46.
KIEDY CHRONIĄC CIĘ, CHOWAJĄ CIĘ ZA SIEBIE
HYUNJIN
Szeroki uśmiech pojawił się twojej twarzy, gdy zauważyłaś zbliżających się Monsta X. Wystarczyło tylko tyle, aby Hyunjin przesunął cię za swoje plecy, chroniąc cię, gdy grupa idoli mijała was, pozdrawiając go.
-Nie chcę nikogo w pobliżu ciebie.-powiedział.
Spojrzałaś na niego zdezorientowana po tym, jak zostałaś odsunięta do tyłu.
-Nie zamierzam uciekać z żadnym z nich. Jeżeli to jest to, o co się martwisz.-zapewniłaś go, chichocząc. Chłopak westchnął.
-Widzę ten uśmiech na twojej twarzy. Nie chce ryzykować, że ktoś mi cię ukradnie.
Wytrzeszczyłaś oczy i odsunęłaś się od jego pleców, by znów stanąć obok niego.
-Naprawdę mnie chronisz? Czy może przenosisz mnie, bo zaczynasz być trochę zazdrosny?
-Ja? Zazdrosny? Nie ma mowy.-prychnął, jednak jego głos się zaciął. Po tym można było dokładnie stwierdzić, co czuł.
-Lubię ich muzykę. Chcę się tylko przywitać z niektórymi idolami.-powiedziałaś mu.-nawet jeśli niektórzy z tych idoli to też Monsta X.
-Tylko pamiętaj, że oni nie są tak dobrzy jak ja..
SEUNGMIN
Od razu, gdy rozejrzałaś się po sklepie, Seungmin rozpoznał powód, dla którego twoje ciało się spięło. Jego ręka poprowadziła cię za jego plecami, tak abyś była poza zasięgiem wzroku, upewniając się, że nie mogą cię zobaczyć.
-Zostań tam, gdzie jesteś.-szepnął do ciebie, mając oko na twoją dawną przyjaciółkę ze szkoły, która szła, nie wiedząc, że tam jesteś.
-Nie chcę z nią rozmawiać.-mruknęłaś nerwowo, pamiętając upadek waszej przyjaźni, jakby to było zaledwie wczoraj. Skinął głową, gładząc kciukiem trzymaną przez niego twoją dłoń.
-Zostań za moimi plecami, a obiecuję, że ona cię nie zobaczy.
Z każdym krokiem, podążałaś za nim, upewniając się, że nie wystajesz zza niego.
-Nadal tam jest?-zapytałaś ze spuszczoną głową.
-Kieruje się do drzwi.-odpowiedział, bacznie ją obserwując.
Gdy tylko wyszła, przystanął i odwrócił się do ciebie.
-Dziękuję..-westchnęłaś z ulgą.-nie wiem, co bym zrobiła, gdybym musiała z nią rozmawiać.
-Nie ma potrzeby się teraz martwić.
I.N
W momencie, gdy Jeongin wyszedł ze stacji radiowej i zobaczył kamery, które były dookoła, owinął rękę wokół ciebie. Ostrożnie, przesunął cię za siebie, mając na uwadze również ciebie.
-Zostań za mną.-szepnął, używając swojej sylwetki, by osłonić większość kamer przed tobą, ukrywając wszystkie błyski, które się pojawiły.
-W porządku.-powiedziałaś, ale on nadal trzymał cię tam, gdzie mógł zapewnić ci bezpieczeństwo.
Nie chciał ryzykować, że ktokolwiek podejmie swoją szansę z tobą. Cały czas miał cię na oku.
-Zaufaj mi. Tego rodzaju rzeczy mogą być dość ciężkie Y/n.
Skinęłaś głową, trzymając się Jeongina, dopóki nie udało wam się dotrzeć gdzieś, gdzie nie było żadnych kamer.
-To było za dużo.-westchnęłaś, gdy odsunęłaś się zza pleców chłopaka.
-Zawsze musimy być ostrożni w pobliżu mediów.-ostrzegł cię.-ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, żeby cię skrzywdzili Y/n.
-Nie będą w stanie tego zrobić, kiedy mam ciebie chroniącego mnie, prawda?-odpowiedziałaś, uśmiechając się szeroko.
-Dokładnie. Ja zawsze będę cię chronił...
LEE KNOW
Twoje oczy rozszerzyły się, gdy tylko zobaczyłaś tłumy, które były na arenie. Od razu spojrzałaś w stronę Minho. Chłopak widząc strach w twoich oczach, przesunął cię za swoje plecy, abyś była pod jego opieką.
-Nic się nie stanie.-uśmiechnął się do ciebie przez ramię, wiedząc, że liczba ludzi wokół martwiła cię.
-Jest tu tyle znanych osób...-szepnęłaś, denerwując się coraz bardziej. Złapał cię za rękę.
-Zostań za mną. Będzie dobrze Y/n.
Przytaknęłaś, wiedząc, że jeśli ktoś miał zamiar zapewnić ci bezpieczeństwo wśród ruchliwych tłumów, to był właśnie twój chłopak.
-Nigdy wcześniej nie byłam na ceremonii rozdania nagród. Nie spodziewałam się tego wszystkiego..
-W porządku. To zajmuje trochę czasu, aby przyzwyczaić się do tego.-uśmiechnął się, kontynuując uspokajanie cię przy każdej możliwej okazji.
-Dziękuję..-powiedziałaś, doceniając ile wysiłku wkładał w ochronę ciebie i zapewnienie ci bezpieczeństwa.
-Nie ma potrzeby, by mi dziękować kochanie.
BANGCHAN
Nie do końca wiedziałaś co zrobić, gdyż grupa fanów szybko ruszyła w twoją stronę. Miałaś szczęście, że Chan stał u twojego boku. Od razu sięgnął ręką i przeciągnął cię za swoje plecy.
-Nie panikuj, mam cię..-wyszeptał do ciebie przez ramię. Wyprostował się, aby być w stanie osłonić cię jak najlepiej.
-Czy nie masz ochrony, aby powstrzymać takie rzeczy?-zapytałaś, ledwo mogąc skończyć mówić, zanim zostałaś sponiewierana.
Chłopak wziął głęboki oddech, trzymając rękę przy twojej talii.
-Czy możecie dać nam trochę przestrzeni?
Stałaś idealnie nieruchomo za Chanem, gdy słuchałaś, jak pozdrawia swoich fanów. Czułaś, jak jego oczy zerkają na ciebie co jakiś czas, aby upewnić się, że jesteś w porządku, dopóki nie zostawili was samych.
-I już ich nie ma.-zażartował, przesuwając cię z powrotem tak, że stałaś przed nim.
-To było za dużo.-zmarszczyłaś brwi, wciąż czując, jak twoje serce lekko drży.
-Jak sobie z tym radzisz tak spokojnie, to istny chaos.
-Byłem spokojny tylko po to, by zapewnić ci bezpieczeństwo.
FELIX
Rozszerzyłaś oczy w panice, gdy patrzyłaś jak jeden z twoich przyjaciół chwyta za włosy drugiego, głośno sapiąc. Kiedy zaczęli się bić, poczułaś rękę Felixa sięgającą po twoją talię.
-Idź za mną.-powiedział, nie chcąc, żebyś się w coś wplątała. Twoi znajomi w końcu pozwolili, żeby drinki wzięły górę nad nimi na imprezie.
-Nie powinniśmy ich powstrzymać?-zapytałaś, zerkając przez jego ramię, abyś mogła przynajmniej zobaczyć, co się między nimi dzieje.
-Nawet o tym nie myśl. Nie chcę, żeby coś ci się stało.-zaprzeczył.
Przytaknęłaś, widząc pozostałych, którzy próbowali ich rozdzielić.
-Cóż, to jeden ze sposobów na zrujnowanie całkiem zabawnej domówki.
-Co jest z twoimi przyjaciółmi?-chłopak roześmiał się. Pozwolił ci odsunąć się od jego pleców, ponieważ było już po bójce.
-Ciągle powtarzam, że z trudem utrzymują się przy alkoholu.-przypomniałaś mu, z uśmiechem wyrytym na twarzy.
-Tak długo, jak nie jesteś ranna, wystarczy.
HAN
Krzyki fanów sprawiły, że twoje ciało napięło się, gdy tylko wyszliście z bloku mieszkalnego. Jisung wyczuł twoją panikę, dlatego oplótł cię ramieniem, przesuwając cię tak, byś schowała się za nim.
-W porządku.-uśmiechnął się słabo i spojrzał za ramię.
Nieśmiało ruszyłaś za nim, starając się jak najlepiej podążać za nim. Ufałaś mu. Wiedziałaś, że przy nim jesteś bezpieczna.
-Nie powinieneś podejść i się przywitać?-zapytałaś, zauważając dystans, jaki utrzymywał między nim a fanami, pozostając obok ciebie. Potrząsnął głową.
-Nigdzie się nie ruszam. Nie chcę, żeby coś ci się stało.
Twoje oczy zamigotały, z trudem przyjmując wszystko, co się działo.
-Czy nie będą źli, jeśli nie podejdziesz i nie porozmawiasz z nimi?-po raz kolejny potrząsnął głową.
-Czekają na nas przed naszym domem, nie zasługują na przywitanie.-zapewnił cię, pewny siebie.
-Tylko jeśli jesteś pewien..-odpowiedziałaś mu, czując jak jego uścisk na twojej talii zacieśnia się, aby dać ci znać, że nigdzie się nie wybiera.
-Jesteś ważniejsza. Muszę zapewnić ci bezpieczeństwo.
CHANGBIN
Changbin potrząsnął głową, gdy tylko zauważył grupę ludzi wpatrujących się w was po drugiej stronie restauracji. Przesunął swoje krzesło tak, że był bliżej ciebie, przesuwając swoje ramię przez ciebie.
-Nie panikuj.-powiedział, gdy poczuł, jak twoje oczy spoglądają na niego, nie będąc do końca pewna, dlaczego nagle zostałaś przez niego osłonięta.
-Co się dzieje?-zapytałaś, rozglądając się po restauracji.
-Jest kilku ludzi, którzy się gapią. Myślę, że mogą mieć na ciebie ochotę.-cały czas na ciebie spoglądał.
Uniosłaś brew, nie zauważając nikogo, kto patrzyłby w twoim kierunku.
-Jesteś pewien, że nie popadasz po prostu w lekką paranoję?
-Widziałem ich.-zapewnił cię.-może dostali moją wiadomość, że jesteś moja i przestali się już na ciebie gapić.
-To dlatego nagle mnie ochroniłeś.-prychnęłaś.-Changbin, naprawdę myślisz, że ktoś by do mnie podszedł?
-Zawsze lepiej być bezpiecznym niż później żałować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro