Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47.

KIEDY OTRZYMUJESZ OBRAŹLIWE KOMENTARZE

HYUNJIN

Stałaś osłupiona patrząc, jak rzucił telefon z hukiem na stół.

-Jak ludziom uchodzi na sucho mówienie takich rzeczy? Dlaczego w ogóle myślą w ten sposób?

-Co mówią...co się stało?-zapytałaś, próbując złapać jego telefon, ale on szybko zabrał go z twojego zasięgu.-to było o mnie, prawda? Mógłbyś powiedzieć.

-Nie powiem.-zapewnił, umieszczając swój telefon w kieszeni.-to może nawet nie być o tobie, nie możesz po prostu zakładać tego typu rzeczy Y/n.

Uśmiechnęłaś się, przewracając oczami na niego. 

-Jeśli to cię tak zdenerwowało, to chodzi o mnie. To nie jest tak, że ktoś inny kogo znasz dostaje taką nienawiść jak ja Hyunjin.

-Cóż, zamiast czytać komentarze, dlaczego nie pozwolisz mi powiedzieć, że jesteś niesamowita i piękna.-próbował argumentować, ale nie mogłaś tego słuchać.

Po raz kolejny poczułaś, że twoja pewność siebie uderzyła o dno.

-Chciałabym wiedzieć, co zrobiłam, aby zasłużyć na to wszystko. Jestem złą osobą czy coś?

-Jesteś najlepszą osobą! Ne ma w tobie nic złego.-skomplementował, uśmiechając się szeroko.

Niechętnie odwzajemniłaś uśmiech.

-Gdybyś tego nie widziała, wtedy miałabyś kłopoty...mówię to, bo mam to na myśli, a nie dlatego, że muszę to  powiedzieć. Jeśli wolisz, mogę ci opowiedzieć o wszystkich rzeczach, które robisz i które mnie denerwują.-zażartował.

-Nie możesz, bo uważasz, że jestem idealna.

SEUNGMIN

Rozszerzył oczy, gdy tylko wszedł do twojego pokoju i zobaczył, jak wypłakujesz się na końcu waszego łóżka.

-O co chodzi z tymi łzami? Czy coś się stało?

-Mam dość.-wychlipałaś, rzucając telefonem o pościel.-nieustannie dostaje wiadomości. Jest ich po prostu coraz więcej...co mam zrobić, aby to zatrzymać?

-Tak mi przykro.-wyszeptał, owijając swoje ramiona mocno wokół ciebie.-znajdziemy sposób, obiecuję ci. Sprawie, że przestaną Y/n.

Potrząsnęłaś głową, czując, jak jego ręka ociera twoje łzy. 

-Nie rozumiem, dlaczego jestem ich celem. Co jest ze mną nie tak, że mnie nienawidzą?

-Myślę, że ludzie ci zazdroszczą i chcieliby być tobą.-pocieszył cię.-ludzie marzą o byciu tak niesamowitym jak ty. To jest główny powód.

Zamknęłaś oczy, pozwalając mokrej cieczy spłynąć po twoich policzkach.

-Gdyby chcieliby być mną, pozwoliłbym im na to w mgnieniu oka...gdyby to oznaczało, że to wszystko się skończy.

Seungmin westchnął ciężko.

-Nie możesz zrezygnować z siebie z tego powodu...

-Jaka jest alternatywa? Pozwolić sobie na dalsze dogryzanie każdego dnia?-wyrzuciłaś z siebie.

-Nie ma mowy. Obiecuję ci, że znajdziemy sposób, aby to wszystko się skończyło. Pamiętaj tylko, że wszyscy ważni dla ciebie absolutnie cię uwielbiają.

-Wiem...mam szczęście, że mam was wokół siebie.

I.N

Gorączkowo przeszukiwałaś mieszkanie w celu znalezienia laptopa. Nie pamiętałaś, gdzie go zostawiłaś.

-Jeongin, nie widziałeś może laptopa?-zapytałaś, znajdując go siedzącego na kanapie.

-Właściwie to widziałem.-stwierdził, poprawiając się.-pomyślałem, że przydałoby ci się trochę czasu z dala od tego, więc podjąłem decyzję o ukryciu go przed tobą.

-Ale ja go potrzebuję!-usiadłaś na brzegu kanapy.-czy możesz po prostu mi go przynieść? To naprawdę ważne..

Starszy przesunął się bliżej ciebie.

-Jeżeli ci go oddam, obiecujesz mi, że przestaniesz czytać te wszystkie zakłamane komentarze. To nie jest dla ciebie dobre.

-Nie mogę nic na to poradzić...chcę po prostu zobaczyć, co mają do powiedzenia.-poinformowałaś go.-ale gdy przeczytam jeden zły...chce wiedzieć co myślą inni...

Przytaknął, rozumiejąc ciężar, jaki nosiłaś na sobie.

-Ale jest tam też mnóstwo dobrych, powinnaś skupić się bardziej na nich.

-Może mogłabym, gdyby negatywy nie były tak oczywiste. Jest ich też wiele.

-Tylko dlatego, że kilku się nie zgadza, jest wielu, którzy to robią.-rzucił.

-To więcej niż kilka. Jeśli spojrzałeś na mojego laptopa wcześniej to powinieneś wiedzieć, jak wiele ich jest.-jęknęłaś, przewracając oczami.

-Nie. Nie akceptuje niczego, oprócz samej prawdy.

LEE KNOW

Twoja uwaga została odwrócona przez podświetlenie ekranu telefonu. Chwyciłaś go i przeczytałaś wiadomość, po czym upuściłaś go z powrotem.

-Co się stało?

-Kolejna wiadomość, aby powiedzieć mi, jak nie powinnam robić tego, co robię.-poinformowałaś Minho, który siedział po drugiej stronie pokoju.-naprawdę?

-Mam dość.-westchnął, chwytając swój własny telefon.-wszystkie te wiadomości są tak nieodpowiednie, a ty nie zasługujesz, aby mieć do czynienia z tym wszystkim.

Obserwowałaś uważnie, jak ze złością pisał na swoim telefonie. 

-Nie możesz ich zatrzymać Minho, jest ich mnóstwo. Co masz zamiar zrobić? Przesłać każdemu z osobna wiadomość?

-Jeśli to jest to, co trzeba, aby ich uciszyć, to to zrobię.-stwierdził odważnie.-mam nadzieję, że prawdziwi fani będą mnie wspierać na tyle, aby zniwelować te obelgi.

Uśmiechnęłaś się do niego z uznaniem.

-Nie musisz tego robić...radzę sobie z tym. Jestem pewna, że w końcu wszyscy zmęczą się wysyłaniem do mnie wiadomości.

-Nie ma znaczenia czy sobie radzisz czy nie, to nie powinno mieć miejsca.-wyjaśnił.

Wiedziałaś, że nie możesz się z nim kłócić.

-Nie pakuj się w kłopoty przeze mnie...

-Nie obchodzi mnie, co się ze mną stanie. Martwię się o ciebie...nie mogę siedzieć i pozwalać ludziom mówić o tobie takie rzeczy, kiedy jesteś dla mnie tak ważna.

-Po prostu bądź ostrożny, nie chcę, żebyś też został skrzywdzony...

BANGCHAN

Desperacko próbowałaś zwalczyć łzy, zanim Chan zauważył, że zakrywasz twarz, aby wytrzeć wszystkie te, które spadły. 

-Nie denerwujesz się, prawda?-zapytał, patrząc na ciebie.

-Nic mi nie jest.-uśmiechnęłaś się, odwracając się od niego. Chwycił cię za rękę.-szczerze mówiąc, wszystko jest w porządku, nie martw się o mnie...

-Jeśli wszystko jest w porządku, dlaczego wyglądasz jakbyś była na skraju załamania?-zapytał.-czy ludzie znowu wysyłali ci przykre wiadomości. O to chodzi?

Jego słowa wystarczyły, aby w końcu otworzyły się bramy powodziowe w twoich oczach.

-Przepraszam.-prychnęłaś.-nie chciałam pozwolić, żeby to do mnie dotarło, ale to takie trudne Chan...

-Nie przepraszaj.-wyszeptał, wciągając cię w ciasny uścisk.-nie mogę sobie wyobrazić, jak trudne jest to wszystko dla ciebie...to w porządku, aby się denerwować.

Uśmiechnęłaś się delikatnie.

-Chciałabym, żeby był jakiś sposób, by to wszystko się skończyło. Chcę tylko móc żyć swoim życiem...bez tych wszystkich komentarzy i uwag na mój temat.

-One nie są prawdziwe...-mówił szybko.-cokolwiek ci mówią, to wszystko kłamstwa.

Potrząsnęłaś głową.

-Nie mówiliby tego, gdyby to były kłamstwa....jest tam trochę prawdy, prawda?

-Nie. Mylą się...nie widzą w tobie całego dobra, tak jak ja. Wiem, jak niesamowita jesteś naprawdę, nie tak jak mówią.

-Dziękuję, że zawsze ze mną jesteś Chan...

FELIX

Twój telefon zaświecił się. Felix spojrzał pierwszy, desperacko próbując machnąć nim z dala od powiadomienia, zanim go zobaczyłaś. 

-Przestań na mnie patrzeć Y/n!-krzyknął.

-Za późno.-westchnęłaś. Już wcześniej przyłapałaś go na próbie pozbycia się powiadomienia.-pozwoliłbyś mi to przeczytać. Możliwe, że zrobiłam to wcześniej.

-Przeczytasz to na moim feedzie.-westchnął, odblokowując swój telefon.-najwyższy czas, żeby tacy ludzie jak on zostali pociągnięci do odpowiedzialności za swoje czyny.

Wyciągnęłaś rękę, szybko próbując go powstrzymać. 

-Będziesz miał kłopoty za próbę rozpoczęcia kłótni. Lepiej po prostu pozwolić temu się zsunąć i spróbować o tym zapomnieć.

-Nie obchodzi mnie, czy będę miał kłopoty.-zapewnił.-to co mnie obchodzi, to to, żeby ludzie przestali wysyłać ci takie wiadomości. Poradzę sobie ze wszystkimi konsekwencjami.

Potrząsnęłaś głową.

-Nie warto ryzykować, proszę cię...proszę, Felix, odpuść sobie. Obiecuję, że już mnie to nie męczy.

-Przykro mi, ale nie pozwolę im już myśleć, że wygrywają.-wyszeptał w odpowiedzi.

-Nie zamierzam cię powstrzymywać, ale nie pakuj się w kłopoty z mojego powodu.-spuściłaś głowę.

-Zawsze wpadam w kłopoty przez ciebie.-zaśmiał się.-nikt nie może mi zabronić się za tobą wstawić. Jesteś moją dziewczyną i robię to, co należy.

-Naprawdę doceniam to...

HAN

Gdy tylko wrócił do domu i zastał cię ułożoną na łóżku, wiedział, że coś jest nie tak. 

-Co się stało? Dlaczego płaczesz?-zapytał, siadając u twojego boku.

-Czy masz pojęcie, ile nienawistnych komentarzy przeczytałam dzisiaj?-westchnęłaś, wycierając łzy.-to wszystko, co czytam w tych dniach.

-Ale to, co mówią, nie jest prawdą.-zmarszczył brwi.-ci, którzy znaczą dla ciebie najwięcej, wiedzą, jak jesteś utalentowana. Ludzie zza ekranu nie powinni mieć dla ciebie znaczenia.

Potrząsnęłaś głową, zerkając na niego.

-Jak mogę to zignorować, kiedy jest tego tak wiele? Równie dobrze mogłabym się po prostu poddać. Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał coś przeciwko temu.

-Nie ma mowy, że możesz się poddać i pozwolić tym ludziom wygrać. Musisz być silniejszą osobą i kontynuować...pokazać im jak bardzo się mylą co do ciebie.

Zamknął cię w ciepłym uścisku.

-Mnóstwo komentarzy mówiło, że cię hamuję. Czy to jest coś, co uważasz za prawdę?

Zaprzeczył.

-Całkowicie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, są w błędzie.

-Co ja takiego zrobiłam, żeby sobie na to zasłużyć?-westchnęłaś w jego klatkę piersiową.

-Może dlatego, że jesteś po prostu tak utalentowana i niesamowita. Dlatego ludzie wysyłają te rzeczy, bo są o ciebie zazdrośni.-zasugerował.-nawet ja jestem o ciebie zazdrosny.

-To słodkie z twojej strony Han, ale nie masz powodu, aby być o mnie zazdrosnym..

CHANGBIN

Podskoczyłaś na dźwięk Changbina wchodzącego do salonu. Szybko zamknęłaś laptopa, żeby nie mógł zobaczyć, co robisz. 

-Co jest takiego złego, że nie chciałaś, żebym zobaczył?

-To nic takiego.-powiedziałaś, ale on szybko wyrwał laptopa z twojego uścisku, otwierając go.-proszę, nie patrz. To nie jest to, co myślisz, że jest...

-Dlaczego się tak tym zadręczasz?-zapytał, widząc wszystkie komentarze na ekranie.-dlaczego nie posłuchasz mnie i nie uwierzysz w to, co ci powiem?

Wzruszyłaś ramionami, opierając się o oparcie kanapy.

-Kiedy jest ich tu tak wiele, trudno uwierzyć tylko jednej osobie, a nie tysiącom.

-Ale kim są dla ciebie te tysiące? Nikim. Jestem sobą, wiesz kim jestem, powinnaś ufać temu, co do ciebie mówię.-argumentował, opierając rękę o twoje plecy.

Odwróciłaś się do niego twarzą.

-Sprawiasz, że to brzmi tak łatwo...to nie jest łatwe siedzieć i ignorować wszystkie te komentarze Changbin, nie jestem silna, jak ty...

-Jesteś...jesteś wystarczająco silna, aby radzić sobie z tym wszystkim każdego dnia.-ucałował cię w czoło.

-Nie jestem. Spójrz na mnie. Mam wrażenie, że przez większość dni ledwo sobie z tym radzę.

-Ale radzisz sobie, bo wciąż jesteś sobą.-uśmiechnął się, odsuwając laptopa na bok.-tylko proszę, posłuchaj mnie, kiedy mówię ci, jak niesamowita jesteś.

-Postaram się od teraz słuchać, obiecuję...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro