39.
KIEDY MASZ KOBIECE DNI
HYUNJIN
Zawsze byłaś wdzięczna, że masz tak romantycznego chłopaka. Zabierał cię na wieczorne pikniki, szkicował cię podczas snu, dawał ci kwiaty i zostawiał małe notatki miłosne po całym mieszkaniu. Był aniołem. Jednak kiedy przychodziły te dni w miesiącu, chłopak dystansował się, nie chcąc cię denerwować ani przysporzyć ci więcej przykrości i bólu niż miałaś. Bolało cię to, ponieważ tęskniłaś za nim i jego opieką. Był zbyt bardzo zajęty traktowaniem cię jakbyś była ze szkła.
-Jinnie dlaczego nie możemy się zobaczyć dzisiaj wieczorem?-westchnęłaś do telefonu z naburmuszoną miną. Mimo, że cię nie widział, wiedział, że właśnie się dąsasz.
-Księżniczko, nie chcę spowodować żadnego stresu...powinnaś być w łóżku, odpoczywając.-wydął dolną wargę.
-Nie potrzebuję odpoczynku...-kontynuowałaś dziecinnie podczas dramatycznego szlochania.-potrzebuję mojego księcia, aby mnie przytulił.
-No dobrze moja ślicznotko, za niedługo będę. Obiecuję.-zachichotał cicho.
Czekałaś na niego, robiąc sobie gorącą czekoladę. Wiedziałaś, że nie zajmie mu to zbyt długo. Mieszkał po drugiej stronie przedmieścia. Jednak kiedy piętnaście minut zamieniło się na półgodziny, a następnie na czterdzieści pięć minut, zaczęłaś się niepokoić. Siedząc na kanapie, twoje rozmyślenia zostały przerwane przez chłopaka, próbującego otworzyć drzwi.
-Powiedziałeś, że zaraz będziesz...-zatrzymałaś się, kiedy twój idealny książę Hyunjin w końcu wpadł przez drzwi, trzymając gigantyczny bukiet róż, balony, ozdobną torebkę i ogromnego misia, który stykał się łebkiem o sufit.-aww..dlaczego to zrobiłeś?-zapytałaś przez łzy. Podał ci prezenty, ujawniając, że w torbie znajduje się nowa piżamka i czekoladki.
-Kupiłem ci kilka rzeczy, abyś poczuła się lepiej...a teraz chodź tu i pozwól mi cię przytulić.- mruknął, wyglądając jak kot, który dostał śmietankę.
SEUNGMIN
Spędziłaś noc w dormie, co nie było niczym niezwykłym. Czasami musiałaś zostać, aby uniknąć fanów lub fotografów, a chłopcy nigdy nie mieli nic przeciwko twojemu towarzystwu, ponieważ zawsze pomagałaś im gotować lub pomagałaś Felixowi piec smakołyki, którymi nieuchronnie musieli się cieszyć. Przewracając się na bok zobaczyłaś, że jesteś sama w pokoju. Musiał wstać jakiś czas temu, ponieważ jego strona łóżka była zimna. Nie słychać było również lejącej wody z prysznica. Chrząknęłaś cicho i wstałaś, czując dyskomfort, który towarzyszył ci podczas tych dni. Postanowiłaś się umyć i pójść do kuchni na śniadanie.
Seungmin, kończąc robić śniadanie z Lee Know, usłyszał, jak wyszłaś z pokoju. Wiedział, że nie czułaś się najlepiej i nie spałaś dobrze z powodu skurczów. W nocy budził się kilka razy, żeby pomóc ci, masując twój brzuch i dolną część pleców. Nie przeszkadzało mu to. Uwielbiał być z tobą, nawet jeśli męczyłaś się podczas okresu. Był szczęśliwy, że w jakimś stopniu może ci pomóc jakkolwiek go potrzebowałaś.
-Co tak ślicznie pachnie?-ziewnęłaś, wchodząc do dużej jadalni, gdzie zauważyłaś Jeongina i Felixa siedzących i rozmawiających przy stole.
-Śniadanie jest już prawie gotowe słoneczko. Usiądź, a ja przyniosę ci kawę.-chłopak uśmiechnął się, patrząc jak powoli siadasz na krześle obok tego, na którym on zwykle siedział.
-Ale czy to nie ja powinnam zrobić śniadanie, żeby cię przeprosić Minnie?-zapytałaś z poczuciem winy, patrząc na talerz z naleśnikami, które Minho położył na stole.
-Nie.- Lee wzruszył ramionami kładąc talerz na środku stołu.-Seungmin powiedział, że za bardzo cię boli, żeby gotować, więc po prostu ciesz się tym.-uśmiechnął się do ciebie sprawiając, że lekko się zarumieniłaś.
Seungmin usiadł obok ciebie, stawiając przed tobą kawę, po czym pogładził cię po policzku.
I.N
Byłaś z Jeonginem już od kilku miesięcy, ale zadecydowałaś, że chcesz się powoli angażować. Nie dlatego, że oboje nie macie dużego doświadczenia, ale także dlatego, że jest idolem i nie będziecie spędzali dużo czasu, żeby się lepiej poznać. Jedną z cichych i nieznajomych tematów jakie wolał unikać, był twój cykl menstruacyjny.
Bawiliście się razem w sali treningowej, czekając, aż pozostali członkowie zespołu przybędą na trening. Prowadziliście zabawne bójki, jedliście cukierki i śmialiście się ze swoich żartów. Do sali weszli Chan i Felix. Wstając, żeby się przywitać, natychmiast uświadomiłaś sobie, że coś jest nie tak. Yang wydał z siebie najbardziej dramatyczny oddech, jaki kiedykolwiek słyszałaś.
-O mój Boże! Czy ja cię zraniłem, kiedy się bawiliśmy? Krwawisz!-zawołał biegnąc do ciebie, aby obejrzeć cię całą.
Twoja twarz stała się czerwona wraz z uszami, kiedy zobaczyłaś swoje odbicie od tyłu w lustrze. Ciemnoczerwona plama na pupie twoich jasnych jeansów.
-N-nie w-wszystko jest w porządku.-jęknęłaś niezręcznie, mając wrażenie, że zaraz zapadniesz się pod ziemię. Chan i Felix natychmiast zdali sobie sprawę z problemu i przystąpili do działania.
-Innie masz parę zapasowych dresów w swojej torbie?-Chan zapytał odprowadzając maknae do swojej torby, podczas gdy Felix udawał, że zajmuje się swoimi rzeczami.
Jeongin potrząsnął głową na nie, wyglądając na zdezorientowanego, a lider zaczął zdejmować swoją bluzę z kapturem, aby wręczyć ci ją.
-Masz, dzieciaku. Załóż ją i udaj się do damskiej łazienki na końcu korytarza, ok?-przytaknęłaś, szybko biorąc jego bluzę i wybiegłaś z sali.
Pięć minut później wróciłaś. Cała ósemka znajdowała się w środku, co sprawiło, że poczułaś się jeszcze gorzej. Przynajmniej bluza starszego była na ciebie za duża. Wystarczająco, by zakryć plamę. Uśmiechnęłaś się nieśmiało do pozostałych i szybko usiadłaś na kanapie, aby nikomu nie przeszkadzać.
-Masz.-szepnął Felix uprzejmie podając ci brownie.-zrobiłem je wcześniej, aby zjeść je gdy skończymy, ale możesz teraz.
-Dziękuję...-mruknęłaś, po czym wzięłaś duży kęs i uśmiechnęłaś się.
Jeongin w międzyczasie wyglądał na bardzo zakłopotanego, prawdopodobnie z powodu Chana i Felixa, którzy musieli wyjaśnić, co się dzieje, gdy byłaś w łazience.
-Więc...czy ktoś powie, dlaczego dziewczyna Inniego jest w ubraniach Channie hyunga, czy ignorujemy to?-Han spojrzał na waszą trójkę.
-Nie.
-Nie.
-Tak, nie.
-Ok, super pogadanka.-zakończył, zanim wszyscy zajęli swoje pozycje do Maniac.
LEE KNOW
W tym miesiącu skurcze pojawiły się wcześniej, co zirytowało cię bardziej niż chciałaś przyznać. Często czułaś się zbyt emocjonalnie w pierwszych dniach swojego cyklu. Lee Know mógł to zauważyć, ponieważ obserwował jak tuptasz po swoim mieszkaniu jak gbur przez około dziesięć minut. Starał się nie śmiać, kiedy wzdychałaś przesadnie, aby zwrócić na siebie jego uwagę, rzucając mu przy tym szczeniackie spojrzenia.
-Kotku, wszystko w porządku? Chcesz wyjść na kawę i babeczki?-parsknął. Wiedział, że od razu się zgodzisz.
Zawsze, kiedy miałaś te dni, lgnęłaś do słodkiego.
-Tak.-mruknęłaś.
-Wszystko dla ciebie.-drażnił się z tobą.
Wstał z kanapy i podszedł do ciebie. Wtuliłaś się w niego, opierając podbródek o jego klatkę, patrząc mu w oczy. Chłopak zaśmiał się i cmoknął cię w czoło. Złapał cię za dłoń i razem wyszliście z domu.
BANGCHAN
Obudziłaś się, czując znajome skurcze, do których byłaś przyzwyczajona. Nie znosiłaś bólu towarzyszącego podczas miesiączki. Nie chcąc dłużej leżeć w łóżku i ruszać się z miejsca, mruknęłaś, gdy usłyszałaś lejącą się wodę z prysznica. Wiedziałaś, że Chan wkrótce jedzie do pracy i nie będzie mógł cię przytulać przez cały dzień. Chłopak był jednak przygotowany na wszystko. Z myślą, że będzie zajęty przez najbliższy miesiąc, z wyprzedzeniem kupił ci termoforek, kule do kąpieli, czekoladę i swoją ulubioną bluzę. Wszystko umieścił w ozdobnej torebce i położył po twojej stronie przy łóżku tydzień temu.
Wracając do sypialni, uśmiechnął się do ciebie czule i podszedł po wspomnianą torebkę, usiadł obok ciebie na łóżku i rozpakował ją.
-Więc...przygotowałem ci gorącą kąpiel, potem maraton filmów w łóżku z termoforem, moją bluzą i czekoladą do końca dnia. Zamówię ci też kolację, dobrze Babygirl?-podniósł cię, i zaniósł do łazienki.
-Kocham Cię Channie.-westchnęłaś, całując go.
-Ja ciebie bardziej.-wyszeptał w twoje usta.
FELIX
-Kochanie! Przyszłaś.-mruknął Felix, podskakując do ciebie z kanapy, na której siedział.
-Hej słoneczko.-uśmiechnęłaś się.-powiedziałam, że będę.
Chłopak zaprosił cię do studia, abyś obejrzała końcówkę ich treningu, zanim zabierze cię na spacer do parku na piknik. Zaprowadził cię z powrotem na kanapę i usadowił cię na niej. Położył ci na kolanach plastikowe pudełko. Uniosłaś brwi, a on wrócił do swojej torby. Chwycił kartonik czekoladowego mleka i podał ci je.
-Otwórz je. Poczujesz się lepiej. Wiem, że dzisiaj było ci ciężko..-uśmiechnął się, ucałował cię w czoło i wrócił z powrotem do chłopaków, aby dokończyć trening.
Piosenka zaczęła się, gdy wbiłaś słomkę do kartonika z mlekiem. Podniosłaś pokrywkę pudełka, piszcząc głośno z zaskoczenia. Zapach ciasteczek z kawałkami czekolady zawędrował do twojego nosa. Nie mogłaś się powstrzymać. Twoje oczy zamigotały na jego słodki gest upieczenia ci słodkości, aby ci pomóc. Wzruszyłaś się.
-Nie. nie. nie kochanie.-zawołał, pozostawiając swoją pozycję, aby natychmiast przykucnąć przed tobą.-nie płaczemy.-wyszeptał, wycierając twoje łzy.
-Nic mi nie jest, obiecuję.-prychnęłaś.-ale Chan i Lee Know zbesztają cię, jeśli nie wrócisz do pracy.-mruknęłaś, patrząc w stronę pozostałych. Przytaknął szybko wracając na swoje miejsce, podczas gdy inni po cichu patrzyli między sobą.
-Yah! Zrobiłeś jej ciasteczka? Gdzie są nasze?-Changbin jęknął głośno, gdy wszyscy wrócili na swoje miejsce, by zacząć od nowa.
-Hyung, kiedy dostaniesz okres, też ci je zrobię.-uśmiechnął się, patrząc jak twarz i uszy starszego czerwienieją.
HAN
Pierwszy raz dostałaś okres, kiedy byłaś z chłopakiem, odegrałaś to jako złe samopoczucie. Drugi raz miałaś straszny ból głowy. Trzeci musiałaś zjeść coś, co się z tobą nie zgadzało, co doprowadziło cię do obecnego kłopotu Hana, który gorączkowo przeszukiwał Internet w poszukiwaniu tego, co mogło ci się dziać, że tak długo chorowałaś. Naprawdę próbowałaś się nie zaśmiać, jak usiadł na swoim łóżku w dormie, wyjaśniając, że przekopał wszystkie możliwe fora, by dowiedzieć się co ci jest. Martwił się, bo odpowiedzi były poważne.
-Hannie co masz na myśli, że przeprowadziłeś badania?-zapytałaś udając kaszel, aby zamaskować swój chichot.
-Czy ty właśnie zakasłałaś? Będę musiał dodać kaszel do objawów.-mruknął poważnie wracając do ekranu, aby zrobić kolejne wyszukiwanie.
-Kochanie, nie mam zapalenia uchyłków lub zapalenia wyrostka robaczkowego.-zachichotałaś, zamykając mu laptopa.
-To, co jest z tobą nie tak słoneczko? Prawie połowę czasu, który spędzamy razem, nie czujesz się dobrze.-westchnął dramatycznie, unosząc brwi w niepokoju.
-Nic złego się nie dzieje...to tylko mój czas.-jęknęłaś, próbując mu delikatnie wyjaśnić.
-Twój czas?-krzyknął, przyciągając cię do swojej piersi.-to nie może być twój czas...mamy zbyt wiele rzeczy, które musimy jeszcze zrobić! Nie poznałaś jeszcze moich rodziców, ja nie poznałem twoich. Nawet nie jesteśmy ze sobą na tyle długo, żeby zamieszkać razem.-jego głos stawał się coraz wyższy, im dłużej paplał o przyszłości, której jeszcze nie doświadczył.
-Hannie. Stop. Pozwól mi skończyć.-uspokoiłaś go, biegnąc palcami przez jego włosy. Usiadł na łóżku przed tobą.-to tylko mój czas raz w miesiącu kochanie.-przesunęłaś palce na jego policzki, które stawały się czerwone.
-Oh.....oooh.-wyszeptał do siebie patrząc na ciebie głupio.
-I wszyscy mówią, że Hyunjin jest tym dramatycznym.-zachichotałaś, całując go w usta.-ale to wiele znaczy, że tak się martwisz. Kocham cię.-pociągnął cię do przodu aż położyłaś się na jego udach.
CHANGBIN
Changbin wyszedł wcześnie rano na siłownię, co chyba wyszło mu na dobre, ponieważ wściekła zdejmowałaś pościel z łóżka. Obudziłaś się sama. Z bólem, czując, że przesiąkłaś. Mogło to oznaczać tylko jedno. W nocy dostałaś okresu. Szybko i ze złością wzięłaś prysznic, ubrałaś się w najwygodniejszą bluzę z kapturem chłopaka i spodnie dresowe, zanim agresywnie wrzuciłaś piżamę do prania.
Ściągając ostatni róg prześcieradła z łóżka, usłyszałaś, jak otwierają się drzwi wejściowe. Próbowałaś je szybko zdjąć i zawinąć w kulkę tak szybko, jak tylko mogłaś.
-Yah! Dlaczego próbujesz zabić łóżko, kochanie?-krzyknął, wchodząc do sypialni. Znalazł cię w takim stanie.
-Nie zabijam łóżka, tylko zmieniam prześcieradła, które śmierdzą.-skuliłaś się wciąż próbując je zdjąć, by nie zobaczył plamy krwi.
-Skarbie nie musisz, zrobiłem to wczoraj. Co się stało?-zachichotał, idąc w twoim kierunku.
Wziął je do ręki, a ty zamarłaś, gdy zobaczyłaś, że plama była dla niego widoczna.
-Oh..-powiedział cicho, zauważając krew.-dlaczego po prostu mi nie powiedziałaś? Wszystko jest w porządku.-uspokoił, przyciągając cię do siebie.
-Nie uważasz, że jestem obrzydliwa?-zapytałaś.
-Nigdy, kochanie. Włożymy prześcieradło do prania i zrobię nam jakieś śniadanie dobrze?-ucałował cię w skroń.
Uśmiechnęłaś się delikatnie i przystałaś na jego propozycję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro