Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45.

KIEDY KTOŚ PRÓBUJE ZNISZCZYĆ WASZ ZWIĄZEK

Uwaga w rozdziale pojawiają się wulgaryzmy.

HYUNJIN

Byłaś idolką, przyzwyczajoną do tego typu nienawiści, którą otrzymywałaś. Ale to wymykało się spod kontroli. Groźby wlewały się coraz bardziej. Ktoś groził sabotowaniem wszystkiego, z czego byłaś zadowolony w życiu.

-Jeszcze jeden?-Hyunjin zapytał, gdy spojrzałaś na przesłane ci wideo. 

Zamaskowany mężczyzna siedzący tchórzliwie za ekranem, grożący tobie i twojemu ukochanemu. 

-Wysłałam to na policję, ale mówią, że nie mogą go namierzyć.-chłopak pociągnął cię, abyś usiadła na jego kolanach, gdy filmik zaczął się odtwarzać.

-Zostało ci tylko kilka godzin, zanim wyciekną informacje załączone do tego maila. Zostaniesz zdemaskowana za to kim naprawdę jesteś, jeśli nie zakończysz swojego związku..

Hyunjin uderzył w przycisk pauzy i zmarszczył brwi, patrząc na ciebie.

-Co?-zapytałaś, gdy zaczął przewijać wideo i ponownie wcisnął play.

-Ten głos...-odtwarzał filmik w kółko, dopóki nie zorientował się kto to jest. 

Twórca wyraźnie ociągał się ze swoją częścią pracy. Starszy zaczął edytować zniekształcający głos i ponownie nacisnął play. Nagła zmiana głosu sprawiła, że twoje serce zaczęło walić, gdy słuchałaś głosu swojego byłego chłopaka dobiegającego z głośników.

-Skąd to wiedziałeś?-wzruszył ramionami.

Zawsze była możliwość, że to ktoś, kogo znałaś lub z kim kiedyś się umawiałaś, ale nigdy nie przykładałaś do tego myśli.

-Powinnaś zabrać to do detektywa.-wyszeptał i pocałował cię w usta.

Ucieszyliście się, że w końcu zorientowaliście się, kto był skłonny do wystawienia cię na piekło.

SEUNGMIN

Od miesięcy ktoś wysyłał ci groźby dotyczące twojego związku z Seungminem. Mówił ci, żebyś to zakończyła, zanim sprawy się pogorszą. To nie były tylko małe, bezsensowne groźby. Było jasne, że osoba wysyłająca je mówiła poważnie. Dostawałaś losowe prezenty na biurko w budynku JYP od tej osoby. Wypchane pluszaki z odciętymi głowami, połamane róże i rysunki na twoich zdjęciach. Doszło do tego, że nie czułaś się już bezpiecznie, a chłopak nie chciał, żebyś była sama. Nigdy. Wynajął ochroniarza, aby się tobą opiekował, obiecując, że znajdzie tego, kto jest za to wszystko odpowiedzialny.

-Poczekaj tutaj.-powiedział twój ochroniarz, gdy usadził cię tuż przy jednym z pokoi stylistów. Seungmin miał się z tobą spotkać, ale spóźnił się i twój strażnik wyszedł, aby go odnaleźć.

-Mówię ci, że groźby nie działają, musisz je zwiększyć.-zmarszczyłaś brwi, słuchając kobiecego głosu rozmawiającego przez telefon z kimś innym.-powiedziałeś mi, że zapłata wystarczy, żeby odeszła! Oni nadal są razem!-wsłuchując się bardziej, starszy podszedł do ciebie, a ty przyciągnęłaś go do siebie. Trzymałaś rękę na jego ustach i wskazałaś na drzwi.-nie wydałam tych wszystkich pieniędzy za połamane pluszaki i małe groźby. Zrób coś większego!

Oczy Seungmina rozszerzyły się, gdy wpatrywaliście się w siebie nawzajem. Wreszcie zdając sobie sprawę z tego, kto to był. Ktoś, kto poddawał cię piekłu przez ostatnie kilka miesięcy. Wreszcie był ktoś, komu można było nadać twarz i pociągnąć do odpowiedzialności za wszystko, przez co przechodziłaś. Wszystko, co musiałaś zrobić, to skłonić ją do przyznania się przed kamerą lub świadkiem. 

-Seungmin...

-Wiem...mogę sprawić, aby się przyznała, obiecuję.-szepnął i wstał powoli z fotela, kierując się  do pokoju. Wyciągnął swój telefon i włączył w nim dyskretnie dyktafon. Chciał wyciągnąć z niej wszystko.

-Seungmin...co za urocza niespodzianka. Myślałam, że zostałeś zdjęty z mojego grafiku.-wyraziła się, gdy usiadł na krześle przed nią.

-Biedna Y/n...to taka szkoda, te wszystkie paskudne groźby.-spojrzałaś na swojego ochroniarza, który pozostał nieruchomy. Jedyne, co było dzielone w miejscu pracy, to wzmianki o notatkach, które otrzymywaliście.

-I te groteskowe zabawki, które były dla niej zostawiane, nie mogę sobie tego nawet wyobrazić.-mamrotała. 

Uśmiechnęłaś się delikatnie. Nikt o tym nie wiedział, oprócz waszej dwójki. Wszystko, co nie było ani notatką, ani listem, było przechowywane na posterunku policji, będąc badanym pod kątem odcisków palców.

-Wiem...chciałbym tylko wiedzieć kto to był..-przyznał Seungmin patrząc na nią w lustrze, robiąc wszystko, aby się do niej nie uśmiechnąć.

-Powinnam już iść...muszę porozmawiać z Chanem, zanim udam się do domu.-uścisnęła go na pożegnanie, a on wybiegł z pokoju.

We trójkę udaliście się na policję, abyście mogli przekazać resztę dowodów.

I.N

Jeongin był ostatnio dużo bardziej zajęty niż zwykle i zawsze brakowało wam siebie nawzajem na randkach. Teraz zamiast zadzwonić, żeby dać znać, że się spóźni lub nie będzie mógł pojawić się na randce, po prostu go nie było. Nawet zwykły sms, żeby ci powiedzieć. Zostałabyś zostałabyś tam sama w restauracji.

-Innie...co ty robisz?-zapytałaś, kiedy wszedł do twojego biura w budynku twojej pracy. 

Nie był to pierwszy raz, kiedy tam był, ale pierwszy raz pojawił się niezapowiedziany. Wpatrując się w ciebie, uśmiechnął się słabo.

-Byłaś ostatnio tak zajęta, że chciałem przyjść i cię zobaczyć.-rozczuliłaś się i wstałaś zza biurka. Podeszłaś do niego, żeby go przytulić.

-Byłam zajęta? To ty wystawiasz mnie na randkach...wiem, że mówiłam, że jestem wyrozumiała Innie, ale tylko tyle mogę znieść.-szepnęłaś, wtulając się w niego, ale on zamarł w miejscu, zastanawiając się co miałaś na myśli

-Co?-spojrzał na ciebie. 

-Zawsze wystawiasz mnie na naszych randkach..-odsunęłaś się od niego.

-Nie. To ty zawsze odwołujesz nasze randki.-wpatrując się w niego, potrząsnęłaś głową. Dlaczego miałabyś je odwoływać, kiedy wiedziałaś, że to najwięcej czasu, jaki z nim spędzisz.

-O czym ty mówisz?-wyjął swój telefon, aby pokazać ci wszystkie wiadomości od swojej asystentki, mówiąc mu, że odwołałaś daty w tych samych dniach, w których zostałaś wystawiona.

-Kochanie...nigdy nie odwołałam ani jednej randki...stałabym tam godzinami czekając na ciebie, ale nigdy byś się nie pojawił...-wyjaśniłaś bardzo zdezorientowanemu Jeonginowi.

-Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?-wyciągając swój telefon pokazałaś mu ile razy próbowałaś do niego napisać i zadzwonić, a on potrząsnął głową.

-To nie jest mój numer, to jest...-zakpił, gdy zobaczył, że to numer jego asystentki. Nic dziwnego, że nie otrzymywał od ciebie żadnej wiadomości ani połączeń.

-Masz na myśli, że to ona za wszystkim stoi?-kiwnął zdenerwowany głową.

W pośpiechu zaczął wybierać jej numer, by napisać jej wiadomość o spotkaniu z samego rana. Chciał się z nią skonfrontować i zwolnić ją.

LEE KNOW

Minho wpatrywał się w ciebie z drugiego końca pokoju, gdy siedziałaś na kanapie, z przyciągniętymi nogami do piersi. Właśnie pokłóciliście się o twoją przyjaciółkę. Ktoś, kogo znałaś od lat, zaczynał sprawiać problemy wam obu.

-Czy nie widzisz, co ona próbuje zrobić?-zapytał spokojnie, gdy usiadł na kanapie przed tobą. 

Powoli spojrzałaś na niego i przytaknęłaś. To nie było coś, na co chciałaś powiedzieć "tak", ale mogłaś zobaczyć, co próbowała zrobić. Chodziła i za twoimi plecami mówiła Minho, że nie chcesz go w pobliżu, jednocześnie odpowiadając tobie krzywdzące rzeczy o nim. Twierdząc, że próbował wykonać ruch w jej stronę, a nawet twierdziła, że przespał się z kimś innym. Kłamstwa ciągle wypływały z jej ust.

-Nie chciałem krzyczeć.-wyszeptał, gdy zrobiłaś miejsce dla niego na kanapie obok siebie.

Wtuliłaś się w niego i położyłaś głowę na jego piersi. To bolało. Ktoś, kogo uważałaś za przyjaciółkę od tak dawna, była gotów sabotować twój związek.

-Co mam zrobić?-wymruczałaś. Łzy spłynęły po twoich policzkach. Przyciągnął cię mocniej do siebie.

-Skonfrontuj się z nią. Dowiedz się, co sprawia, że chce się tak zachowywać?

To wszystko było nowe dla was obu. Żaden z was nie wiedział, co z tym zrobić. Od tygodni twoja tak zwana przyjaciółka robiła wszystko, aby zniszczyć sprawy między wami. Nie wiedziałaś, czy to dlatego, że chciała być z Lee Know, czy po prostu chciała być okropną przyjaciółką. Miałaś dość.

-Wiesz, że nigdy nie mógłbym zrobić czegoś, co mogłoby cię skrzywdzić.-przypomniał ci i pocałował czubek twojej głowy. Wstał, aby zrobić wam gorącej herbaty.

-Wiem, ale..-przestałaś mówić, gdy drzwi wejściowe do twojego mieszkania otworzyły się. 

To była ona. Weszła pokryta licznymi malinkami i rozmazanym makijażem. Wpatrywała się w ciebie.

-Dzięki Bogu jesteś w domu...nie mogłam mu się już oprzeć, był zbyt czarujący.-marszcząc brwi, zastanawiałaś się o czym ona mówi.

-Minho...pieprzyliśmy się. Nie mogłam tego przed tobą ukryć, musiałam ci powiedzieć.-mrugając, nie mogłaś uwierzyć w to, jak bardzo kłamała, skoro starszy był w kuchni obok ciebie.

-Minho to zrobił?-wyciągnęłaś rękę, by dotknąć jej szyi, a ona zaskomlała.-kiedy?

-Właśnie wróciłam z dormu.-podśmiechując się, wpatrywałaś się w nią. Otworzyła usta, kiedy zobaczyła, że się z niej śmiejesz. 

-Co jest w tym takiego zabawnego?

Nie musiałaś odpowiadać na jej pytanie, ponieważ chłopak przeszedł przez drzwi z dwoma kubkami herbaty i spojrzał na nią.

-Bo byłem tu przez ostatnie cztery godziny.-odpowiedział wprost, gdy twoja przyjaciółka bez słowa stanęła na nogi. Wyraz przerażenia pokrywający jej twarz, gdy wstałaś i zaczęłaś ciągnąć ją w stronę drzwi.

-Nigdy, nie wracaj...nigdy.-powiedziałaś jej, wypychając ją za drzwi i zatrzaskując je za nią. 

Nie chciałaś już więcej o niej słyszeć. Wróciłaś do starszego i mocno się w niego wtuliłaś. 

BANGCHAN

Teczka została rzucona przed tobą. Wpatrywałaś się w nią, wiedząc dokładnie, co tam jest w chwili, gdy ją zobaczyłaś. Zostawiłaś ją na wierzchu, żeby Chan mógł ją później zobaczyć, gdy po raz kolejny podniósł wzrok znad swojego laptopa.

-Co to jest?-spojrzał na nią, a potem na ciebie. 

Dostałaś polecenie, by nic mu nie mówić, ale to nie znaczyło, że nie mogłaś mu pokazać, co było w środku. 

-Jak to wygląda dla ciebie?-szepnęłaś, gdy oboje siedzieliście dormie. 

To był najwyższy czas, aby powiedzieć mu wszystko. Szantaż, który dostawałaś od miesięcy. Kazali ci zakończyć związek, zanim wycieknie wszystko, co było w teczce.

-To wygląda jak dowód na nasz związek.-usiadł naprzeciwko ciebie, zastanawiając się, co to wszystko robiło złożone w jeden wielki plik.

-Więc po co zadajesz głupie pytania?-próbowałaś się droczyć, ale Chan potrząsnął głową, nie chcąc żartować w takiej chwili. Wszystkie te informacje mogły być wykorzystane przeciwko tobie...i były.

-Czy to dlatego zachowywałaś się tak dziwnie?-pochylił się do przodu przy stole, a ty przytaknęłaś. 

Nie miałaś pojęcia, kto ci to robi, ale chciałaś, żeby to się skończyło. Jedyny sposób, w jaki miało się to skończyć, to rozpad waszego związku. To była jedna rzecz, której nigdy nie chciałaś, ale nie mogłaś powiedzieć mu wprost, że ktoś próbuje sabotować wasz związek.

-Nie wiem, o czym mówisz, nigdy nie zostawiłabym celowo tej teczki, abyś mógł ją zobaczyć.-westchnął, gdy złapał cię za rękę i delikatnie ją ścisnął. W momencie, w którym ścisnął twoją dłoń wiedziałaś, że jest gotowy pomóc ci w czymkolwiek.

-Ktoś cię szantażuje?-przytaknęłaś, czując, że zaczynasz płakać, gdy wpatrywałaś się w niego zza stołu.-obiecuję, że ich znajdziemy, czy to wszystko co masz?-kręcąc głową wstałaś i zaprowadziłaś go do jego sypialni. 

Listy, które dostawałaś, przechowywałaś pod jego łóżkiem, zbyt bardzo bojąc się zostawić je gdzie indziej. Osoba wysyłająca pogróżki wyraźnie wiedziała, gdzie mieszkasz i wysyłała je na twój adres domowy. To kolejny powód, dla którego częściej przebywałaś w dromie niż we własnym mieszkaniu.

-Kochanie...mogłaś...-zatrzymał się, gdy spojrzał na listy. Zdał sobie sprawę, że mogą zrobić  coś gorszego, jeśli powiesz mu o tym wszystkim.-powiem menadżerowi. Zadzwonię do kogokolwiek, żeby to załatwić, obiecuję.-pocałował twoje czoło i owinął ramiona wokół ciebie, biorąc cię w ciasny uścisk. 

Po raz pierwszy od kilku tygodniu poczułaś ulgę i bezpieczeństwo w jego ramionach.

FELIX

Zdjęcia były wszędzie w sieci, a nawet wydrukowane w budynku JYP. Zdjęcia ciebie i Chana razem, oczywiście z photoshopa.

-Jak mogłaś mi to zrobić?!-Felix krzyknął, wpatrując się w ciebie. Potrząsnął głową na myśl o tych zdjęciach. 

-Felix, proszę! Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego!-ludzie zaczęli gromadzić się wokół was, gdy wpatrywałaś się w niego. Podążając za nim przez korytarze budynku z każdą sekundą stawał się coraz bardziej zły.

-Powiedz mi, dlaczego mam ci wierzyć! Na tym zdjęciu wyraźnie się z nim pieprzysz!-wpatrywałaś się w niego nie zdając sobie sprawy, jak bardzo zakuło cię w klatce piersiowej. 

-Lix-..

-Nie. Kończę to wszystko! To jest kurwa koniec!-wpadł do studia i zatrzasnął za sobą drzwi, zostawiając cię samą. 

Wpatrując się w swojego najlepszego przyjaciela (Chana), wbiegłaś do środka drugimi drzwiami, upewniając się, że nikt cię nie widzi. Starannie zamknęłaś za sobą drzwi.

-Myślisz, że to zadziałało?-zapytał i spojrzał na ciebie. Twoje serce uderzało o twoją klatkę piersiową.

-Nie wiem. Wiem, że wydawali się dość zszokowani.-usiadłaś na kanapie obok niego i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową. 

Zdjęcia pojawiły się tydzień temu i dziś był dzień, w którym zamierzałaś coś z tym zrobić. Chan był skłonny wam pomóc, ponieważ sam widniał na upokarzających i przerobionych zdjęciach.  Żadne z was nie wiedziało, komu można, a komu nie ufać w budynku, oprócz ich menadżera.

-Wciąż pracuje nad namierzeniem adresu IP. Sądzimy, że jest to adres JYP.-wyjaśnił Chan, gdy ty i Felix siedzieliście obok siebie. 

Jeżeli dalej chcieliście się w spokoju spotykać, musieliście przez jakiś czas udawać zerwanie. Pragnęliście dowiedzieć się, kto próbuje sabotować wasz związek, a chłopak nie zamierzał spocząć, dopóki nie dowie się, kto to jest. W momencie, gdy miałaś coś powiedzieć, drzwi się otworzyły i wszedł ich menadżer, trzymając w ręku teczkę.

-Jeden z twoich sasengów..-wpatrywałaś się w Feliksa, który zaczął czytać leżący przed nim plik. 

Jeden z jego sasengów był ostatnio cichszy niż zwykle, ale firma założyła, że to dlatego, że się poddał. Najwyraźniej planował coś większego.

-Więc co się teraz stanie?-zapytałaś, gdy mężczyzna usiadł przed tobą i Felixem.

-Podejmujemy działania prawne. Podłożyli zdjęcia Chana, które go kompromitują. Nie możemy na to pozwolić, ponieważ zaszkodzi to jego karierze, a nikt tego nie chce. Możemy ich pozwać i wydać oficjalne oświadczenie na temat zdjęć.

Uśmiechnęłaś się. Piegowaty ujął twoją rękę w swoją i ścisnął ją delikatnie. Z ulgą spojrzałaś na Chrisa i położyłaś głowę na ramieniu swojego chłopaka. 

HAN

Sasengi zawsze byli dla was zagrożeniem. Zawsze próbowali wejść między was. Jisung miał już tego dość...szczególnie wtedy, kiedy zaczęli podążać za tobą do domu. 

-Jisung, proszę...nie chcę cię stracić...-błagałaś go, gdy siedział naprzeciwko ciebie. 

Próbował zakończyć wszystko, co było między wami. Nie mógł poradzić z tym, że cię ranił.

-Robię to dla ciebie..

-Robisz to z myślą, że wszystko się naprawi, ale tak nie będzie..-złapałaś go za rękę i ścisnęłaś ją. Próbowałaś przypomnieć mu, dlaczego to robisz. 

Przecież kochaliście się nawzajem.

-Mogę sobie z nimi poradzić. Kupić nowe mieszkanie...proszę, nie kończ tego wszystkiego z ich powodu.- spojrzał na ciebie smutnymi oczami.

Nigdy nie chciał tego zrobić. Nigdy nie chciał cię skrzywdzić, ale takie było jego życie i musiał pogodzić się z tym.

-Jisung...proszę..-w twoich oczach pojawiły się łzy.

-Nie mogę...nie mogę pozwolić, aby cię skrzywdzili..-potrząsnęłaś głową. 

-Krzywdzisz mnie, robiąc to.-wyszeptałaś, gdy w końcu pozwoliłaś łzom spłynąć po policzkach

Przyciągnął cię w swoje ramiona. Pocierał twoje plecy, gdy płakałaś w jego klatkę piersiową.

-Nie rób tego...możemy coś z tym zrobić...mogę dostać ochroniarzy, mogę-..-przestałaś gawędzić, kiedy pocałował cię w usta. 

Uśmiechnęłaś się delikatnie, relaksując się w jego objęciach. 

-Pomogę ci z tym walczyć obiecuję...przepraszam...-westchnęłaś na jego słowa, zanim pocałowałaś go z powrotem.

CHANGBIN

Changbin wyglądał na wkurzonego, gdy wyszedł ze spotkania, na którym był od godziny. Normalnie założyłby sztuczny uśmiech i powiedział, że wszystko poszło dobrze, ale dzisiaj nie widział powodu, aby to ukrywać. Dlaczego miałby udawać przed tobą, że jest szczęśliwy, skoro to, co mu powiedziano, dotyczyło was obu.

-Binnie, co się stało?-zapytałaś, gdy zaczął ciągnąć cię w kierunku pracowni. 

Wciągnął cię do pokoju i zamknął za wami drzwi. Zaczęłaś się martwić.

-Chcą, żebyśmy zerwali...-nagle jakby świat przestał się kręcić. Wpatrywałaś się w niego, zastanawiając się, co powiedzieć.

-Oni-..

-Zagrozili mi, jeśli nie zerwiemy. Inaczej wyciągną konsekwencje dla mnie i chłopców.-nie było wyjścia. Po prostu skinęłaś głową, gotowa zakończyć wszystko....nawet jeśli to oznaczało tylko to, że może kontynuować swoje marzenie. 

-Więc chyba my-..

-Będziemy udawać, że zerwaliśmy. Tak naprawdę dalej będziemy się spotykać.-zdziwiona na jego słowa otworzyłaś usta. 

Chłopak spojrzał na ciebie i potrząsnął głową. Nie było nawet mowy, żeby pozwolił ci odejść. Kochał cię i to było najważniejsze.

-Nikt nie może zmusić mnie do zrobienia czegoś, czego nie chcę.-nie mogłaś uwierzyć w to, co mówił. Zostanie idolem było jego marzenie i nie zamierzałaś pozwolić mu je rzucić, ze względu na ciebie. 

-To jest w twoim kontrakcie.-przypomniałaś mu, ale wzruszył niedbale ramionami.

-Nie obchodzi mnie to. Kocham cię. Mogą próbować mnie zmusić, ale nie uda im się.-westchnęłaś. Zawsze był tak nieugięty.-nie zamierzam pozwolić im sabotować wszystkiego, co mamy razem.-wyszeptał i ułożył dłoń na twoim policzku, delikatnie gładząc go kciukiem.

-Co proponujesz?-wtuliłaś głowę w jego rękę, wpatrując się w niego.

-Udajmy rozstanie. Wciąż będziemy się widywać...powiem wszystko chłopakom-spojrzał na ciebie smutno.-będziemy musieli przemycać cię do dormu, kiedy tylko będziemy chcieli się z tobą zobaczyć. Zobaczysz to zadziała.

-Zawsze możesz też przyjść do mojego mieszkania.-przypomniałaś mu.

Changbin przyłożył swoje czoło do tego twojego i uśmiechnął się. Będzie ciężko, ale był wart każdego kawałka ciężkiej pracy. 

----------------------------------------------------------

Jak się czujecie? Uważajcie na siebie i na swoje zdrowie bo pogoda lubi zaskakiwać

Właśnie wkroczyłam w dorosłość sto lat dla mnie! hahha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro