Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50.


SPOTKANIE PO DŁUGIM CZASIE ZE WZGLĘDU NA RELACJĘ NA ODLEGŁOŚĆ

HYUNJIN

Wzięłaś wcześniejszy lot. Dokładnie tydzień wcześniej tylko po to, aby móc zrobić niespodziankę swojemu chłopakowi z jego przyjaciółmi. Hyunjin miał dziś urodziny i po tym, jak powiedziałaś mu, że nie będziesz w stanie przylecieć aż do następnego tygodnia, poczuł się przygnębiony całą sprawą. Nie musiał się jednak martwić, ponieważ Changbin i Jeongin zrobili wszystko, abyś była wcześniej niż planowali.

-Będzie tu za chwilę, pamiętasz plan?-Changbin sprawdził, gdy patrzyłaś w dół na tort przed sobą.

-Wziąć tort, uśmiechnąć się do niego i poczekać, aż zorientuje się, że stoję tuż przed nim.- wyrecytowałaś plan z łatwością, a starszy uśmiechnął się szybko wracając do przodu restauracji i czekając na Hyunjina. Chłopcy zarezerwowali restaurację tak, aby nikt inny nie mógł do niej wejść, a wszystkie okna miały opuszczone rolety, aby nikt nie zauważył, że tam jesteście.

-Oto nasz solenizant!-Chan krzyknął, zanim trzasnął rękami o stół, aby stworzyć hałas bębna. 

Zachichotałaś. Zawsze słyszałaś, że chłopcy są głośni w tle między rozmowami z Hyunjinem, ale teraz doświadczyłaś tego wszystkiego z pierwszej ręki.

-Dlaczego wyszliśmy na jedzenie? Mogliśmy zostać w domu.-zaśmiał się Hwang, gdy zajął miejsce przy stole, a na jego głowie pojawiła się urodzinowa czapka.

-Jakimi bylibyśmy przyjaciółmi, gdybyśmy pozwolili ci siedzieć samemu w domu w twoje urodziny?-Jisung zapytał, zanim rzucił spojrzenie w twoją stronę. 

Podniosłaś mały tort, a kucharz zapalił dla ciebie świeczki. Wyszłaś na parkiet, podczas gdy chłopcy zaczęli śpiewać sto lat.

-Chłopaki, nie wiedziałem, że będziemy mieć tort-...-zatrzymał się. 

Odwrócił się, by zobaczyć ciebie. Jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył, że to rzeczywiście ty niosłaś jego tort. Zaśmiałaś się delikatnie, a on wstał od stołu, przewracając krzesło na ziemię.

-Łapcie tort!-Minho krzyknął, gdy twój ukochany pospiesznie wstał na nogi. Tort został zabrany z twoich rąk zaledwie sekundę przed tym, jak wpadł w twoje ramiona.

-Wszystkiego najlepszego, kochanie.-szepnęłaś do niego, pocierając delikatnie jego plecy. Zostawiłaś mały pocałunek na jego ramieniu, dalej trzymając go w swoich objęciach. 

-Tęskniłem za tobą...-zaszlochał. Zaskomlałaś, bo nie wiedziałaś, że aż tak go zaskoczysz.

-Ja też za tobą tęskniłam...nie mogłam czekać tydzień dłużej.-wyszeptałaś.

Chłopcy widząc was, zabrali się za otwieranie szampana. Z ogromnymi uśmiechami na ustach pozwolili wam cieszyć się waszym uściskiem dłużej.

SEUNGMIN

-Mówiłem ci, że nie chciałem mieć imprezy.-mamrotał Seungmin, gdy wszedł do dormu, gdzie zastał chłopaków puszczających muzykę i kibicujących mu. Właśnie wydał Skz-player, dlatego chcieli zrobić małą imprezę tylko z ich udziałem. Oczywiście to wszystko było przykrywką, aby zaskoczyć go tobą.

-Chcieliśmy to uczcić.-uśmiechnął się Jeongin, zerkając przez ramię na ciebie.

Niosłaś mały tort z napisem niespodzianka napisanym różowym lukrem.

-Wszyscy już wcześniej wypuszczaliśmy playery, to nie jest taka wielka sprawa.-Seungmin zmarszczył brwi nie rozumiejąc dlaczego to robią. 

To nie tak, jakby wydał swój pierwszy solowy album lub mixtape. Uśmiechnęłaś się lekko, patrząc jak Kim bierze jedną z babeczek, które ty i Felix robiliście tego dnia. A jeszcze bardziej, kiedy jego oczy błyszczą. Babeczki były według specjalnego przepisu, który robiłaś od lat, a on miał okazję spróbować ich tylko kilka razy, ponieważ nie widywaliście się zbyt często. Dlatego dzisiejszy dzień był jeszcze bardziej wyjątkowy. Minęły prawie dwa lata, odkąd oboje mogliście być blisko siebie z powodu kwarantanny i braku możliwości lotów do i z Korei Południowej, a ty w końcu mogłaś go zobaczyć. Nie tylko na jakimś głupim ekranie lub poprzez Vlive. Byłaś w stanie być z nim osobiście i to było coś wartego świętowania.

-Myślę, że to wielka sprawa.-powiedziałaś i swobodnie do niego podeszłaś. Tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.-zdmuchnij świeczki.-zachichotałaś, trzymając tort w górze, aby Seungmin mógł go zobaczyć, ale on się nie ruszył. Nawet nie mrugnął, po prostu wpatrywał się w ciebie.

-To jest sen.-mruknął, a ty potrząsnęłaś głową.

-To nie sen Minnie.-powiedziałaś mu. W szoku uszczypnął się w rękę, jednak syknął, kiedy poczuł ból.

-Ale jak? Dlaczego?-zająkał się, nie wierząc, że naprawdę stałaś tu przed nim. Marzył o tej chwili od lat.

-Tęskniłam za tobą. Loty w końcu wpuszczały ludzi i chwyciłam jedynego, którego mogłam.-przyznałaś, zanim owinął ramiona wokół ciebie, miażdżąc ciasto między twoją klatką piersiową a jego, ale żaden z was nie przejmował się tym. Zamknęłaś oczy i wypuściłaś drżący oddech. W końcu cieszyłaś się uczuciem, za którym tak bardzo tęskniłaś.

-Cholera, tęskniłem za tobą.-zapłakał, chowając głowę w twojej szyi.

Zaczęłaś delikatnie pocierać jego plecy obiecując mu, że nie zamierzasz odejść w najbliższym czasie.

I.N

-Nie mogę uwierzyć, że przegapiłaś lot. Jak długo potrwa, zanim będziesz mogła dostać następny?-Jeongin zapytał, brzmiąc spanikowany przez telefon. 

Chodził w tą i z powrotem wokół salonu dormu. Wszystkie oczy były zwrócone na niego. Chłopcy próbowali go pocieszyć. Planowaliście spotkać się na miesiąc, ale właśnie powiedziałaś mu, że przegapiłaś swój lot.

-Jutro wieczorem.

-Czy potrzebujesz pieniędzy na hotel? Mogę ci coś wysłać, czy potrzebujesz pieniędzy na jedzenie? Cokolwiek?-uśmiechnęłaś się na myśl o tym, że jest gotów zrobić dla ciebie coś takiego.

-Nie, jest mi dobrze, kochanie. Dziękuję.-powiedziałaś, kontynuując rozmowę i rozglądając się wokół siebie. Dlaczego zawsze było tak trudno znaleźć to, gdzie trzeba było być?

-Gdzie jesteś? Strasznie cicho tam.-powiedział, gdy zaczął zauważać, że nie słyszy zwykłych dźwięków, które można usłyszeć, gdy ktoś był wewnątrz lotniska.

-Jestem w miejscu, w którym się zatrzymam, próbuję znaleźć numer mojego pokoju, ale nie pamiętam, który to był. Jest tu zimno.-mruknęłaś, patrząc w dół na kartkę papieru przed tobą i uśmiechając się, gdy dotarłaś do drzwi. 

Jeongin skrzywił się na myśl o tym, że stoisz gdzieś, gdzie jest ci zimno. Nie chciał, żebyś się rozchorowała podczas wizyty u niego. Chociaż dałoby mu to szansę na opiekę nad tobą.

-Pospiesz się i wejdź do środka...nie chcę, żebyś się rozchorowała. Czy masz coś ciepłego, co możesz założyć?-był zaniepokojony.

-Mam teraz jedną z twoich bluz z kapturem, trzyma mnie w cieple.

-Potrzebujesz czegoś cieplejszego, kupię ci zimowy płaszcz, kiedy tu dotrzesz.-powiedział ci przed westchnieniem na dzwonek do drzwi. Żaden z chłopców nie ruszył się ani o cal. Byli zbyt rozbawieni, gdy patrzyli jak Jeongin rozmawia z tobą przez telefon.

-Czy ktoś z was może otworzyć drzwi?-zapytał, spoglądając na nich. Nadal wpatrywali się w niego, jakby był głupi.

-Musisz kończyć? Mogę oddzwonić do ciebie później.-powiedziałaś, kiedy usłyszałaś sygnał dzwonka do drzwi ponownie i ponownie. Jeongin westchnął i poszedł otworzyć. Uchylił je i spojrzał na ciebie. 

-Przepraszam kochanie, muszę kończyć. Stoisz w moich drzwiach.-wymamrotał jakby nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje. Wtedy wszystko kliknęło i nagle wytrzeszczył oczy.

-STOISZ POD MOIMI DRZWIAMI!-krzyknął nagle rzucając telefon na podłogę i wciągając cię w swoje ramiona.

-Cześć kochanie.-roześmiałaś się, gdy wciągnął cię do dormu, zostawiając torby na podłodze, nadal trzymając cię blisko siebie.

-Niespodzianka!-roześmiałaś się.

Chciałaś się odsunąć, jednak ten odmówił puszczenia cię nawet na sekundę. 

LEE KNOW

Cała podróż samolotem była co najmniej nerwowa, a teraz nie było lepiej. Przez cały czas, gdy planowałaś spotkać się z Minho, był tak pewny siebie we wszystkim, ale teraz to wszystko wyleciało przez okno. Oboje zdawaliście się być zbyt zdenerwowani, by spojrzeć na siebie nawzajem i martwiłaś się, że nie chce z tobą być. Lub, że teraz w końcu byliście osobiście cała magia poszła dla niego, ale nie mogłaś się bardziej mylić. Minho był nadmiernie zdenerwowany, zachowywał się niezwykle cicho przy tobie i wydawało się, że często bawi się swoimi palcami. Chłopcy zdążyli go spłoszyć wcześniej tego ranka, zanim przyszedł do ciebie. Powiedzieli mu, że wszystko musi być idealne dla niego, jeśli masz zamiar wrócić i był zbyt zaniepokojony, że nagle zrobi coś złego.

-Minho...Nie musisz się denerwować...-odeszłaś od tematu po tym, jak byłaś cicho w samochodzie. Cisza chciała cię zabić i wszystko, co planowałaś zrobić, to porozmawiać ze swoim chłopakiem w taki sam sposób, w jaki zawsze rozmawialiście przed telefon.

-Nie jestem zdenerwowany.-przesunął wzrok i wpatrywał się w okno, przygryzając policzek, gdy próbował myśleć o wszystkich rzeczach, które zaplanował dla was obu i czy którykolwiek z nich byłby wystarczająco dobry. 

To nie tak, że we dwójkę mogliście dużo wychodzić, ale za to, co zaplanował, był pewien, że będzie ci się podobać.

-Kłamca. Widzę jak bardzo jesteś zdenerwowany.-powiedziałaś mu, odpinając pas bezpieczeństwa i przesunęłaś się bliżej niego. Spotkał się wzrokiem z tym twoim, czując gulę w gardle.

-Nie mogę nic na to poradzić. Po prostu chcę, żeby wszystko było dla ciebie idealne.-przyznał nieśmiało, gdy uśmiechnęłaś się do niego. 

Był uroczy, zachowując się w ten sposób. Martwiłaś się, że chodzi o to, że oboje w końcu spotkacie się osobiście i nie polubił cię.

-Po prostu się zrelaksuj... jest tak jak zwykle.-szepnęłaś przesuwając się bliżej niego na tyłach samochodu, łapiąc go za rękę.

-Poza tym, że nie jestem na ekranie i możemy to zrobić.-szepnęłaś po raz kolejny, zanim ucałowałaś jego policzek, sprawiając tym samym mocny rumieniec na jego policzkach. 

-Zrób to jeszcze raz.-nie chciał, żeby zabrzmiało to jak błaganie, ale tak naprawdę nie obchodziło go to tak długo, jak tylko w końcu dostał buziaka.

-A może mnie pocałujesz?-uśmiechnęłaś się, zanim delikatnie wziął twój podbródek między swoje palce, powoli obracając głowę w górę i pochylił się, aby delikatnie cię pocałować. 

Oboje w końcu zrelaksowaliście się, gdy poczuliście się nawzajem blisko.

-Wszystko jest idealne, dopóki mam cię ze sobą..-powiedziałaś mu, odsuwając się delikatnie od niego i spojrzałaś na niego świecącymi od ekscytacji oczami.

BANGCHAN

Plan był prosty, wejść do biura Chana z Changbinem i usiąść, jak gdyby nigdy nic. To był pomysł Jisunga, żeby zobaczyć, ile czasu zajmie Chanowi zauważenie cię. Robiłaś wszystko, aby zignorować sposób, w jaki twoje serce praktycznie waliło. Chciało wydostać się z twojej klatki piersiowej tylko po to, by oddać się w ręce ukochanego. Nie był to pierwszy raz, kiedy ty i Chan się spotkaliście, ale był to pierwszy raz od czasu rozpoczęcia Covid-19 i kwarantanny. Można było śmiało powiedzieć, że byłaś zdenerwowana całą sprawą i martwiłaś się, że będzie po prostu zirytowany, że pojawiłaś się przypadkowo.

A jeśli z jakiegoś powodu nie było już iskry? Nie, żeby to mogła być prawda, bo za każdym razem, gdy chłopak do ciebie dzwonił lub nagrywał wideo, zamieniałaś się w kłębek. 

-Hej, hyung!-powiedział Changbin, gdy oboje weszliście do studia. 

Zobaczyłaś swojego chłopaka, który wpatrywał się w laptopa, ciężko pracując nad skomponowaniem piosenki. Cała trójka miała pracować nad czymś na nowy album, ale chłopcy rozmawiali już ze swoim menadżerem o tym, że pozwolą Chanowi na trochę potrzebnego czasu wolnego.

-Hej, przyniosłeś jedzenie?-zapytał najstarszy, nawet nie patrząc w górę, co sprawiło, że lekko się uśmiechnęłaś.

Zajęłaś miejsce na kanapie i po prostu czekałaś, aż się odwróci. Między wami były rozmowy o tym, że przyjedziesz z wizytą, ale nic nie zostało wprowadzone w życie, aż do teraz. A raczej do zeszłego tygodnia, kiedy pozostali ze 3rachy postanowili obmyślić plan sprowadzenia cię, aby zaskoczyć swojego lidera.

-Niektórzy powiedzieliby, że wykupił cały cholerny sklep.-wspomniał Han, trzymając swój telefon cały czas przy tobie i chłopaku. Czułaś, że całe twoje ciało rozgrzewa się, gdy usłyszałaś ten komentarz. To było coś, co Chan zawsze mówił do ciebie, gdy próbował sprawić, że byłaś zdenerwowana wokół niego.

-O czym ty mówisz? Mieliśmy wyjść na kolację.-palce lidera przestały pracować i odwrócił się, aby stanąć twarzą w twarz z Jisungiem.

Wyglądał na bardziej zdezorientowanego, gdy zauważył kamerę skierowaną bezpośrednio na niego. Głęboka zmarszczka osadziła się na czole chłopaka, a ty robiłaś co mogłaś, aby nie roześmiać się na ten widok.

-Co ty robisz?-roześmiał się nerwowo przed obróceniem się wokół swojego krzesła, prawie spadając z niego. 

Gdy odwrócił się, zobaczył rozpromienioną od ucha do ucha ciebie, spoglądającą na niego. Głęboki rumieniec zaczął napływać na jego policzki, ponieważ w końcu zdał sobie sprawę, że faktycznie siedziałaś tam przed nim po całym tym czasie.

-Hej, Channie!-zachichotałaś, gdy nadal wpatrywał się w ciebie, zbyt bojąc się poruszać na wypadek, gdyby to był jakiś rodzaj snu, czy omamów.

-Y/n?!-jego głos załamał się w momencie wykrzyknięcia twojego imienia. 

Nagle rzucił się na ciebie. Upadliście na kanapę, a ty owinęłaś swoje ramiona wokół niego i zaskomlałaś, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi. Wszystkie iskry wciąż tam są, gdy pozwoliłaś sobie rozluźnić się w jego objęciach, prychając lekko, gdy się do niego przytuliłaś.

-Kochanie, czy ty płaczesz?-zapytałaś cicho, nie chcąc, aby chłopcy usłyszeli, ale mogłaś poczuć jego łzy przesiąkające przez twoją koszulę. 

Nie zdarzało się to często, żeby Chan zachowywał się w ten sposób. A nawet wątpiłaś, że chciał, aby wszyscy widzieli go w takim stanie. Po prostu przytaknął, a ty spojrzałaś na Changbina i Jisunga i kiwnęłaś głową, aby zostawili was obu samych.

-Tęskniłem za tobą..-wyszeptał, powoli się odsuwając. Odwrócił się, aby spojrzeć na ciebie. Jego oczy były podpuchnięte i czerwone. Uśmiechnęłaś się do niego, delikatnie przesuwając dłonią po jego policzku.

-Ja też tęskniłam...jesteś zaskoczony?-roześmiałaś się przed pocałowaniem jego policzków miękko, co sprawiło, że jęknął.

-Tak. Nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałaś mi, że przyjedziesz. Upewniłbym się, że mam trochę wolnego czasu.-nie wyobrażał sobie nawet tego, że utkniesz z nim w studio wtedy, kiedy pracował. Nie miałaś nic przeciwko, lubiłaś patrzeć na jego pracę. To była przyjemność widzieć, że robi to, co kocha najbardziej.

-Chłopcy już to zrobili kochanie, to był ich pomysł.-potwierdziłaś, a on podniósł się i przytulił się do ciebie jak przylepa.

FELIX

To był pierwszy raz, kiedy miałaś zobaczyć Felixa na żywo i można było śmiało powiedzieć, że byłaś tym wszystkim całkowicie i w 100% zaniepokojona. Przez cały czas lotu zastanawiałaś się nad każdym szczegółem tego, co ma się wydarzyć. Co jeśli on się spóźni? Co jeśli ludzie zauważyli, że to on i zostaniecie oblężeni? Aby nie wyjść na głupka, zaczęłaś przeglądać swój telefon w nadziei, że Felix wkrótce napisze do ciebie sms-a i da ci znać, że jest tu po ciebie. Panika zaczęła narastać, gdy zauważyłaś, że wszystkie twoje smsy dające mu znać, że jesteś tutaj, pozostały nieprzeczytane, a żaden z chłopców nie wydawał się jeszcze obudzony.

Dlaczego musiałaś złapać lot, który przybył o 3 rano. Wiedziałaś, że coś pójdzie nie tak. Może udałoby ci się złapać taksówkę, ale nie chciałaś ryzykować, że twój koreański będzie chwiejny i nie przetłumaczysz go poprawnie. Poza tym, nie miałaś dokąd pójść poza dormem, a nie było tak, że znałaś adresu na pamięć. Byłaś tak pewna, że Felix po ciebie przyjedzie, że nie pomyślałaś, żeby zapytać o adres.

-Kochanie?-ktoś szepnął, gdy stanął za tobą, oplatając cię ramionami i sprawiając, że pisnęłaś z zaskoczenia. 

Szybko odwróciłaś się, aby zmierzyć się z osobą, która trzymała cię i zaskomlałaś. Łzy natychmiast zaczęły spływać po twojej twarzy, gdy znalazłaś się twarzą w twarz z miłością swojego życia.

-Lixie.-wyszeptałaś, a wszystkie zmartwienia, które miałaś, wypłynęły z twojego umysłu. Rzuciłaś się na swojego chłopaka, topiąc się w jego objęciu. Wypuścił z siebie głęboki i zdyszany chichot.

-Myślałam, że zapomniałeś o mnie...-przyznałaś, a on uśmiechnął się, powoli odciągając cię od siebie i zmierzył cię wzrokiem z góry na dół. 

Miałaś na sobie jedną z jego bluz z kapturem, którą wysłał ci w paczce kilka miesięcy temu.

-Jak mógłbym kiedykolwiek zapomnieć o tobie? Nie spałem przez ostatnią godzinę, próbując upewnić się, że dorm jest gotowy.-przyznał, zanim wziął twoją rękę w swoją i zabrał twoją torbę od ciebie. Nie było mowy, żeby zmusił cię do wzięcia własnych toreb. Miał zamiar być dla ciebie idealnym dżentelmenem.

-Mamy Minho gotującego nam śniadanie, a także Seungmina i Jeongina sprzątających cały dorm.

-Lixie, nie musiałeś tego robić...-jęknęłaś, gdy kontynuował wychodzenie z lotniska z tobą. Ścisnął twoją rękę i kiwnął głową.

-Chcę, żeby wszystko było dla ciebie idealne.-powiedział i pomógł ci wsiąść do samochodu.

HAN 

Ponieważ nie jeździłaś zbyt często do Korei, by odwiedzić swojego chłopaka, zdecydowałaś się zrobić mu niespodziankę. Złapałaś lot i wyruszyłaś ostatniej nocy, ale ponieważ chłopcy byli zajęci pracą, postanowiłaś zostać w hotelu na jakiś czas, zanim pójdziesz do nich następnego ranka.

-Jest w swoim pokoju?-zapytałaś Hyunjina, gdy weszłaś do salonu dormu, delikatnie umieszczając swoją torbę na podłodze, gdy zmęczony członek skinął głową. Był jedynym obudzonym, który wpuścił cię do środka. Czułaś się źle, że obudziłaś go tak wcześnie.

-Śpi...po prostu idź do jego pokoju i wczołgaj się do łóżka obok niego. Pewnie pomyśli, że to Changbin.-powiedział Hyunjin, po czym zostawił cię w kuchni. Uśmiechnęłaś się ostrożnie, podchodząc do nowego pokoju Jisunga. To był twój pierwszy raz w nowym dormie, ale wiedziałaś gdzie znajduje się jego pokój, ponieważ kiedyś zabrał cię na wirtualną wycieczkę po nim.

-Han...-szepnęłaś, wchodząc do jego sypialni. 

Zobaczyłaś go śpiącego i przytulonego do poduszki, co sprawiło, że uśmiechnęłaś się na jego widok. To było urocze widzieć go w ten sposób. Zwykle budziłaś się na Facetime, aby znaleźć go śpiącego i przytulającego się do tej samej poduszki, ale na żywo było o wiele lepiej.

-Uroczy..-wyszeptałaś przed ostrożnym podniesieniem kołdry. Wsunęłaś się obok niego i delikatnie położyłaś głowę na jego ramieniu. Ten poruszył się przez sen. Ułożył się tak, że wypuścił poduszkę i objął ciebie. Mogłaś położyć głowę na jego klatce piersiowej.

-Jak cudownie.-powiedziałaś trochę głośniej, jednocześnie delikatnie błądząc palcami w górę i w dół jego klatki piersiowej, aż zaczął się budzić. Jego chwyt wokół ciebie trochę się zacisnął, ponieważ próbował określić, czy byłaś Changbinem, czy jednym z innych chłopców.

-Dzień dobry.-powiedziałaś, gdy powoli zaczął otwierać oczy. Odepchnął cię przestraszony, zanim wciągnął cię z powrotem i głośno krzyknął.

-JESTEŚ!-zawołał. 

Byłaś pewna, że obudził wszystkich swoim krzykiem. Nie przestawał głośno mówić o tym, jak bardzo jest szczęśliwy, jednocześnie ściskając cię.

-Jisung..nie mogę...oddychać.-wykrztusiłaś, gdy powoli zaczął rozluźniać swój uścisk i uśmiechnął się do ciebie trzymając twoją twarz w swoich dłoniach.

-Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś. Kiedy? Jak?!

-Ostatniej nocy nie przyszłam, bo nie chciałam cię niepokoić, gdy byłeś zmęczony.-zaskomlał na twoje słowa i pocałował cię czule, mówiąc, że nigdy nie będziesz dla niego kłopotem.

CHANGBIN

-Jesteś tego pewien?-zapytałaś Chana, gdy powoli wchodziłaś z nim do siłowni wytwórni. Byłaś ubrana luźno i nie byłaś pewna co do żadnej z tych rzeczy. Ta cała sprawa była pomysłem lidera i martwiłaś się, że Changbin nie będzie szczęśliwy, gdy cię zobaczy. Bałaś się też, że jeśli ich szef dowie się, że chłopcy wkradli się do budynku i ich siłowni, będą mieli za to kłopoty. Nie byłaś idolem ani pracownikiem, więc nie powinnaś tu teraz być. Byłabyś całkowicie w porządku z czekaniem w swoim pokoju hotelowym, dopóki nie wrócą do dormu, ale chłopcy nalegali, aby zrobić to w ten sposób.

-Pewny, jak to tylko możliwe. Po prostu zacznij wywoływać jego pseudonim lub pytać go o coś.-lider uśmiechnął się przed pozostawieniem cię przed ciężarkami, idąc dołączyć do pozostałych,  obserwując z bezpiecznej odległości. 

Twoje dłonie zaczęły się pocić, gdy patrzyłaś jak Bin ćwiczy na ławce tuż przed tobą. Jego mięśnie wyglądały niesamowicie. Jak zawsze w koszulce, którą miał na sobie. Twoje usta stały się suche, gdy kontynuowałaś oglądanie jego treningu.

-Binnie, możesz mi pomóc?-zawołałaś i uśmiechnęłaś się, gdy całe ciało Changbina wydawało się napięte i zmarszczył się, rozglądając się po pokoju. Szybko odwróciłaś się i sprawiłaś, że wyglądałaś na zajętą nie chcąc, aby to się jeszcze skończyło. Może Chan miał rację. To był świetny plan.

Gdy tylko Changbin znów był odwrócony do ciebie plecami zaczęłaś w kółko wołać jego ksywkę. Czasami robiłaś się głośniejsza i cichsza, aż w końcu miałaś dość tego, że nie możesz go przytulić.

-Binnie, czy podniesiesz dla mnie ten ciężarek?-zawołałaś, patrząc na niego, jak on wpatrywał się w ciebie. 

Jego twarz stała się pusta, zanim upuścił ciężar na ziemię, nie zastanawiając się ani chwili i podszedł do ciebie.

-Jasna cholera.-szepnął, gdy owinął ramiona wokół twojej talii i przyciągnął cię bliżej siebie z ogromnym uśmiechem na twarzy, chowając głowę w twojej szyi. Natychmiast owinęłaś swoje ramiona wokół niego i zakopałaś ręce w jego włosach, wydając mały chichot, gdy nadal ściskał cię przy sobie.

-Czy to byłaś ty przez cały czas?-jęknął, odchylając się powoli, aby spojrzeć na ciebie, a następnie na chłopców, którzy wszyscy uśmiechali się do niego.

-Tak, to był pomysł Chana. Chociaż to było zabawne.-zachichotałaś, zanim chłopak zaczął cię ciągnąć w stronę wyjścia z siłowni i w stronę szatni. Nie było mowy, że miał zamiar spuścić cię ze swoich oczu, nawet na minutę. Miał zamiar wziąć prysznic i zabrać cię na najlepszą randkę, na jaką kiedykolwiek mógł cię zabrać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro