Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Dreams"

Hej kochani!
Na początku chciałabym was przeprosić za brak rozdziałów przez trzy dni, ale nie miałam totalnie czasu na pisanie i ochoty na wstawianie ich, dopóki nie upewnię się, że jestem dumna z ich napisania. Dzisiaj wstawiam szybciej rozdział, więc miłego czytania!❤️
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Sny mają to do siebie, że są czasami zbyt prawdziwe a później mają wpływ na nasz cały dzień. Obudziłaś się nad ranem, chyba o godzinie czwartej i nie mogłaś zasnąć, dlatego poczekałaś do godziny szóstej i poszłaś do kuchni zrobić dość mocną kawę. Po niej poczułaś się o wiele lepiej, chodź nadal byłaś zmęczona.

–Wyglądasz strasznie.- powiedziała Melody, kiedy pojawiła się w kuchni.- Coś się stało?

–Dziękuję, twoje komplementy zawsze mi poprawiają humor.- odpowiedziałaś sarkastycznie.- Nie umiałam dzisiaj spać.

–Miałaś koszmar?.- podeszła do ekspresu, z którego zaczęła robić kawę.

–Tak, ale niestety nie już jaki on był.- skłamałaś.- Dziwne.

–No tak trochę.- powiedziała, upijając łyk kawy.- Masz dzisiaj jakieś występy?

–Nie, ale spotykam się z kimś na prywatnym tańcu.- uśmiechnęłaś się.

–Nie muszę się więcej domyślać.

I chyba nie musiała, lepiej dla niej.

~

Cały dzień był...taki sobie. Więcej czasu spędziłaś przy laptopie robiąc jakieś większe zakupy. Dodawałaś kilka ubrań do koszyka i kiedy miałaś już sięgnąć po telefon spojrzałaś na godzinę. Było już kilkanaście minut po dziewiętnastej. A to oznaczało prywatny taniec. Szybko weszłaś do łazienki i przebrałaś się w białą koronkę, do tego wpięłaś we włosy białe kokardki oraz założyłaś białe szpilki. Wygladałaś jak anioł.
Z uśmiechem na ustach opuściłaś swój pokój i pobiegłaś do loży, w której jak się okazało - czekał na ciebie Gojo. Jednak kiedy cię zobaczył jego uśmiech trochę zbladł.

–Coś się stało?.- zapytałaś trochę niepewnie, kiedy podeszłaś do niego i złapałaś jego dłonie.

–To chyba ja powinienem zapytać. Wyglądasz na roztrzęsioną.

–Spokojnie, nic się nie stało.

–A jednak. Mów, co się dzieje.- podszedł z tobą do kanapy, na której usiadł, a po chwili usadowił cię na swoich kolanach.

–Miałam dzisiaj koszmar...

–I jak on wyglądał?.- białowłosy delikatnie zaczął jeździć palcami po twoich udach.

–To byłam mała ja. Nie pamiętam, ile mogłam mieć lat, ale na pewno mniej niż dziesięć. Goniłam swoją mniejszą wersję siebie. I nagle skoczyłam...- przerwałaś, czując zbliżający się płacz.- Chciałam jako dziecko już ze sobą skończyć, bo nie dawałam rady. Boję się takich koszmarów...nie chcę przez to przechodzić ponownie.

–Potrzebujesz pomocy...- mruknął do twoje ucha, zatrzymując się na wysokości zapięcia twojego stroju.

–Potrzebuję ciebie.- powiedziała stanowczo, patrząc mu w oczy.- Potrzebuje tylko i wyłącznie ciebie.

–[T.I].

–Przepraszam...po prostu...jesteś jedyną osobą, która jest mi tak bliska i...

–Miałem to już kilka dni temu cię o to zapytać, ale bałem się. I wydaje mi się, że to odpowiedni moment.

–O co chodzi, Gojo?

–Chciałem abyś ze mną zamieszkała. Przy mnie będziesz bezpieczna, zapewnie ci wszystko, czego będziesz chciała.

–Nie mogę...

–Możesz.- przerwał ci.- Rozmawiałem z twoją szefową. Powiedziała, że możesz zostać u mnie na tydzień, a później...czas pokaże.

–Rozmawiałeś z moją szefową?

–Nie mogłem się powstrzymać.- uśmiechnął się.- To jak?

–Ja...tak. Chcę z tobą zamieszkać. Boże! Tak!.- przytuliłaś go z całej siły, na co on zrobił to samo. Po paru chwilach odsunęłaś się od niego i...poczułaś jego usta na swoich.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro