanie.
- Dzień Dobry.- mruknął beznamiętnie. Wszedł do domu, zdjął buty i ruszył do pokoju swojej dziewczyny. Miał już wchodzić do pomieszczenia, gdy kobieta zatrzymała go głosem.
- B-Bakugou.- zająknęła się.- C-Cieszę się, że jesteś.- w jej oczach malowały się łzy. On jedynie popatrzył na nią wzrokiem współczucia i wszedł. Poczuł jej zapach, jej aurę i jej perfumy, które kupił jej na walentynki. To było coś, czego mu brakowało przez ostatnich parę dni. Nie mógł uwierzyć, że jej już nie ma.
Usiadł na łóżku [T.I] I patrzył na ścianę. Były tam wywieszone zdjęcia z nią I innymi znajomymi z akademi U.A. Uśmiechnął się, kiedy spojrzał na ostatnie zdięcie. Byli na nim [T.I], Denki, Kirishima i Mina, którzy skakali po nim na jednym z wyjazdów. Prawdopodobnie nagrywał to Sero. Zabije ich kiedyś za to. Spojrzał na szafę, w której znajdowały się jej ubrania. Wstał i podszedł do niej I wyjął pierwszą lepszą. Od razu przystawił do niej nos i zaciągnął się jej zapachem. Na sekundę zapomniał o tym, że ona nie żyje i poczuł, że tak naprawdę się do niego przytula. "[T.i] nie żyje". Ta myśl krążyła po jego głowie dwadzieścia cztery godziny na siedem. Odłożył bluzkę i sięgnął po kolejną rzecz. Podejrzewał, że gdyby mama lub tata dziewczyny weszli by do jej pokoju i zastali go wąchającego jej ubrania pomyśleli by sobie "zboczeniec". Jednak nie przejmował się tym, on chciał jedynie zapamiętać zapach swojej ukochanej. Odłożył kolejną rzecz, która okazała się być bluzą. Zamknął szafę i zaczął kręcić się po pokoju. Chciał sobie jak najbardziej przypomnieć dziewczynę, która tak naprawdę jeszcze żyje, że jest blisko niego i tak naprawdę zaraz magicznie się pojawi w pokoju, obok niego. Niestety, to tylko błędne myślenie, miał te uczucie w sercu, że ona nigdy nie wróci. Tak bardzo nie zwracał uwagi, gdzie stawia nogi, że się wywalił na kolano. Synął z bólu jednocześnie przeklinając. W towarzystwie [T.I] nigdy nie przeklinał, no prawie, ponieważ Bakugou w towarzystwie dziewczyny oduczył się agresywnych odruchów czy brzydkiego słownictwa. Jak to się stało ? Miała na niego po prostu dobry wpływ. Nawet matka blondyna zastanawiała się, czy z nim wszystko w porządku, ba! Zabrało go nawet do lekarza, aby zobaczyć czy on przypadkiem nie umiera. Lekarz zdziwiony jedynie powiedział, że to zmiana charakteru, może jedynie przepisać tabletkę na pobudzenie i uspokojenie w razie czego. Nigdy nie zapomni wstydu, jakiego się najadł przez swoją matkę.
Podniósł się, ledwo, ale podniósł.
- Kurwa mać...- syknął łapiąc się za obolałe miejsce. Masował je, aby przestało trochę boleć, a w między czasie rozglądał się po pokoju, tak, aby przez chwilę zapomnieć, że taka sytuacja miała miejsce w pokoju swojej ukochanej. Jego wzrok zjechał pod łóżko, gdzie znajdował się nieduży karton po butach, które kupił kiedyś [T.I], jako prezent urodzinowy. Przez chwilę się zastanawiał czy powinien czy nie, ale przez jeszcze chwilę zastanowienia postanowił, że zrobi to. Wyciągnął karton, usiadł na łóżku i otworzył bez większego zastanowienia. Nie pomyślał nad tym, co może się w nim znajdować. Ku jego zdziwieniu, nigdy by nie wpadł na to, że w kartonie po butach znajdują się...listy. Nie wiedział, czy powinien czytać kogoś listy, ale już dotarł tak daleko...może te listy ukrywają prawdę ?
W pudełku znajdowały się trzy listy, dwie uschniętę róże, trzy uschnięte stokrotki i jeden prawie uschnięty tulipan. Tego bladoróżowego tulipana kupił jej niedawno. Czuł, że do jego oczu napływają łzy, nie wiedział, czy da radę przeżyć to, co tam w listach może się znajdować. Wziął jeden, ten, który był najbardziej ukryty przez uschnięte płatki kwiatów. Delikatnie otworzył kopertę i wyciągnął karteczkę. Jej pismo było idealnie czytelne. Bał się tego, co tam zobaczy, dlatego postanowił wziąść głęboki wdech I wydech i dopiero teraz zaczął czytać.
16.11.2021
Nie umiem już normalnie funkcjonować. Nie umiem wytrzymać presji szkoły, rodziców i oczekiwań innych. Czuję, że staję się kimś, kim nigdy nie chciałabym być. Nie umiem opisywać swoich uczuć, więc opiszę je na tyle logicznie, ile umiem.
Przez szkołę zaczęłam się głodzić, nie miałam czasu na jedzenie, chwilę odpoczynku lub chodźby czasu dla siebie. Rodzina nie widziała, że mnie to powoli wykańcza, czasami mdlałam w szkole, czasami starsze roczniki mi pomagały wstać lub chodźby mnie "obudzić". Jestem i będę im bardzo wdzięczna do końca życia. Przez klasą udawałam, że jest okej, mimo tego, że było okropnie. Nauczyciele też nic nie widzieli. I dobrze. Tak miało być. Myślałam, że to tylko taki chwilowy okres, ale się myliłam. I to bardzo.
Z czasem zauważyłam, że tak naprawdę nic nie przynosi mi szczęścia, a to, co robię to syzyfowa praca. Zauważyłam też, że byłam chamska do rodziny, przyjaciół, chłopaka i nauczycieli. Kiedy zaczęłam pyskować mojemu wychowawcy, on wezwał moich rodziców, a później oni w domu na mnie nakrzyczeli. Matka powiedziała, że przynoszę jej tylko wstyd, nie tylko swoim zachowaniem, ale też ocenami i wyglądem. Tata nie odzywał się w ogóle. On jako jedyny stał po mojej stronie, ale też nic nie robił, aby mnie "obronić". Dopiero zaaragował, kiedy matka uderzyła mnie w twarz. Miałam cały policzek czerwony, a później delikatnie osiniaczony. Uciekłam wtedy do pokoju i zaczęłam płakać. Zaczęłam się ciąć, a kiedy zadzwoniłam do Bakugou, aby przyjechał, albo ze mną pogadał, nie odebrał. Boję się, że nie jestem już dla niego wystarczająca, że to, co między nami się wypaliło. Jeszcze bardziej wtedy zaczęłam płakać. Uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy z nerwów i adrenaliny podrapałam sobie bardziej rękę, którą okaleczyłam. Bolało, ale uspokoiłam się.
[T.I]
Bakugou nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Nie wiedział, jak się oddycha, nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Nie umiał się uspokoić przez to, co przeczytał. Zrobiło mu się słabo i duszno. To był dopiero pierwszy list, strach pomyśleć co będzię w drugim, albo trzecim.
Ręcę się mu trzęsły, kiedy otwierał kolejny, drugi list. Serce mu waliło jak oszalałe, kiedy otworzył kartkę zgiętą na pół. Katsuki Bakugou, nie boi się niczego, a jednak boi się listu.
20.11.2021
Myślałam, że chodź dzisiaj będę szczęśliwa. Myślalam, że dzisiaj wszystko się ułoży.
Rano usłyszałam, że jestem gruba, później zostałam uderzona w rękę przez matkę. Miałam siniaki na pół ręki. Miałam się spotkać z Bakugou, ale odwołał spotkanie. Napisałam więc do Uraraki, czy możemy się spotkać, ta również nie mogła. Napisałam do jeszcze kilku innych dziewczyn z klasy, ale wszystkie dziwnie nie mogły. Miałam wrażenie, że coś złego zrobiłam. Dałam sobie spokój ze spotkaniami. Usiadłam w kącie pokoju, wyciągnęłam ostre narzędzie i zrobiłam praę nacięć. Uspokoiłam się na chwilę po czym powtórzyłam czyn drugi raz. Schowałam narzędzie do kieszeni spodni i podeszłam do biurka sięgnąć po tabletki na uspokojenie. Zaczęłam płakać, tak bardzo płakać, że dostałam potwornej migreny. Chciałam się komuś zwierzyć, ale nie miałam komu, a rodzice nie zgodzili się na psychologa. Byłam zmęczona życiem, dusiłam się męcząc tym, że żyje.
[T.I]
Nie widział, że dzień, w którym spotkał się z kolegami, jego dziewczyna się samookaleczała. Kiedy on się zabawiał z alkoholem, ona płakała i potrzebowała wsparcia. Jego ciężar winy wzrósł na sercu. Nie wiedział, czy po takim szoku i natłoku ważnych rzeczy, jakich dowiedział się przed chwilą będzie normalnie żył z faktem, że porzucił swoją dziewczynę jak dziecko zabawkę. Nie wyobrażał sobie teraz, jak ona się wtedy czuła.
- Kurwa...- jego łzy poleciały na list. Oddychał ciężko, czuł, że grunt mu się osuwa pod nogami mimo tego, że siedział na łóżku.- N-Nie...- zakrył twarz dłonią, aby nie wybuchnąć płaczem. Mimo tego, że jest uznawany za agresora, to jednak on też ma uczucia i ma dość często takie dni, kiedy musi wybuchnąć złością lub płaczem. Tutaj nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie emocji. Nie w tym pokoju, nie w tym domu.
Przyszedł czas na ostatni list. Ostatniego bał się najbardziej. Prawdopodobnie będzie w nim podziękowania i pożegnanie. Oby jego myślenie było błędne. Chodziarz i tak wiedział, że prawdopodobnie się tam to znajduje. Wziął ostatni list, otworzył kopertę i wyjął jego zawartość.
23.11.2021
Czasami trudno jest mi pogodzić kilka rzeczy na raz. Czasami trudno jest mi pogodzić jedną rzecz. Przez czas, jaki nie umiałam sobie radzić, zero wsparcia, zero odzewu, chciałam jakoś wszystko naprawić, ale nie umiem. Nie umiem być silna, nie umiem poradzić sobie nawet z głupotami, albo chodźby odbudować relację z przyjaciółmi i chłopakiem. Moja matka mnie nienawidzi, robię sobie krzywdę, czuję się zniszczona. Pewnego dnia pewnie ktoś znajdzie te listy i przeczyta to, co tu nabazgroliłam. Mam nadzieję, że będzie to mój chłopak, Bakugou. Jeżeli to czytasz, mam dla ciebie pewną wiadomość.
Byłeś cudownym chłopakiem, dzięki tobie czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Byłeś dla mnie nie tylko idealnym partnerem ale też wspaniałym przyjacielem. Wiedziałam, że tylko tobie mogę zaufać w więcej niż w stu procentach. To nie twoja wina, po prostu byłam małowystarczalna. Nie umiałam zapewnić wielu punktów, które musiałam spełnić. Przepraszam jeszcze raz, może kiedyś znajdziesz osobę, która będzie od demnie lepsza.
Dziękuję, Katsuki Bakugou.
[T.I]
Bakugou wpatrywał się ciągle w list, którego się najbardziej obawiał. I miał powód. Nie wiedział co tak naprawdę ma o tym myśleć. Że co proszę ? Że ONA była niewystarczalna ? Ona ? To była dziewczyna, która odmieniła jego życie na lepsze. To dzięki niej pozbył się agresji, która siedziała w nim dwadzieścia cztery na dobę. To dzięki niej się uśmiechał. Nie zauważył jednak, że to ona umierała. Że to ona potrzebowała pomocy. Teraz składa się to wszystko w całość. To dlatego robiła taki mocny makijaż, nie ćwiczyła na w-fie, nie jadła w szkole...zamiast się tym zainteresować, on po prostu czekał, aż ona pierwsza to zrobi. Jego ciężar wzrósł. Nie wytrzymał tego. Rzucił wszystkie rzeczy, jakie trzymał na kolanach, pobiegł fo toalety i zwymiotował. Z nerwów, stresu i ciężaru na sercu. Nie umiał tego poukładać w głowie, nie dopuszczał do myśli, że jego niewinna istotka, którą znał z tego, że jest obdarzona optymizmem i wieczną pozytywnie energią, tak naprawdę umierała od środka, nie umiała sobie z tym poradzić więc postanowiła to skończyć. Opłukał twarz i wyszedł wykończony z łazienki.
-Katsuki ?.- zapytała kobieta. Spojrzał na nią wzrokiem, jakby chciał ją zabić. To ona głównie doprowadziła ją do tego drastycznego kroku. Kobieta wystraszyła się, lekko się odsunęła, a on przeszedł obok niej. Poszedł do pokoju dziewczyny, schował listy do kartonu i wyszedł z domu nie żegnając się z rodzicielką dziewczyny.
~
Bakugou leżał w swoim łóżku, obok miał karton, kwiaty i listy. Patrzył z łzami na listy j kwiaty, które były od niego. Nikogo nie wpuszczał do pokoju, cała klasa A martwiła się o niego i nie wiedzieli co się z nim działo.
-[T.I]-san...- mruknął, kiedy jego powieki robiły się ciężkie, rzeczywistość mu się zamazywała, a mięśnie rozluźniać. Spojrzał na zdięcie nad swoim łóżkiem.
- Zaraz będę, [T.I]...- wypowiedział ostatnie słowa. Całkowicie zamknął oczy i uśmiechnął się.
Cofnęłam publikację ponieważ była pełna błędów i trochę nielogiczna. Mam nadzieję, że teraz jest przynajmniej odrobinę "Czysta". Mam nadzieję, że on shot wam się podobał. Jeżeli macie jakieś problemy, lub chcecie się wygadać to możecie do mnie napisać i zwierzyć.
Miłego dnia kochami❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro