Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy uderzy cię podczas kłótni


Jin

Ostatnio w waszym związku coś się działo... i to nie było coś dobrego. Co prawda nie kłóciliście się, ale zaczęliście się unikać, nie okazywać większych uczuć czy też potrzeby samych siebie. Pewnego dnia, jednak, zaczęło być to dla ciebie niepokojące. Myślałaś, że wszystko się unormuje jak trochę od siebie odpoczniecie, ale stało się odwrotnie. Kiedy wracaliście z zakupów Jin zrobił coś czego już nie zniosłaś...

-Czy ty sobie za mnie zrobisz jaja?- zapytałaś wściekła, gdy tylko zamknęły się drzwi od dormu.

-O co ci chodzi?- chłopak zmarszczył brwi.

-Nie udawaj. Patrzyłeś się na tyłek laski z parku! Myślisz, że nie widziałam?!

-Jezu...ładny był to spojrzałem- burknął.

Spojrzałam zaskoczona na chłopaka i zamrugałam parokrotnie. To co powiedział było czymś wręcz niewiarygodnym.

-Że co? "Ładny był to spojrzałem"? To twój kolejny żart? Jeśli tak to nie śmieszny i to wyjątkowo- czekałam chwilę na odpowiedź, ale jej nie uzyskałam, więc kontynuowałam- Nawet nie zaprzeczysz? Serio? Nie powiesz nawet czegoś w stylu "nie kochanie. To nie prawda"? Jaja se robisz?!

-Nie drzyj się! Boże! Robisz gówno burzę o byle co!- wywrzeszczał i zaczął iść w stronę swojego pokoju.

-"O byle co"?! Nie rozumiesz, że się martwię o nasz związek?! Nie widzisz jak wszystko to, co przeszliśmy nagle traci znaczenie?! Już ci nie zależy?!- mówiłaś, a on nawet się nie zerknął na ciebie- Kim!- dalej nic- Nie olewaj mnie!- wciąż zero reakcji- Kim Seokjin spójrz na mnie do cholery!

-Zamknij się!- odwrócił się gwałtownie popychając cię na szafkę.

"Nabiłaś" się biodrem na ostry kant szafki, przez co otarłaś biodro i zaczęłaś krwawić. Rana chyba była dość głęboka, bo nieźle krwawiła. Spojrzałaś na ranę i spanikowana zaczęłaś uciskać ran.

-O mój boże...-zaczęły ci łzawić oczy.

Ręce odsunęłaś od rany i pokierowałaś na nie wzrok. Zamarłaś. Krew wręcz spływała z twoich rąk. Poczułaś jak miękną ci nogi i kołuje się w głowie.

-Jezus Maria |T.I|!- Jin jak najszybciej podbiegł do ciebie i cię podtrzymał- Jedziemy do szpitala. Już!

-Nie...zostaw- próbowałaś go odepchnąć, ale zwyczajnie zaczęło brakować ci siły- poczekam na chłopaków.

-Chyba żartujesz! Wykrwawisz się!

-Nie przesadzaj!...Nagle się mną interesujesz?...- zaczęłaś mamrotać kiedy Kim niósł cię do auta, zgarniając przy okazji jakąś bluzkę, którą uciskał ci ranę- jesteś śmieciem Kim...- dalej majaczyłaś naburmuszona.

Seokjin nie zwracał uwagi na twoje słowa. Położył cię na tyły samochodu, a następnie sam wsiadł na miejsce kierowcy i zaczął jak najszybciej jechać do szpitala. Po niecałych 10 minutach byliście na miejscu. Przyjęli was prawie od razu. Po 20 minutach sytuacja była opanowana, ty miałaś podpiętą krew, a Jinowi spadł po części kamień z serca.

Następnego dnia obudziłaś się obolała i lekko ogłuszona, ale było już o wiele lepiej. Nagle wszedł lekarz.

-Witam panienko. Jak się panienka czuje?- zapytał i spojrzał na notatki o twoim stanie zdrowia i statystyki.

-Słabo doktorze...- powiedziałaś z poranną chrypą.

Odwróciłaś wzrok, żeby nie patrzeć na doktora, który w tym momencie upierdliwie wpatrywał się w ciebie z wyraźną ciekawością odkrycia tego, co ci dolega. Przez to zobaczyłaś w rogu pomieszczenia śpiącego Jina.

-Więc co panience jest? Coś panienkę boli?

-Tak doktorze...serce- dokończyłaś z bólem patrząc na chłopaka.

Doktor skierował swój wzrok na miejsce, które obserwowałaś i zrozumiał o co ci chodzi. Przynajmniej po części się domyślał. Posłał ci tylko współczujący uśmiech i wyszedł z sali lekko zamykając drzwi.

Suga

Siedziałaś sobie w swoim pokoju, gdy nagle wbił Suga.

-Ej no! Pukać cię matka nie nauczyła?- mruknęłaś widocznie niezadowolona.

-Nie tak dobrze jak ciebie szmato!- warknął.

-Słucham?- zdziwiłaś się.

-Tania kurwa spod latarni- mówiąc to patrzył w twoje oczy z odrazą i nienawiścią.

Tak jeszcze nikt nigdy na ciebie nie spojrzał, a już tym zwłaszcza Yoongi.

-A-ale o co chodzi? Suga co ja ci niby zrobiłam?

-Mi? Pff. Jeszcze czego. Raczej twojemu fagasowi laskę!- wrzasnął.

-Że co do kurwy? Yoongi co ty pieprzysz?!

-Nie dość, że tania to jeszcze ułomna.

-Ej! Wypraszam sobie! Nie dosyć, że mnie przezywasz to jeszcze osądzasz o rzeczy, których nie zrobiłam!

-Jasne. Każda ździra tak mówi i udaje świętoszkę!- przewrócił oczami.

-Nie wiem skąd ci się takie rzeczy wzięły, ale to nie prawda!

-Skąd? Proszę bardzo...- pokazał ci zdjęcie- stąd.

Odebrałaś od niego zdjęcie i się mu przyjrzałaś. Był na nim twój były z tobą zanim zerwaliście. Racja wyglądało to jakby zdjęcie zostało wykonane niedawno, bo za dużo się nie zmieniłaś, ale to nie zmienia faktu, że ta fotografia jest stara.

Przez prawie 4 minuty nic nie mówiłaś tylko stałaś i jak oczarowana patrzyłaś się na zdjęcie.

-I co? Zatkało kakao?- prychnął.

-Skąd to masz?- nerwowo przełknęłaś ślinę.

-Od twojego kochasia. Yonsagiego.

-To był mój były. Mam z nim naprawdę nie fajne wspomnienia, więc nie dziwię się, że próbuję mi zjebać życie. Dlatego musisz mi uwierzyć... to zdjęcie jest stare. Nie jest aktualne- próbowałaś mówić spokojnym tonem.

-O boże. Przestań się już ośmieszać, serio. Właśnie pokazałem ci dowód na to, że mnie zdradzasz,a ty dalej ciągniesz tę szopkę. To jest tak żałosne, że aż śmieszne- parsknął lekceważącym śmiechem.

-Dlaczego wierzysz osobie, której nawet nie znasz? Dlaczego nie chcesz uwierzyć osobie, którą kochasz i znasz?- zaczęły ci łzawić oczy.

-Boo on ma dowody?- powiedział tonem jakim mógłby ci przekazać "ty głupia jesteś?"- wszystko mi powiedział. Podobno jesteś bardzo "pracowita" kiedy podobno zostajesz po godzinach w pracy.

-Suga błagam uwierz mi...on kłamię- rozpłakałaś się.

-Wychodzę. Jak wrócę ma cię nie być- powiedział zakładając kurtkę, którą przez cały czas miał w ręku.

-Yoongi błagam!- złapałaś go za ramię.

Chłopak zareagował na to bardzo gwałtownie. Obrócił się i uderzył cię w policzek z rozmachu.

-Oj...mam nadzieje, że nie uszkodziłem ci narzędzia pracy- udawał zmartwionego- nie dotykaj mnie suko. Nie chce się głupotą zarazić- dokończył i wyszedł trzaskając drzwiami.

Usiadłaś na łóżku załamana i zalana łzami. Twój koszmar się spełnia. Twój były obiecał, że zrujnuje ci wszystkie związki w jakich kiedykolwiek będziesz. Na początku się bałaś, nie wdawałaś się w żadne bliższe relacje z nikim. Później przestały przychodzić ci wiadomości od byłego, więc przestałaś się przejmować. Niestety najwidoczniej to był błąd. Na dodatek teraz w ciuj piecze cię policzek. Rozumiałaś Mina. Wiedziałaś jak to wygląda z jego strony, w końcu sama przez to przeszłaś. Jednak bolało cię to, że wierzył w nieprawdziwe informacje i to od osoby, którą najpewniej widział raz czy dwa razy w życiu.

Spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłaś z dormu. Przy okazji napotkałaś wracającego z zakupów J-hope'a.

-Hej |T.I|. Yyy... co ty robisz? Wyprowadzasz się?- dopytywał, ale nic nie odpowiedziałaś- Ty płaczesz?- wziął twoją twarz w dłonie- Twój policzek... ktoś cię uderzył?

-Nie martw się Hobi. To tylko...- nie skończyłaś, bo ci przerwał.

-Suga... Zabije go kiedyś- westchnął głęboko i zacisnął powieki.

-Spokojnie. Ktoś po prostu mu nagadał różnie kłamstwa na mój temat...- spuściłaś głowę.

-A on w to uwierzył i nie chciał wysłuchać... Tak mi przykro- przytulił cię.

-Nic nie szkodzi... Ale możesz być pewien, ze nie odpuszczę. Wrócę tu. Obiecuję- uśmiechnęłaś się szeroko.

-Mam nadzieję. Będę trzymał kciuki. Pa- ponownie cię przytulił.

-Pa Hobi. Do zobaczenia- odparłaś i odeszłaś.

J-Hope

Ostatnio cały czas Hope chodził, za przeproszeniem, podkurwiony. Cały czas warczał, burczał, klął, kłócił się z chłopakami i tak dalej. Bałaś się do niego podejść, bo nawet ty podczas okresu taka nadpobudliwa nie byłaś. Zaczął się tak zachowywać po rozmowie z zastępcom szefa, który powiedział, że się nie stara na próbach i nie umie tańczyć. Przyznaje, to był mocny pocisk, ale żeby trzymało go to cały tydzień?

Właśnie gotowałaś obiad dla siebie i Hoseoka. Pomyślałaś, że może po szczerej rozmowie przy posiłku, wróci twój stary, uroczy konik. Tym zwłaszcza, że dziś wasza rocznica...

Chłopak w końcu wrócił z kolejnego treningu. Niestety wkurzony 100 razy bardziej niż zwykle. Przełknęłaś ślinę i wkroczyłaś do akcji.

-O! Cześć kochanie! Cieszę się, że już jesteś. Zrobiłam dla nas obiad...a patrząc na godzinę to właściwie już kolację, ale...!

-Nie jestem głodny...-burknął przerywając ci.

-A-ale...

-Powiedziałem NIE!- wrzasnął na ciebie.

Byłaś nieźle zaskoczona. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.

-Hoseok...to chociaż ze mną porozmawiaj...- zasmuciłaś się.

-Spadaj- ryknął gardłowo i zaczął wchodzić po schodach, a ty za nim.

-Ale J-Hope ja się martwię!- złapałaś go za rękę.

-Odwal się ode mnie!- wyrwał rękę i cię mocno popchnął.

Niestety będąc na schodach nie za bardzo miałaś jak utrzymać równowagi. Sturlałaś się ze schodów na sam dół. Leżałaś nieruchomo. Przez uderzenie w głowę zemdlałaś. Gdzieniegdzie na ciele miałaś obtarcia i czerwone ślady, które najpewniej za niedługo staną się fioletowe. Junga zamurowało. Stał i nie wiedział co zrobić.

-|T.I|?...|T.I|! - podbiegł do ciebie i zamknął cie w ramionach.

Chłopcy dotychczas siedzący w kuchni i nie chcący się mieszać w awanturę wyszli i poszli do was. To co zobaczyli było dla nich niemałym szokiem.

-Czy ktoś mi łaskawie powie co tu się odjebało?!- wrzasnął RM.

Na te słowa J-Hope rozpłakał się jeszcze bardziej.

-Nie wierzę- odezwał się Suga- zrzucił ją ze schodów- wskazał na wspomnianą rzecz.

-Powiedz, że to nie prawda- przeraził się Namjoon.

-J-ja...- jąkał się przez płacz- nie chciałem naprawdę...

-Pojebało cię?!- zdziwił się Jimin.

Kook podszedł do nadziejki wraz V. Tae przytrzymał Hyunga, a młodszy wziął cię na ręce, odbierając od Junga.

-Nie! Oddajcie ją!- wrzasnął załamany.

-Zanieś ją do jej pokoju, ja idę po apteczkę- powiedział Jin do maknae na co on kiwnął głową na znak, że rozumie.

-A ty- zwrócił się V do winowajcy- jak się do niej zbliżysz to osobiście jajca ci urwę.

-Mogłeś krzyczeć, zachowywać się dziecinnie, kłócić się z nami, uderzyć nawet nas.... ale to że uderzyłeś kobietę, a do tego swoją, jest niewybaczalne- warknął Nam- chodźcie chłopaki- machnął ręką zachęcając przyjaciół do odejścia.

Jedynym, który został był Jimin.

-Wiesz co?- odezwał się po chwili ciszy.

Hoseok spojrzał spuchniętymi oczami na chłopaka. Park westchnął i przykucnął przy raperze.

-Zachowałeś się jak śmieć i myślę, że długo nie zapomnimy tego co się dziś stało, ale wiem, że ci na niej zależy. Wiem też, że byś muchy nie skrzywdził i to był przypadek. Dlatego pomogę ci się uporać z gniewem chłopaków i z przeprosinami |T.I|.

-Naprawdę?- otarł oczy.

-Tak. Od tego są kumple- uśmiechnął się.

Chłopcy przybili sobie żółwika i poszli do pokoju Hoseoka obgadać co cię stało i co robić.

RM

Miałaś się dziś spotkać ze starym przyjacielem z piaskownicy. Chciałaś wyjść jak najlepiej w jego oczach po tych latach rozłąki. Ubrałaś koszule w kwiaty i czarne rurki. Pomalowałaś rzęsy tuszem i usta beżową pomadką. Musiałaś przyznać, że wyglądałaś naprawdę ładnie. Wzięłaś do ręki jeszcze małą czerwoną kopertówkę i skierowałaś się do wyjścia.

-Wychodzę!- krzyknęłaś.

-Gdzie?- natychmiast pojawił się RM.

-Do kawiarni- odparłaś patrząc do kopertówki czy niczego nie zapomniałaś.

-Z kim?

-Ze starym znajomym- oparłaś się o framugę- jeszcze coś?

-Idziesz tak wystrojona?- spiął się.

-Wystrojona? Wyglądam normalnie. Zawsze jak wychodzę tak się ubieram- spojrzałaś na siebie.

-Ostatnio tak ładnie wyglądałaś na naszej pierwszej randce- zdenerwował się.

-...Czy ty sugerujesz, że na co dzień wyglądam brzydko?- zmarszczyłaś brwi.

-No urodą nie grzeszysz...z charakteru też trochę nie tego... w sumie to co ja w tobie widziałem- mówił jakby do siebie.

-Słucham? Wypraszam sobie! Ty też nie jesteś najlepszym chłopakiem na świecie, ale jakoś ci nie wytykam wad! Więc się opanuj człowieku i pomyśl czasem co mówisz!- zezłościłaś się.

-Nie podnoś na mnie głosu!

-Ty na mnie też! A teraz. Ja wychodzę, a ty zmień dilera, bo te prochy ci kuźwa nieźle szkodzą- prychnęłaś i złapałaś za klamkę od drzwi.

-Nidzie nie idziesz!- krzyknął i cisnął pięścią w drzwi.

Przestraszona odsunęłaś rękę.

-Rozumiesz!?- złapał i ścisnął twoją dłoń.

-Ał! To boli!- pisnęłaś.

W tym momencie postanowiłaś zawołać jedyną obecną osobę w dormie.

-Tae! Tae chodź błagam!- krzyczałaś.

Już po chwili przed wami stał Taehyung. Zdziwił go widok jaki zastał. Nam gniewnie patrzący na ciebie i ty prawie płacząca.

-Nie wiem o co chodzi, ale RM puść ją- mówił spokojnie V.

-Niczego nie wiesz to się nie wtrącaj!

-No racja, więc właśnie próbuje się dowiedzieć o co poszło- zaczął się coraz bardziej zbliżać w waszą stronę.

-Nie chce mnie puścić na spotkanie ze znajomym i robi szopkę, jakby kurwa nie wiedział co to jest "wyjście ze znajomym"!

-RM przecież nic się nie stanie...- podszedł jeszcze bliżej i lekko chwycił Nama za rękę, którą cię trzymał.

-Chuj prawda! Zdradzi mnie!- szarpnął się i ciebie przy okazji.

-Hyung przecież ona nawet się z tobą jeszcze nie...!

-Sugerujesz, że jestem ułomny dlatego ze mną jeszcze się nie przespała?!- przerwał V.

-Zaraz... co?- zdziwił się Tae.

-O ty mały!- wrzasnął raper i się zamachnął, żeby uderzyć młodszego.

Jednak on szybko zrobił unik. Niestety ty nie, a że byłaś w zasięgu RM'a to tobie się oberwało z pięści w skroń. Oberwałaś tak mocno, że zemdlałaś i natychmiastowo się osunęłaś na ziemię. Zaskoczeni chłopcy spojrzeli na ciebie.

-Coś ty narobił?!- oburzył się V.

-J-ja nie wiem!- spanikował Nam.

-Jak to nie wiesz?!- ryknął i spojrzał na ciebie- masz przejebane!

Tae podszedł i wziął cię na ręce.

-Ja ją idę zanieść do pokoju, a ty lepiej ubierz jakoś ładnie w słowa to co tu się stało, bo ja przed chłopakami cię chronić nie będę- zaczął odchodzić, ale jeszcze raz się zatrzymał- A! I zapomniałbym. Nigdy więcej nie pijesz sam- dokończył i poszedł do twojego pokoju.

Jimin

Park miał dzisiaj podły humor. Nie to co ty. Miałaś wyjątkowo dobry dzień. Była 14 . Jimin dopiero wstał. Wyszedł ze swojej "nory"  i poczłapał w stronę kuchni. Wyjął z szafki tabletkę na głowę, która bolała go niemiłosiernie i nalał wody do szklanki. Połknął lek i przez chwilę stał przy szafce, aż tu nagle dopadłaś go ty.

-O! Jimin wstałeś wreszcie! Co chcesz na śniadanie? A może właściwie teraz to już na obiad...- gadałaś jak najęta.

-Cicho kobieto. Głowa mnie boli, a ty marudzisz- złapał się za skronie.

-Marudzę? Przecież na nic jeszcze nie zdążyłam złego słowa powiedzieć...

-Tsiii...Nie drzyj się...

-Ooookej? To co chcesz? Kawa, herbata, naleśniki, a może...?

-Święty spokój. Chcę świętego spokoju.

-Dobrze, ale to po śniadaniu- uśmiechnęłaś się.

-Daj mi kurwa chwilę od ciebie odpocząć co?!

-Że co? Ode mnie? Pff! Ja ci tu chcę coś ugotować coś dla ciebie zrobić, a ty mówisz, że ode mnie chcesz odpocząć?!- zaczęły płynąć ci łzy po policzkach.

-Chcesz coś dla mnie zrobić?! To wyjdź! I kurwa nie wraca, bo tylko dupę zawracasz!- ryknął.

-Ty śmieciu!- popłakałaś się.

-Jak mnie nazwałaś!?- chłopak zamachnął się i rzucił w ciebie szklanką.

Trafił cię idealnie w głowę. Reszta wody jaka był w szklance rozlała się i szkło roztrzaskało się na dosyć drobne kawałki. Poślizgnęłaś się i wylądowałaś na szkle. Powbijało ci się ono gdzie mogło, a większe kawałki, które nie utrzymałyby się w ciele zostawiły po sobie spore rany. Woda, na której leżałaś zaczęła robić się szkarłatna.

-J-jimin...p-pomóż mi proszę- próbowałaś się podnieść,ale czułaś tylko większy ból.

Chłopak nie mógł uwierzyć w to co zrobił. Przez to nie mógł się nawet ruszyć.

-Ej co się stało?!- krzyknął Kook z góry przy tym wybudzając Chima z "transu".

-Yyyy...nic!- odpowiedział przerażony patrząc na ledwo przytomną ciebie.

-Na pewno?!

-T-tak!

-Wiesz jakoś mnie nie przekonałeś- powiedział Jeon będąc już przy Jiminie- mów co żeś zrobił bo... O MÓJ BOŻE!

-Z-zamknij się- przestraszony chłopak zamknął ręką buzie maknae- błagam nie mów nikomu...

Wokalista zrobił szerokie oczy i zabrał rękę Chima z twarzy.

-Jaja se robisz?! Właśnie stoimy przed ledwo przytomną |T.I| i to przez ciebie jest w takim stanie, a ty martwisz się o to , że ktoś się dowie, że to ty ją tak urządziłeś?! Boże Jimin ogarnij orzeszka, bo mózgu to ty na pewno nie masz- dokończył wypowiedź i od razu zadzwonił po karetkę.

W tym czasie dalej zszokowana pyra zaczęła zbierać szkło. Kiedy Jungkook skończył rozmowę spojrzał na Parka i myślał, że go udusi.

-Kuźwa kpisz sobie?! Nie no! Jego dziewczyna traci krew, a ten co? Zbiera szkło! No kurwa!- powiedział i trzepnął starszego w głowę- zatamuj krwawienie debilu.

-A-ale ja....

-No co ty?! Zaraz zawołam chłopaków!

-Nie!

-Oh serio? A dlaczego nie? Przecież i tak będą bardziej przydatni niż ty!

Od całego zamieszania i darcia japy na cały dorm chłopcy powoli zaczęli się schodzić. Ostatni przyszli Hoseok i Suga.

-Czy ktoś nam wyjaśni dlaczego przed domem stoi karetka?- odezwał się Suga i zaraz po tym zobaczył ciebie- Cofam pytanie- dostał wytrzeszczu i nic już nie powiedział.

Ratownicy weszli do domu i cię zabrali. Mogli wziąć jedną osobę towarzyszącą. Zgłosił się Jungkook. Powiedział, że jest twoim chłopakiem. Karetka odjechała, a twój prawdziwy chłopak stał i nie wiedział co zrobić.

-Jebany Mojo Jojo- puknął V.

-Jimin chyba musimy porozmawiać- odezwał się RM i udał się do salonu.

Park wiedział, że ten wieczór nie będzie należał do najprzyjemniejszych.

V

Siedziałaś w pokoju i przeglądałaś internet. Głównie jakieś portale plotkarskie i takie tam. Nagle natrafiłaś na ciekawy artykuł. " Czy Kim Taehyung z zespołu BTS ma dziewczynę!?". Zdziwiłaś się, że mogli się o was dowiedzieć, bo przecież uważaliście. Kliknęłaś na nagłówek i zaczęłaś czytać. "Jak się okazuje jeden z członków zespołu BTS, Kim Taehyung ma dziewczynę! Jest nią Tzuyu z zespołu TWICE!". Oczy ci poszerzały. No nieźle. Zaśmiałaś się pod nosem. Przecież to totalna głupota. Chciałaś już wyjść ze stronki, ale przypadkiem zjechałaś na dół i zobaczyłaś jakieś zdjęcia. Zmarszczyłaś brwi i weszłaś w galerię. To co tam zobaczyłaś sprawiło, że kopara opadła ci prawie na podłogę. Był tam Tae tulący Tzuyu. Bez kitu.

-Aha?- szepnęłaś z dziwną nutą pogardy w głosie.

-Co jest kotek?- odezwał się V, który notabene cały czas siedział obok ciebie z komórką.

-Ymm- przeciągnęłaś i zerknęłaś kątem oka na telefon V.

Cały czas z kimś zawzięcie pisał. Niestety nie widziałaś kto to był.

-Nic- odpowiedział w końcu.

-Na pewno?- zaśmiał się lekko.

-Tak- spojrzałaś ponownie na komputer.

Była data o informacji zrobienia zdjęć, ale zaraz... Czy to przypadkiem nie ten dzień, w którym spóźnił się na kolacje? Nie no to niemożliwe. Przecież miał załatwić coś w wytwórni. Znów zwróciłaś wzrok na chłopaka. Siedział i lekko się uśmiechał. Zmrużyłaś oczy.

-Z kim piszesz?- zapytałaś nagle.

-Z Jinem- odpowiedział automatycznie.

-Z Jinem?- dopytywałaś- na pewno?

-Tak? Misiu coś się dzieje?

-Nie...

-|T.I|...

-Ehh...co to za zdjęcia?- pokazałaś komputer z artykułem.

Kim nagle się spiął i oddech stał się nierówny.

-Co to ma być?- warknął.

-Ja mam wiedzieć? To nie mnie przedstawia zdjęcie- powiedziałaś jeszcze spokojna.

-Czy ty...sugerujesz, że mógłbym? Co ty sobie o mnie myślisz co? Masz mnie za jakąś męską kurwę?!

-Tae uspokój się! Tym się chciałam zapytać czy masz z tym coś wspólnego?

-Nie! Oczywiście, że nie! Fotoshop jak chuj! Nie widzisz?!- wstał z łóżka.

-V spokój...

-Nie mów do mnie jak do psa!

-Tylko próbuje złagodzić sytuację...

-Przecież widzisz, że ci nie idzie to na chuj wkurwiasz bardziej?!

-Staram się...

-To się nie staraj, bo to ci wychodzi najgorzej! Próbujesz nas poróżnić! Jeśli tak to ma wyglądać to ja nie wiem po co to ciągniemy!

-Słucham? Zadałam ci normalne pytanie, a ty zacząłeś się wierzgać!

-Przez ciebie! Nic nie umiesz dobrze zrobić oprócz wkurwiania!- wrzasnął cały czerwony tuż przy tobie.

-TY...!- walnęłaś go mocno w policzek.

Chłopak wkurzył się jeszcze bardziej i zrobił coś o co byś go nie posądziła. Oddał ci.

-Widzisz? Też tak potrafię- prychnął i wyszedł z pokoju, a następnie domu trzaskając drzwiami.

Opadłaś na łóżko płacząc. Sama nie wiedziałaś czy to przez ból policzka czy serca. Pokłócić się przez taką drobnostkę to było aż głupie. Nie wiedziałaś co teraz masz zrobić, dlatego zamknęłaś komputer, położyłaś się i do końca dnia płakałaś.

Jungkook

Była 22 druga. Właśnie kładłaś się spać. Niby wcześnie, ale byłaś nieźle padnięta, a że wszystko już zrobiłaś co musiałaś to po co się męczyć. W końcu byłaś cały dzień na nogach. Z resztą Kook tak samo. O dziwo jemu nie zbierało się na spanie. Przynajmniej on tak twierdził.

-Jungkook wiem, że też jesteś zmęczony. Chodź się połóż- mówiłaś już przysypiając.

-Nie mogę. Umówiłem się jeszcze dziś ze starym znajomym z liceum.

-Dzisiaj? Przecież jest tak późno. Zobaczysz padniesz po drodze.

-Nie padnę- mruknął.

-Musisz iść?- podniosłaś się na łokciach.

-Tak- przewrócił oczami- Idę pa- dodał i natychmiast wyszedł z pokoju.

Sama tez wstałaś i udałaś się jego śladami. Zastałaś do zakładającego pośpiesznie buty.

-Jungkook. To kolejny raz w tym tygodniu. Nie mam nic przeciwko, ale...

-Skoro nie masz to się nie odzywaj- przerwał ci.

-Ej to było nie miłe...- zmierzyłaś chłopaka wzrokiem.

-Walę to- warknął.

-Nie zachowuj się jak małe dziecko- skrzyżowałaś ręce na piersiach,

- A ty jak moja matka.

-Tylko dbam o twoje zdrowie to chyba dobrze.

-Boże. Sam wiem co jest dla mnie dobre.

-Wątpię skoro masz takie wybryki.

-Dobra słuchaj- podszedł do ciebie- siebie ograniczaj, ale mnie daj się cieszyć chwilą i tym, że mam przyjaciół. Ok?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem.

-Jakbyś jeszcze nie zauważył pozwalam ci na to nawet do 3 razy w tygodniu, bo w reszcie dni nie masz czasu na spotkania. I zrozum, że chciałabym chociaż raz w tygodniu spędzić z tobą trochę czasu, ale nie mogę kiedy non stop cię nie ma.

-Ja na to nie mam ochoty- odwrócił się i zaczął odchodzić do drzwi wyjściowych.

Podbiegłaś i złapałaś do za ramię, które zaczęłaś ciągnąć.

-Kook ja cię błagam! Ten raz zostań ze mną proszę! Zrobię wszystko tylko zostań!- nalegałaś.

On nawet na ciebie nie spojrzał tylko szarpnął z całej siły ręką przy okazji uderzając cię w nos. Odepchnęło cię w tył. Spłynęło ci parę łez z bólu. Złapałaś ręką obolałe miejsce. Po chwili w budzi czułaś metaliczny posmak krwi. Dotknęłaś miejsca palcami i spojrzałaś na nie. Jak nic Jeon właśnie ci złamał nos.

-Zrobisz wszystko powiadasz? To się odpierdol- mruknął nie patrząc na ciebie, poprawił marynarkę, którą założył wcześniej i wyszedł pośpiesznie z domu.

3440- tyle słów występuje w tym oto opku (łącznie z notką 3705). Mam nadzieje, że się spodoba. Zapraszam także do czytania informacji, w których będę wyjaśniać nieobecności itp. Do następnego moje Papaje( ͡° ε ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro